*35*

*wychyla nosek spod kołdry i szybko wtula się w szefową klikając "publikuj"* 

*uśmiecha się pod nosem i liczy, że nie tylko poprawi humor ale i zaskoczy😈*

***

Victor nie mógł uwierzyć w to co widział na ekranie telewizora. Nie mógł uwierzyć, że to ten sam Yuuri. Czując na sobie uważne spojrzenie Hiroko, zachował kamienną twarz. W środku jego głowy panował huragan. Owszem słowa bruneta można było odebrać w dwojaki sposób. Przecież mówił o przyjaciołach i rodzinie, wmieszanie w to wszystko jego osoby, dla postronnych mogłoby wyglądać jakby łączył ich bliskie relacje, ale bardziej typy rodzinnego. No ewentualnie podziw, ale co się dziwić. Platynowłosy zdawał sobie z tego sprawę, że jest legendą łyżwiarskiego świata i wiele osób, go podziwiało. Jednak...

Jednak on, jak i zebrane osoby w salonie Państwa Katsukich, doskonale zdawali sobie sprawę, z prawdziwych uczuć bruneta. Teraz nie było mowy o pomyłce, czy niedomówieniu...

Ten sam Yuuri, który panikował, na samą myśl, że ktoś mógłby się dowiedzieć o relacji łączącej go z trenerem, teraz, przed kamerami, jawnie się do niej przyznawał. No może jawność tego wyzwania pozostawała wiele do życzenia, ale... Przyznał, publicznie przyznał, wbijając zdeterminowane czekoladowe spojrzenie w obiektyw kamery, że są blisko i chce, żeby już zawsze byli razem. 

Victor miał wrażenie, jakby ktoś przywalił mu prawdą prosto w twarz i zwalił z nóg, na jego szczęście siedział już na podłodze, w innym wypadku zapewne by na niej wylądował z głośnym hukiem... Po takim czymś nie było mowy, że nadal mógł okłamywać samego siebie. A więc jednak, na tym marnym globie znalazł się ktoś, kto był w stanie go pokochać. Mimo, że to była strata czasu i wysiłku, ktoś był go w stanie pokochać. Pokochać bezwarunkowo... A może się mylił? A może Yuuri kocha go ze względu na jego pozycję w łyżwiarskim świecie, może chce się na nim wybić? A może kocha go ze względu na dobry seks??? A może...

Gonitwę jego myśli przerwała Hiroko, która cicho do niego podeszła i kładąc dłoń na ramieniu szepnęła:

- Nadal będziesz się przez tym bronił i okłamywał samego siebie? Nadal będziesz wmawiał sobie, że nie można Cię kochać i że Ty nic nie czujesz? Każdy na prawo do kochania i bycia kochanym. Nie szukaj dziury w cały. On naprawdę Cię kocha. W uczuci jakim darzy cię mój syn, nie ma warunków, ani podtekstów. Znam mojego syna i wiem, że nie byłby w stanie Cię wykorzystać. Nie zależnie od tego kim byś nie był i tak by Cię kochał. Zapytaj go o to, a jestem pewna, że tak właśnie Ci odpowie. 

Wstała i udała się do kuchni, zostawiając zszokowanego mężczyznę za sobą, miał wrażenie, że ktoś nim wstrząsnął zmuszając do otwarcia oczu - szeroko.

***

Wiedział, że narusza jego prywatność i wcale nie powinno go tu być, a jednak był... Wiedział też, że za to co robi Yuuri będzie poirytowany, ale... zwyczajnie musiał. Czuł usilną potrzebę przytulania do siebie zgrabnego ciała, a że nie mógł to postanowił zadowolić się zapachem. Tak przynajmniej czuł jeszcze pół godziny temu, kiedy się wkradał do małego królestwa swojego podopiecznego. Teraz miał już mieszane uczucia... Wiedział, że z tego okna będzie widział powrót Katsukiego do domu i będzie mógł ulotnić się zanim ten dotrze do pokoju, nie przewidział tylko jednego. Paląc jednego papierosa za drugim pozwolił swoim myślom hasać do woli, zupełnie nie przygotowany na wcześniejszy powrót do domu Japończyka, który swoją drogą był głównym powodem takiego zamyślenia, wciąż przed oczami miał te zdeterminowane czekoladowe tęczówki.

Nie usłyszał nawet cichego szumu otwieranych drzwi, ani też głuchego stuknięcia walizki, która upadła na podłogę.

Yuuri zatrzymał się, zaraz po zamknięciu drzwi. Od razu przetarł oczy, przecież to nie było możliwe, żeby Nikiforov na niego czekał, prawda? 

