*27*

Dziś rozdział po za harmonogramem... a to z powodu specjalnej okazji. 

Wszystkiego najlepszego nee-chan DemoniDark kocham mocno <3

Może i sama treść rozdziału średnio pasuje na urodziny, ale... mam nadzieję, że mimo to będziesz zadowolona <3

***

Dodatkowa dedykacja dla Bluemiss_96

Polecam odpalić multi, piosenka jest świetna, a AMV, jak i anime w tle po protu genialne <3 Wiem, że każdemu się gdzieś śpieszy, ale akurat przy tym warto się zatrzymać na chwilę...

***

Z góry dziękuję za każdą gwiazdkę z osobna i za każdy komentarz. 

Miłego czytania. 

Mili

***

Całą drogę na plażę obaj milczeli. Victor próbował zebrać się w sobie i podjąć jakąś decyzję, teraz już wiedział, że nie może tego przeciągać w ten sposób. Co do jednego był pewny, nie jest w stanie odwzajemnić uczuć Katsukiego, ale chciał wyjaśnić tą dziwną sytuację między nimi, inaczej ich dalsza współpraca będzie stała pod znakiem zapytania. 

Po co ja tu tak naprawdę przyjechałem? Może Chris ma rację, od tego powinienem zacząć. Wiem, że coś mnie do niego ciągnie, w jego obecności czuję się tak dobrze i swobodnie, nie muszę się do niczego zmuszać, mogę być sobą, tak przynajmniej czuje. Więc z czym mam problem? Czy będę w stanie go tak po prostu zostawić? Zerknął na obiekt swoich rozmyślań. Kiedy ja się tak do niego przywiązałem?? A raczej kiedy ja się tak uzależniłem od jego zapachu, ciepła i smaku?? Yuuri czy Ty będziesz w stanie mi pomóc i zaakceptować w całości? A może mnie po prostu odrzucisz skoro nie jestem w stanie Cię pokochać?

Yuuri pogrążył się w ponurych rozmyślaniach, co prawda opanował się na tyle żeby nie pociągać bez przerwy nosem, ale nie potrafił nawet spojrzeć w te piękne lazurowe oczy, chciał być jak najdalej stąd i nie chciał usłyszeć tego co w jego mniemaniu miał za chwilę powiedzieć mu jego trener. Był pewien, że Nikiforov wyciągnął go tu żeby zakończyć ich współpracę, no bo co innego mógł zrobić skoro Katsuki nie potrafił nawet wybrać muzyki do swojego programu.

Od dłuższego czasu obaj siedzieli i wpatrywali się w ponuro morze. Pogoda przypomniała ich humory, a niebo było tak samo zachmurzona jak ich myśli.

- Och, mewy – przerwał ciszę Victor, brunet nawet nie poderwał oczu do góry.

- Mają czarne ogony – mruknął.

- Wiesz ich krzyki przypominają mi o Petersburgu, wspominam go codziennie. Mam mieszkanie z oknem na ocean i codziennie rano budziły mnie właśnie ich krzyki.

- Tęsknisz? Chcesz tam wrócić?

- Hahah – zaśmiał się smutno Nikiforov. – Nigdy nie sądziłem, że go opuszczę na tak długo, dlatego ten dźwięk nie był niczym niezwykłym i nie zwracałem na to uwagi, dopiero teraz, tutaj zdałem sobie sprawę jak bardzo do niego przywykłem i jak mi go brakuje – głos platynowłosego brzmiał bardzo melancholijnie, Katsuki nie patrząc na niego skulił się w sobie przyciągając kolana pod brodę. – Też Ci się tak zdarzyło, że nie zwracałeś na coś uwagi dopóki Ci tego nie zabrakło?

To co mówił Victor jeszcze pogorszyło samopoczucie bruneta.

