*19*

Doczekałaś się w końcu tego monologu nee-chan więc zrealizuj swoje wyobrażenia i miłego przesuwania po ekranie ^^

Chyba ruszamy dalej, bo uporałam się z 4 epizodem xD

###


Mimo, że Yuuri po swojej wygranej wymagał teoretycznie tylko możliwości zjedzenia swojego ulubionego dania z Victorem, po cichu liczył, że ten jednak mimo wszystko zostanie z nim. W końcu sam nie raz powiedział, że będzie go trenował, więc zasadniczo Katsuki nie miał się czym martwić. To jednak nie oznaczało, że faktycznie nie będzie tego robił. Leżał już dobre parę godzin w łóżku czekając na sen, który zdawał się tej nocy o nim zapomnieć. Już zaczynał myśleć, że to kara za ubiegłą noc, w końcu nie zmrużyli z Victorem oka zajęci sami sobą. Co prawda potem zdrzemnęli się na krótką chwilę, ale obudziło ich niemiłosierne południowe słońce wciskające się do pokoju przez otwarte okno i rzucające promienie wprost na łóżko i na wtuloną w siebie parę.

Na samo wspomnienie owej nocy Yuuriemu robiło się gorąco, a na jego usta wkradł się szeroki uśmiech. Wzdychając po raz setny próbował uwierzyć w swoje szczęście. To naprawdę niesamowite, ciężko mi w to uwierzyć. Mam wrażenie, że to naprawdę sen. Jeszcze nie tak dawno w ogóle go nie znałem a teraz? Jest tu dla mnie, przy mnie, nawet mieszkamy pod jednym dachem, prawie jakbyśmy byli razem. Chociaż w sumie trudno określić nasze relacje, niby nie jesteśmy razem, w końcu żadna deklaracja nie padła, ale z drugiej strony, czy to nie rozumie się samo przez się? Czy po tak namiętnej nocy można powiedzieć, że nic nas nie łączy? A co jeśli Victor tak właśnie myśli? Może my jesteśmy tylko przyjaciółmi od seksu? Czy my w ogóle jesteśmy, chociaż przyjaciółmi? A jeśli nas łączy tylko seks no i łyżwy? W końcu jest moim trenerem. Eghm chciałbym mieć jaśniejszą sytuację, ale wiem że nawet jak zapytam to nic się nie dowiem, ewentualnie zostanę wyśmiany. Wiem, że nie mam co liczyć na to, że on mnie pokocha, w końcu niby nie potrafi, ale czy to jest naprawdę możliwe? Jak na razie wystarczy mi sama jego obecność, będę się starał i zrobię wszytko żeby go w sobie rozkochać. Może po prostu nie trafił na odpowiednią osobę? A co z jego rodziną? Na pewno go kochają, chociaż w sumie jakoś tak nigdy nie rozmawialiśmy na ten temat. Do tego jeszcze ta jego tajemnica dotycząca tych bandaży, chociaż domyślam się już, dlaczego je nosi, założę się, że na rękach ma te same blizny co na udach. Aż mi ciarki przechodzą na samą myśl, jaki on sobie sam zadaje ból, po co? dlaczego? Co takiego stało się w jego życiu, że posunął się do takich kroków? I czy ja jestem w stanie mu pomóc? Czy powinienem mu jednak powiedzieć, że wiem, że widziałem, chociaż czy to nie oczywiste? Może i było ciemno w pokoju, ale do cholery ja go po tych bliznach całowałem wiec niemożliwe, żebym ich nie widział! Dlaczego w tym temacie uparcie milczy? Nie ufa mi? W sumie, czemu miałby... To zdecydowanie za dużo dla mnie. Przyzwyczaiłem się już do mojej samotności, zdecydowanie miała ona swoje dobre strony... nie spędzałem pół nocy na zamartwianiu się. Jutro niby mamy pierwszy oficjalny trening, jeśli go tam nie będzie to oznacza, że jednak odszedł, a ja nie byłem w stanie go zatrzymać. Powinienem, chociaż spróbować zasnąć, jeśli się okaże, że jednak został i to dla mnie, to powinienem być wypoczęty i gotowy do ciężkiego wysiłku. Ehh dlaczego nie zostałem na kolejną noc w jego pokoju? Wiem, że wyglądałoby to dziwnie w oczach mojej rodziny zwłaszcza, że spędziłem tam większość dzisiejszego dnia, no i ubiegłą noc, ale mając go przy sobie, trzymając go w moich objęciach jestem w stanie uwierzyć, że on tu jest naprawdę. Otulony przez jego zapach i ciepło dawno już bym spał. A może by tak...? Nie to nie stosowne pakować mu się w środku nocy do pokoju, a tym bardziej łóżka. Przed zmęczonymi oczami Yuuriego pojawiła się twarz śpiącego Victora, wyglądającego tak uroczo i krucho, a jego lekko rozchylone usta aż prosiły się o pocałunek. Klepiąc się w policzki Katsuki zbeształ samego siebie o czym ja do cholery myślę?! Miałem iść spać, a nie marzyć na jawie...

