*42*

Brawa i oklaski dla Nerleshy, dzięki jej tajemnej wiedzy dostajecie kolejny rozdział ^^

***


Yuuri zamarł, widząc, co Victor wyciąga z torby. Sam nie wiedział, czy czuje strach czy ekscytację.

Tajemniczym przedmiotem okazały się wspomniane jakiś czas temu przez samego Katsukiego* kajdanki z długim łańcuszkiem i miękką wyściółką tak, żeby nie obcierały nadgarstków.

- V...Vitya c...co t...ty z...zamierzasz z...z t...tym z...zrobić? - W jego fantazjach wyglądało to zupełnie inaczej, to on miał dzierżyć ten magiczny przedmiot i dominację w rękach, a nie na odwrót. Doskonale zdawał sobie sprawę, że nie ma nic na swoją obronę. Do następnych zawodów mieli jeszcze czas, więc nie musieli się bynajmniej przejmować jego kondycją fizyczną...

- A co ty miałeś zamiar z nimi zrobić?

- J...ja?!

- No Ty. Czyż nie wspomniałeś o właśnie takich kajdankach? - mruknął Nikiforov wprost do ucha bruneta, wywołując na jego ciele przyjemne dreszcze.

- Ja... ekhm... ja... c...chciałem.... - dukał zdenerwowany Japończyk coraz ciszej - Ch...chciałem c...ciebie... d...do... ł..łóżka... - Sam nie rozumiał, skąd u niego aż taki stres. Przecież jeszcze nie tak dawno całowali się na lodowisku, na oczach wszystkich, tam nie czuł takiego stresu jak teraz w tej chwili.... być może potęgowała go ekscytacja i budzące się do życia pożądanie? Teraz jednak kiedy przed oczami ujrzał twarz swojego ukochanego zarumienioną, oczy przymrużone w akcie rozkoszy, czuł się tak cholernie zawstydzony, tym bardziej, że na dobrą sprawę Victor jeszcze go nie dotknął, a on już był twardy... Z zażenowania zakrył twarz dłońmi, które od razu zostały złapane przez platynowłosego.

- Oi Yuuri co jest? Cóż cię tak zawstydziło? Przecież jesteśmy tu tylko my i nikt inny. Nie ma się czego wstydzić. Czyż jako jedyny nie widziałem cię już we wszystkich odsłonach? - Yuuri podniósł na niego zdziwione oczy; no tak w sumie masz rację, ale... to i tak jest zawstydzające... Widząc taką reakcję, Victor westchnął ciężko. - Zawsze możemy grzecznie iść spać - dodał rzeczowo, robiąc jednocześnie krok w tył. Tak jak na to liczył Katsuki rzucił się w ślad za nim, obejmując w talii. Nikiforov uśmiechnął się przebiegle ponad ramieniem bruneta. Już wiedział, że dziś wieczorem ta boska istota będzie tylko i wyłącznie jego i tylko dla niego będzie jęczeć z przyjemności, a może nie tylko dziś? A może Yuuri będzie z nim do samego końca? Miał taką cichą nadzieję.

- Yhm m...masz r...rację - Katsuki wziął głęboki oddech, nabierając tym samym pewności siebie. Wykorzystując chwilę zaskoczenia, odepchnął od siebie Nikiforova, łapiąc za kajdanki, i próbując tym samym zamienić ich role na ten wieczór. Niestety jego niecny plan się nie powiódł... Platynowłosy uśmiechnął się tylko przebiegle pod nosem, zatrzaskując jedną obręcz na wyciągniętej ręce bruneta.

- Mam Cię - szepnął zmysłowo, łapiąc za zamek bluzy i rozpinając ją cholernie powoli. Władczość w jego oczach zamurowała bruneta, który stał, patrząc jak zahipnotyzowany w płonący lazur i dał się rozebrać jak małe dziecko. Ocknął się dopiero, kiedy Nikiforov przerwał kontakt wzrokowy, biorąc go na ręce i kierując się w kierunku łóżka.

- Oi Victor! Co ty...? - Jego usta zostały zamknięte namiętnym pocałunkiem, który przerwał dopiero nieco brutalny upadek na wcześniej wspomniany mebel... Platynowłosy, niosąc kochanka nie zauważył butów walających się po pokoju i w bardzo piękny sposób, grzecznie mówiąc wypierdolił się, na szczęście upadek zamortyzował miękki materac. Obaj spojrzeli na siebie i wybuchnęli śmiechem.

