*29*

Dla Bluemiss_96

Teleportuj się i wpadaj, czekam! Mam nadzieję, że w końcu Cię udobruchałam... Tym razem troszkę bardziej melancholijnie, ale mam nadzieję, że Twój pms poczuje się zaspokojony...

Miłego czytanie i wieczoru. Mili

***


Victor przebudził się nad ranem czując jak coś go przygniata i ogranicza ruchy, zaspany podniósł głowę i spojrzał na źródło swojego problemu. Yuuri leżał, a w zasadzie klęczał na podłodze, a głowę ulokował na ramieniu Nikoforova. Ten najdelikatniej jak mógł wyciągnął swoją rękę, krzywiąc się nieznacznie i rozciągając zdrętwiałe mięśnie. Miał mętlik w głowie, nie wiedział jak to wszystko będzie teraz wyglądać po wydarzeniach z wieczora.

Cholera dałem ciała, trzeba było zamknąć drzwi, teraz zaczną się niewygodne pytania i niewiadomo co jeszcze. Przecież nie mogę pozwolić, żeby cokolwiek się wydało. Yakov by mnie chyba powiesił... W ogóle co to był za gościu? Po jaką cholerę Yuuri go wzywał? Przecież nie było tak źle, jakby tak nie panikował i spokojnie mnie słuchał to sam ogarnąłby sytuację. Gdybym nie był taki na niego wściekły to... A cholera nie ma, co teraz gdybać. Zasadniczo mogłem sam się sobą zająć, ale ta jego troska, tsk dałem się złapać jak idiota. Założę się, że teraz to już w ogóle będzie mnie unikał i zapewne na tym zakończy się nasza znajomość. Nigdy nie powinieneś mnie widzieć w takim stanie. Świadomość, że już Cię utraciłem, nawet jeśli nie byłeś mój, boli. Co Ty ze mną robisz Yuuri?! Dlaczego nie potrafię nad sobą zapanować kiedy jesteś blisko? Dlaczego nie potrafię z Ciebie zrezygnować? Co mnie tak przy Tobie trzyma? Wiem, że sam chciałem, żebyś przywołał mnie do życia i obudził we mnie coś innego niż ból, ale finalnie i tak tylko to czuję. Jednak jestem do niczego, powinienem trzymać się od Ciebie z daleka dopóki jeszcze nie pociągnąłem Cię za sobą w to bagno. Sam zobacz już i tak zrobiłem Ci krzywdę.

Chcąc odpędzić natarczywy natłok myśli w głowie, wstał delikatnie, aby nie obudzić Katsukiego, złapał koc z fotela i okrył nim ramiona śpiącego mężczyzny, po czym na paluszkach wyszedł na korytarz. W pierwszym odruchu chciał udać się do siebie, żeby spróbować chociaż trochę ogarnąć wewnętrzny chaos. Jednak zobaczył światło na dole i wyczuł woń świeżo parzonej herbaty, wiedziony dziwnym instynktem zszedł po schodach na parter.

- Już nie śpisz Vicchan? W sumie to liczyłam, że przyjdziesz. Chciałabym z Tobą porozmawiać.

- Hiroko, ja...