- Yhm – oczy Yuuriego zaszkliły się niebezpiecznie, zastanawiał się jak miał odebrać słowa Nikiforova. Chciał żeby to się już skończyło, czuł że nie wytrzyma dłużej tej niepewności. – Nee Victor wyciągnąłeś mnie tu tylko po to, żeby mi powiedzieć jak bardzo tęsknisz za Petersburgiem?? Więc chciałbyś tam wrócić prawda?? A ja stoję Ci na przeszkodzie?? Wiem, że jestem utrapieniem i beztalenciem, jestem beznadziejnie słaby i nic nie potrafię i wiem, że źle zrobiłem zmuszając Cię do współpracy, d..dlatego j..ja z..zrozumiem, j..ja... - Yuuri nie mógł powiedzieć nic więcej, jego gardło ścisnęło się, a z oczy pociekły łzy. Szybko ukrył twarz w zagięciu łokcia.

Victor siedział jak sparaliżowany, nie sądził, że jest aż tak źle z Katsukim, że tak bardzo wątpi w siebie i w swoje umiejętności. Sądził, że chodzi tylko o nieszczęśliwe zauroczenie. Do tego widok łez w czekoladowych oczach obudził jego zimne serce, pragnął złapać go w ramiona i zrobić wszystko, żeby przestał, żeby na jego ustach pojawił się ten piękny uśmiech. Boże co ja robię! Nie kontrolując siebie i swojego ciała złapał Katsukiego za dłoń.

- Yuuri, spójrz na mnie – Japończyk jednak uparcie chował twarz.

- Wiem, że rozczarowuję wszystkich. Wiem, jak bardzo zawiedli się na mnie przyjaciele i rodzina. Jednak wciąż czuję, że we mnie wierzą, nie wiem czy zasłużyłem na to. Ale wiem, że nie zasłużyłem na Ciebie.

- Yuu... - platynowłosy zaniemówił. W chwili kiedy Yuuri podniósł na niego załzawione oczy zyskał pewność, że nie będzie w stanie stąd wyjechać i zostawić go tak po prostu. – Yuuri, ja nie zamierzam wyjeżdżać.

- Przecież mówiłem, że zrozumiem, więc... zaraz, czekaj, co?! – szok w czekoladowych oczach, rozbawił Nikiforova.

- Tak właściwie to chciałem pogadać o czymś zupełnie innym. – Yuuri nadal wpatrywał się w niego z niedowierzaniem. – Powiedz mi Yuuri, czego Ty ode mnie oczekujesz? Kim ja dla Ciebie jestem i kim mam być dla Ciebie? Myślę, że jeśli nie unormujemy tej kwestii to nie ruszymy dalej, wiem już że chcesz mnie, bo rozmawialiśmy już o tym ale najwidoczniej to Ci nie wystarcza, bo wciąż się miotasz... Mi i tak wszystko jedno więc decyzję zostawiam Tobie.

- Ehh??

- Chcesz żebym był tylko twoim trenerem i mentorem? – zaproponował Victor podkreślając słowo „tylko". - Jeśli tak, to możesz być pewny, że więcej nie przekroczę tej granicy.

- N..nie... p..poczekaj Victor, t..to n..nie t..tak - zawstydzony Yuuri znów spuścił wzrok i utkwił go w wzburzonej wodzie.

- Hmmm... więc może mam być tylko Twoim przyjacielem? Coś bardziej ja brat? Wtedy nie musiał byś się bać o upublicznienie naszej relacji, a wciąż moglibyśmy być blisko. No i w końcu bez przeszkód poznalibyśmy się nawzajem.

- N..nie... - ponownie zaprzeczył brunet.

- Więc? Jest nam ze sobą całkiem dobrze więc możemy zostać tylko kochankami, tak jak dotychczas, w końcu ponoć nie możesz mi się oprzeć, kiedy jestem w pobliżu i czujesz mój zapach i takie tam. A po za tym to normalne u mężczyzn, że lubią dobry seks prawda? Czy nie po to zostaliśmy stworzeni? Mi to nie będzie przeszkadzać, zasadniczo to mi wszystko jedno, ale nie chcę żebyś się tak miotał w niepewności. Jeśli nie uporządkujesz sobie wszystkiego to nie będziesz w stanie ruszyć do przodu.

Katsuki spłonął krwistym rumieńcem.

