Last Cleaning : Pokojówka z Karasuno
Powroty do szkoły po wakacjach zawsze wydawały się koszmarne. W moim wypadku było odwrotnie. Przyszedłem do niej jak na skrzydłach i przez cały dzień myślałem o tym, że opowiadam wszystkim o moich wakacjach. Oczywiście nie wspomnę, że przeżywałem z Kageyamą upojne chwile, ponieważ na razie nikt ma nie dowiedzieć się o naszym związku (mimo że na razie jedna osoba to wie). Mimo to, jest ktoś, komu chętnie oraz z uśmiechem arogancji opowiem o swoich miłosnych podbojach (nadal omijając sceny erotyczne). Tsukishima być może nie będzie miał ochoty słuchać, jednak mało mnie to obchodzi. Niech cierpi na widok mojego szczęścia, którego najpewniej on sam nigdy nie doświadczy! Kim ja się stałem...?
Przez wszystkie lekcje nie mogłem spokojnie usiedzieć na miejscu. Wszystko wydawało się dłużyć i nie docierać do końca. Jednak kiedy zadzwonił ostatni dzwonek, ruszyłem do wyjścia od razu po spakowaniu wszystkich rzeczy. Gdy wyszedłem, zobaczyłem przy swojej klasie Kageyamę. Prawdopodobnie na mnie czekał, żeby móc razem pójść na spotkanie klubowe (treningów nie będzie przynajmniej do następnego tygodnia na moje nieszczęście).
- Cześć, Tobio! - przywitałem go z uśmiechem na ustach, podbiegając do niego. Ominąłem kilkoro uczniów, którzy patrzyli na mnie zdziwionym wzrokiem. Uświadomiłem sobie dlaczego, gdy czarnowłosy walnął mnie w głowę.
- Miałeś tak nie mówić, gdy ktoś nas widzi! Czy to takie trudne?!
- Zapomniałem! Nie gniewaj się na mnie!
- Kupisz mi potem mleko albo bułkę mięsną. I nie obchodzi mnie, że teraz powinna być moja kolej.
Z lekko niezadowoloną miną ruszyłem za chłopakiem w kierunku sali gimnastycznej, marudząc pod nosem, iż nie jestem drzewem dającym pieniądze (chociaż z drzew właśnie one powstają). Podczas naszego spaceru co jakiś czas wystawiałem w jego kierunku język. Nie widział tego i to bardzo dobrze. Na pewno oberwałbym jeszcze raz, gdyby nagle się odwrócił i zobaczył, że go przezywam (można to w ogóle zaliczyć do przezywania?).
Nim się obejrzałem, obaj dotarliśmy bez przeszkód na salę gimnastyczną. Stał przed nią kapitan, ponaglając nas, żebyśmy się pospieszyli. Jedynie nas brakowało, a trener oraz pan Takeda chcieli już zaczynać (pierwszego dnia nowego semestru zawsze jest dużo pracy). Przeprosiliśmy i dołączyliśmy do pozostałych. Specjalnie zająłem miejsce obok Tsukishimy, który siedział od wszystkich najdalej (ku zdziwieniu, nawet Yamaguchi trzymał się od niego z daleka). Westchnął widząc jak przy nim siadam. Musiał wiedzieć, że rozpocznę jakiś durny monolog w jego stronę. Nie mylił się.
- Hej, hej, Tsukishima - zacząłem go szturchać, żeby łatwiej zwrócić na siebie jego uwagę. Ciągle mnie ignorował, czego mu płazem nie puszczę. Wysłucha mnie i padnie z zazdrości (chociaż może lepiej niech zrobi to ze złości lub nudy).
- Proszę, nie niszcz mojej bariery na idiotów.
- Jakiej bariery? Masz na myśli okulary?
- Jednak działa... Czego chcesz?
- Pragnę opowiedzieć ci, jak minęły mi wakacje! - szepnąłem energicznie okularnikowi, czym zwróciłem uwagę siedzącego przed sami Ennoshity-san. Pokazał nam, że mamy być cicho i ponownie skierował wzrok na trenera.