A jednak nie dało się ukryć, że stał opierając się o parapet. Wyglądał jak bóstwo, no przynajmniej w oczach bruneta. Lekko pochylony, opierając się łokciami o parapet, eksponował swoje kształtne pośladki skryte za cienkim materiałem yukaty, która nie zostawiała wiele dla wyobraźni... Na ten widok łyżwiarz przełknął głośno ślinę, a przed oczami znów zobaczył obraz platynowłosego i nieszczęsnego krawata... Rozmarzone spojrzenie lazurowych oczu utknęło gdzieś wysoko na nieboskłonie, och jak bardzo Japończyk chciałby być przyczyną takiego rozmarzonego oblicza ukochanego... Srebrzyste kosmyki spływały swobodnie po lekko wygiętych plecach i ramionach, dopełniając perfekcyjnego wyglądu. Jedyną rysą na tym idealnym obrazku był papieros w delikatnej dłoni. Na ten widok Katsuki skrzywił się nie znacznie, zdecydowanie nie podobał mu się ten fakt, jednak co mógł zrobić? Wyrywając się z niemego zachwytu, odchrząknął cicho i odezwał się lekko zachrypniętym głosem: 

- V-Victor? - ciepły głos Katsukiego przeciął ciszę, a zawołany dosłownie podskoczył w miejscu upuszczając niedopalonego papierosa na parapet i obracając się w ułamku sekundy przodem do pokoju. 

- Y..Yuuri? 

- Noo... - nie dane mu było dokończyć, bo Nikiforov szybko odzyskał rezon. Sprawnym ruchem ugasił niedopałek wrzucając go do popielniczki, przyniesionej ze sobą. Na twarz narzucił maskę ukrywającą chwilę rozmarzenia i słabości, po czym odezwał się rzeczowo.

- Wybacz nie wiedziałem, że będziesz wcześniej. Wybacz wiem, nie miałem prawa tu wchodzić pod Twoją nieobecność, a już tym bardziej palić u Ciebie. Wiem, że sobie tego nie życzysz. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie - zebrał szybko swoje rzeczy. - Przepraszam. Już wychodzę. Wiem, jestem karygodnym i beznadziejnym trenerem i daję Ci najgorszy z możliwych przykładów i... 

Katsuki nie mógł tego dłużej słuchać więc przerwał ten beznadziejny monolog.

- Victor czy Ty na mnie czekałeś? - bingo! Widząc reakcję platynowłosego był pewny, że tak. Nie myśląc więcej w paru krokach pokonał dzielący ich dystans i nie przejmując się, upuszczoną popielniczką, złapał twarz ukochanego delikatnie w dłonie, po czym wspinając się na palce złożył na jego ustach czuły pocałunek. - Och Victor, ja... ja tak się cieszę.

- Nonsens. Dlaczego niby miałbym na Ciebie czekać? - zakpił nerwowo Nikiforov. 

- I jesteś tu bo...? Znów to robisz, ale nie dam się na to nabrać, już nigdy - z tymi słowami znów wspiął się na palce i pocałował ukochanego, wplątując dłonie w srebrzyste kosmyki, by w razie próby ucieczki przytrzymać stojące przed nim bóstwo. 

Kiedy minął pierwszy szok, jaki wywołało stanowcze spojrzenie czekoladowych tęczówek i ta silna pewność siebie w głosie, Nikiforov poddał się, oplótł ramionami talię niższego mężczyzny przyciągając go bliżej i pogłębiając pieszczotę. 

Oderwali się od siebie dopiero po dłuższej chwili, platynowłosy chciał ukryć jak poruszyła go obecność Katsukiego, więc spuścił głowę opierając się czołem o ramię bruneta, a rozpuszczone włosy ukryły go niczym zasłona. Jednak nie poluźnił uścisku i wciąż trzymał niższego mężczyznę w talii. 

- Ja... tak właściwie... to nie wiem... musiałem... czułem... eghm... dajmy temu spokój - uciął.

- No nie wierzę, Victor Nikiforov nie potrafi się wysłowić - zaśmiał się Japończyk, po czym złożył pocałunek na szyi platynowłosego wcześniej odgarniając włosy. 

- Nikt nie jest idealny, prawda? 

- Prawda - rzucił w przestrzeń Katsuki, zacieśniając uścisk. - Victor ja... ja chciałbym żebyś coś wiedział...

- Wiem Yuuri, wiem. Oglądałem i ja... ja nie wiem co powiedzieć. Ja nie potrafię... Ale... - Japończyk odsunął od siebie ukochanego na długość ramion.