- P..proszę nie traktuj siebie tak przedmiotowo.

- Hmm... mniej przedmiotowo mówisz? A więc co Ty na to żebyśmy zostali parą? Taka cukierkową, z toną słodkości i różu... chociaż nie mam doświadczenia w takich sprawach... – powiedział Victor, a jednocześnie pomyślał: To powinno go zadowolić i uspokoić, przecież tego powinien chcieć prawda? Chris byłby ze mnie dumny dałem mu szansę... Wiem, że dla mnie jest już za późno, ale jeśli mogę uszczęśliwić chodź przez chwilę kogoś takiego jak Yuuri to zrobię co w mojej mocy. Może i nie jestem w stanie nikogo pokochać, ale przecież sam mówił, że jest zadowolony z samej mojej obecności. Jestem pewny, że jak już się mną nacieszy to wyrzuci w kąt i będę mógł spokojnie odejść, przecież nic nie trwa wiecznie, prawda? Dziwnie się z tym wszystkim czuje, nie sądziłem, że będę się na to w stanie zdobyć i to tak swobodnie. Hmm... może ja po prostu chcę z nim być??? Nie, przecież to niedorzeczne, to by znaczyło, że coś do niego czuję, a to przecież niemożliwe. Jak nic jestem hipokrytą... zaśmiał się sam z siebie. 

- Ehh??? – w myślach brzmiało to zupełnie inaczej, wielokrotnie bowiem Katsuki wyobrażał sobie podobną sytuację, z tym, że trochę odwrotną, bo to on miał proponować związek swojemu ukochanemu. Yuuri sam nie wiedział czego chce, z jednej strony to byłoby spełnienie jego marzeń, ale czy miał do tego prawo? Przecież związek dwóch mężczyzn nigdy nie będzie przyjęty pozytywnie, zwłaszcza patrząc na pozycję jaką miał platynowłosy, przecież nie mógł od tak zabrać go tylko dla siebie. – Victor, j..ja z..zawsze C..Cię p..podziwiałem i j..ja... - Katsuki wziął głęboki oddech nie wiedział, czy może to powiedzieć na głos. Jednak zebrał się na odwagę, jeśli teraz tego nie powie, to nie zrobi tego już nigdy. – Pytałeś się mnie o pierwszą miłość, od zawsze podziwiałem tylko jedną osobę, z czasem odkryłem, że to coś więcej niż tylko podziw, jednak wiedziałem, byłem przygotowany na to, że uczucie to jest skazane na porażkę i nigdy nie będzie odwzajemnione, czego dowiedziałem się nie dawno. Związki dwóch mężczyzn nigdy nie były dobrze odbierane, tym bardziej jeśli jest się zakochanym w wielokrotnym mistrzu świata i złotym medaliście... Tak Victor, nie patrz tak, mówię o Tobie. To Ty jesteś moją pierwszą i jedyną miłością. Jednak wiem, że nie mam prawa prosić Cię o to byś był ze mną, bo to mogłoby zaszkodzić Twojej karierze i nieskazitelnej opinii. To nie tak, że nie chcę, nie zrozum mnie źle, związek z Tobą byłby spełnieniem moich marzeń, jednak nie mogę być takim egoistą. Nie mogę Cię zabierać światu tylko dla siebie. Nie zależnie od tego jak bardzo Cię kocham, wiem, że Ty nie potrafisz odwzajemnić moich uczuć, już się z tym pogodziłem. Dlatego proszę niech wszystko zostanie tak jak jest. Postaram się trochę bardziej panować nad sobą i swoimi uczuciami. – brunet czuł się wykończony, miał ochotę zaszyć się w swoim pokoju i przepłakać resztę życia. Osoba, którą kochał ponad życie proponowała mu związek, a on tak po prostu był zmuszony go odrzucić. W jego oczach już zakręciły się łzy, próbując to zamaskować zaśmiał się smutno i wymamrotał do siebie – Nie ma to jak samemu złamać sobie serce...