- Podziękuję. Nie interesuje mnie twoja praca, więc i na jej temat niczego nie chcę słyszeć.
- Ale jest to związane z To... Kageyamą.
- Tym bardziej ni chcę. Fajnie, że go lubisz i takie tam, ale świat nie jest kolorowy i on może tego nie odwzajemniać. Nie żyjesz w kolorowej tęczy.
- Kiedy Kageyama odwzajemnił moje uczucia! - krzyknąłem na maksimum swojego głosu, wstając. Zezłościłem się na blondyna, ponieważ nie wierzył w miłość. Jak wcześniej życzyłem mu nie dostania szansy na miłość, tak teraz z całego serca będę się codziennie za niego modlił. Takie ponuraki jakim on jest zazwyczaj kończą samotnie, ewentualnie będąc po dwóch rozwodach. Ktoś musi go zmienić, ale tym kimś na pewno nie będę ja!
Wszyscy na mnie patrzyli, co zrozumiałem dopiero po kilku sekundach. Mieli pytające miny, najpewniej przez to, co zdarzyłem powiedzieć Tsukishimie. Poczerwieniałem, patrząc na Kageyamę, którego twarz wyglądała, jakby chciał mnie zabić. Przeprosiłem, siadając na swoje miejsce. Trener ponownie rozpoczął omawianie taktyk oraz rozkładu treningów na najbliższe tygodnie, a ja poczułem się źle. Ta sytuacja była mi oraz Tobio nie na rękę. Miałem nadzieję, że nikt nie będzie potem pytać, dlaczego powiedziałem coś takiego. Tajemnica o moim związku z Kageyamą musiała zostać dochowana.
💮💮💮
Dostałem za swoje po skończeniu spotkania. Starsi koledzy (ale głównie Nishinoya-san oraz Tanaka-san) zaczęli wypytywać mnie o mój wcześniejszy krzyk. Starałem się uniknąć odpowiedzi na ich wszystkie pytania, jednak było to prawie niemożliwe. Zaczęli za mną chodzić, nie wypuszczając mnie ze swoich ramion. Czułem się, jak upolowana zwierzyna, która za chwilę miała zostać zjedzona żywcem. Sytuację uratował Sugawara-san, mówiąc że jakaś dziewczyna chciała się zapytać do której oboje chodzą do klasy (to było oczywiste kłamstwo, ale nabrali się na nie). Senpaiowie popędzili w nieznanym mi kierunku i odetchnąłem z ulgą. Wtedy poczułem na swoim ramieniu czyjąś dłoń. Była to dłoń Kageyamy. Jego twarz wyraźnie mówiła, że musimy POWAŻNIE porozmawiać. Miałem kłopoty (na które chyba sobie zasłużyłem).
Razem z Tobio (i moim rowerem) ruszyliśmy naszą stałą trasą. W każdej chwili mogłem zacząć przepraszać, ale nie potrafiłem. Bałem się, jakie mogą spotkać mnie konsekwencje, gdy to zrobię. Gdy tylko spróbowałem otworzyć usta, rozgrywający nas zatrzymał. Przed nami był sklep, w którym zazwyczaj kupowaliśmy mięsne bułki.
- Jeśli nie umiesz trzymać języka za zębami, w ogóle się nie odzywaj - powiedział szorstko, na co się wzdrygnąłem oraz posmutniałem. Nie spodziewałem się po nim takich słów.
- Przepraszam...
- Idź po bułki. Popilnuję ci roweru.
Nadal mając smutną minę przeszedłem przez wejście sklepu, ustawiając się w kolejce po ciepłe bułki. Moja kolej nadeszła szybko. Po zapłaceniu za dwie porcje wróciłem do czekającego na mnie Tobio. Dałem mu ciepłą kluskę i powróciliśmy na naszą trasę do domów. Jedzony posiłek smakował tak, jak zawsze, ale z jedną różnicą. Zawierał w sobie smutek oraz żal. Utrudniał mi on przełykanie lecz mimo tego, jadłem ją dalej.
- Tobio... Jesteś na mnie zły...? - zapytałem go pod koniec jedzenia swojej bułki. Miałem dość ciszy, chciałem ją jak najszybciej przerwać.
