*62*
Zbliżamy się do końca...
Miłego czytania. Mili <3
***
Yuuri wpuścił obu do pokoju, po czym spokojnie podszedł do Victora siedzącego na łóżku i jakby nigdy nic objął go ciasno ramieniem, za co platynowłosy spojrzał mu z wdzięcznością w oczy i położył dłoń na kolanie. Wydawać by się mogło, że pomyśleli o wszystkim w tuszowaniu śladów, a jednak nie do końca. Może i Nikiforov był w mięciutkim, białym szlafroku, a rana perfekcyjnie zabandażowana ukryta pod rękawem, może i srebrne kosmyki wciąż mokre były dokładnie wymyte, może i nawet podłoga lśniła czystością, ale było jedno małe ale. Katsuki w tym wszystkim zapomniał całkowicie o sobie... Jedno spojrzenie nachmurzonych kocich oczu na jego kostium poplamiony krwią upewniły tylko Jurija w jego przypuszczeniach o nienaturalnej czystości, a jedno spojrzenie narzeczonych na młodego łyżwiarza upewniło ich, że on wie... Spodziewali się naprawdę wszystkiego, awantury, wyzwisk, a nawet szarpaniny, ale nie tego, co zrobił Plisetsky...
Jurij podszedł do nich, i padając przed Victorem na kolana najzwyczajniej w świecie się przytulił. Po chwili jednak oderwał się od niego i objął także Katsukiego, wprawiając obu w osłupienie. Za jego plecami Otabek tylko westchnął z ulgą.
- Yurio? – zapytał platynowłosy, gładząc miękkie blond kosmyki.
- Milcz głupi dziadzie – mruknął Plisetsky, mocniej ich obejmując. – Jak mogłeś?!
- Przepraszam Yurio.
- Jak mogłeś?! – powtarzał cicho jak mantrę, aż nie poczuł na swoim ramieniu mocnego uścisku swojego chłopaka.
- Jura wystarczy.
- Jurij to wszystko moja wina – mówi cicho Katsuki. – Ja...
- To już nie ma znaczenia, zapomnijmy o tym – prosi Nikiforov, a Plisetsky podnosi na niego nieco załzawione oczy.
- Bałem się o Ciebie idioto, tak strasznie się bałem, że Cię stracę! Tym razem już na zawsze!
- Wiem, wybacz mi. To się już nie powtórzy.
- Skąd ta pewność? – mruknął blondyn.
- Dopilnuję tego – wtrącił się Japończyk, mocniej obejmując ukochanego i całując go w policzek.
- Tak jak tym razem? – warknął na niego Plisetky, odsuwając się od nich, jeśli liczył na to, że brunet speszony odwróci wzrok to się zawiódł, bo ten nawet na niego nie spojrzał... Jego wzrok utkwiony był w Nikiforovie, a miłość i determinacja, jaka z niego biła mile zaskoczyła młodego łyżwiarza. Sam się na ten widok uśmiechnął delikatnie. – Więc między wami już wszystko dobrze?
- Wygląda na to, że tak – powiedział Victor, odwracając się do Katsukiego i całując go krótko – Choć nie mieliśmy za wiele czasu by się pogodzić – dodał z błyskiem w oczach.
- Zejdę przez was na zawał – mruknął Plisetsky, wstając.
- To chyba znaczy, że wam wybacza – dodał rzeczowo Altin, za co został zmierzony nieco wściekłym spojrzeniem. – No już Jura, nie widzisz, że odrobinę przeszkadzamy? – zaśmiał się pod nosem Kazach.
- No ale... - próbował oponować blondyn, ale został pociągnięty w kierunku drzwi.
- Jurij, ja... ja jeszcze raz przepraszam – powiedział Victor.
- Oboje przepraszamy i dziękujemy. – poprawił go Katsuki.
- Idioci – prychnął Plisetsky zanim został wyciągnięty na korytarz, przez swojego chłopaka.
Japończyk wciąż nieco zszokowany, podszedł do drzwi i ponownie je przekluczył. Po czym spojrzał na ukochanego i obaj uśmiechnęli się do siebie.