Victor siedział oniemiały, deklaracja Yuuriego go totalnie zamurowała, a po jego ciele rozlało się przyjemne ciepło c..czy t..to m..możliwe, ż..że o..on m..mnie n..naprawdę k..kocha? Co to za dziwne uczucie? Czy to jest...??? Jak on może tak spokojnie mówić mi, że mnie kocha i jednocześnie, że nie chce być ze mną? Jak można być takim hipokrytą??? Więc to jest ten gorzki smak odrzucenia co? Zdziwiony brakiem reakcji Katsuki podniósł wzrok i miał wrażenie, że zakochał się ponownie. Lazurowe oczy lśniły jak gwiazdy, a twarz Nikiforova emanowała szczęściem, jednak idealny obraz psuły łzy swobodnie płynące po policzkach Rosjanina. Na to brunet nie był przygotowany, nie wiedział co powiedzieć. Pierwszy raz widział taki wyraźny pokaz uczuć u swojego ukochanego, przyzwyczaił się już do obojętności.

- Vitya? – słysząc to zdrobnienie Nikiforov poddał się totalnie dziwnym uczuciom, jakie go opanowały. Rzucił się zdziwionemu Yuuriemu na szyję i pocałował mocno.

- Och Yuu... - szepnął odrywając się na chwilę, nie pragnął niczego więcej niż ciepłych ramion wokół niego, dlatego też wtulił się w klatkę piersiową, wciąż zdezorientowanego bruneta. – Jak możesz tak swobodnie mnie odrzucać? Czy to Twoje uczucie znaczy tak mało dla Ciebie? Ja znaczę dla Ciebie tak niewiele? A może się go wstydzisz? Wstydziłbyś się bycia ze mną? Nawet przez chwilę?

Katsuki nie wiedział co zrobić, ani co myśleć, dlatego bezwiednie zacisnął ramiona wokół ukochanego przytulając go do siebie. Jak bardzo pragnął, żeby ta chwili mogła trwać wiecznie. Aby wszystkie problemy od niech odeszły, a oni byliby zwykłymi ludźmi, nieznanymi w świecie, nie byliby popularni i mogliby być za sobą, ot tak po prostu.

- Victor t..to n..nie t..tak, j..jak m..myślisz.

- A jak? Jeśli chcesz zakończyć naszą współpracę to wyjadę, żaden problem. Nie chcę żebyś czuł się niekomfortowo w moim towarzystwie.

- Nie, proszę przestań, Victor proszę. – przerażony Yuuri czując jak grunt usuwa mu się spod nóg jeszcze ciaśniej objął ukochanego. Co mam zrobić? Co robić? Nie mogę go stracić i nie mogę być z nim. Co mam zrobić? Jego oczy wypełniły się łzami, jedyne co mógł powiedzieć to cicho wyszeptać błaganie: Nie wyjeżdżaj, nie zostawiaj mnie proszę. Ja nie dam sobie rady bez Ciebie.

- Dasz radę Yuuri, jesteś zdolny, tylko musisz uwierzyć w siebie.

- Nie Victor nie to mam na myśli, ja wiem, że jestem cholernym, niezdecydowanym idiotą, a..ale j..ja nie potrafię żyć bez Ciebie. Ty, cała ta sytuacja to dla mnie za dużo.

- Ciii już dobrze nie będziemy o tym rozmawiać, przepraszam. Chciałem dobrze a wyszło jak zwykle... Nie nadaję się nawet do tego, żeby kogoś uszczęśliwić...

- Victor o czym Ty?

- Nie ważne, wracajmy. Zrobimy sobie dzisiaj wolne dobrze? – nieczekając na reakcję bruneta Nikiforov wstał i udał się do domostwa, gdzie od razu po powrocie zamknął się u siebie. Chris Ty idioto! Pomyślał zanim oddał się swojej ulubionej przyjemności.

