Rozdział III "Ten zielony kolor..."
Niemcy wszedł do domu. Jego oczy dalej były czerwone od łez. Jedynie ręka nie była już ufajdanej krwią.
-Wróciłem- powiedział trochę niewyraźnie.
-Obiad stoi w kuchni- odezwał się Prusy siedzący w salonie oglądający jakiś mecz i pijący piwo.
-Nie jestem głodny
-Ziemniaków nie zjesz?
-Nie
Białowłosy się odwrócił.
-Co jest?
-Nic...
-Nie chcesz ziemniaków. To znaczy, że coś jest nie tak
-Po prostu nie mam apetytu...
-Spójrz mi w oczy- powiedział czerwonooki. Blondyn dalej patrzył w podłogę- powiedziałem popatrz mi w oczy
W końcu Niemcy spojrzał na brata.
-Płakałeś?
- Nie chcę o tym gadać- powiedział,odwrócił wzrok i odszedł. Wiedział jakie Prusy ma relację z Polakami. Nie spodobało by mu się to, że próbuje się z nią zaprzyjaźnić. Zamknął się w swoim pokoju i patrzył w sufit
~.~
Polska weszła do mieszkania. Przy nosie cały czas musiała trzymać chusteczkę z lodem przy nosie.
-Już jestem!- krzyknęła rzucając plecak.
-Zrobiłem pierogi!-krzyknął z kuchni Węgry.
-O, suuuper- powiedziała wchodząc do kuchni.
-Co ci się stało?- spytał troskliwym głosem kiedy zobaczył jej nos.
-Potknęłam się jak biegła do toalety- skłamała.
- Ty nie pędź Tak, bo jeszcze coś sobie połamiesz- zaśmiał się- Boli?
-Już nie- uśmiechnęła się.
-To siadaj bo ci pierogi wystygną
Następnego Dnia
Blondyn zszedł po schodach na śniadanie.
-Płatki są na stole, zaraz dojdę!-krzyknął z pokoju Prusy.
-Jasne
Chłopak usiadł przy stole i zaczął zajadać płatki czekoladowe. Po chwili zszedł jego brat. Również zrobił sobie płatki i usiadł na przeciwko niego. Chwilę tak jadli w milczeniu.
-Co się wczoraj stało?- spytał w końcu białowłosy.
-Nic...- niebieskooki odwrócił wzrok.
-Miałeś czerwone oczy. Ktoś cię pobił? Jeżeli tak, powiedz mi tylko kto a pozna na sobie gniew twojego zaglibistego brata, mnie!
-Nie, nikt mnie nie uderzył...
-To o co chodzi?
-Nie ważne...
-Czy ty coś przedemną ukrywasz?
-Nie, jasne, że nie!
-Przecież widzę, że coś jest nie tak!
-W sumie to ja już muszę iść do szkoły -powiedział mimo i miał jeszcze półtorej godziny a szkoła była oddalona tylko o kilka minut drogi. Pa- po czym wziął plecak i wyszedł
Szkoła
Blondyn zauważył wchodzącą dziewczynę do szkoły. Trzymała kilka książek w rękach. Odrazu rozpoznał w niej Polskę. Podszedł do niej.
-Cześć Polska...
Zielonooka się odwróciła.
-Cześć Niemcy- uśmiechnęła się.
-Chciałem cię przeprosić za wczoraj...
-Nie wspominajmy tego. Udajemy, że to się nie wydarzyło, dobra? Po prostu zapomnijmy i dalej cieszmy się życiem
-D-dobra- też się uśmiechnął.
-A teraz chodź, bo się spóźnimy na przyrodę- skierowała się w kierunku sali. Chłopak poszedł uśmiechnięty za nią. Zaczeli rozmawiać na różne tematy. Nagle przerwał im Rosja.
-No proszę, proszę, widzę, że nasz towarzysz Niemcy zaprzyjaźnił się z Polszą- uśmiechnął się kpiąco i zrzucił Polsce książki. Ta zaczęła je zbierać a blondyn jej pomagał -Stałeś się żałosny- po czym razem z dwoma kolegami odszedł śmiejąc się. Polska razem z Niemcami pozbierali wszystkie książki i poszli dalej do klasy.