- Wow, co to było? Prędzej spodziewałbym się tornada niż czegoś takiego – zaśmiał się Katsuki.
- Nie tylko na mnie miałeś dobry wpływ, to po pierwsze, a po drugie Otabek.
- Domyślam się, że on. – Japończyk podszedł do niego, siadając obok na łóżku, po chwili jednak wszedł na nie, klękając za nim. – Wciąż są mokre – wziął ręcznik i delikatnie pocierał srebrne kosmyki – Uczesać?
- A po co i tak je zaraz poplączemy – zaśmiał się, obracając się przodem do narzeczonego i łapiąc go za kostium. – Chyba pora się tego pozbyć. – zauważył plamy po krwi i spochmurniał nieco. – Przepraszam.
Yuuri podążył za nim wzrokiem i szybko złapał jego podbródek, unosząc do góry.
- To tylko kostium, wypierze się. – powiedział zdecydowanie i delikatnie go pocałował. – Dla mnie Ty jesteś najważniejszy.
- I vice versa – szepnął Victor, po czym wpił się namiętnie w usta bruneta. Próbując przekazać mu całą tęsknotę i miłość. Katsuki nie został mu dłużny, objął go jedną ręką, wciągając na łóżko i rozchylając poły szlafroka. Platynowłosy mruknął w jego usta, rozpinając marynarkę kostiumu i szybko się jej pozbywając. Obaj zachowywali się jak w jakimś amoku, spragnieni bliskości i siebie nawzajem, pochłaniali się namiętnymi pocałunkami. – Yuu – mruknął Nikiforov, odrywając się na chwilę od kochanka, łapiąc oddech i patrząc w jego oczy – Kocham Cię...
- Ja Ciebie też – Japończyk ponownie chciał złączyć ich usta w pocałunku, ale platynowłosy zaparł się dłońmi, zaskakując go tym samym nieco i złapał rąbek jego bluzki ściągając ją jednym ruchem. Przyklękając przed nim na kolanach przejechał dłońmi po nagim torsie.
Yuuri wpatrywał się w niego jak urzeczony, niby tylko chwila rozłąki spowodowana jakąś chorą nawet nie kłótnią tylko jakimś chorym jej tworem, a miał wrażenie, że odnaleźli się na nowo. Platynowłosy klęczący przed nim w nieco rozchylonym szlafroku, zsuwającym się z ramienia, ukazującym nagi tors i podbrzusze był dla niego ucieleśnieniem piękna i erotyzmu, a jego swobodnie spływające włosy tylko dopełniały tego widoku. Pragnął go tak bardzo jak nigdy dotąd. Sądził, że ten etap pożądania mają już za sobą, ale o boże jak bardzo się mylił... chyba nigdy nie będzie miał tego ZA sobą, zawsze będzie pragnął go tak samo.
- Oh Vitya – mruknął cicho, kiedy Nikiforov trącił kciukiem jego sutek. – Pragnę Cię tak bardzo – złapał go za kark i niemalże siłą przyciągnął do pocałunku. Rosjanin jednak w ogóle się nie opierał, ochoczo wręcz odpowiadał na namiętne pocałunki wyrywające resztki tchu z ich piersi. Jednakże tym razem Victor ani myślał dać się zdominować, może i wcześniej okazał się tchórzem, nie walcząc o ukochanego i ich związek, ale teraz zamierzał to nadrobić z nawiązką. Bynajmniej nie przejmując się spadającym szlafrokiem, naparł na bruneta całym sobą, przewracając go w ten sposób na łóżko, nie przerywając ich słodkiej pieszczoty. Oderwał się dopiero po dłuższej chwili, zachłannie łapiąc życiodajny tlen w płuca i wpatrując się płonącymi z pożądania lazurowymi oczami w półnagiego kochanka.
