*3*

Następny dzień zastał zestresowanego Yuuriego w hotelowej łazience. Stojąc pod gorącym strumieniem wody próbował rozluźnić spięte mięśnie, zazwyczaj ten rytuał trwający bezmała, co najmniej pół godziny pomagał mu walce ze stresem, jednak nie tym razem. Od dłuższego już czasu łyżwiarz wyczekiwał dzisiejszego dnia, denerwował się nadchodzącymi finałami Grand Prix, po raz pierwszy miał możliwość wystąpić na tafli z swoim idolem i mistrzem. Podziwiał Victora Nikiforova odkąd tylko sięgał pamięcią. To dla niego zaczął naukę jazdy na lodzie, stawiając go sobie za cel do osiągnięcia, dlatego też całe życie gonił za platynowłosym próbując wspiąć się na szczyt swoich możliwości.

Jego największym marzeniem było spotkanie rosyjskiego mistrza twarzą w twarz oraz możliwość zaprezentowania swojej jazdy, którą to jemu właśnie dedykował. Zdawał sobie sprawę z tego, że tak naprawdę to Victor nie ma pojęcia o istnieniu jego osoby, a co dopiero o przekazie jego układu, mimo to właśnie dziś miał spróbować to zmienić. W jego marzeniach stał na podium wraz z swoim obiektem westchnień. Tak dokładnie, całkiem niedawno zdał sobie sprawę z tego, że jego podziw prawdopodobnie przerodził się w coś więcej. Z każdym razem jak oglądał występ swojego idola jego serce przyspieszało odradzając się pełne nadziei, a w jego brzuchu szalało stado motyli, tak bardzo pragnął się do niego zbliżyć, chociażby przelotnie dotknąć bladą, idealną skórę Nikiforova.

Wszystko to tylko potęgowało jego ostro już nadszarpnięte nerwy. Panicznie bał się zbłaźnić przed Victorem, obawiał się tego pierwszego spotkania. Co jeśli nawet nie zwróci uwagi na niego i jego występ? Oh a co jeśli znowu coś pójdzie nie tak? Co jeśli pomyli coś w sekwencji kroków, albo źle mu pójdą skoki i o zgrozo upadnie? Takie właśnie pytania i ponure myśli dryfowały po głowie Yuuriego nie pozwalając mu na chwilę relaksu. Dlatego też zrezygnowany wyszedł spod prysznica i jak na skazanie ruszył szykować się na swój pierwszy finał w mistrzostwach w Grand Prix.

- I oto przed nami nasz tegoroczny debiutant z Japonii Katsuki Yuuri!!! Pokaż nam Yuuri, co potrafisz!!! - w głośnikach można było usłyszeć głos komentatora. Tymczasem brunet w panice błądził oczami po tłumie szukając Victora - „Proszę bądź tam, patrz na mnie. Tak bardzo pragnę Cię poznać Vitya" - pomyślał Katsuki.

- No chłopcze daj im popalić i pokaż na co Cię stać i nie denerwuj się już tak bardzo, przecież nie pierwszy raz występujesz, rozumiem, że tym razem publiczność jest dużo większa, a do tego jeszcze ranga finału ale nie daj się presji i walcz do końca! - trener Japończyka, Celestino Cialdini poklepał go po plecach popychając delikatnie na lód.

Przybierając pozę startową Katsuki nadal gorączkowo szukał tak wymarzonych lazurowych oczu, w chwili, gdy ich spojrzenia się skrzyżowały debiutant na chwilę stracił oddech całkowicie zatapiając się w piękne tęczówki Rosjanina. Niestety dodatkowe nerwy, jakie Yuuriemu dostarczył obserwujący go Victor nie pomogły, bardzo szybko uświadomił sobie, że ostrożniej powinien wybierać swoje życzenia. Za każdym razem, gdy napotykał wpatrujące się w niego błękitne oczy mylił kroki, potem wszystko posypało się do reszty przez przygniatającą go presję finałów. Przy każdym upadku bolało go nie tylko ciało, ale również duma. Cały czas był pod ścisłą obserwacją tak długo podziwianego idola, co było jego marzeniem, ale gdy w końcu miał możliwość się pokazać mu co potrafi, spieprzył wszystko popisowo, tak jak tylko się dało nie zostawiając nic poza gorzkim smakiem porażki.

Już w chwili wyjścia na lód niczego nieświadomy Japończyk przyciągnął na siebie spojrzenie Victora, który wpatrywał się w niego jak urzeczony. Z dziwnym błyskiem w oku spytał Yakowa:

- Nee co to za jeden?

- Było słuchać, przed chwilą go zapowiadali głąbie... To ten debiutant z Japonii, mówiłem Ci o nim wcześniej, a poza tym nie udawaj, że Cię to interesuje... Szykuj się lepiej do swojego występu. - odparł trener rosyjskiej gwiazdy.

