*52*

Mam nadzieję, że ta bardzo ważna scena wyszła mi w miarę dobrze i wam też się spodoba w takiej odsłonie 😘

Miłego czytania. Mili 💓

***

Będąc jeszcze w salonie z garniturami, Yuuri zauważył, że brakuje im jednej z toreb z zakupami. Od razu włączyła mu się panika, gdzie też mogli ją zgubić.

- Victor musimy wrócić tą samą drogą, którą przyszliśmy, na pewno gdzieś po drodze ją znajdziemy.

- Spokojnie Yuuri, nie ma się czym denerwować, przecież to tylko jedna torba i to w dodatku mało istotna.

Jednak wbrew temu, co Nikiforov powiedział ruszył, trzymając w dłoni torbę z nowym garniturem, w ślad za Katsukim w poszukiwaniu zagubionych zakupów. Ulice były już opustoszałe przez wzgląd na późną porę, dlatego nie musieli się zbytnio wysilać w szukaniu. W końcu dotarli do ławki, na której tego dnia odpoczywali. Yuuri obejrzał ją ze wszystkich stron, mimo, że przecież brak torby było widać jak na dłoni.

- Victor tu też jej nie ma!

- Przecież widzę, no daj już spokój.

- Ale tak bardzo je chciałeś!

- To tylko orzeszki.

- No, ale dopiero, co je kupiliśmy. Ja... ja przepraszam. To moja wina, ja musiałem gdzieś ją zgubić. Zapewne po prostu zapomniałem jej stąd zabrać i ja... wybacz mi. Ja... ja pobiegnę i kupię kolejne.

- Yuuri mówiłem już daj spokój, nie trzeba. Po za tym sklep i tak jest już zamknięty. – Szeroki uśmiech zadowolenia na ustach platynowłosego wprawił w niemały szok Katsukiego. – Świetnie się dziś bawiliśmy, prawda? Ale myślę, że pora wracać, na pewno jesteś zmęczony?

Troska w głosie Rosjanina dosłownie rozczulała.

- Vitya – szepnął Yuuri, za co został obdarowany szczerym uśmiechem. – Ja wiem, że się martwisz. Ale nie musisz tak mówić, wiem, że chciałbyś jeszcze pozwiedzać, ja dam radę. Nie jestem jeszcze zmęczony.

- Ale ja jestem – uciął krótko Victor, dobrze wiedział, że tak naprawdę Katsuki jest zmęczony, a ukrywa to, ponieważ boi się presji finałów, która mogłaby go dopaść, kiedy tylko opuściłby na chwilę gardę. W ciszy podjęli spacer po świątecznym rynku, przerwał ją dopiero brunet.

- Victor?

- Hmm?

- Twoje urodziny wypadają w święta, prawda?

- Mhm.

- Co byś chciał dostać ode mnie?

- Nie mam zwyczaju obchodzić urodzin, świąt zresztą też.

- Oh... - mruknął tylko niepocieszony Japończyk, zastanawiając się, co zrobić z takim obrotem sprawy. No bo przecież nie mógł na to pozwolić. W jego sennych marzeniach święta mieli spędzić razem, a najlepiej u niego w gronie rodzinnym, otoczeni ciepłem i miłością. Chciał te właśnie uczucia pokazać ukochanemu.

Nikiforov przyglądał mu się uważnie, jego rumianym policzkom i błyszczącym oczom. Zamyślona mina Katsukiego mówiła mu wszystko, mężczyzna głęboko się zastanawiał nad wypowiedzianymi przez platynowłosego słowami. Zapewne planował coś na jego urodziny... no, ale co mógł Victor poradzić na to, że ich zwyczajnie nie obchodził? Jak dotychczas był to najgorszy dzień w roku, w końcu no urodził się, a to już wystarczało... Ale może to bożyszcze obok niego było w stanie to zmienić? Zrobił dla niego już tak wiele, więc może...

