Prolog
Harry Potter patrzył tęsknie w ciemne niebo widoczne za oknem. Były jego pietnaste urodziny, a do tej pory nie otrzymał żadnego listu od Rona, Hermiona, czy chociażby Syriusza. Od nikogo nie dostał. Można sobie więc z łatwością wyobrazić jak wielkie było jego zdziwienie, gdy ujrzał czarną, czerwooką sowę wlatującą do pokoju. Niepewnie odwiązał od jej nóżki kawałek pergaminu. Stworzenie spuściło z niego wzrok przenosząc go na Hedwigę dopiero gdy skończył i usiadł na łóżku z listem obracanym w dłoniach. Ciekawość wzięł a górę nad ostrożnością i powoli rozwinął pergamin. Jego spojrzenie automatycznie przesunęło się na podpis. Otworzył szerzej oczy, zamrugał kilkakrotnie i przeczytał jeszcze raz.
Tom Marvolo Riddle
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top