Upragniony sen przybył dopiero na ranem, co oczywiście poskutkowało tym, że brunet zaspał i to konkretnie. Obudziły go natrętne promienie słońca, zirytowany przetarł nadal zmęczone oczy i zakładając okulary zerknął na ekran telefonu. Jego reakcja była natychmiastowa, krzycząc nieskładnie wypadł z łóżka i ubrał się dosłownie w dwie minuty, załapał za plecak i upewniwszy się, że w środku są łyżwy, wrzucił go sobie na ramię i wybiegł z pokoju. Tak jak myślał nigdzie nie znalazł śladu bytności Nikiforova, ale to jeszcze nie oznaczało, że wyjechał, przecież by się chociaż pożegnał prawda? Mówił sam do siebie. Miał nadzieję zaczepić rodziców, albo Mari, ale jak na złość nikogo nie widział w zasięgu wzroku. Wściekły na siebie zbiegł do holu, gdzie odrobinę uspokoiła go obecność płaszcza Victora, ale w sumie znając jego roztargnienie mógł go zwyczajnie zapomnieć. Nie pozostało mu nic innego jak sprawdzenie osobiście, czy ukochany faktycznie został, dlatego też szybko wciągnął buty i ruszył biegiem na lodowisko. W końcu od ponad dwóch godzin miał trwać jego pierwszy oficjalny trening. Czuł, że zjebał ich współpracę zanim się w ogóle zaczęła. Jak ja mogę być takim idiotą? Jak mogłem nie usłyszeć budzika? Kiedy go w ogóle wyłączyłem?! Jeśli on tam jest i nadal czeka to padnę mu do stóp i będę błagał o przebaczenie!

Po krótki biegu Yuuri dotarł zziajany do Ice Castle. Jego nadzieje rosła z każdym krokiem, bo hala była oświetlona, ale przecież to nie musiało oznaczać, że akurat Victor tam czeka i to tyle czasu. Wbiegł przez szklany drzwi i kompletnie ignorując wołającego z nim Takeshiego udał się prosto na lodowisko. Szarpnął za drzwi i o mało nie rozbił sobie ich na twarzy, wkurwiony na siebie jeszcze bardziej wbiegł na lód i zatrzymał się podnosząc oczy. Na widok Nikiforova stojącego do niego tyłem i wpatrującego się uparcie w zegar wiszący na ścianie, serce Katsukiego zatrzymało się na ułamek sekundy, tylko po to by po chwili ruszyć w zadziwiająco szybkim tempie.

- Vitya Ty tu jesteś, więc zostałeś, zostałeś ze mną, dla mnie? Wiec to się dzieje naprawdę?!

Zaskoczony platynowłosy obrócił się nagle i zaśmiał, odbierając brunetowi zdolność myslenia.

- W..w..wybacz, j..j..ja z..z..zaspałem, najpierw nie mogłem zasnąć, bo ciągle myślałem o Tobie, a potem jak już zasnąłem nad ranem to nie usłyszałem budzika i nie wiem może on wcale nie dzwonił, a może go wyłączyłem. Nie wiem, nie wiem... - jego słowotok przerwał Nikiforov.

- No, no ładnie to tak olewać trenera? I to już na samym początku naszej współpracy?! A może tak chociaż dzień dobry?! Nie sądziłem, że to kiedyś powiem, ale jak możesz być tak nieodpowiedzialny i przede wszystkim powolny? Już Aeroflot jest szybszy od Ciebie...