- Nic ci nie jest? - zapytał z troską Victor, zaskakując tym samym Japończyka i siebie, nigdy wcześniej nie troszczył się o nikogo... Rozczulony Azjata uśmiechnął się i przyciągnął ukochanego za piękne długie włosy do długiego pocałunku.

- Nie, nic mi się nie stało, ale wiesz to było piękne, szkoda, że nie mogłem tego oglądać z boku - zaśmiał się brunet - A tobie nic nie jest?

- Nic, a nic - mruknął Nikiforov, kierując się na odsłoniętą szyję Katsukiego i zasysając się na niej. - I zaraz ci to udowodnię.

Podciągnął sprawnie nagie ciało kochanka wyżej na poduszki, łapiąc za nadgarstki, złączył je i zapiął drugą obręcz kajdanek, wcześniej przekładając ją przez ramę łóżka. Podniósł się do siadu i z dumą w oczach spojrzał na swoje arcydzieło... Zgrabne i umięśnione ciało, naprężone przez pozycję w jakiej się obecnie znajdowało. Poznaczone czerwonymi śladami, pamiątkami ich poprzednich nocy. Victor mógłby się wpatrywać w nie przez wieczność... Czy to znaczyło, że kochał? Nie był pewien. Na pewno pragnął i to cholernie bardzo w tej chwili.

- Jesteś taki piękny, mój Yuuri - Na policzkach bruneta od razu pojawił się rumieniec.

- T...to z...zawstydzające - mruknął Japończyk szarpiąc rękoma. - Patrzysz na mnie w taki sposób...

Kocham Cię - cisnęło się na usta platynowłosego, jednak powstrzymał się całą siłą woli, jeszcze nie był do końca pewny, czy tak nazwałby uczucia do Katsukiego, a nie chciał raczyć go pustymi obietnicami, nie chciał też, żeby cierpiał. A to na pewno nastąpiłoby w przyszłości, a już szczególnie, kiedy nadejdą jego urodziny... pokiwał intensywnie głową, wyrzucając z niej ponure myśli i ponownie skupiając się na boskim ciele pod nim.

- Patrzę tak na ciebie, bo mi się podobasz, jesteś wręcz idealny, pod każdym względem i jesteś mój - mruknął uwodzicielsko platynowłosy, pochylając się i obdarowując pocałunkami tors bruneta, oczywiście nie byłby sobą, gdyby nie zostawiał za sobą nowych śladów...

- Tak, twój - szepnął na wydechu Katsuki, w chwili, kiedy to jego ukochany zszedł z pocałunkami niebezpiecznie nisko, jakież było jego rozczarowanie, kiedy Nikiforov poderwał się z powrotem do siadu, muskając jedynie przypadkiem naprężonego członka długimi włosami. Z ust uciekł mu jęk zawodu...

- Nie bądź taki niecierpliwy - mruknął Victor, wbijając w kochanka rozpalone spojrzenie i rozpinając jedną ręką swoją marynarkę. Yuuri drgnął niespokojnie, czyżby tu w tej chwili miał dostać prywatny pokaz striptizu od miłości swojego życia? Znów niekontrolowanie szarpnął rękoma, na co Nikiforov uśmiechnął się przebiegle.

- Nie szarp się, bo zrobisz sobie krzywdę

- V...Vitya ch...chcę cię dotknąć.

- Zapomnij - odparł kpiąco platynowłosy, odrzucając marynarkę i całując namiętnie spragnione pieszczoty usta. Oderwał się od kochanka dopiero, kiedy zabrakło im tchu. Katsuki chciał podnieść się i ponownie złączyć ich usta, ale opadł z powrotem na poduszki, ograniczony krępującymi go kajdankami. Kpiący uśmieszek nie schodził z ust Victora, a jego palące spojrzenie połączone z powolnymi ruchami przy ściąganiu ubrań doprowadzało bruneta na skraj... - Oj Yuuri, Yuuri. Taki niecierpliwy dzisiaj, a gdzie delektowanie się przyjemnością?

- Vitya, proszę nie znęcaj się nade mną... - jęknął przeciągle Katsuki.

