*2*

Proszę bardzo kochana, żebyś mi już nie marudziła i no wiesz ten wrzątek i lód ^^

No nie bądź zła za dziś wiesz, że Cię kocham mocno, mocno nawet Demons dla Ciebie :*

dla oneechan <3



Podczas, gdy Victor oddawał się swoim przyjemnościom, mocząc zmęczone ciało w wannie z gorącą wodą i krwią z jego ran, która swoją drogą w ogóle mu nie przeszkadzała, do jego pokoju ktoś natrętnie zaczął się dobijać. Niestety nie mógł on tego usłyszeć będąc na granicy świadomości, odpływając w krainę morfeusza, co tylko zirytowało już i tak wściekłego Jurija, który w tej właśnie chwili chciał się podzielić nowiną z swoim przyjacielem, którego traktował jak starszego brata.

- Victor otwieraj!!! To niemożliwe żebyś już spał, przecież przed chwilą się widzieliśmy. Victoooor!!!! - po korytarzu hotelowym roznosiły się krzyki młodego Rosjanina. Towarzyszący mu Kazach starał się go uspokoić.

- Jurij nie krzycz tak przecież już jest późno, zostawmy to do jutra dobrze? W ogóle dlaczego musisz się tym z nim dzielić? Przecież...

Ale Jurij nie chciał słuchać, uciszył Otabeka w pół zdania, w jego głowie pomału zaczynał się odzywać cichy szept, że może Victor nie śpi, ale jest zajęty czymś innym? Co tylko zdenerwowało go jeszcze bardziej. Przecież obiecał, nie mógłby! Chyba, że?? Nie, nie, nie, nie...

- Otabek zrób coś dla mnie i otwórz te jebane drzwi, nie wybaczę staruchowi - powiedział Jurij, na co Altin wzruszył ramionami i złapał za klamkę, która o dziwo otworzyła drzwi z cichym pstryknięciem.

- Jurij nie mów mi, że nie sprawdziłeś czy drzwi są zamknięte? - zaczął Kazach, na co Rosjanin spuścił głowę lekko zawstydzony i wymamrotał - mówiłem siwusowi, że ma zamykać, skąd miałem wiedzieć, że nadal jest na tyle głupi, żeby tego nie robić...

Obaj weszli do pokoju Nikiforova, gdzie panowały egipskie ciemności, jedynie spod drzwi łazienkowych widać było wąską smugę światła, Otabek zapalił światło, Jurij stał jak wmurowany i przerażeniem patrzył na drzwi do łazienki, zapewne stał by tak dłuższą chwilę ale jego otępienie przerwał Altin

- Widzisz nie śpi tylko jest w łazience, dajmy temu spokój i chodź spać, dobrze Jurij? - ale młody Rosjanin nie zareagował, co zaskoczyło Kazacha - Jurij? Co jest? - dopiero, gdy złapał młodszego za ramię ten podskoczył wystraszony i spojrzał na Otabeka.

- N..nic nie jest - wyjąkał - J..ja m..muszę ekhm - odchrząknął - poczekaj tu chwilę dobrze?

- Ale czemu, co jest Jurij? - nie odpuszczał Otabek

- Nic!! - Plisetsky odzyskał rezon - czekaj tu zaraz wracam - syknał i z tymi słowami skierował się do łazienki bojąc się, co zastanie w środku.

Otwierając drzwi miał na uwadze Altina nie chcąc, żeby cokolwiek zobaczył wcisnął się przez wąską szparę do łazienki, to co tam zastał zamurowało go kompletnie po raz kolejny tego wieczora, szybko jednak się otrząsnął i ostro trzaskając drzwiami niemal doprowadził do zawału Victora, który zerwał się z półsnu z przerażeniem. Wściekłemu Jurijemu nie w głowie było się tym przejmować, widok jego „starszego brata" w wannie pełnej wody i krwi doprowadził go do czystej furii.

- Ty jebany siwusie, jak śmiałeś??!! - ryknął wściekły - do jasnej cholery, czy Ciebie do reszty pojebało??!! Co to ma znaczyć??!! Czy to, co nam obiecałeś nic już nie znaczy??!! Zapomniałeś o tym??!! Mam ochotę utopić Cię w tej wannie w tej chwili a potem wyciągnąć i zaciągnąć do Yakowa, żeby zrobił z Tobą to samo!!! Czy do Ciebie naprawdę nic nie dociera???? W tej siwej łepetynie nie za już za grosz rozumu??!!! - tyrada Plisetskiego trwała by zapewne w nieskończoność, ale została przerwana przez samego Victora, który otrząsnął się z pierwszego szoku, jaki sprawiła obecność młodszego Rosjanina w jego łazience, przecież zamknął drzwi prawda?? Sam już w to wątpił. Wściekły na siebie, że dał się przyłapać wyszedł z wanny pociągając z korek i owijając się w pasie puchowym ręcznikiem, rzucił sucho - A więc to zrób!! A jak nie potrafisz to daj mi spokój i wyjdź!