-Nie przemuj się nim-powiedziała Polska.
-Nie zamierzam- uśmiechnął się.
Na przyrodzie
Niemcy na początku lekcji podszedł do pani.
-Przepraszam panią, czy mógłbym się przesiąść?- zapytał. Rosja zmrużył oczy.
-Oczywiście, ale wiesz, że jest tylko jedno wolne miejsce koło Polski?
-Dla mnie może być- uśmiechnął się.
-A więc proszę bardzo- nauczycielka równierz się uśmiechnęła. Nie wzięła tylko pod uwagi jednego: reakcji tej klasy. Tej najbardziej specyficznej. Kiedy zauważyli, że Niemcy przesiada się do Polski, odrazu rozpętał się cyrk. Szczególnie aktywna była Japonia.
-Ooo Niemcy przesiadł się do Polski, już wiem kogo zacząć shipować. Tak słodko razem wyglądają- rozczulała się. Niemcy przewrócił wzrokiem.
-Bo miejsce koło niej było ostatnie wolne?
-A koło Rosji? Kolegujecie się przecież- wtrącił się Chiny z tą swoją dziwną wymową. Blondyn odwrócił się za siebie i spojrzał na Rosję który głupio się uśmiechnął.
-Kolegowaliśmy
Time skip
Wszystkie inne lekcje przebiegły w miarę normalnie. Oprócz rozczulania Japonii nad Niemcami który na każdej lekcji przesiadł się do Polski było w miarę normalnie. Skończyły się lekcje, i wszyscy wyszli z klasy.
-Ja jeszcze muszę iść do biblioteki szkolnej wypożyczyć lekturę, do zobaczenia jutro!- Polska pomachała Niemcom na pożegnanie.
-Jasne, do zobacznia!- powiedział po czym wyszedł ze szkoły. Kiedy schodził w jedną z uliczek ktoś wciągnął go pomiędzy budynki gdzie było ciemniej i rzucił nim o podłogę. Chłopak jęknął z bólu.
-KolegowaLIŚMY się? Czyli co? Już nie jesteśmy kolegami, mam rozumieć?- usłyszał śmiech. I odrazu wiedział do kogo należał.
-R-rosja?...
-A no tak- podniósł go za koszulkę -Ale nie przejmuj się, znalazłem sobie nowych kolegów, lepszych od cieniasa takiego jak ty- z cienia wyszła Hiszpania i Kuba (dop. Autorki: bez obrazy dla obu państw, po prostu oni mi tu trochę tak pasowali :v)
-Jeżeli cieniasem nazywasz mnie dlatego, że pomagam i przepraszam Polskę za wtedy, to nie wiem kto nim tutaj jest
-Tak? A wiesz co robią silni z cieniasami?- przycisnął go do ściany -Bo nie wiem czy będzieaz mógł zrobić to samo- uśmiechnął się złowieszczo po czym przygotował pięść. -Jak w '45
~.~
Dziewczyna wracała czytając opis lektury. Była tak zamyślona, że nawet nie zauważyła, że poszła w nie tą stronę którą trzeba. Nagle usłyszała jęknięcie. Spojrzała w uliczkę i omał nie zeszła na zawał.
-Niemcy?!- podbiegła do niego. Siedział oparty o ścianę, miał podbite oko, z nosa ciekła mu krew i miał zadrapane ręce. Odrazu wyciągnęła chusteczkę i przyłożyła mu ja do nosa. Pomogła mu pochylić głowę do przodu.
-Ją też załatwiamy czy niech działa?- spytała z ukrycia cicho Hiszpania.
-Nie, Nie. Polskę kiedy indziej. Teraz Niemcy wystarczą- uśmiechnął się Rosja.
-Co ci się stało?- spytała wymieniajac chusteczkę.
-K-ktoś m-mnie pobił...- nie wiedział czemu nie mówił kto. Trochę bał się, że Rosja się wścieknie i ponownie mu coś zrobi, albo co gorsza Polsce.
-Nie widziałeś kto?
-N-nie... t-to się działo za szybko...
-Powiniśmy teraz iść do jakiegoś lekarza...
-N-nie, wystarczy, ż-że odprowadzisz mnie do domu...
