Nineteenth Cleaning : Dostałem zupą w twarz

W trakcie dalszej jazdy zasnąłem i obudziłem się kiedy dojechaliśmy na miejsce. Moja nieśmiałość zamieniła się we wstyd, gdyż podczas spania mogłem robić dość dziwne miny, co zdarzało mi się często, a siostra Kageyamy mogła je widzieć. Mimo tego, lepiej gdyby tylko ona je widziała, ponieważ gdyby zobaczył je sam Kageyama... umarłbym. Nie na poważnie, a mentalnie.

Tym razem, żeby nie być samolubem, wziąłem swoją giga torbę, pomagając też rodzeństwu z ich rzeczami, których mieli naprawdę dużo. Jedna osoba wzięła na siebie przynajmniej jedną walizkę (oni mieli jeszcze po torbie na ramieniu). Jako pierwszy wszedłem do hotelu, w którym zrobiłem rezerwację, ale to siostra Tobio musiała wypełnić większość dokumentów związanych z wynajęciem pokoi. Miwa-san miała mieć oddzielny, a ja... będę miał pokój z Kageyamą! Mówiąc to dla recepcjonistki przez telefon byłem cały czerwony, nie wiem nawet, czy całkowicie mnie zrozumiała. Pokój z rozgrywającym to jak spełnienie snów.

– W porządku, co powiecie na obiad za trzydzieści minut? Znajdziemy jakąś restaurację – zaczęła do nas mówić starsza, dając nam klucz do naszego pokoju. Z numeru na nim dowiedziałem się, że były one na zupełnie innych piętrach. A obiad wydawał się całkiem dobrym pomysłem.

– Mi pasuje!

– Mamy się spotkać przy samochodzie?

– O ile wiesz, gdzie jest zaparkowany, braciszku.

Zaśmiałem się pod nosem z chłopaka, a ten gdy jego siostra na chwilę odwróciła wzrok, uderzył mnie w tył głowy i potem udawał, że nic się nie stało. Chciałem mu oddać, ale wtedy Miwa ponownie na nas spojrzała. Nie miałem szans na odwet, a miałem zamiar zachować to miłe pierwsze wrażenie przed nią.

Ruszyliśmy do naszego pokoju, wcześniej oddając kobiecie jej rzeczy. Miała ich zdecydowanie więcej, niż myślałem. Tobio została jedna walizka, Miwa musiała nieść wszystko sama. Na początku chciałem jej pomóc, ale Kageyama mnie od tego odciągnął. Nie miał ani kszty współczucia dla siostry i jedyne co się dla niego liczyło to dotarcie do pokoju. Całą drogę windą i korytarzem wygarniałem mu, że nie powinno tak traktować kobiet, ale zbył mnie milczeniem. Wtedy i ja zacząłem milczeć, aż do momentu, w którym nie otworzyliśmy naszego pokoju. Pierwszym, co w nim zobaczyliśmy było wielkie, dwuosobowe łóżko.

Na początku byliśmy zdziwieni. Kageyama raz po raz wracał przed drzwi, by zobaczyć, czy był to faktycznie odpowiedni pokój, a ja stałem czerwony przy tym łóżku. Po może kilku minutach czarnowłosy do mnie dołączył.

– No więc... Chyba będziemy na tym spać...

– Myślisz, że damy radę poprosić o zmianę pokoju?

– Raczej nie, to był chyba ostatni wolny dwuosobowy... Recepcjonistka nie wspominała jakie dostaniemy łóżko...

– Szlag by to. Śpię po prawej, ponieważ jest bliżej toalety – Kageyama podszedł do jednej z szafek, by zacząć rozpakowywać do niej kilka ze swoich ubrań, których nie chciał trzymać w walizce. Mi to nie przeszkadzało i zwyczajnie położyłem pod telewizorem swoją torbę, wyjmując z niej jedynie rzeczy do higieny osobistej. Zostawiłem je na blacie w łazience, przy okazji patrząc na umieszczoną w kącie wannę. Nie mogłem się doczekać aż do niej wejdę (niekoniecznie z Kageyamą).

Niewiele minut później wyszliśmy z Tobio na zewnątrz, stając przy wypożyczonym samochodzie. Musiałem pokazać mu do niego drogę, ponieważ jej nie zapamiętał (było zupełnie tak, jak przewidziała jego siostra). Chwilę musieliśmy poczekać, ale było między nami całkiem fajnie. Kageyama stał do mnie na wyciągnięcie ręki, w każdej chwili mogłem zmniejszyć jeszcze bardziej dystans, ale wolałem poczekać na odpowiednią okazję. Gdybym zrobił coś nie tak, żałowałbym tego do końca życia.

– Przepraszam, że tak długo się zbierałam! – siostra Kageyamy niemal do nas biegła, mając na sobie zupełnie inne ubrania, niż w których tu przyjechała. Ja i stojący obok mnie rozgrywający nawet nie pomyśleliśmy żeby się odświeżyć (dezodorantem na przykład), a ona najpewniej wzięła jeszcze prysznic. Kobiety są dziwne.

– Ni nie szkodzi, Miwa-san!

– Możemy już jechać? Zgłodniałem.