- Ciii mój drogi. Daj mi najpierw coś powiedzieć. Zrozumiem, jeśli nie będziesz chciał o tym rozmawiać, w końcu to Twoje życie i problemy, jednak wiedz, że zawsze znajdziesz w nas oparcie. Jeśli to przez mojego lekkomyślnego syna to wybacz mu, on zawsze taki był, nie potrafił powiedzieć wprost czego chce i co czuje, dlatego przez to ciągle cierpiał niepotrzebnie, raniąc przy tym bliskie sobie osoby. Od małego był sam, bo nie potrafił się dogadać z rówieśnikami. Jedynie Yuko i Takeshi się z nim trzymali, ale to pewnie dlatego, że razem jeździli na lodzie. Potem pojawił się Phichit, ale ich również łączył lód. Bo widzisz Yuuri potrafi swoje uczucia przekazywać jedynie przez jazdę na lodzie. To dlatego nigdy nie miał za dużo przyjaciół. Uczucia mają ogromny wpływ na jego jazdę. Jednak widzę, jak on na Ciebie patrzy i serce matki podpowiada mi co do Ciebie czuje – podniosła rękę widząc, że Victor chce jej przerwać. – Mieliśmy dużo czasu, żeby się do tego przyzwyczaić. Domyśliliśmy się, że Yuuri nie da nam wnuków, kiedy wzrosła jego fascynacja Tobą, nie potrafił przestać o Tobie mówić, a jak mówił jego oczy świeciły się jak gwiazdy. Taką miłość czuje się tylko raz w życiu, dlatego jedyne co możemy zrobić to go wspierać. Do tego zapewne wiesz jak wyglądał jego pokój na początku, jak przyjechałeś. Byłeś z nim na każdym kroku, choć nic o tym nie wiedziałeś. To dla Ciebie zaczął jeździć, chociaż nie było łatwo, nigdy nie poddawał się ze względu na Ciebie. To nasz syn, dlatego zawsze go zaakceptujemy i będziemy cieszyć się z jego szczęścia. To samo tyczy się Ciebie, wybacz nam naszą poufałość, w końcu jesteś tu zaledwie chwilę..

Victor przerwał jej w pół zdania.

- Hiroko, ja dziękuję. Dziękuję za to co mi powiedziałaś o Yuurim. To na pewno nam pomoże. Dziękuję za wszystko, a szczególnie za to wtedy w łazience – mimo usilnej próby nie potrafił opanować łez cisnących mu się do oczu. – Pierwszy raz usłyszałem takie ciepłe słowa, pierwszy raz jakaś kobieta nazwała mnie synem - Victor szybkim ruchem otarł łzy i uśmiechnął się smutno, ale szczerze. Pani Katsuki nie myśląc wiele podeszła i przytuliła go do siebie.

- Och Vicchan, przepraszam. Nie wiedziałam.

- Nic się nie stało. Przepraszam, ale nie lubię o tym rozmawiać. Naprawdę poczułem się dzięki tobie jak... och nie wiem jak to opisać.

- Nic nie musisz mówić, ja wiem mój drogi. Powiesz mi dlaczego?

Wciąż wtulony w matczyne objęcia Pani domu, Nikiforov nie miał pojęcia, że od pewnego czasu nie są sami, ukryty przed ich oczami za ścianą stał Yuuri z szybko bijącym sercem.

- Sam już nie wiem Hiroko, zgubiłem się w swoim szaleństwie. Nic już nie wiem. To trwa tak długo, że sam już nie pamiętam, od czego to się zaczęło i dlaczego. Jednak zawsze traktowałem to jako pewnik w ten sposób, przywołując ból wiedziałem, że żyję. Już dawno się w tym zatraciłem i obawiam się, że nie ma już powrotu. Przepraszam, że was w to wplątałem, zrozumiem jeśli teraz będziecie kazali mi odejść. Zwłaszcza ze względu na Yuuriego. Ja nie potrafię mu dać tego czego on chyba pragnie. Ja nie potrafię kochać Hiroko. Nikt mnie tego nie nauczył. Miłość to dla mnie obce uczucie.

Oczy Yuuriego bezwiednie zapełniły się łzami, które po chwili moczyły jego policzki, musiał zagryźć kciuk, żeby z jego ust nie wydobył się nawet cichy szloch. Nie chciał zostać nakryty na podsłuchiwaniu.