-Na pewno?
-Na pewno
-Dobra, tylko jeszcze zmienimy chusteczkę- powiedziała wyrzucając już cała czerwomą chusteczkę i przykładając nową po czym powoli pomogła mu wstać. -Gdzie mieszkasz?
-Ulicę obok, domek numer 4
Zaczeli powoli iść w kierunku jego domu. Po drodze ludzie przyglądali się, jednak mijali ich obojętnie. "To się stało z dzisiejszym społeczeństwem. Kiedyś to każdy do pomocy, a teraz są obojętni jak cały czas zmieniam zakrwawione chusteczki"- pomyślała. W końcu doszli pod dom i zadzwonili do drzwi.
-Już idę! Niemcy gdzie ty byłeś zacząłem się ma...- Białowłosy otworzył drzwi. -Jezus Maria, wchodźcie!- po czym pobiegł do łazienki i wrócił z apteczką. Dziewczyna wprowadziła blondyna do salonu i posadziła go na kanapie. Prusy wyjął więcej chusteczek i pobiegł po lód. Krwawienie zaczęło powoli ustępować. -Co się stało?!- albinos przyłożył mu lód do chusteczki, żeby krew zakrzepła.
-Ktoś mnie pobił... nie wiem kto... wciągnął mnie w uliczkę i pobił...
-Pokaż to oko...- czerwonooki obrócił jego głowę w swoją stronę -Uuu... słabo... widzisz cokolwiek?
-Przez to oko trochę zamazane...
-Poczekaj, dam krople do oczu- wyciągnął pipetę -daj trochę do tyłu...
-Najpierw lepiej poczekać do końca krwawienia, żeby krew nie przeleciała do przełyku i się nią nie zakrztusił...- wtrąciła niepwenie dziewczyna
Białowłosy dopiero teraz spojrzał na dziewczynę. Kiedy spojrzał w jej oczy, zrmoziło go. "Ten zielony kolor..."
-Wujku Prusy, a gdzie są moi rodzice?- spytała mała dziewczynka.
-Na razie... wyjechali- męszczyzna się uśmiechnął. Wkładał w te słowa tyle szczerości ile mógł. Nie potrafił powiedzieć dziecku które traktowało go jak wujka, że jej rodzice nie żyją, a jednym z powodów jest om. Nie mógł powiedzieć, że Królestwo Polskie i Wielkie Księstwo Litweskie, wtedy znane jako Rzeczpospolita Obojga Narodów została przez niego, Rosję i Austrię zniszczone. Pogłaskał ją po głowie.
-Chodź, Polska!- przybiegła mała brunetka i chwyciła ją za rękę po czym razem gdzieś odbiegły śmiejąc się.
-No tak, masz rację- wyrwał się z zamyślenia. Poczekali aż Niemcom przestanie lecieć krew z nosa po czym Prusy dał mu trochę kropel. Wtedy zadzownił telefon dziewczyny.
-To Węgry... no tak, przecież od ponad godziny powinnam być w domu - odebrała.
-Polska? Gdzie ty jesteś? Nawet nie wiesz jak się o ciebie!
-Przepraszam, niedługo wracam
-Gdzie jesteś?
-U Niemiec
-U Niemiec? Dobra, czekam na ciebie. Wracaj szybko- powiedział lekko poddenerwowany i się rozłączył. Dziewczyna nie rozumiała o co chodzi.
-Ja... będę się już zbierać, Węgry się denerwuje- uśmiechnęła się.
-Jasne. I dzięki, że pomogłaś mojemu bratu.
-Nie ma za co. Do zobaczenia w szkole, Niemcy- powiedziała, wzięła plecak i wyszła z domu po czym skierowała się w stronę mieszkania
W końcu nowy rozdział!
Tego się nie spodziewaliście, nie? :v
Wiem tak trochę pokręciłam w tych fandomach, że Polska i Litwa nie miała od początku jednej personifikacji ale na tym polega kreatywność
I mimo i pewnie możecie się domyślać, spróbujcie zgadnąć, kto jest tą brunetką z wspomnienia Prus :D
Oczywiście dopiero potem się dowiecie, bo nie będę spojlerować
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top