*50*
Miłego czytania. Mili :*
***
Victor przebudził się leniwie, otwierając oczy, pierwsze, co ujrzał, to czarne włosy. Powąchał je, napawając się wonią, delektując niczym najlepszym narkotykiem. Od razu wróciły wspomnienia wczorajszego wieczora, a mężczyzna znów poczuł ten niesamowity stan pijanego ze szczęścia człowieka. No bo czyż ta scena zazdrości nie była wspaniała? I to w wykonaniu tego, jeszcze nie tak dawno wiecznie zawstydzonego Japończyka? Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jak bardzo jego podopieczny zmieniał się pod wpływem ich relacji, ale nie tylko on się zmieniał... Nikiforov dostrzegał i u siebie ogrom zmian, a najważniejsza była ta, że wreszcie wychodził z dołka emocjonalnego i w miarę stał na jeszcze lekko chwiejnych nogach. Yuuri był jego największą podporą, jeszcze nikt nigdy nie dał mu tyle, co ten niepozorny Japończyk, nawet Jurij nie był w stanie dać mu chociażby połowę z tego. Najwspanialsze było w tym wszystkim to, że Katsuki nie oczekiwał wiele w zamian, chciał jedynie, żeby Victor przy nim był, a to w oczach Rosjanina było niczym, no bo czy jego obecność w ogóle mogła coś znaczyć?
Zacisnął ciaśniej ramiona wokół mężczyzny, przyciągając go jeszcze bardziej do siebie, jakby chciał się upewnić, co do prawdziwości tej całej sytuacji. Jakby miał jeszcze jakieś wątpliwości. Brunet nawet przez sen najwyraźniej wyczuł zwątpienie ukochanego, bo odruchowo wtulił się jeszcze bardziej w ciepłe ramiona, jednocześnie muskając ustami nagi tors, co platynowłosy skwitował cichym westchnieniem. Uwielbiał takie poranki, ba, nie był w stanie wyobrazić sobie innych. Kilka dni rozłąki z Japończykiem brutalnie mu uświadomiło, jak bardzo potrzebował codziennego przytulenia i pocałunku nie tylko przed snem, ale też i rano. Bez tego nie mógł zasnąć, a rano wymęczony długimi godzinami wypełnionymi samotnością wstawał nieswój. Dzień taki uznawał za zły jeszcze w środku nocy... No oczywiście nie pogardziłby też małymi igraszkami, takimi jak wczoraj pod prysznicem. Uśmiechnął się do siebie rozczulony i delikatnie ucałował czubek głowy bruneta.
Chciał, żeby mogli tak trwać jeszcze długie godziny, ale niedługo Yuuri miał mieć oficjalny trening ze wszystkimi na lodowisku, co prawda on sam nie raz i nie dwa razy odpuszczał sobie takie wystąpienia, ale jego podopieczny wciąż miał wiele rzeczy do dopracowania w programie, a szczególnie popisowy skok – Flipa. Odrobinę martwiło to, że Katsuki nadal nie potrafił go idealnie wylądować, a bez niego, nawet jeśli nie popełni żadnego innego błędu i tak nie będzie w stanie wygrać. Victor jednak wierzył, tak był w stanie przyznać to nawet na głos, wierzył w możliwości Katsukiego, miał przeczucie, że przyparty do muru w końcu sam się przełamie i da radę. W końcu przecież nie mogło być inaczej, Yuuri go kochał i to właśnie chciał przekazać w swoim programie, nie było tu miejsca na żadne pomyłki i niedoskonałości.
Nikiforov ponownie zanurzył nos w czarnych kosmykach. Czy to, co teraz czuł, to wypełniające go błogością uczucie, to była miłość? Bardzo chciał, żeby tak było, ale z drugiej strony przecież nie miał doświadczenia w takich sprawach. Nikt nigdy nie nauczył go, co to znaczy kochać, dopiero ten niepozorny Japończyk otworzył mu oczy na coś innego niż samotność i cierpienie. Jurachka może i go kochał, ale na ten swój pokrętny i zbuntowany sposób, no i zawsze traktował go jak rodzinę. To samo tyczyło się gruboskórnego Yakova, który nie potrafił okazywać uczuć... Obaj byli tylko i wyłącznie jak rodzina, dlatego nie potrafili mu dać tego, czego podświadomie tak bardzo pragnął. To od tego słodkiego bruneta po raz pierwszy usłyszał wypowiedziane z taką pasją i błyszczącymi oczami słowa „Kocham Cię", to on pokazał mu, że to nie są tylko puste słowa.