Szli obok siebie w ciszy. Yuuri pogrążony w swoich myślach i Victor uważnie go obserwujący. Mimo, że platynowłosy śledził każdy ruch kochanka nagłe zatrzymanie się Japończyka go zaskoczyło... Zaśmiał się w duchu, widząc minę mężczyzny. Czyżby Katsuki miał zdrożne myśli? Stał właśnie parę metrów od wystawy jakiegoś sklepu z twarzą przypominającą dorodnego pomidora, nawet końcówki uszu były czerwone. Rozbawiony Nikiforov podniósł wzrok na witrynę sklepu, będąc pewnym, że stoją przed jakimś sexshopem. Zaskoczony szerzej otworzył oczy, nie bardzo rozumiejąc reakcję Japończyka. No bo, co jest takiego zawstydzającego w sklepie jubilerskim?! Rosjanin zdębiał jeszcze bardziej, kiedy Katsuki podekscytowany do granic możliwości, mimo dźwiganych toreb z zakupami, lekkim krokiem podbiegł do szyby i zapatrzył się z błyszczącymi oczami w błyskotki. Nigdy nie spodziewałby się po łyżwiarzu zamiłowania do takich rzeczy, przecież nie nosił żadnej biżuterii. Z zamyślenia wyrwał go radosny, ale stanowczy ton głosu bruneta:

- Victor! Możemy tu wejść? To znaczy ja bardzo chcę tu wejść! Wejdźmy! Proszę! – krzyknął podekscytowany, łapiąc za klamkę i wbijając ponaglający wzrok w ukochanego.

Cała ta sytuacja mogła wyglądać zabawnie, a przynajmniej dla Nikiforova, dla Katsukiego to było coś poważnego. Co prawda miał już zaplanowany prezent dla Victora na urodziny, jednak teraz w obliczu drogiego, markowego garnituru spoczywającego w torbie, uznał, że jego prezent jest błahy i może się wydać mało wartościowy. Może i wiedział, że nie to jest najważniejsze, bo najważniejsze są te prezenty dawane od serca, ale jednak... Po części chciał to wykorzystać, jako wymówkę przed samym sobą, żeby usprawiedliwić przed sobą swoje działania. Wiedział od pierwszej chwili, kiedy jego spojrzenie padło na witrynę jubilera, wiedział, co chce zrobić i co zrobi, co kupi. Teraz tylko szybko kalkulował jak to ładnie ubrać w otoczkę tak, żeby nie spłoszyć ukochanego. Wciąż miał w głowie obraz Victora i Chrisa na basenie, nie chciał czuć już tej niezdrowej niepewności, czuł, że to uczucie go wyniszczało. To właśnie to popchnęło go do podjęcia ostatecznej decyzji. Potrzebował jasnego i przejrzystego zapewnienia ze strony Nikiforova. To, że dostał je słownie wiele razy jakoś straciło na swojej sile. Potrzebował czegoś namacalnego.

Dając się ponieść emocjom, wszedł do sklepu, ponownie rzucając ponaglające spojrzenie ukochanemu.

- Dzień dobry – powiedział grzecznie, na co miła ekspedientka odpowiedziała tym samym. Podszedł do lady, gdzie pod szybą ukryte i zaprezentowane jednocześnie leżały w odpowiednich podkładkach złote obrączki. – Mogłaby mi Pani pokazać te dwie, co znajdują się na wystawie? – zapytał podekscytowany Yuuri, a Victor?

Victor stał oszołomiony w progu sklepu, wpatrując się z niedowierzaniem w rumianą twarz kochanka i jego błyszczące oczy. Teraz mógłby umrzeć szczęśliwy, ten widok był dla niego niesamowity. Mógłby tak na niego patrzeć przez wieczność. Mógłby spędzić z nim całe życie. Doskonale w tej chwili sobie zdawał sprawę z tego, co czuje. Kochał tego mężczyznę całym swoim jestestwem. Nie, nie było już miejsca na żadne wątpliwości. Może i kochał na swój specyficzny sposób, może i co niektórzy by uznali, że to nie miłość, ale on był pewny. Yuuri go ocalił, choć nigdy o to nie prosił wprost, to jednak zdawał sobie sprawę, że podświadomie właśnie po to przyleciał do Japonii, szukał kogoś, kto go w porę zatrzyma i znalał. Stojąc tak w drzwiach wiedział, że zrobi wszystko o cokolwiek by Yuuri nie poprosił. Jeśli ten powie mu, że ma z nim być, będzie. Jeśli powiem mu, że ma odejść, odejdzie.