- Victor to nie wszystko, co chciałem Ci powiedzieć - platynowłosy podniósł na niego zaskoczone spojrzenie. - Tak lepiej - dodał kładąc dłoń na bladym policzku, aby w ten sposób uniemożliwić ucieczkę. Dawno już nie czuł w sobie takiej pewności. Tu nie było miejsca na wahanie, czy wątpliwości. Wyzbył się tego. Jasno i wyraźnie widział to czego chciał i miał to w zasięgu wzroku. 

- Kocham Cię Victor, zawsze kochałem i będę kochał. To jedyna pewna w moim życiu - powiedział miękko, lekko się uśmiechając. - Wiem zachowałem się jak gówniarz, wtedy na plaży. Nie miałem nawet okazji przeprosić - zarumienił się lekko. - Nie zależnie, czy Ty poczujesz do mnie to samo, czy nie, moje uczucia nie ulegną zmianie. Nie chodzi mi o żadne korzyści, jeśli będziesz chciał zakończyć naszą współpracę, w obawie, że mógłbym Cię wykorzystać, droga wolna, ale nie pozwolę Ci odejść tak łatwo na gruncie prywatnym. Dla Ciebie jestem w stanie nawet zrezygnować z łyżwiarstwa. Nie chcę żebyś myślał, że próbuję się wybić na Twoim imieniu. Jednak zamierzam udowodnić wszystkim, a Tobie szczególnie, że jestem godzien bycia Twoim podopiecznym i nie zmarnuję Twojego cennego czasu, jaki mi poświęciłeś i poświęcisz. Jedyne o co proszę, to po prostu bądź przy mnie. Niczego bardziej nie pragnę. Po prostu bądź. I nie, nie chodzi tylko o seks. Nie oczekuję nic w zamian za moje uczucia, wystarczy mi jedynie, że mnie zaakceptujesz i pozwolisz trwać przy swoim boku. Obiecuję, że zrobię wszystko co tylko będzie w mojej mocy, żeby pomóc Ci wyjść z tego bagna, jak to zwykłeś mówić. Daj mi szansę, a nie będziesz żałował. Zrobię wszystko, żebyś przestał cierpieć i był szczęśliwy. Zrobię wszystko żebyś przestał krzywdzić samego siebie. 

- Yuuri... - Victora dosłownie zatkało, nie tylko przez to co powiedział Yuuri, ale przede wszystkim przez determinację i pewność siebie, która dosłownie biła z całej postawy bruneta, jednak to co poruszyło najbardziej jego udręczone serce to oczy, tak pięknie błyszczące i pełne miłości czekoladowe oczy. 

Katsuki bał się, bał się jak cholera. Nie miał pojęcia, jak platynowłosy zareaguje na tak jawną deklarację uczuć. Jego oczy zrobiły się wilgotne, jednak nie zamierzał się poddać i kontynuował. 

- Victor, proszę. Ja wiem, że postąpiłem źle wtedy na plaży, zachowałem się jak szczeniak, który nie wie czego chce. Wiem jak to dla Ciebie musiało wyglądać, ale naprawdę mi nie zależy tylko na seksie. Zrozumiałem swój błąd od razu, wpatrując się w Twoje plecy, wtedy jak odszedłeś do domu. Najbardziej zależy mi na Tobie i na Twoim szczęściu - z czekoladowych oczu spłynęła pierwsza łza...

- Yuuri... 

- Proszę Vitya nie zostawiaj mnie...

- Yuuri...

- Proszę... K..koc..ham C..cię - załkał. - Ja naprawdę zrobię wszystko żeby Cię uszczęśliwić, pozwól mi spróbować. Proszę. Bądź ze mną już zawsze...

- Och Yuuri zamknij się w końcu - przerwał mu Victor i pochylając się zaczął składać czułe pocałunki na ustach bruneta. Katsuki niewiele myśląc poddał się słodkim pieszczotom, wplątując ponownie palce w srebrzyste kosmyki. Westchnął upajając się chwilą, co platynowłosy wykorzystał do pogłębienia pocałunku. Ich języki toczyły ze sobą niemą walkę o dominację. Oderwali się od siebie dopiero kiedy brakło im powietrza. Nie przerywając magicznej chwili oparli się o swoje czoła. 

- Och Yuuri, Yuuri... co Ty ze mną robisz?

- Ja... ja Cię tylko kocham - zawstydził się Japończyk, miał wrażenie, że cała pewność siebie go pomału opuszcza. 

- Tylko? Więc dla Ciebie to tylko?

- Nie, to nie tak. Ja...