Spojrzenie Victora i bezdenny smutek w jego oczach, łamał serce Pani Katsuki. Była nauczona do rodzinnego ciepła, było jej tak strasznie żal Nikiforova, wyglądało na to, że on nigdy go nie uraczył. Jednak miała przeczucie, co do uczuć Victora, może i sądził, że nie potrafi kochać, ale jej matczyne serce podpowiadało jej zupełnie co innego. Miała trochę czasu, żeby przyjrzeć się platynowłosemu, jej kobieca intuicja podpowiadała jej, że tak naprawdę Yuuri wcale nie jest obojętny Victorowi, nawet jeśli ten nie zdawał sobie z tego sprawy. Przytuliła go jeszcze mocniej do siebie, nie wiedząc co powiedzieć, wyszeptała tylko:

- Nikt nie będzie kazał Ci wyjeżdżać, możesz tu zostać tak długo jak chcesz, dla nas już jesteś członkiem rodziny. Daj sobie czas mój drogi, czasem uczucia budzą się w nas w najmniej spodziewanym momencie. Wiem, że zapewne mój syn nie będzie dobrym nauczycielem, ale daj mu szansę.

- Nie wiem, naprawdę nie wiem. Boję się, że skrzywdzę go jeszcze bardziej. Ja przepraszam, że go wczoraj zraniłem, n..nie c..chciałem.

- Oj daj spokój, nie do mnie te słowa, a założę się, że Yuuri nie ma Ci tego za złe, on naprawdę się wczoraj przejął.

- Kiepski ze mnie trener, obawiam się, że nawet do tego się nie nadaję, minęło już tyle czasu odkąd tu przyjechałem, a my nadal stoimy w martwym punkcie, a Yuuri bardziej zamartwia się o mnie niż o swoje zawody.

- Poradzicie sobie. Ja w was wierzę. W obu. Napij się ciepłej herbaty zanim wystygnie.

Victor popadł w zadumę. Nie miał pojęcia co dalej. Jedno było pewne nie zostało im wiele czasu, więc zamiast na mniej ważnych sprawach powinni się skupić na treningach, życie prywatne powinno iść w odstawkę.

- Dziękuję Hiroko, za wszystko. Pójdę się jeszcze na chwilę położyć.

- Yhm – przytaknęła kobieta, patrząc smutno za wychodzącym mężczyzną. Cały czas zastanawiała się, co takiego musiało się w jego życiu wydarzyć, że tak bardzo odizolował się od ludzi i pogrążył w samotności. Miała cichą nadzieję, że mimo wszystko Yuuriemu uda się uratować platynowłosego i nauczy go kochać, a może raczej uświadomić, że już pokochał..

Katsuki tym czasem słysząc słowa Victora najszybciej jak mógł ulotnił się do swojego pokoju, nie chciał zostać przyłapany na podsłuchiwaniu. Czuł się trochę zazdrosny, Nikiforov zwierzył się jego mamie, a nie jemu, ale z drugiej strony cieszył się, że w końcu z kimś porozmawiał i otworzył się. Stał pod drzwiami nadsłuchując cichych kroków ukochanego, dobrze wiedział, że ten nie wróci już do jego pokoju, co swoją drogą strasznie go smuciło. Wahał się chwilę, czy nie iść za nim jednak bał się, miał przeczucie, że to nie jest dobry pomysł. Stał oparty czołem o drzwi nieświadom, że po drugiej stronie Victor robi dosłownie to samo, tknięty jakimś dziwnym przeczuciem zatrzymał się pod drzwiami bruneta i przystanął na chwilę, walcząc z samym sobą. Nie miał pojęcia co dalej. Jak teraz będzie wyglądała ich relacja i czy ma w ogóle prawo wychodzić do tego pokoju. W końcu Katsuki poddał się, w jego opinii spieprzył znowu wszystko. Po raz już sam nie wiedział, który nie wykorzystał szansy jaką dało mu życie i zapewne jego szczęście przejdzie mu koło nosa, a on zostanie sam żałując tego co zrobił i tego czego bał się zrobić.