Yuuri nieświadom tego, co rozgrywa się za jego plecami bił się z własnymi myślami: Wszedłem tu, dając się ponieść emocjom, ale co dalej? Jestem pewien swojej decyzji, to z Victorem chcę spędzić resztę swojego życia, tylko jak go o to poproszę wprost to wtedy na pewno ucieknie w popłochu. Już wiem! To będzie nasz amulet na szczęście! Zawsze chciałem jakiś mieć, a to będzie idealna okazja. Tak też mu powiem, dzięki amuletowi będę w stanie dać z siebie wszystko podczas Finałów. Mam nadzieję, że domyśli się dlaczego taki, a nie inny format, ale skoro nie powiem tego na głos, to nie powinno być tak źle, prawda? Kupił mi drogi garnitur, więc ja też mam prawo coś kupić dla niego, a że przy okazji dla siebie... Nie może mi tego zabronić. Mam nadzieję, że przyjmie mój prezent. Zawsze mogę się zasłonić tym, że to tylko prezent w podzięce za całą jego pomoc. W końcu bez niego nie zaszedłbym tak daleko, nie, wróć bez niego nawet nie pomyślałbym, żeby spróbować w tym roku jeszcze raz.

- Poproszę tę parę. Płatność w ratach. – powiedział podekscytowany Katsuki, pokazując palcem na złote obrączki i podając Pani za kasą kartę kredytową. Niewiele myślał nad kwotą do zapłaty, najważniejszy był dla niego gest. W duchu zaklinał wszystkie moce, żeby Victor przyjął prezent, nie zniósłby odrzucenia. Nikiforov nadal stał za plecami bruneta, a od całej jego postawy bił czysty, niczym niezmącony szok. Doskonale zdawał sobie sprawę, że ludzie postawieni pod ścianą i pod dławiącym uciskiem emocji i uczuć, z którymi nie potrafią sobie poradzić, robią naprawdę różne i dziwne rzeczy, ale co dokładnie chciał zrobić Yuuri? To pytanie tłukło się po jego głowie, nie znajdował jednak na nie odpowiedzi. Wiedział, że wkrótce się dowie, ale przecież chyba Japończyk nie planował mu się oświadczać, prawda? To przecież idiotyczne. Może i go kochał, ale... to coś zupełnie innego. W dodatku poważne zobowiązania zwyczajnie nie leżały w naturze platynowłosego. Chociaż w obecnym stanie Victor wiedział, że zgodziłby się na to bez mrugnięcia okiem... Japończyk w zupełności omotał go sobie wokół małego paluszka.

[Dop. aut. specjalnie dla DemoniDark, co byś nie marudziła, że Ci nie starczyło na cały rozdział xD]

Nikiforov dał się pociągnąć za brunetem na zewnątrz, a stamtąd no schody katedry. Nie protestował, nie opierał się, całkowicie oddał się w ręce Japończyka. Stanęli naprzeciwko siebie, patrząc sobie głęboko w oczy. Obaj mieli wrażenie, że czas w magiczny sposób zatrzymał się w miejscu. Zarumieniony Yuuri złapał w dłonie odpowiedniczkę ukochanego, i nie patrząc mu w oczy powoli, mozolnym ruchem zdjął rękawiczkę. Nie mógł wydusić z siebie słowa, tak, jakby cała odwaga, która przybyła do niego jeszcze przed wejściem do jubilera, postanowiła tam pozostać... Ręce mu się trzęsły niemiłosiernie, mimo to na szczęście nie upuścił małego, złotego krążka. Dopiero przyjemne ciepło dłoni Victora dodało pewności siebie Katsukiemu, dlatego płynnym ruchem wsunął obrączkę na palec wskazujący. W tamtej chwili nie myślał o tym, co zrobi, jeśli platynowłosy wyszarpie rękę z jego dłoni. Gdzieś na granicy podświadomości tliła się ta przeraźliwa myśl, jednak nie dopuszczał jej do siebie. Nie chciał za żadne skarby popsuć sobie magii chwili. Wierzył, że ukochany przyjmie jego podarunek. Pragnął tego tak bardzo. W końcu zdecydował się podnieść wzrok i utkwił spojrzenie w lazurowych tęczówkach wyrażających czysty szok. Dłuższą chwilę trwali w milczeniu, Nikiforov próbował zrozumieć intencje podopiecznego, a Yuuri intensywnie myślał jak to wszystko ubrać w słowa. Przecież nie mógł powiedzieć wszystkiego wprost... Choć założenie obrączki akurat na ten konkretny palec było jednoznaczne.