- Jeszcze nawet nie zacząłem - szepnął zmysłowo Nikiforov, pochylając się nad naprężonym członkiem kochanka i nawilżając go obficie, miał pewne plany odnośnie nagrody, na jaką zasłużył jego podopieczny, skacząc Flipa. Czuł, że Yuuri jest blisko spełnienia, choć tak naprawdę nie zdążył za wiele zrobić, widocznie jego mały pokaz odniósł oczekiwany sukces. Z mała niechęcią oderwał się od penisa Japończyka, chciał poczuć jego smak na języku jednak zaplanował co innego. Ku zaskoczeniu Katsukiego jednym ruchem podniósł się i odgarnął włosy do tyłu, po czym bez jakichkolwiek zahamowań nabił się na naprężoną męskość.

- Ajć - krzyknął nieco zamroczony bólem.

- Victor! Czyś ty oszalał?! Tak bez przygotowania?! Nie ruszaj się!!! Nie zrobiłeś sobie krzywdy? Bardzo boli?

- Ouh - jęknął, pochylając się i kładąc dłonie po obu stronach głowy bruneta. - Przygotowałem się na to, że będzie boleć, więc z łaski swojej nie drzyj się na mnie tylko oddaj się przyjemności i korzystaj z nagrody.

- Nagrody? - zapytał, szukając odpowiedzi w zbolałych tęczówkach, kiedy go olśniło, jego oczy rozbłysły - Vitya rozepnij mnie proszę.

- Nie mam kluczyków - odparł rzeczowo platynowłosy, poruszając się leniwie i sprawdzając swoje możliwości.

- Że co?! - krzyknął przerażony Yuuri.

- Miałeś się nie drzeć - warknął Victor, zamykając jego usta namiętnym pocałunkiem i stopniowo przyspieszając ruchy. Doskonale wiedział, jak blisko spełnienia jest jego kochanek, dlatego poruszając się zmysłowo, pozwolił mu na wstrząsający jego jestestwem orgazm.

- Oh Vitya - jęknął Katsuki, opadając na miękki materac swoim zgrabnym tyłkiem. - Sądziłem, że masz inne wyobrażenie co do dzisiejszego wieczoru, ale widać myliłem się.

- Nie, nie myliłeś się. To była tylko mała nagroda dla Ciebie - odparł bezczelnie Nikiforov, unosząc się i sięgając po żel umościł się między udami Katsukiego.

- Eh? - szarpnął się Japończyk.

- Nie wierć się, bo będzie bolało - Victor naparł jedną ręką na klatkę piersiową kochanka, przyszpilając go tym samym do łóżka, pochylił się, skradając szybki pocałunek i włożył w odbyt bruneta od razu dwa palce. Zdusił cichy krzyk kolejnym pocałunkiem, tym razem bardziej namiętnym. Niecierpliwił się, a jego członek boleśnie pulsował, mógł zaspokoić tymczasowo swoje pragnienie, ujeżdżając Katsukiego, ale nie takie miał przecież plany... Delikatnie dołożył trzeci palec zcałowując łzy z policzków. - Ciii Yuu, już dobrze.

- A...ah Vitya, ja... ja chcę więcej. Wejdź już - jęknął brunet, nakręcając swoimi słowami platynowłosego jeszcze bardziej. W ułamku sekundy zastąpił palce swoim członkiem, w duchu ciesząc się, że Yuuri był tak "elastyczny", wiedział, że nie zrobi mu krzywdy więc uniósł jego uda, wbijając się jeszcze głębiej. Katsuki wygiął plecy w łuk, jęcząc i wijąc się z przyjemności. Może i dla kogoś, kto patrzyłby na to z boku, akt mógłby się wydawać nieco brutalny. Yuuri, będąc przykuty do łóżka z maksymalnie wygiętymi plecami i nogami uniesionymi przez Victora, jednak każdy ruch bioder Nikiforova wypełniony był uczuciem i troską o drugą osobę. Nie chciał go tylko przelecieć, chciał się z nim kochać czule i długo. Wszystkie te uczucia jak najbardziej były odbierane przez bruneta, który nawet przez chwilę nie zwątpił w to, że Victor go skrzywdzi. Oddał się całkowicie przyjemności i pożądaniu jakie trawiło ich oboje. Spełnienie przyszło na nich nagle, zaskakując i wyrywając z płuc ciche krzyki imion.

- Oh Yuu jesteś cudowny, ja... ja...

- Ciii Vitya, ja wiem. Powiesz, kiedy będzie gotowy. Przytul mnie - Cicha prośba została wykonana natychmiast...

- Nic cię nie boli? - zapytał Victor wtulony w ciepły tors kochanka, Yuuri tylko pokręcił przecząco głową.