Siadając na łóżku Yuuri przyciągnął do siebie poduszkę, która wciąż pachniała jego ukochanym, zaciągając się boskim dla niego zapachem znów popadł w zadumę. Zdał już sobie sprawę, dobitnie z swojej głupoty. Teraz już wiedział, dlaczego Victor tak zareagował w końcu to wyglądało tak, jakby zależało mu tylko na zaciągnięciu platynowłosego do łóżka, mimo, że tak się tego zapierał. Wcześniej nie zadawał sobie sprawy jak z boku może wyglądać jego zachowanie. A zachował się żałośnie... mając Nikiforova tylko dla siebie, w łóżku, jakoś nie przeszkadzało mu, że obaj są mężczyznami, wręcz przeciwnie, przecież sam tak strasznie tego pragnął. Natomiast po opuszczeniu sypialni od razu dopadały go wyrzuty sumienia, bał się że jego miłość może zaszkodzić ukochanemu, przez co mogło to wyglądać to jakby się tego wstydził i nie chciał, żeby ich nakryto. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, jak bardzo skrzywdził w ten sposób osobę na której mu tak bardzo zależało.

Zniecierpliwiony natarczywym rozmyślaniem Katsuki wstał otwierając okno i wpatrując się wschód słońca. Nawet ten piękny widok kojarzył mu się Victorem. W sumie wszystko mu się z nim kojarzyło, bo wciąż o nim myślał. Był w jego głowie i sercu cały czas. Nie mógł sobie wybaczyć, że tak po prostu odrzucił możliwość bycia z ukochaną osobą, dlatego teraz wpatrując się w niebo próbował wymyślić sposób jak to naprawić. Przecież nie mógł ot tak iść do niego i powiedzieć „słuchaj czy Twoja propozycja wciąż jest aktualna? Bo jednak zdałem sobie sprawę, że chce...". Yuuri czuł się żałośnie, każdy pomysł wydawał się beznadziejny. Zdawał sobie sprawę, że więcej szans nie dostanie. Westchnął przeciągle przeczesując palcami włosy.

Ehhh nawet to mi się z nim kojarzy... Pamiętam jak powiedział, że bardziej mu się podobam z włosami zaczesanymi do tyłu. Co ja narobiłem??? Jak mogę to naprawić??? Jaki ja jestem żałosny. Nawet nie potrafię wymyślić sposobu, że Cię odzyskać. Wróć przecież nie byłeś nawet mój, bo jestem na to za głupi. Może ja nie zasłużyłem na szczęście? Do końca życia zostanę taki samotny i żałosny. I co mam się tak po prostu poddać, bo nic nie mogę wymyślić? A może Yuko miała rację, że powinienem walczyć o swoje szczęście. Tylko jak? Oh... już wiem, ale czy to mi się uda? Muszę porozmawiać z Kate! Poproszę ją, żeby tak zmieniła otwór, by oddawał to co czuję do Victora, oczywiście nie powiem jej do kogo skierowane są moje uczucia. Ale właśnie poprzez muzykę i mój taniec pokażę mu co do niego czuję! Zrobię co w mojej mocy, żeby było idealnie! Będę wypełniał wszystkie polecenia mojego trenera tak jak powinienem od początku i skupię się na ciężkiej pracy. Przestanę przed nim uciekać i chować swoje słabości. Przezwyciężę wszystkie! Po osiągnięciu mojego celu, nie to będzie trwało zbyt długo. Już na pierwszych zawodach dam z siebie wszystko, tak abyś odebrał tak jak powinieneś moje uczucia i mam nadzieję, że dzięki temu mi wybaczysz i dasz jeszcze jedną szansę.

Z postawy Yuuriego biła pewność siebie, której nie czuł już od tak dawna. Wreszcie widział przed sobą cel jasno i wyraźnie i nie było mowy o porażce. Nigdy więcej nie pozwoli na to, żeby miłość jego życia odwróciła się do niego plecami i odeszła z jego winy. Zrobi wszystko, żeby uszczęśliwić Victora i udowodnić mu, że potrafi czuć, kochać i być kochanym i co najważniejsze, że na to zasłużył. 


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top