- Nie do końca.
- To znaczy...?
- Wkurzyłem się. Czemu rozmawiałeś z Tsukishimą? Czy on o nas wie? Od kiedy? Dlaczego?
- Znaczy... To nie tak... - zacząłem się tłumaczyć, wsadzając do buzi ostatni kawałek pysznego mięska (Ave Mięśni Bogowie). Kageyama uznał to za podejrzane, ponieważ podniósł pytająco jedną ze swoich brew. - Ja po prostu... Raz u niego sprzątałem i wie o moich uczuciach do ciebie... A-ale dowiedział się o tym przypadkowo!
- Racja, ty przecież sprzątasz... To było przed naszym wyjazdem?
- Dokładnie!
- W porządku. Wybaczam ci. Połowicznie.
- Mam coś zrobić, żeby dodać drugą połowę?
- Hm... Znów założysz dla mnie strój pokojówki - czarnowłosy złapał mnie ręką za podbródek i podniósł go delikatnie ku górze. Zdziwiłem się, a wtedy Tobio mnie pocałował. Ucieszyłem się, więc oddałem pieszczotę, obiecując mu swoim pomrukiem, że na pewno dotrzymam tej obietnicy.
💮💮💮
To nie było tak, że całkowicie zapomniałem o wątpliwościach związanych z pracowaniem w firmie z pokojówkami. Podczas zajęć szkolnych, czy treningów o tym nie myślałem, dopiero podczas przebywania w pracy, czy domu nachodziły mnie takie myśli. Postanowiłem coś z tym zrobić i dać sobie jeszcze jeden dzień do zastanowienia. Musiałem podjąć decyzję szybko, nie mogłem zajmować miejsca komuś, komu ta praca się przyda. Ale jak zrezygnować z czegoś, co (tak jakby) sprawia, że twoje życie staje się kolorowe?
- Makao! - krzyknęła Hariguchi uradowana i klasnęła kilka razy w ręce, na znak swojego zwycięstwa (choć jeszcze nie wygrała). Spojrzałem na swoją przeciwniczkę ze zdziwieniem, nie rozumiejąc jej zachowania.
- Gramy w szachy...
- Poważnie?
- A mogłem wybrać chińczyka... - westchnąłem na samego siebie, zastanawiając się nad złożeniem na miejsce planszy. W trakcie moich przemyśleń do pomieszczenia socjalnego wszedł Furuyama. Wyglądał na dość spokojnego, co było nieprawdopodobne. Chyba ktoś go podmienił. - O co chodzi, Furuyama?
- Shouyou...
- Furuyama...?
- Shouyou, Koushi chyba od nas odchodzi...! - niebieskowłosy rozpłakał się w mniej niż sekundę i podbiegł do mnie, wtulając się w moje ramię. Nie wiedząc, co zrobić zacząłem głaskać go po plecach.
- Dlaczego tak myślisz?
- Rozmawiał o czymś takim z szefową...! Na pewno odejdzie i nikt nie będzie nam gotował...!
Siedząca obok mnie Yuzuriha również chciał zacząć pocieszać przyjaciela, jednak ten ją odtrącał. Nie chciał być przez nią dotykany. Po może minucie do pomieszczenia weszła Shirose. Powiedziała, że mamy ważne spotkanie i mamy się tam jak najszybciej stawić do odpowiedniego pokoju (czyli tam, gdzie zazwyczaj omawialiśmy pracę). Po uspokojeniu niebieskowłosego poszliśmy tam, ale atmosfera była tam bardzo napięta. Coś musiało się dziać.
Zanim wszyscy się zebrali, na sam środek weszła szefowa z Sugawarą-san, mając na twarzach uśmiechy. Dzięki temu domyśliłem się, że nie czeka nas nic strasznego.
- Moi drodzy, chciałam ogłosić ważną rzecz... - zaczęła szefowa Minoshima, trzymając nas w napięciu. Przybliżyła się do członka rodziny, kładąc mu rękę na ramieniu w geście wsparcia. - Koushi będzie u nas pracował do końca swojej edukacji w liceum!
- Naprawdę?! Dalej będzie mi gotował?!