- Oh mój Yuuri – mruknął, pochylając się nad nim i delikatnie całując jego szyję, po to by po chwili zassać się w jej zagięciu i zostawić tam po sobie czerwony ślad. Katsuki jęknął cicho na tą pieszczotę, wyginając się lekko, pragnąc zdecydowanie więcej. Platynowłosy podążył więc mokrą ścieżką, dalej zostawiając za sobą kolejne czerwone ślady, zagryzł się nawet delikatnie na obojczyku, za co został pociągnięty za włosy w przypływie rozkoszy. Wszystko cokolwiek by nie zrobił tylko rozpalało już i tak rozpalone zmysły... Każdy dotyk zostawiał po sobie wrażenie płonącej skóry. Dlatego bynajmniej nie zamierzał się dziś hamować z niczym. Znaczył ciało swojego ukochanego, wijącego się z rozkoszy coraz to nowszymi śladami, tak jakby chciał już na zawsze wyryć tam namacalny ślad własności i przynależności. Yuuri bynajmniej nie miał nic przeciwko, pojękując cicho z palcami wplątanymi w srebrne kosmyki, chciał czuć Victora wszędzie, chciał, żeby go całował i dotykał.
Jak mantrę cicho między jękami szeptał Vitya jakby chciał się upewnić, że to, co się dzieje jest jak najbardziej realne. Przekonał się o tym dosadnie, kiedy to jego narzeczony bez żadnego ostrzeżenia wziął jego penisa do ust obficie śliniąc, brunet zdążył jedynie zachłysnąć się powietrzem i paść bezwładnie na poduszkę, poddając się przyjemnym odczuciom. Doskonale zdawał sobie sprawę, że dziś nie ma nic do gadania, mógł jedynie oddać się w jakże sprawne dłonie i język ukochanego. Odruchowo już złapał srebrne kosmyki, tak, żeby nie przesłaniały mu widoku, za co został nagrodzony rozbawionym spojrzeniem lazurowych oczu, a jego serce skoczyło salto. Nie, tu już nie chodziło o sam widok ukochanego, który jakże umiejętnie mu obciągał, ale właśnie o te krótkie rozbawione spojrzenie, takie beztroskie, takie szczęśliwe. Nie przejmując się tym, że odbiera sobie przyjemność Katsuki usiadł i przyciągnął do siebie kochanka, całując go namiętnie. Nieco zaskoczony Nikiforov oczywiście odwzajemnił pocałunek.
- Victor ja wiem, że to nie będzie łatwe, wielu nas przez to znienawidzi i ja wiem, że zapewne nie będziemy przez to mogli zamieszkać u Ciebie w Petersburgu i... i... trudno będzie Ci przez to wrócić na lód i Twoja kariera i...i..., ale... ale błagam... błagam wyjdź za mnie. Bądź ze mną już zawsze – wyszeptał Yuuri, posapując nieco, opierając się o czoło ukochanego i wbijając w niego zdeterminowane spojrzenie. Lazurowe oczy rozszerzyły się na ułamek sekundy, wypełniając bezgranicznym szczęściem.
- O niczym innym nie marzę Yuuri. Nic innego nie ma dla mnie znaczenia. Tylko Ty. Nieważne gdzie, nieważne, co będziemy robić, ważne, żeby z Tobą. – wyszeptał Victor, ocierając kciukiem łzę szczęścia z policzka ukochanego i całując go najpierw delikatnie i czule, a z czasem coraz bardziej namiętnie.
Nie mówiąc już nic więcej, Katsuki znów poddał się ukochanemu i rozkoszy. Całowali się jakby świat miał się zaraz skończyć, co skutecznie odwracało uwagę od długich, sprawnych palców rozciągających odbyt bruneta, który co chwila pojękiwał w usta ukochanego. Chciał więcej i więcej, ale bynajmniej nie palców, na które się w tej chwili ochoczo nabijał. Zniecierpliwiony pociągnął nieco za srebrne kosmyki, odciągając od siebie ukochanego i pchnął go na łóżko, mrucząc:
- Dosyć tej zabawy – odgarnął spocone włosy do tyłu, siadając okrakiem na platynowłosym i nabijając się na jego członka, krzywiąc się nieco.
- Mój nierozważny i niecierpliwy eros – mruknął Nikiforov, łapiąc kochanka mocno za biodra – Ciii nie ruszaj się, daj sobie chwilę.