Tak jak sobie wcześniej obiecał Yuuri padł na zimne lodowisko u stóp platynowłosego i zaczął przepraszać, czym wywołał najpierw konsternację Rosjanina, a potem salwę szczerego śmiechu.

- Ach, więc to są te tradycyjne japońskie przeprosiny, hahaha naprawdę wstań już i przestań patrzeć na mnie jak na jakieś bóstwo, jestem tylko człowiekiem. Chyba dostatecznie Cię już o tym przekonałem co? No chyba, że było Ci ze mną tak bosko w łóżku – zaśmiał się Victor wywołując urocze rumieńce na twarzy Japończyka. – Dobrze dajmy już temu spokój, odpoczynek też jest ważny, zwłaszcza po takich ekscesach, ale musimy ustalić nadrzędną zasadę, seks seksem ale nie może to mieć takiego wpływu na nasze treningi, bo chyba nie chcesz z tego rezygnować?

Katsuki wciąż klęcząc, nadal wpatrywał się w platynowłosego z uwielbieniem, słuchając tylko jednym uchem.

- Tytujesteś,nadal,toniesenprawda? M..m..mogęC..C..cięd..d..dotknąćiTyniezniknieszprawda?

- Ech?! Yuuri wszystko oki? Nie rozumiem co mówisz – Victor zaczynał się martwić o podopiecznego, który mało, że nie zareagował zbytnio na jego przytyki i głupie żarty to jeszcze wpatrywał się w niego tymi maślanymi czekoladowymi tęczówkami mamrotają coś pod nosem. Dlatego też przyklęknął zrównując się tym samym z klęczącym Katsuki i załapał go za podbródek próbując przywołać do rzeczywistości. – Oj Yuuri, jesteś tam? – jednak brunet wydawał się nie kontaktować, dlatego Nikiforov postanowił użyć silniejszej perswazji i przybliżając się powoli, cały czas obserwując reakcję Yuuriego pocałował go, najpierw delikatnie, a że Japończyk bezwiednie odpowiedział na pieszczotę, Victor pogłębił pocałunek.

Dopiero to ocuciło Yuuriego, który otworzył szerzej oczy z przerażenia i odskoczył od trenera jak oparzony lądując tym samym tyłkiem na zimnym lodowisku.

- No nareszcie się ocknąłeś – powiedział oschle Victor widząc przerażenie na twarzy podopiecznego, po czym wstał i obrócił się do niego tyłem. – Wybacz moją samowolę, ale nie mogłem inaczej do Ciebie dotrzeć, wydawałeś się nie kontaktować..

Urwał nagle słysząc zamykające się drzwi do szatni, co znaczyło, że jeszcze chwilę temu ktoś tu był i zapewne wszystko widział, dla niego to nie był problem, nie dbał o to, ale szybkie spojrzenie na Yuuriego mu wystarczyło, aby upewnić się, że brunet myśli wręcz odwrotnie. Katsuki wpatrywał się z przerażeniem w zamknięte już teraz drzwi, jakby przed chwilą zobaczył tam samą śmierć. Dla Victora wszystko stało się jasne, dlatego tylko ponownie odwrócił się tyłem i rzucił ozięble

 – Masz dziesięć minut na ogarnięcie się i przebranie, potem widzę Cię na lodowisku gotowego do treningu, musimy nadrobić zmarnowany przez Ciebie czas, a i wybacz nie sądziłem, że tak się przerazisz. 