- Wiem, wiem - pogłaskał bruneta kciukiem po ustach. - Dziękuję Yuuri. Dziękuję.

Katsuki podniósł na niego zaskoczone spojrzenie. 

- Dziękuję za to, że mnie kochasz, za to, że chcesz żebym z Tobą był, za to mnie chcesz... 

- Och Vitya - Yuuri złączył ich usta w pocałunku. - Więc będziesz ze mną? 

- Tak, tak długo jak będziesz chciał.

- Nawet jeśli będę chciał na zawsze? - Nikiforov nie odpowiedział tylko pocałował namiętnie Japończyka. Tak naprawdę to chciał odwrócić jego uwagę, nie chciał mu obiecać, że będzie już zawsze. W końcu Katsuki nie wiedział jeszcze o jego postanowieniu. Był więcej niż pewien, że nim ukończy trzydziestkę brunet się już nim znudzi... Zsunął marynarkę z jego ramion pogłębiając pocałunek. Powietrze między nimi zaczynało gęstnieć.

- Wiesz Yuuri, ten krawat jest okropny. Czas na nowy - mruknął w usta bruneta łapiąc go za krawat. Katsuki jęknął z przyjemności kiedy platynowłosy kładąc mu rękę na tyłku przyciągnął do siebie, minimalizując tym samym dystans między nimi.

- Skoro tak mówisz trenerze. Wiesz mam świetny pomysł jak możemy go wykorzystać na przykład w łóżku - powiedział zanim pomyślał łapiąc jednocześnie ukochanego za nadgarstek, a zdając sobie sprawę, że powiedział to na głos spalił buraka, odruchowo zaczesując włosy do tyłu, wprawiając w osłupienie Nikiforova. - Yyyy to znaczy... ja... umm.... to... naprawdę powiedziałem to na głos? 

- No, no ktoś tu ma ciekawe fantazje? - mruknął Victor niemiłosiernie powoli odwiązując krawat i wbijając rozpalone spojrzenie w niższego mężczyznę. Yuuri miał wrażenie, że zaraz ugną się pod nim nogi pod wpływem intensywności blasku lazurowych tęczówek. Zebrał w sobie jednak resztki odwagi i pchnął platynowłosego w kierunku łóżka, jednocześnie łapiąc z sznur yukaty i rozwiązując ją. Wsunął dłoń pod materiał na ramieniu ukochanego i jednym ruchem zsuwając ubranie. 

- Jesteś taki piękny Victor - powiedział Katsuki ostatecznie popychając Nikiforova na łóżko, przez co upadł na miękki materac.

- Bo się zawstydzę - zaśmiał się platynowłosy. - No to jakie miałeś fantazje? - zapytał pociągając bruneta za sobą.

- Rozważałem przywiązanie Cię do łóżka, jeśli chciał byś odejść - odparł brunet uśmiechając się. 

- Ehh?! - chyba jeszcze nikt go tak nie zaskoczył..

- Hahah wyglądasz uroczo. Wiesz, przywiązany nie mógł byś mi się oprzeć i byłbyś już zawsze mój. Mógłbym Cię ukryć przed całym światem - mruknął Yuuri, składając czułe pocałunki na szyi ukochanego.

- Oddaję się w Twoje ręce w takim razie, zrób ze mnie swojego niewolnika (spec. dla Missy ^^) - odparł Victor z dziwnym błyskiem w oku. Zaskoczony Katsuki podniósł wzrok, wpatrując się w kochanka z szeroko otwartymi oczami. - No co sam mam się przywiązać do tego łóżka? - zakpił, na co Yuuri otrząsnął się i rumieniąc się intensywnie, złapał nadgarstki platynowłosego unosząc je nad jego głowę i głośno przełykając ślinę zawiązał na nich krawat, po czym przywiązał go do ramy łóżka. Napięcie i pożądanie między nimi można było dosłownie kroić nożem.... 

- N..nie z..za m..mocno? - wydukał zawstydzony brunet.

- Nie, ale proszę nie znęcaj się nade mną za długo - Yuuri w pierwszym odruchu chciał odwiązać chwilę temu zawiązany materiał, jednak Victor go powstrzymał mówiąc coś co złamało ostatnią linię obrony... - Nie. Zostaw. Kochaj się ze mną, teraz, zaraz, już...

Na te słowa Katsukiego zatkało, jego serce zabiło niebezpiecznie szybko, w paru sekundach pozbył się reszty swojego odzienia i już miał spełnić prośbę ukochanego, kiedy to obaj usłyszeli odgłos rozsuwanych drzwi, przez co wstrzymali oddech. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top