Jednak Victor stał jak zaczarowany wpatrując się w katastrofalną porażkę Katsukiego. Sam nie potrafił wyjaśnić, co go tak opętało, ale nie potrafił oderwać oczy zwłaszcza, że łyżwiarz rzucał co chwila przerażone spojrzenie w jego kierunku, powodując tym samym zatapianie się Nikiforova w ciepłym brązie jego oczu.

- Co za katastrofa, a liczyłem, że debiutant da Ci popalić i weźmiesz się za siebie - skomentował Yakow kierując swoje słowa do swojego podopiecznego, na co on mu odparł, nadal będąc pod urokiem tego dziwnego mężczyzny:

- Może i popełniał masę błędów, nie co ja mówię ten występ to był jeden wielki błąd, ale coś w nim jest... Myślę, że to nieoszlifowany diament, ma chłopak talent, przyjrzyj się uważnie jego ruchom jest w nich swoista finezja, on nagina muzykę na swoje życzenie tworząc coś niesamowitego, brak mu tylko stalowych nerwów i leżą u niego skoki, ale patrz na niego, no spójrz został pokonany przez presję finałów, to mogło się zdarzyć każdemu... - Victor wpadł w niespotykany dla niego słowotok, a podejrzany błysk w jego oczach w końcu zaalarmował Feltsmana, który zaczął się wnikliwiej przyglądać podopiecznemu. Z jednej strony cieszył go widok tak podekscytowanego Nikiforova już dawno nie widział go tak w coś zaangażowanego, jednak z drugiej strony bał się, co może z tego wyniknąć. Wiedział, że Vicia jest bardzo niestabilny psychicznie i każdy najmniejszy negatywny bodziec może go pchnąć w coś głupiego, w końcu rozwagą to on nigdy nie grzeszył.

Mimo tego dziwnej, a zarazem fascynującej sytuacji, jaką zdecydowanie było dla Victora zobaczenie jazdy Yuuriego, jego występy jak zwykle były perfekcyjne w każdym calu. Już dawno opanował umiejętność ścisłej kontroli nad swoim ciałem i umysłem wchodząc na lód, tak aby nic ani nikt nie był go w stanie rozproszyć. Temu też miał służyć wczorajszy zabieg, zadawanie sobie bólu pozwala mu na oczyszczenie umysłu przed zawodami z zbędnych myśli i negatywnych emocji oraz daje mu ułudne poczucie całkowitej kontroli nad swoim życiem. Bardzo często, bowiem Victor ma wrażenie, że jego życie wypadło mu z rąk rozsypując się na małe kawałeczki, a on sam żyjąc z dnia na dzień daje się porwać nadchodzącym wydarzeniom, jednocześnie nie zwracając uwagi na to co się wokół niego dzieje i nie dbając o oto co będzie. Nikiforov patrzy na swoje życie z boku, mając wrażenie, że toczy się ono bez jego udziału i ingerencji. A jego egzystencja ogranicza się do machinalnego wręcz wykonywania niezbędnych codziennych czynności, oczywiście nie wliczając w to jazdy na lodzie. Oprócz przyjemności, jaką czerpie z zadawania sobie bólu nie tylko tego fizycznego, ale też tego jakim jest dla niego życie, jedynie łyżwy potrafią wykrzesać z niego jakiekolwiek emocje i dać mu poczucie bezpieczeństwa i stabilizacji. Sunąc po bezlitosnej zimnej tafli czuje się wolny, czuje że może zmagać się z sobą i swoim życiem jedynie dla tej chwili przyjemności, nawet jeśli jest to tylko zwyczajna jazda dla relaksu, a nie wymyślanie skomplikowanego układu.

- Nikogo już nie dziwi, że kolejne finały Grand Prix zostały w stu procentach zdominowane przez rosyjską gwiazdę, Victora Nikiforova - w tle było słychać głos komentatora - Po raz kolejny możemy go zobaczyć na szczycie podium z tradycyjnym już pocałunkiem dla złotego medalu. Co do naszej wschodzącej japońskiej gwiazdy, no niestety Yuuri to chyba nie był twój dzień, widocznie nie był dziś w formie, ale liczymy na poprawę w następnych mistrzostwach. Nie poddawaj się Katsuki.

