Halt
-Hej Malcolm!Słuchaj bo...-Halt już chciał wyznać swoją miłość do Malcolma ale sie powstrzymał.Przecież nie był gejem.
Malcolm zaczerwienił sie lekko,on też coś czuł do mrukliwego zwiadowcy.
-...masz może kawe?-spytał,a Malcolm sie roześmiał
-Zrobiłem zapas przed twoim przyjazdem-powiedział i podał mu słoik pełen aromatycznej kawy.Po chwili oboje siedzieli przy małym stoliku w chatce Malcolma.
-A więc co cię tu sprowadza?-spytał uzdrowiciel.
-Tylko kontrola miasta-odpowiedział i popatrzył na miasto w mroku.
-Tu spokojnie jak zawsze,więc będę musiał niedługo jechać-westchnął Halt,a Malcolm sie zaczerwienił.Spojrzeli sobie w oczy.
-Chodź pokaże ci coś-szepnął Malcolm i chwycił Halta za ręke.Zwiadowca zarumienił sie po raz kolejny i wybiegli na polanke.Malcolm położył sie na trawie i ręką pokazał że Halt ma zrobić to samo.Oboje leżeli teraz na pachnącej trawie patrząc na niebo pełne gwiazd.
-To łuk i strzały-powiedział Halt,ale Malcolm nie patrzył w miejsce pokazywane przez Zwidowce.Patrzył w oczy Halt,rumieniąc się po raz setny dzisiejszego wieczora.
Halt także przestał patrzeć na gwiazdy i przybliżył sie do Malcolma.Czuł jego ciepło i uświadomił sobie że nie ma sansu walczyć ze swoimi uczuciami.Po prosty zakochał sie w uzdrowicielu.Przytulili się do siebie.
-Malcolm...kocham cię-powiedział poważnie Halt,a Malcolm przez łzy odpowiedział:
-Jak też Halt,ja ciebie też-Dzisiejszej nocy Zwiadowca nie wrócił do Araluen,ani do Paulin.
____następnego ranka_____
-Halt a co z Paulin...-uzdrowiciel wydawał sie zazdrosny
-Ja...nie wiem....kocham ciebie i kocham także Paulin-powiedział ze smutkiem
-Musisz wybrać-Malcolm wstał gwałtownie.Zdawał sie sflustrowany i jednocześnie bardzo zdenerwowany.Zwiadowca spojrzał przerażony na swojego chłopaka.Malcolm troche złagodniał i oboje się przytulili
-Ja...musze jej powiedzieć kogo wolę-odparł Zwiadowca powoli,a Malcolm się uśmiechnął.Halt miał jednak inny plan.Pojechał na Abelardzie do Araluen i podszedł do swojej żony
-Paulin,przpraszam-powiedział i przytulił żone mocno.
-Co się stało?-Spytała zaniepokojona
-Byłem u Malcolma...i wsumie to u niego nocowałem,przepraszam że tak długo mnie nie było-powiedział Zwiadowca,a kurierka odetchneła z ulgą.Oboje złapali sie za ręce.Mineły trzy miesiące,a Halt próbował zapomnieć o nowonarodzonej miłości z Malcolmem.To było trudne.Halt kochał zarówno Lady Paulin jak i Malcolma.Jednak z jedną połówką był już dłużej i myśleli o dziecku.Ze starym uzdrowicielem nie było takiej możliwości.Halt wymknął sie w nocy z domu i pojechał do Malcolma.Na miejcu zastał zaspanego Malcolma,uzdrowiciel uśmiechał się lekko.
-I co już jej powiedziałeś?-spytał,a Halt zawachał się.W końcu wydusił:
-Nie..Malcolm to Paulin jest moją prawdziwą miłością-powiedział i widząc łzy w oczach ukochanego odjechał szybko.
_____tydzień później______
-Halt wiem że jesteś już starszym Zwiadowcą ale czy mógłbyś pojechać do Malcolma?Nieodpowiada na moje listy-powiedział Gilan,a Halt pokiwał w zamyśleniu głową.Poczuł ukłucie w sercu.Czy Malcolm...żyje?
-Jasne że żyje Halt!Co ty sobie myślisz,pewnie jest smutny-pocieszał sie podczas drogi Halt ale to niepomagało.Uzdrowiciela zastał w rękach Trobara.Z pętlą na szyji.Trobar płakał.
-Czy on?-zapytał Halt z łezką w oku.
-nie żyje-odpowiedział zapłakany Trobar,a Halt zaczął nieliczny raz w życiu płakać.Pobiegł przed siebie i wyjął sakse.Szybkim ruchem wbił sobie w szyje.Poczuł krótki ból i odszedł z tego świata.Niemógł sobie wybaczyć samobójstwa Malcolma...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top