Platynowłosy ponownie ucałował czubek głowy, po czym szepnął cicho:
- Yuuri.
- Mmmm – odpowiedział mu jedynie cichy pomruk, rozbawiony taką reakcją, postanowił wdrożyć nieco odmienne metody pobudki... Rozluźnił uścisk, po czym palcami jednej dłoni rozpoczął wędrówkę po tak dobrze już mu znanym, idealnym ciele. Czuł, jak pod wpływem bardzo umiejętnego dotyku przez ciało bruneta przechodzą rozkoszne dreszcze. Uśmiechnął się nieco przerażająco i na tyle, na ile pozwalała mu krępująca ich obu kołdra, Victor wymierzył solidnego klapsa w zgrabny tyłeczek kochanka. Reakcja była natychmiastowa, Yuuri niemal podskoczył na miejscu, siadając i zdezorientowany zaczął się rozglądać po pomieszczeniu, zabawnie mrużąc oczy. Do pełnej rzeczywistości przywrócił go cichy śmiech, podążył wzrokiem do jego źródła, a na jego usta wkradł się rozczulony uśmiech.
- V...Vitya?
- Tak, mój drogi?
- Ano...
- Hahaha jesteś taki rozkoszny – zaśmiał się platynowłosy, kradnąc krótki pocałunek z rumianych ust.
- Vitya, czy... czy ty mnie... czy ty mi...
- Hmm? – mruknął Rosjanin, wciąż podśmiechując się pod nosem, i co chwila całując usta Katsukiego.
- Ty mi dałeś klapsa?!
- Hahah, jakoś musiałem cię dobudzić.
- No ale... - zaczął Yuuri, ale Victor zamknął mu usta namiętnym pocałunkiem.
- Wolałbyś taką pobudkę? – wymruczał Nikiforov w całowane usta.
- No na przykład – zaśmiał się Japończyk, wplątując palce w uwielbiane srebrne kosmyki i ponownie łącząc ich usta w pocałunku. – Uwielbiam poranki z tobą. – wymruczał cicho Katsuki, wtulając się w ciepłe ciało ukochanego.
- No już, już. Nie zasypiaj mi tu znowu – zaśmiał się platynowłosy.
- Mhm. – Victor westchnął zrezygnowany, łapiąc kochanka za podbródek i ponownie łącząc ze sobą ich usta, brunet oczywiście odpowiedział na pieszczotę, popychając Rosjanina na poduszki i pogłębiając pocałunek. Oderwali się od siebie na chwilę, łapiąc powietrze i tonąc w swoich spojrzeniach, ciszę przerwał Yuuri szepcąc cicho – Vitya, Vityeńka.
- Tak, mój Yuuri? – słysząc ten zwrot serce Katsukiego zrobiło piękne salto, uwielbiał tego słuchać.
- Kocham Cię.
- Wiem, mój drogi, wiem – Ich usta znów się złączyły i wydawać by się mogło, że wszystko zmierza w jednym kierunku. – Yuuri – powiedział ostrzegawczo Nikiforov w usta kochanka.
- Hmm?
- Trening. Za pół godziny masz oficjalny trening ze wszystkimi zawodnikami.
- Eh?! – Oczy Japończyka rozszerzyły się w zdziwieniu i szybko spojrzał na zegarek. – To dlaczego nic nie mówisz?! Dlaczego mnie nie obudziłeś wcześniej?! Dlaczego nie nastawiłeś budzika?!
Wyrzucał z siebie spanikowany Katsuki, wywołując swoim zachowaniem szczery śmiech ukochanego. Yuuri w popłochu zerwał się z łóżka, prezentując się platynowłosemu w pełnej krasie.
- Mmm – mruknął uwodzicielsko Nikiforov, lubieżnie oblizując usta. Złapał bruneta za rękę i przyciągnął ponownie do siebie, po czym zaczął składać mokre pocałunki na nagim torsie, zjeżdżając coraz niżej.
- V...Vitya? A...ale t...trening. A...ah – jęknął głośno, kiedy Victor musnął ustami jego naprężonego członka.
- To nie zajmie długo, a przecież nie możesz iść w takim stanie – odparł rzeczowo platynowłosy, wysuwając język i nawilżając twardego penisa, po czym wziął go do ust sprawnie i szybko obciągając. Yuuri dosłownie rozpływał się pod wpływem jego dotyku, oddychał spazmatycznie, rozkoszując się przyjemnością. Musiał wesprzeć się na ramionach kochanka, bo jego nogi drżały.