– Macie na coś konkretnego ochotę? Ja zjadłabym coś z domowej kuchni~

Po ustaleniu do jakiego lokalu się wybieramy, wsiedliśmy znów do samochodu, a czarnowłosa kobieta od razu ruszyła z parkingu. Dzięki lokalizacji w telefonie udało nam się znaleźć jedną z miejscowych restauracji, w której zamówimy cokolwiek tylko chcemy. Na sam widok zdjęć dań ciekła mi ślinka i nie mogłem się doczekać zasmakowania ich.

💮💮💮

Restauracja, do której się udaliśmy była dość duża i popularna. W środku znajdowało się mnóstwo ludzi i cudem udało nam się dostać stolik. Gdy juz usiedliśmy, przez cały czas zza karty menu wpatrywałem się w zamyślonego Kageyamę, który chyba nie wiedział, co chce zjeść. Uznałem to za zabawne, dopóki nie przyszła do nas kelnerka i nie zapytała na co mamy ochotę. Zrozumiałem, że ja też jeszcze nie wybrałem i na szybko pokazałem jej byle jakie danie, nawet na nie nie patrząc. Czarnowłosy zrobił to samo.

– Powiedz, Hinata, to twój pierwszy wyjazd nad morze? – kiedy bawiłem się szklanką wody, rozmyślając nad tym, czy jest na wpół pełna, czy pusta, odezwała się Miwa. Szturchnęła przy okazji swojego brata w ramię, żeby przestał się garbić.

– Hm... Chyba tak.

– Tobio i ja raz pojechaliśmy z rodzicami, ale on był wtedy mały, może tego nie pamiętać.

– I nie pamiętam.

– Widzisz? Takie mieszkanie nad wodą musi być fajne – kobieta uśmiechnęła się, opierając łokcie na blacie. Nie wiem, czy było to istotne, ale wydawała się, jakby nie mogła usiedzieć na miejscu. – Mówiąc o wodzie, chcecie iść potem na plażę? Odstawię samochód, przyniosę zimne ognie ze sklepu i takie tam.

– To w ogóle legalne?

– Bez powodu w sklepie nie stoją.

Po kilku minutach kelnerka przyniosła nasze zamówienia. Okazało się, że pokazałem danie z dziecięcego menu, więc porcja była mała. Miała za to na czubku ryżu z sosem małą flagę. Tobio zamówił... nawet nie wiem, co. Wyglądało jak zupa z owoców morza (jeśli to tym było). Jego siostra zamówiła katsudon. Zazdrościłem jej lecz nie mogłem narzekać. Przynajmniej wiedziałem, że mam lepiej od Kageyamy, który jadł swoje jedzenie na siłę. Aż ciężko było się nie śmiać.

Siedzący przede mną chłopak zauważył moje naśmiewanie się z niego. Zaczął kopać mnie lekko pod stołem, ale tak, by jego siostra tego nie widziała. Wkurzyłem się z tego powodu i oddawałem mu, a on robił to znowu. Nawzajem się kopaliśmy, co nie miało właściwie sensu. Wpadliśmy wtedy, gdy czarnowłosy dostał ode mnie w trakcie połykania i wypluł na moją twarz swoją zupę. Miałem to paskudztwo na całej twarzy, nie wiedziałem, czy miałem być z tego powodu zadowolony (bo to chyba liczyło się jako pośredni pocałunek?), czy obrzydzony. Miwa nie miała problemu z pokazaniem swojego zażenowania, kiedy wszyscy wokół się na nas spojrzeli.

💮💮💮

Jakoś udało nam się wytrzymać wzrok ludzi, gdy wychodziliśmy na zewnątrz. Siostra rozgrywającego przemilczała nasze zachowanie i dała Tobio kilka drobnych, dzięki którym kupi sobie lody (najwyraźniej ona rządziła ich budżetem). Nakazała nam skierować się na plażę, spotkamy się tam i razem popatrzymy na zachód słońca (dzień chylił się już ku końcowi, zbyt długo jedliśmy, wiedziałem, że bez sensu zamawiam jeszcze sernik).

Między nami była cisza. Nie spodziewałem się, że któryś z nas zacznie, dlatego milczałem, jedząc swojego niebieskiego loda, którego kupiłem. Kageyama kupił czerwonego. Gdybyśmy się teraz pocałowali, obaj mielibyśmy fioletowe języki.

– Słuchaj... Przepraszam za tą zupę.

– Co...? Ah, nie, jest okej... – odpowiedziałem, wypuszczając z ust ugryziony kawałek loda. Zimno na zębach było zbyt nagłe i to był powód upuszczenia tego słodkiego czegoś. – Zasłużyłem sobie... Chyba.

– Mogłeś się nie śmiać. To nie moja wina, że takie mi danie przynieśli.

– Ale przecież pokazałeś to kelnerce.

– Przypominam, że to ty jadłeś danie dla dzieci.

W odpowiedzi wystawiłem Kageyamie język. Prychnął na mnie, przyspieszając swój chód. Musiałem za nim pobiec i gdy już go dogoniłem, moim oczom ukazało się wejście na plażę. W tym miejscu zaczynała się moja wędrówka do szczęścia. Nie kupiłem kwiatów ani czekoladek, na plaży znajdował się jedynie piasek. Będę miał nadzieję, że wszystko się uda, a siostra Kageyamy nie postanowi dołączyć do nas w najmniej odpowiednim momencie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top