Yuuri w tym czasie nadal siedział na plaży oszołomiony tym co przed chwilą się stało. Co ja najlepszego zrobiłem?! Jak mogłem być takim idiotą??? Pozwoliłem mu tak po prostu odejść i co ja teraz zrobię??? Nie mogę tak tego zostawić! Powinienem z nim porozmawiać, ale co ja mam mu powiedzieć? Przecież to nie tak, że nie chcę, ale ja, my nie powinniśmy to przecież niemoralne, obaj jesteśmy mężczyznami i w ogóle... Kiedy do Katsukiego dotarł sens tego co przed chwilą pomyślał walnął się w czoło. Jakim ja jestem pieprzonym hipokrytą! Jakoś jak uprawialiśmy seks to mi nie przeszkadzało, a teraz zachowuję się jak nastoletnia dziewica, która wstydzi się związku, już rozumiem co Victor miał na myśli. Muszę go przeprosić teraz, natychmiast i błagać o wybaczenie! Eh?! Już jest ciemno?? Boże jak ja długo tu siedziałem?! Przerażony zerwał się do biegu, miał tylko nadzieję, że Nikiforov zechce go wysłuchać i przebaczy mu jego dziecinne zachowanie. Tuż przed wejściem do domu zadzwonił jego telefon, zdziwiony zatrzymał się odebrał.

- Witaj Yuuriś! Mam świetną wiadomość!

- Witaj Phichit, to świetnie ale wiesz to nie najlepszy moment.

- O czyżbym w czymś przeszkadzał? – zaśmiał się dwuznacznie Chulanont.

- T..to n..nie t..tak jak myślisz.

- Zajmę Ci tylko chwilę dosłownie!

- No dobrze mów.

- Znalazłem ją! I wyobraź sobie, że zgodziła się! Odezwie się do Ciebie wkrótce, żebyś mógł jej powiedzieć co i jak!

- Yhm, to super, naprawdę. Dzięki to na razie!

- Czekaj, czekaj, dlaczego się nie cieszysz? Co się stało? Kryzys w związku? – zażartował Phichit.

- Jestem beznadziejny wiesz?

- No co Ty mówisz? Kto Ci tak powiedział? Victor? Dawaj go zaraz mu powiem co o nim myślę! Nie będzie mi przyjaciela obrażał! Wybacz z całym szacunkiem, bo wiem, co do niego czujesz ale nie daj sobą pomiatać!

- Daj mi coś powiedzieć, dobrze?! To nie tak jak myślisz. To ja jestem wszystkiemu winny. – Yuuri nie wytrzymał i pozwolił łzą płynąć. Phichit od razu spoważniał.

- Co się stało Yuuriś?

- Powiedz mi co byś zrobił, jeśli miłość Twojego życia powiedziałaby Ci, że chce z Tobą być?

- Przecież to oczywiste! Byłbym mega szczęśliwy i zmienił swój status!

- Nawet jeśli wiedziałbyś, że Cię nie kocha?

- Oi, co Ty pleciesz?

- To trochę skomplikowane, wiesz...

- Chcesz mi powiedzieć, że Twój wieczny obiekt westchnień zaproponował Ci, żebyście byli razem, a ty go idioto odrzuciłeś?! – wydarł się Chulanont.

- Tak, w skrócie tak.

- Jesteś idiotą! Skończonym idiotą!

- Phichit ale przecież my nie możemy, przecież obaj jesteśmy mężczyznami – z oczy Katsukiego ponownie popłynęły łzy, sam nie widział, gdzie uciekła ta pewność siebie, którą miał na plaży.

- To tylko tania wymówka i oboje o tym wiemy, to nie jest ważne jakiej płci jesteście, może i nie będzie tak różowo, ale najważniejsze, że się kochacie! Jeśli teraz dasz mu odejść to będziesz tego żałował do końca życia! Lepiej żałować, czegoś co się zrobiło, niż do końca życia pluć sobie w brodę, że brakło Ci odwagi, żeby walczyć o spełnienie marzeń. A teraz biegiem do niego i błagaj o przebaczenie! Daj mi znać jak poszło o ile będziesz w stanie usiedzieć na dupie! – z tymi słowami Taj się rozłączył.

- Phichit Ty durniu, problem polega na tym, że on mnie nie kocha. Ale masz rację, nie zamierzam żałować, że dałem mu odejść.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top