Słowa te podziałały jak płachta na byka dla Jurijego, który ruszył na Nikiforowa z mordem w oczach, ale zatrzymał się w pół kroku słysząc pukanie do drzwi łazienki, a potem słowa Kazacha - Jurij wszystko w porządku? Nie wściekaj się tak. Victor? Mogę wejść?

Victor pobladł i z strachem w oczach spojrzał na Plisetskiego - Kto tu z Tobą do cholery jest? - warknął

- J..ja... p..przepraszam - powiedział Jurij, po czym spuścił głowę, jego zachowanie wprawiło rosyjską gwiazdę w jeszcze większe osłupienie - to Otabek, ja... zaraz się go pozbędę, przepraszam daj mi chwilę - powiedział wychodząc, ale na odchodnym dodał sycząc - ale nie myśl, że z Tobą skończyłem!

Zszokowany Victor stał na środku łazienki niezdolny do jakiegokolwiek ruchu, jak on śmiał kogoś ze sobą przyprowadzić, jego mały kochany „braciszek" przyszedł do niego z kimś i to z Kazachem, który słynie z bycia samotnikiem. O co w tym chodzi? Pomyślał.

Jego rozważania przerwała krew spływająca z jego ręki, skapując z palców na podłogę - Cholera, jeszcze się nie zaschło?? Wszystko przez tego szczeniaka, gdzie moje bandaże muszę to ogarnąć, tylko mi brakowałoby się taki Otabek o tym dowiedział... Gdzie mój szlafrok do cholery?? - Victor uwijał się po łazience licząc, że Plisetkiemu rzeczywiście uda się pozbyć nieproszonego gościa.

W tym samym czasie w pokoju Nikiforova Jurij przekonywał Altina, że tak naprawdę to nic się nie stało.

- No mówię Ci, że to nic takiego tylko ten idiota usnął w wannie pełnej wody, na starość co raz gorzej z nim, jak z dzieckiem prawie - wpadł w nerwowy słowotok Plisetsky, bał się, że przez jego nieuwagę może wydać się sekret Victora, czego ten by mu nie wybaczył. Chociaż był pewny, że Otabekowi można ufać, ale w końcu to nie była jego tajemnica, a Nikiforova.

- No dobrze, wierzę Ci, to nie powód, żeby wszczynać taką panikę wiesz? - dał się zwieść Kazach, głaskając swojego młodszego kolegę po włosach jak kociaka.

- Wiem, wiem moja wina, a teraz wybacz, ale muszę z tym idiotą jeszcze porozmawiać, może coś w końcu do niego dotrze... mógłbyś zostawić nas samych?

Otabek wyglądał na lekko zszokowanego, w końcu jednak odparł

- Dobrze Yurachka, ale nie bądź dla niego zbyt surowy, może był po prostu zmęczony i chciał się zrelaksować przed jutrem. Mówiłem żeby mu dziś dać spokój, innym razem powiemy mu o wyjeździe - po czym po przyjacielsku uściskał Plisetskiego i wyszedł z pokoju. Jurij nie wyprowadzał przyjaciela z błędu, dobrze zdawał sobie sprawę jak to się mogło skończyć, gdyby nie przyszli, Victor nie raz już zasnął w swojej „krwawej" kąpieli narażając ty samym swoje życie.

- No dobrze - odezwał się młody Rosjanin i obracając się w kierunku łazienki - Wyłaź siwusie teraz czas na Ciebie! Coś Ty sobie idioto myślał??!! - rzucił wściekle w kierunku Victora stojącego w drzwiach łazienki.

- Yurachka możesz mi spokojnie wytłumaczyć co Otabek Altin robił z Tobą w moim pokoju? - zaczął Victor mając nadzieję na zmianę tematu i uniknięcie tyrady Jurija. Udało mu się na chwilę zmieszać młodszego chłopaka, jednak ten szybko odzyskał rezon.

- Nie zmieniaj tematu staruchu, dobrze wiesz, że się przyjaźnimy, więc nie powinno to być dla Ciebie nic nowego. Bardziej mnie interesuje, co robiłeś w łazience?! Czy nie obiecałeś nam czegoś przypadkiem? Jak możesz być tak lekkomyślny przecież jutro finały Grand Prix!!!

- Jurij daj mi już spokój to moje życie i to co z nim robię nie powinno Cię interesować - widząc, że Plisetsky chce zaprotestować Victor podniósł rękę uciszając go - Wiem co chcesz powiedzieć, ale proszę daj już spokój nic się przecież nie stało, a do tego miałem sytuację pod kontrolą. To nie ma nic wspólnego z finałami i w żaden sposób nie wpłynie na mój jutrzejszy występ, jeśli to Cię martwi. A nawet jeśli to wyjdzie mi to na dobre. Dodatkowo, co do cholery robiłeś w moim pokoju?! I jak tutaj weszliście?! - Nikiforov wyraźnie podirytowany wbił wściekłe spojrzenie w Jurija.