Yuuri jednak ani myślał go słuchać, poruszył się unosząc i ponownie opadając, znów się krzywiąc, na co Victor sapnął i siłą przyciągnął go do siebie, całując namiętnie, co pozwoliło się brunetowi przyzwyczaić i rozluźnić. Oderwali się od siebie z pożądliwymi uśmiechami i błyszczącymi oczami, obaj byli gotowi na więcej. Katsuki oparł się dłońmi na umięśnionym torsie ukochanego, opierając na nim swój ciężar pocałował krótko, unosząc się i opadając na naprężonego członka. Platynowłosy mruknął z zadowolenia, łapiąc go znów za biodra i unosząc odrobinę tak, żeby móc się samemu poruszać, co spotkało się z cichym pomrukiem aprobaty. Żaden z nich bynajmniej nie zamierzał się hamować, nie dziś, nie teraz, kiedy to mieli wrażenie, że odnaleźli się na nowo. Potrzebowali tej bliskości i nie tylko. Może i nie wyglądało to tak z boku, to jednak każdy mocny i głęboki ruch Victora wypełniony był troską o kochanka i miłością. Może i wyglądał jakby w ogóle nad sobą nie panował, ale cały czas miał na uwadze to, żeby chociażby starać się o delikatność. W końcu Yuuri był dla niego najważniejszy.
Jednak Katsuki w ogóle mu tego nie ułatwiał... Wręcz sam ochoczo się na niego nabijał, wciąż chcąc więcej. Jakże więc miał panować nad sobą? Próbował się podnieść i zmienić pozycję, co by choć trochę ograniczyć ruchy kochankowi, jednak brunet mocno napierał na jego tors dociskając do łóżka.
- Vitya – mruknął, całując go przelotnie – Przestań już, pragnę Cię tak bardzo.
Te kilka słów zmiotło w pył ostatnią linię oporu platynowłosego, bo czyż on sam nie pragnął ukochanego tak samo? Wplątując palce w smoliste kosmyki przyciągnął go do długiego pocałunku, jednocześnie wciąż się w nim poruszając. Japończyk sapnął mu w usta, czując nadchodzące spełnienie i odsunął się, łapczywie łapiąc powietrze i wpatrując się w niego błyszczącymi oczami, dochodząc po chwili i odrzucając głowę do tyłu. Jęknął głośno z rozkoszy, kiedy to Nikiforov wciąż się w niego wbijał nieco chaotycznie i głęboko.
- Yuu... mój Yuu – szepnął platynowłosy, wchodząc w niego mocno i kończąc w środku.
Padli sobie w objęcia, normując oddech i kradnąc sobie krótkie, czułe pocałunki.
- Kocham Cię Yuu – szepnął po chwili Nikiforov.
- Ja Ciebie też.
Czyż trzeba im było czegoś więcej w tej chwili? Nie, zdecydowanie nie... Mieli siebie, tak blisko... wtuleni tak, że nie było nawet milimetrów przestrzeni między nimi. Trwali w taki uścisku, wciąż patrząc sobie w oczy, nie potrzebując więcej słów. Ich spragnione siebie ciała same się rozumiały. A czułe krótkie pocałunki powoli i leniwie stawały się coraz bardziej namiętne, budząc na nowo pożądanie, całość podsycały ręce wciąż błądzące po nagich ciałach bez jakichkolwiek zahamowań.
Victor dzielnie spełniał życzenia kochanka, dając mu dokładnie tyle przyjemności, o ile prosił... Rozkoszne jęki Katsukiego były dla niego niczym miód na uszy. Nie przejmowali się zmęczeniem, przecież Grand Prix się skończyło i to skończyło zwycięstwem Japończyka, dlatego nie przejmując się niczym na swój sposób świętowali.
Trwali tak w swoim przyjemnym marzeniu, nie zwracając na upływ czasu, nie interesowała ich godzina, pora dnia, czy nocy. Jedyne czego obaj potrzebowali to siebie nawzajem...
***
beta Bluemiss_96 <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top