Zrezygnowany Yuuri idąc ze spuszczoną głową wraz z swoim trenerem opuszczał właśnie lodowisko, kiedy usłyszał za sobą ten wspaniały głos z jego snów wołający go po jego imieniu, jakież było jego rozczarowanie, gdy obracając się gwałtownie w kierunku głosu okazało się, że Victor nie wołał jego, a rosyjskiego punka Jurija Plisteskiego. Nikiforov szukając wzrokiem swojego małego „braciszka" napotkał spojrzenie pięknych czekoladowych tęczówek, zaciekawiony obrócił się w kierunku Katsukiego z niemym pytaniem w oczach. Coś go ciągnęło do tych ciemnych oczu, jakaś nieznana mu siła przyciągania. Robiąc krok w kierunku bruneta i uśmiechając się serdecznie zapytał:

- Witam, czyżbyś chciał pamiątkowe zdjęcie z złotym medalistą? - nie wiedział, że reakcja Japończyka będzie proporcjonalnie odwrotna od tej jakiej oczekiwał. Tak naprawdę chciał ten moment wykorzystać dla siebie, aby zdobyć zdjęcia Yuuriego, a konkretniej tych pięknych oczu, ale niczego nieświadomy Kastuki potraktował to jako przejaw litości. Jego chora wyobraźnie dorzuciła do tego obelgę, a jego zraniona duma i poczucie własnej, jakże skopanej tego dnia, wartości, zmusiło go do rzucenia smutnego spojrzenia w kierunki Victora, po czym obracając się na pięcie wybiegł z terenu lodowiska, wyzywając się w myślach za własną naiwność i głupotę. Jak żałosny musiał być licząc na to, że będzie w stanie kiedykolwiek dorównać swojemu idolowi, nie mówiąc już o zwróceniu uwagi na swoją osobę.

Zdezorientowany Victor stał na środku holu - Ej Jurij czy ja coś powiedziałem nie tak? - powiedział do młodszego kolegi, który jak się okazało cały czas stał za nim.

- Ty zawsze coś robisz nie tak siwusie, a twoja głupota mogłaby zadziwić każdego - rzucił Plisetski kierując się do wyjścia, wychwycił dziwną wymianę spojrzeń między łyżwiarzami już podczas występów i cały czas nie miał pojęcia, co o tym myśleć w duchu postanowił skonsultować to z swoim przyjacielem Altinem, co jednocześnie o czymś mu przypomniało. - A staruchu przez twoje wczorajsze wybryki zapomniałem Ci powiedzieć, po zakończeniu sezonu wyjeżdżam z Otabekiem na dwa tygodnie do niego do Kazachstanu na wakacje. - dorzucił Jurij wychodząc.

- Że co?! Ale czy ty masz moją zgodę?! Czy on nie jest dla Ciebie za stary?! - wydarł się Victor będąc już na zewnątrz.

- A co Ty moja matka?! Po za tym to tylko mój przyjaciel. PRZYJACIEL! Zrozumiałeś?! I nie drzyj się tak głupku - odgryzł się młodszy łyżwiarz z dziwnym rumieńcem na twarzy.

- Cisza dzieci, obaj przestańcie się drzeć i pakować sdupy do taksówki, musicie się jeszcze odpocząć i uszykować na dzisiejszy bankiet - uciął ich kłótnię Yakow popychając obu w kierunku wskazanego pojazdu.

W tradycji łyżwiarzy leży bankiet, czyli przyjęcie po finałach Grand Prix, który ma na celu towarzyskie spotkanie uczestników i nie tylko oraz miłe spędzenie czasu, po wyczerpujących występach. Jednak nie wszyscy patrzyli na to z tej perspektywy. Katsuki boleśnie świadomy swojej porażki i upokorzenia przed swoim idolem bynajmniej nie miał najmniejszej ochoty na udział w tej imprezie. Rozgoryczenie, jakie czuł nie pozwoliło mu na porozumienie się z którymś z kolegów łyżwiarzy, tym bardziej na chociażby spojrzenie w kierunku Victora. Zmuszony przez Celestino przyszedł na bankiet, ale planował się z niego zerwać jak tylko uda mu się wywinąć spod czujnego oka trenera.

Nie tylko on miał ochotę zmyć się z przyjęcia zaraz po jego rozpoczęciu. Nikiforov oddałby wiele, żeby móc być w tej chwili u siebie w pokoju oddając się swoim przyjemnościom. Niestety etykieta wymagała od zwycięscy nie tylko przybycia, ale i czynnego uczestnictwa, dlatego też Rosjanin ukrywając swoje zniechęcenie pod maską serdecznego uśmiechu żywo dyskutował z innymi i żartował. Patrząc na niego z boku nikt nie uwierzyłby, że ten uśmiechnięty, serdeczny i jakże sympatyczny człowiek ma tak czarne myśli w swojej głowie.

Zdesperowany Yuuri nie mogąc się wyrwać Celestino sięgał, co chwila po kieliszek szampana, próbując w ten sposób zabić czas, jednocześnie uciszał głos w swojej głowie ostrzegający go przed nadmiernym piciem, które będzie miało opłakane skutki. Po wypiciu któregoś już z kolei kieliszka nabrał odwagi i zgarniając całą butelkę z tacy kelnera ruszył chwiejnym krokiem między zebranych uczestników zaczynając tym samym lawinę zdarzeń, która zakończy się dopiero nad ranem, a skutki odczuwać będzie jeszcze na długo po zakończeniu bankietu, ba nawet na długo po zakończeniu się sezonu.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top