- Taaa miałeś sytuację pod kontrolą... jeszcze chwila a utopiłbyś się w tej wannie!! Może jakbyś się w końcu nauczył zamykać drzwi głupi staruchu to byśmy nie weszli!? - frustracja rosyjskiego punka zaczynała narastać, naprawdę starał się zrozumieć Victora, ale nie potrafił i wątpił, żeby przyczyną był jego młody wiek. Był boleśnie świadomy tego, że któregoś dnia Nikiforov może przesadzić, a czego nie chciał przyznać na głos bał się jak cholera, całe życie podziwiał starszego kolegę, jako sportowca nie mając pojęcia o jego problemach. Długo i mozolnie pracował nad zbliżeniem się do swojego mistrza i teraz, kiedy obaj byli dla siebie jak bracia chciał ten stan utrzymać już na zawsze.

Victor miał wrażenie, że coś w nim pęka, miał, dość ciągłej kontroli ze strony Yakowa i Plisetskiego, czuł że oni nie potrafią go do końca zrozumieć i nie mają pojęcia jak on się czuje otępiały i obojętny na wszystko po za tymi cudownymi chwilami bolesnego zapomnienia i mimo, iż z całych sił starał się kontrolować, potok przykrych dla Jurija słów zaczął samoistnie płynąć z jego ust...

- Przestań mnie pouczać szczeniaku, myślisz, że cokolwiek wiesz o życiu mając zaledwie 15 lat??!! Nie wiesz jak to jest być na krawędzi gdzie nie ma nikogo, kto może Ci pomóc! Nie wiesz jak to jest utknąć w świecie, którego nienawidzisz i masz dość wszystkich wokół! Nie wiesz jak to jest ukrywać wszystko za wielkimi fałszywymi uśmiechami i głupimi kłamstwami! Myślisz, że życie jest piękne, bo zawsze dostajesz to, czego chcesz i nie musisz się o nic martwić?! Obudź się w końcu! Nic nie jest takie, jakie chcemy, a życie nigdy nie będzie usłane płatkami róż!? Dorośnij w końcu!?

- Vitya... - próbował przerwać mu Jurij z łzami w oczach, ale jedyne, co uzyskał to grymas bólu przebiegający przez piękną twarz Victora po usłyszeniu tego zdrobnienia

- Yura nie mów tak do mnie nigdy więcej! - rzucił Nikiforov z bólem w głosie

- Ale... - próbował Jurij

- Nie, jeszcze nie chcę. Wiem, co myślisz i tak wiem zostałem uznany za wielką gwiazdę i mistrza - rzucił z kpiną - ale nawet jeśli oni wszyscy mnie podziwiają, to nic nie zmienia Yuraśka nadal balansuję nad krawędzią i nie widzę nadziei, nie chcę jej widzieć, dla mnie jest już za późno. Kiedy przyjdzie czas tak jak obiecałeś musisz pozwolić mi umrzeć, jestem tak strasznie zmęczony moim pustym, fałszywym życiem - w głosie Victora słychać już było rezygnację, ale Plisetsky się nie poddawał.

- Victor proszę posłuchać mnie...

- Nie, daj mi już spokój na dziś, proszę zostaw mnie samego, jestem zmęczony - uciął Victor.

Jedno spojrzenie na minę Jurija obudziło go z furii, w którą wpadł po całej sytuacji z wieczora. Plisetsky stał ze spuszczoną głową i łzami wściekłości w oczach.

- Może jak byś nie był takim ślepym głupcem zauważyłbyś, że cały czas jestem przy Tobie i chcę Ci pomóc, ale to Ty tego nie chcesz i nie pozwalasz się nikomu do siebie zbliżyć!!! Może i jestem dla Ciebie tylko głupim szczeniakiem, ale mam uczucia wiesz?! Kocham Cię jak brata i nie chcę Cię stracić Ty głupi siwusie, przestań myśleć tylko o sobie!! - wykrzyczał Jurij, po czym wybiegł z pokoju Nikiforova zostawiając go samego z wyrzutami sumienia.

Victor pożałował swoich wcześniej wypowiedzianych słów już w momencie, w którym spojrzał na Plisetskiego, ale niedane mu było to wyjaśnić. Chwilę po wybiegnięciu Jurija popadł w dobrze sobie znane otępienie, a uczucia i poczucie winy, jakie obudził w nim Jurij, przestały mieć dla niego znaczenie. Zapadając się w miękką pościel pozwolił swoim myślom odpłynąć jak najdalej się dało, sen był dla niego ukojeniem i odpoczynkiem.



Trochę wcześniej niż zamierzałam, ale... mam nadzieję, że nie ma zbyt dużo błędów sprawdzałam kilka razy...

*Mileiyu

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top