- V...Vitya, oh Vityeńka – szeptał niczym mantrę, wplątując palce jednej dłoni w srebrne pasma. Spełnienie przyszło o wiele za szybko, brunet pogrążony w przyjemności nie zdążył nawet ostrzec ukochanego, przez co od razu spalił buraka, mrucząc ciche - przepraszam.
- Daj spokój, mój drogi – uciął przeprosiny Nikiforov, lubieżnym ruchem ocierając usta. – Dobrze wiesz, że uwielbiam twój smak.
Na te słowa, o ile to oczywiście było możliwe Katsuki stał się jeszcze bardziej czerwony, nie bardzo wiedząc, co ze sobą zrobić...
- No już Yuuri, nie powinieneś w końcu do tego przywyknąć? – zaśmiał się platynowłosy, przyciągając do siebie kochanka i składając krótki pocałunek na jego ustach.
- Ja... do tego chyba nie da się przywyknąć, wiesz?
- Dobrze, a więc będziemy nad tym pracować. A teraz pod prysznic i na trening – odparł radośnie Victor, znów wprawiając kochanka w zawstydzenie. Japończyk tylko pokiwał głową i posłusznie udał się do łazienki.
***
Trening w oczach Victora minął za szybko i zbyt mało owocnie, jednak wiedział, że Yuuri będzie potrzebował odpoczynku przez dniem jutrzejszym.
- Co robimy Yuuri? Idziemy odpocząć? Zalecałbym ci to przed jutrem. – Katsuki rzucił mu nieco kpiące spojrzenie.
- Teraz zgrywasz odpowiedzialnego trenera? – Pochylił się, żeby rozsznurować łyżwy, tym samym znajdując się bardzo blisko ukochanego i zniżył głos do szeptu. – Będziemy odpoczywać tak jak w nocy, albo dzisiaj rano?
- Hahah – zaśmiał się platynowłosy. – Masz mnie.
- Jestem tu po raz pierwszy. W przeciwieństwie do ciebie jeszcze nie byłem w Barcelonie i chciałbym trochę pozwiedzać. Oczywiście z tobą!
Na te słowa lazurowe oczy rozbłysły ekscytacją.
- W takim razie pozwól mi się tym zająć!
- Yhm.
Po tych słowach udali się do pokoju, gdzie Katsuki mógł przebrać się w wygodne rzeczy i ruszyli na miasto. Victor zaplanował im intensywną wędrówkę po zabytkach, okraszoną toną zdjęć. Oczywiście nie mogło też zabraknąć tradycyjnej kuchni, dlatego na obiad wybrali się do lokalnej restauracji. Jako, że nie była to pierwsza wizyta Nikiforova w tym mieście miał kilka miejsc, które chciał odwiedzić, to znaczy sklepów, od tego właśnie zaczęło się szaleństwo zakupów, które dzielnie wszędzie targał za nim Japończyk, wpatrujący się z zachwytem w błyszczące, lazurowe oczy.
- Może kupimy jakieś pamiątki dla rodziny? – zapytał podekscytowany platynowłosy, na co Katsuki przytaknął z nieco nieobecnym wzrokiem. Co dało Rosjaninowi do myślenia. On, co prawda nigdy specjalnie nie denerwował się przed zawodami, ale Yuuri to co innego. Domyślał się, że całe to zwiedzanie tak naprawdę miało służyć jako przykrywka dla zjadającej Japończyka tremy. Przyjrzał się uważnie Japończykowi, który siedział na ławce w towarzystwie licznych toreb z zakupami i z zamyślonym wyrazem twarzy wpatrywał się w miasto. Jednak platynowłosy wiedział, że nie dostrzega za wiele, zapewne w tej uroczej głowie kłębiły się ponure myśli, albo w najlepszym wypadku szalała tam niepewność i panika... Nikiforov zaczął się intensywnie zastanawiać, co jeszcze mógł zrobić, żeby poprawić humor kochankowi i wzmocnić jego pewność siebie. Nie było, co się oszukiwać, że bez tego Katsuki sobie nie poradzi i zawali cały występ. Jego konkurenci nie byli słabi, wręcz przeciwnie i Yuuri potrzebował wszystkiego, czym dysponował i jeszcze więcej, żeby wejść na podium, a co dopiero wygrana...