- Kocham Cię Vitya - szepnął, całując platynowe włosy.

- Yhm - mruknął Nikiforov, unosząc się i ponownie wbijając się w ciepłe i ciasne wnętrze. Mimo spełniania wciąż czuł napięcie pożądania w podbrzuszu.

- A...ah Vitya, odepnij mnie proszę, chcę cię dotknąć, muszę cię dotknąć. To był żart z tymi kluczykami, prawda?

- Oczywiście, że tak głuptasie, ale musiałbym z ciebie wyjść, a tego nie chcemy prawda? - szepnął, pochylając się nad kochankiem i celnie trafiając w jego prostatę.

- P...proszę Vitya... więcej, daj mi więcej...

- Eh no dobrze - Tak naprawdę, wcale nie musiał nigdzie iść, wystarczyło się pochylić, bo kluczyki przemyślanie były przyczepione do łańcuszka. Ku zaskoczeniu kochanka wbił się w niego głęboko, sięgając jednocześnie do jego nadgarstków, w kilku sprawnych ruchach uwolnił skrępowane ręce. Yuuri od razu zaplótł dłonie na karku ukochanego, przyciągając go do namiętnego pocałunku. Victor przyśpieszył ruchy, wyciskając im obu z płuc resztki powietrza. Oderwali się od siebie, spazmatycznie łapiąc oddech.

- Vitya.... oh... Vitya - Yuuri dosłownie czuł jak pożądanie go pochłania, chciał zapomnieć się i oddać przyjemności w całości. Victor doskonale go rozumiał, sam był już na skraju. Przyciągnął do siebie Katsukiego, po chwili wciągając go sobie na kolana. Brunet nie protestował tylko od razu zaczął unosić się w górę i dół, wplątując dłonie w długie kosmyki ukochanego i odrzucając głowę do tyłu. Dał tym samym pole popisu platynowłosemu na obdarowanie pocałunkami swojej szyi.

Victor, czując zbliżające się spełnienie przyciągnął biodra Japończyka bliżej siebie, przez co jego naprężony członek przyjemnie ocierał się o umięśnione podbrzusze Rosjanina. Przeniósł dłonie na jego plecy, masując je w rytm ruchów. Nie przeszkadzało mu nawet to, że Yuuri ciągnie go za włosy. W tej chwili liczył się tylko mężczyzna na jego kolanach ujeżdżający w tak cholernie seksowny sposób. Wpatrywał się jak urzeczony w odrzuconą do tyłu głowę, w akcie przyjemności, lekko zmrużone oczy wyrażające płynne pożądanie, do tego zarumienione policzki, nawet ta cienka stróżka potu spływająca po boskiej twarzy, dla Victora była tak bardzo seksowna. Skończył nagle głośno, krzycząc imię kochanka i zamykając go w żelaznym uścisku. Przestrzeń między nimi zwyczajnie w tej chwili nie istniała... Yuuri w desperackim akcie po raz ostatni poruszył biodrami, jednocześnie powodując przyjemne tarcie i skończył na podbrzusze ukochanego.

Długo siedzieli wciąż w tej samej pozycji, opierając się czołami i normując oddechy. Owszem wciąż mieli apetyt na więcej, ale w tym momencie potrzebowali chwili wytchnienia...

- Yuu... - mruknął Victor, trącając nosem policzek kochanka.

- Hmmm?

- Chodź pod prysznic.

- Yhm, ale wiesz...

- Wiem, dokończymy pod prysznicem - szepnął zmysłowo Victor wprost do ucha Katsukiego, lekkie drżenie mężczyzny w jego ramionach wystarczyło mu za odpowiedź. Wciąż trzymając w ramionach przyjemnie rozpalone ciało, wstał i skierował się do łazienki.

- Tylko się nie wywal tym razem - zaśmiał się Yuuri, oplatając talię Nikiforova swoimi nogami.

- Będę uważał - odparł wesoło Victor, wchodząc do łazienki. Oczy Japończyka rozbłysły, właśnie tego pragnął, nie, nie miał na myśli seksu, tylko tej swobody i uśmiechu na twarzy ukochanego i przede wszystkim w jego lazurowych oczach. Jednego był pewien, już na tym etapie mógł być z siebie cholernie dumny.


***

*Pomysł podsunęła mu nasza kochana szefowa Bluemiss_96, której dziękować trzeba za bardzo szybką korektę <3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top