- Gratuluję!
- To znaczy, że odejdziemy stąd razem, Sugawara-kun. Długo zastanawiałeś się nad tą decyzją?
- Nie wszyscy na raz!
W naszym gronie stworzyło się niezłe zamieszanie. Furuyama wstał ze swojego miejsca, podchodząc do szarowłosego i przytulając go z całej siły. Wszyscy próbowali go odciągnąć od młodszego kolegi, a ja ciągle siedziałem, uświadamiając sobie, że będąc tutaj doświadczam bardzo ciekawych wspomnień. Gdybym stąd odszedł, już więcej bym ich nie przeżywał. Zacząłem się śmiać.
- Hinata, co cię tak bawi?!
- Przebywanie tutaj! To fajnie być tutaj razem z wami! - uśmiechnąłem się do wszystkich, podchodząc do zgromadzonych pod białą tablicą ludzi. Wzrok skierowałem do szefowej. - Ja również zostanę tu do końca swojej edukacji w liceum! Całe trzy lata!
- Czyli nie odchodzisz? Jeśli tak, dostaniesz premię!
- Zaraz, Shouyou miał zamiar odejść?! I nic nam nie mówiłeś?!
- Em... Ważne, że zostaję...
- Powinniśmy to kiedyś uczcić! Ale zanim to, Hinata, masz dzisiaj jeszcze jedno zlecenie. Kiedy wrócisz, przywitamy cię jakimiś wypiekami! - najstarsza w grupie odsunęła wszystkich pracowników od siebie. To nas jednak nie powstrzymało przed grupowym uściskiem, przez który Shirose nas skrzyczała. Odejście z tej cudownej pracy byłoby najgorszym, co mógłbym zrobić.
💮💮💮
Jadąc pod wskazany adres wiedziałem, kogo tam zastanę. Nie musiałem zapisywać w telefonie trasy, znałem ją na pamięć i zatrzymując się pod właściwym domem straciłem wiarę w swoje szczęście. Poprawiłem na plecach swój bagaż, idąc w kierunku drzwi. Wszedłem po kilku schodkach na ganek drzwiowy, dzwoniąc domofonem, żeby osoba w środku domu wiedziała o moim przybyciu. Nie minęła chwila, a otworzył mi Kageyama.
- Firma sprzątająca "Maid-sama", do usług... - pokłoniłem się, jak typowa pokojówka, pokazując, że jestem dobrze wychowany. Czarnowłosy jedynie się uśmiechnął, uchylając szerzej drzwi. Jego arogancki uśmiech sprawiał, że chciałem pociągnąć go za włosy (i najlepiej je wyrwać, żeby rozgrywający popamiętał zamówienie mnie do sprzątania swojego domu).
- Serdecznie zapraszam.
Wraz z wejściem do jego domu czeka mnie coś złego. Mimo to byłem w pracy i jeśli jego głowa wpadnie na durny pomysł, postaram się go zignorować. Sądzę jednak, że w tym stroju łatwe to nie będzie, jego ręce nie będą umiały powstrzymać się od wsunięcia pod moją sukienkę, którą od jakiegoś czasu zdążył polubić. Ale co takiego z tym zrobię? Taki już mój los jako pokojówka z Karasuno.
Koniec.
__________
Dziękuję za przeczytanie wszystkich rozdziałów!
Jest to niestety koniec historii z Hinatą w roli pokojówki. Nie sądziłam, że napisanie tego zajmie mi tak mało czasu, ale bardzo się cieszyłam widząc wasze komentarze pod rozdziałami. Ta historia na pewno zostanie w waszych sercach na dość długo, zupełnie jak w moim!
Kończąc to opowiadanie chciałam dać także znać, że niedługo pojawi się nowe. Będzie to 5 część mojego tasiemca, która będzie z perspektywy dziecka KageHiny. Wyczekujcie premiery, być może pojawi się w przyszłym tygodniu lub gdy skończę nadal pisaną książkę (czyli Villain Deku).
Jeszcze raz dziękuję i do zobaczenia~
Bonusik:
Drugi bonusik:
Trzeci bonusik:
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top