- Vitya ja... - Brunet wziął głęboki oddech. – Ja chciałem Ci podziękować, podziękować za wszystko, co dla mnie zrobiłeś do tej pory. Bez Ciebie nie doszedłbym tak daleko, zapewne w ogóle nie wziąłbym udziału w zawodach. Ja wiem jak to dla Ciebie wygląda i zapewne tego nie chcesz, ale to nie tak jak myślisz, znaczy się w ogóle nie musimy tego traktować w ten sposób, to tylko... Ja... ja po prostu nie mogłem wymyślić nic lepszego i tak jakoś... tak jakoś wyszło. Ale... - Przez lazurowe oczy przepłynęła lawina uczuć, Katsuki speszył się, widząc tam między innymi falę smutku, wpadł w panikę i słowotok, próbując się wycofać z całej tej sytuacji i uratować tym samym namiastkę tego, co zaczęło się między nimi rodzić. – One jakoś tak same wpadły mi w oczy i... i... pomyślałem, że to mógłby być idealny... idealny prezent w podziękowaniu i... i... talizman... talizman na szczęście. Ja tylko chciałem powiedzieć, że... że... to wcale nie... tak... tak jak myślisz... Ja... ja obiecuję, że dam z siebie wszystko! Jutro! Na zawodach! Dlatego... dlatego proszę bądź ze mną i życz mi powodzenia! – Yuuri podniósł swoje błyszczące, czekoladowe oczy i miał wrażenie, że zakochał się ponownie. Spodziewał się raczej odrzucenia, albo paniki, no i smutku, a tym czasem oczy Victora lśniły niesamowitym blaskiem, blaskiem szczęścia i miłości.

Nie przerywając kontaktu wzrokowego, Nikiforov złapał w palce dłoń bruneta, podnosząc ją sobie do ust i składając czuły pocałunek. Wyjął z pudełeczka złoty krążek i powolnym ruchem wsunął na palec serdeczny Katsukiego, powodując tym samym u niego szybsze bicie serca. Mimo, że oboje doskonale zdawali sobie sprawę jaki wydźwięk ma ten gest, to żaden nie powiedział tego na głos, nie chcieli ubrać tego w słowa. Obaj woleli ten cichy stan zawieszenia między nimi. Krótką magiczną chwilę wpatrywali się sobie w błyszczące oczy, przerwał ją platynowłosy.

- Oczywiście Yuuri, dla Ciebie wszystko. Co więcej powiem Ci coś, nad czym nie będziesz musiał się za dużo zastanawiać i zamartwiać. Chciałbym zobaczyć jutro program, z którego ty będziesz tak naprawdę i szczerze dumny. Wtedy i ja będę zadowolony i szczęśliwy. Tak między nami to najlepszy sposób na zwycięstwo, jaki znam. Wierzę w Ciebie, Yuuri, wierzę w Ciebie z całego serca. Yuuri ja... - urwał, już chciał powiedzieć to, co poczuł tak wyraźnie wtedy u jubilera, jednak zanim zebrał się w sobie przerwał mu brunet.

- Yhm – Katsuki był w stanie tylko przytaknąć. Wzruszenie ścisnęło go za gardło, a w oczach czuł łzy, jednak to były łzy szczęścia. Uśmiechnął się rozczulony, łapiąc ponownie dłoń ukochanego, Victor odwzajemnił uśmiech. Znów trwali dłuższą chwilę w magicznym milczeniu i oczarowaniu. Niby tylko krótka chwila, nawet nie padły te najważniejsze słowa przy wsuwaniu sobie na palce złotych krążków, a jednak chwila ta była dla nich obu przełomowa, a szczególnie dla Nikiforova. Yuuri uspokoił swoją szalejącą zazdrość, teraz miał jawny znak łączącej ich relacji, ale to dla platynowłosego cała ta sytuacja miała większe znaczenie. Po raz pierwszy ktoś zdobył się dla niego na taki gest, nawet jeśli brunet nie ubrał tego w TE słowa, to Victor wiedział i w pełni się na to godził. Zamierzał obrączkę jak i właściciela bliźniaczej sztuki traktować jako wymówkę do trzymania się życia. Wiedział, że teraz, jeśli znów ogarnie go to przeraźliwe pragnienie śmierci wystarczy mu jedno spojrzenie na ciepłe złoto, aby uprzytomnić go, że ma dla kogo żyć.

- Idziemy coś zjeść? – zapytał Japończyk, przerywając tym samym magiczną ciszę między mężczyznami i wyrywając Victora z zamyślenia.

- Oczywiście! Zjedzmy coś w drodze powrotnej do hotelu, a potem druga część prezentu – zaśmiał się cicho Nikiforov, kładąc brunetowi rękę na ramieniu, na co ten objął go w pasie, oczywiście zarumieniony po same uszy. Tak przytuleni do siebie ruszyli razem przez miasto w kierunku knajpy znajdującej się w pobliżu hotelu. 

***
Beta Bluemiss_96 💓💓💓

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top