Platynowłosy z uwagą rozglądał się po witrynach sklepowych, szukając inspiracji. Sam jeszcze nie wiedział, czego szukał, ale na pewno czegoś, co skutecznie odwróci uwagę Japończyka od jutrzejszych występów. Owszem mógł go siłą zaciągnąć do hotelu i tam dać tysiące, nie miliony powodów do zapomnienia i na pewno to byłoby skuteczne i o wiele bardziej przyjemne... Mmm... Victor rozmarzył się nieco za bardzo... już widział to piękne, zgrabne i umięśnione ciało w jego dłoniach, w jego władaniu, jak się pod nim wije i jęczy z przyjemności. Mogliby kontynuować to, co robili wczoraj pod prysznicem, tylko, że tym razem nie skończyliby tak szybko... W jego głowie jawiły się coraz bardziej namiętne wizje. Brutalnie na ziemię ściągnął go przypadkowy przechodzień, trącając w ramię. Nikiforov intensywnie pokiwał głową, próbując z niej wyrzucić obraz zarumienionego i jęczącego bruneta. Wrócił na ziemię, ponownie wpatrując się w Japończyka, który nadal nic niewidzącym wzrokiem wpatrywał się w przestrzeń przed sobą. Westchnął, ciężko wracając do bardziej przyziemnych myśli.
Ah, no tak, twoje urodziny, Yuuri. Jeszcze nic ode mnie nie dostałeś. Co mógłbym Ci dać? Co chciałbyś ode mnie? Hmm... nie, tego nie jestem Ci w stanie jeszcze dać. Może coś bardziej przyziemnego - myślał Nikiforov. Wtedy jego wzrok padł na witrynę sklepu z elegancką odzieżą, a nad jego głową zaświeciła się mała żaróweczka.
- Yuuri! – krzyknął entuzjastycznie.
- Hmm? – mruknął nieco nieobecny Katsuki. Platynowłosy pochylił się, wpatrując prosto w czekoladowe oczy, minimalizując odległość między nimi. Japończyk od razu się ożywił i drgnął. W pierwszym odruchu chciał się wpić w kształtne usta ukochanego, jednak powstrzymał się, w ostatniej chwili zdając sobie sprawę, gdzie jest. – V...Victor?
Jak mówił powietrze z ich ust mieszało się ze sobą, przez co musiał przełknąć ślinę, powstrzymując się jednocześnie od oblizania językiem ust, bo wtedy zapewne musnął by nim odpowiedniczki ukochanego. Nikiforov wpatrywał się w niego z błyskiem w oczach, wyprostował się płynnym ruchem, łapiąc kochanka za rękę i podrywając z ławki.
- Idziemy! – krzyknął entuzjastycznie.
- Ale Victor, poczekaj, nasze zakupy! – krzyknął Japończyk, w ostatniej chwili łapiąc w wolną dłoń torby z zakupami. Podążył ufnie za ukochanym, nie pytając o nic, wiedział, że i tak zaraz dowie się dokąd zmierzają.
- Idziemy po nowy garnitur!
- Ale... - próbował coś powiedzieć Yuuri.
- Oj no nie marudź! To będzie prezent urodzinowy ode mnie – Nikiforov był podekscytowany do granic możliwości, a jego niezdrowy entuzjazm zaczął się udzielać rozkojarzonemu Japończykowi. – Ten, który miałeś na konferencji prasowej jest koszmarny! Powinieneś go spalić!
- Ale naprawdę nie potrzeba, ja... ja lubię mój garnitur – próbował oponować Katsuki. – Victor!
- Oj no to ma być prezent, proszę – Rosjanin zwrócił swoje błyszczące lazurowe oczy, krzyżując ich spojrzenia.
- Ale... ale ja... ja... wolałbym...
- Hmm? Chcesz coś innego?
- Yhm
- Co?
- Raczej kogo – mruknął cicho brunet, spuszczając wzrok, nie mógł dostrzec tego uroczego błysku w niebieskich oczach. Victor przybliżył się i szepnął mu do ucha:
- Mnie też dostaniesz. – Po czym odwrócił się i uparcie parł przed siebie, ciągnąc za dłoń kochanka, za nic mając jego sprzeciwy. Miał przeczucie, że zakupy poświęcone w pełni spanikowanemu Japończykowi, pozwolą mu na odstresowanie się, a jeśli, to jeszcze miał w zanadrzu siebie... Dodatkowo Yuuri będzie miał stylowy garnitur na galę i bankiet po zakończonych zawodach. Dlatego też pół szedł pół biegł przed siebie do jednego z ulubionych sklepów z garniturami.
***
beta Bluemiss_96 <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top