Yuuri nie miał pojęcia skąd nagle taki chłód w głosie Victora, w pierwszym odruchu chciał coś powiedzieć, ale zwrócona do niego tyłem sylwetka ukochanego ścisnęła go za gardło i niezdolny do wypowiedzenia chociażby słowa, pokiwał tylko głową, czego oczywiście jego trener nie mógł zobaczyć i ruszył powolnym krokiem do szatni zastanawiając się co tu się przed chwilą odjebało i o co chodzi Victorowi. Przecież nic takiego nie zrobiłem, tak się wkurzył bo odskoczyłem od niego? Nic dziwnego, że się wystraszyłem, kto całuje kogoś tak nagle. To był zwyczajny odruch. A może wściekł się, że ktoś nas przyłapał? A może to moja reakcja go tak zdenerwowała? Chyba on nie myśli, że tu chodzi o mnie? Jeśli to nie była ani Yuko, ani Takeshi to mamy przerąbane. Przecież to może zaważyć na jego karierze, a przede wszystkim na jego nieskalanej opinii. Co jeśli świat się dowie, że my? Jak to będzie wyglądać?! Zmarnuję mu życie! Przecież związki męsko-męskie nie są zbytnio akceptowane, a on jest przecież na szczycie świata podziwiany przez wszystkich. Nie mogę mu tego zrobić, nikt nie może się dowiedzieć co nas łączy. Moje uczucia tu nie są istotne, muszę go chronić, za wszelką cenę, nawet jeśli to oznacza odsunięcie się od niego. Jak ja w ogóle mogłem myśleć, że mam prawo go kochać i być z nim?! Muszę się dowiedzieć, kto to był!

Czując zbierające się pod powiekami łzy Yuuri wszedł do szatni i zastał Yuko, która stała z lekko zarumienionymi policzkami i spuszczoną głową.

- Yuuri ja was przepraszam, ja nie chciałam, ja nie wiedziałam.

- Więc to byłaś Ty?

- Tak! Ale ja naprawdę nie chciałam. Przepraszam!

- Och Yuko, ale to świetna wiadomość! – Katsuki porwał ją w objęcia – tak się cieszę, że to byłaś Ty, a nie któryś z tych hien.

- Nie rozumiem.

- Yuko obiecaj mi coś. Dobrze?

- Ale o co chodzi?

- Obiecaj mi, że nikt się o tym nie dowie.

- Dobrze, ale dlaczego? W ogóle od kiedy wy?

- Ciii my nie, już nie – powiedział z smutkiem brunet. - Pomyśl tylko co by się stało jakby to wyszło na jaw! Victor byłby zrujnowany! Ja nie mogę do tego dopuścić!

- Yuuri ale nie rozumiem, czy on Cię do tego zmusił?!

- Nie to nie tak Yuko, j..j..ja g..g..go k..k..kocham, o..o..od z..z..zawsze.

- Och Yuuri – rozczulona przyjaciółka przytuliła go do siebie. – To chyba powinieneś być szczęśliwy, że on tu jest i że wy? Czyż to nie było Twoim marzeniem?

- Nie mam do tego prawa Yuko. Moje uczucia nie są warte jego zmarnowanej kariery i sławy.

- Ale co Ty mówisz?

- Ja nie mam prawa do kochać rozumiesz?! – wykrzyczał Yuuri. – Przecież obaj jesteśmy mężczyznami i..i..i – krzyk zmienił się w szloch.

- Ciii Yuuri, ciii – przyjaciółka próbowała go uspokoić. – to nie jest ważne kim jesteście, ważne jest łączące was uczucie.

- A..a..ale t..t..tu n..n..nie m..m..ma ż..ż..żadnego u..u..uczucia – załkał Katsuki. – N..nie z..z j..jego s..strony.

Yuko spojrzała na przyjaciela nie kryjąc szoku. Przecież dopiero co widziała, jak Victor pocałował Yuuriego, więc czy to możliwe, żeby platynowłosy naprawdę nic do niego nie czuł?

- Nawet jeśli jest tak jak mówisz to nie możesz się tak szybko poddawać, przecież to do Ciebie niepodobne! Może najpierw z nim o tym porozmawiaj? Co jeśli on zaczyna coś do Ciebie czuć, a Ty na samym początku chcesz go odepchnąć i to dlaczego? W końcu to jego kariera i jego życie i nie możesz za niego podejmować tak ważnych decyzji. O miłość warto walczyć. 

Co prawda Katsuki nie wyglądał na zbyt przekonanego, ale przynajmniej przestał płakać. Z lodowiska dobiegło ich niecierpliwe nawoływanie.

- Ja go chwilę zajmę, a ty się ogarnij dobrze? I głowa do góry! To nie w stylu Katsukiego Yuuriego poddawać się jeszcze przed startem! Jeśli go naprawdę kochasz to zawalcz o niego! – z tymi słowami Yuko opuściła przyjaciela i skierowała się do Victora.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top