Rozdział trzydziesty - plan
- Ale jak mamy to zrobić? On nie może wiedzieć o tym! – pisnął Rzesza, próbując zachęcić szamankę do odrzucenia tego pomysłu. – Nie mogę cię do niego zaprowadzić, co mu powiem?
- Hmm...coś się wymyśli. – powiedziała Węgry. – Ale nie znając choroby nie można przypisać lekarstwa. Przykro mi, MUSZĘ poznać metody staruszka. Chyba że...- przyjrzała się Rzeszy. – ty mi powiesz.
- J-ja? – wyjąkał chłopak, aż się odsuwając.
- W końcu znasz jego sekrety, jesteś następcą! Na pewno nauczył cię tego.
- Znaczy...znam szybką procedurę. – wymamrotał Rzesza, głęboko się zastanawiając. – Ale ojciec na pewno ma gdzieś zapisaną tę drugą, ważniejszą dla nas. Będę musiał tylko odkryć gdzie...
- Czy ty chcesz coś ukraść? – pisnął Niemcy. – Poza tym dobrze wiesz, że nie możesz tam szperać. ,,Pewne sekrety nie są nie są przeznaczone dla uszu książąt." Pamiętasz jego słowa? – spytał młodszy.
- J- ja mogę to zrobić. W końcu jako służąca, mogę wszędzie wchodzić. Mam też dostęp do pokoju króla, więc istnieje możliwość, że się uda.
- Jej! – krzyknął Rzesza i Niemiec, tuląc ją jednocześnie. Dziewczyna mocno się zaczerwieniła.
- Super. – kiwnęła głową szamanka. – W takim razie podejdźcie do mnie jak będziecie coś wiedzieć.
- Ja tylko wiem jak zrobić jedną z części Oczyszczenia. – powiedziała cicho Liech. – A są dwie, z czego jedną zna tylko król.
- Tak...jeszcze mi całej nie wyjawił. – mruknął smutno Rzesza. – Głównie używa się takiej, która wymaga tylko jednego etapu. Jak tylko znajdzie się magiczne stworzenie, to ratuje się je w ten sposób. Najcięższe przypadki trafiają do mojego ojca.
- W takim razie czas wracać i spróbować się czegoś dowiedzieć. – powiedział Niemcy.
- Postarajcie się nie wrócić z pustymi rękami. – zawołała jeszcze za nimi szamanka.
Z lekkim niepokojem wrócili do siebie.
- Boję się o Liech. – oznajmił markotnie Rzesza, rzucając się na łóżko i próbując udawać, że leży tak do dłuższego czasu. Nie zauważył kogoś przycupniętego koło drzwi i lekko się uśmiechającego. Istotka przyłożyła ucho do drzwi i chłonęła każde słowo łapczywie.
- Wiem. – westchnął Niemcy. – Wzięła wszystko na siebie...Ej! Może odwiedzimy Polskę? Powie nam gdzie są trzymani więźniowie. Może coś ci się przypomni jak zobaczysz tych ludzi.
- Ludzi...- chłopiec zadrżał. Ale nie z nerwów. Coś...go ciągnęło. Poczuł się dziwnie...podekscytowany? – J-jasne...chodźmy więc!
- Tylko nie możemy zachowywać się podejrzanie. Polska niestety jest mega lojalny do Cesarstwa. – szepnął Rzeszy Niemcy.
Istotka koło drzwi poruszyła się nieznacznie. Chyba ucieszyła się tym co usłyszała. Zatarła ręce. Oj, z pewnością się ucieszyła!
- Wiem, wiem. – burknął starszy. – musimy go jakoś ładnie podejść.
- Przynajmniej nie będziemy siedzieć bezczynni. – powiedział młodszy.
Ktoś pod drzwiami usłyszał kroki, ani chybi śpieszące do wyjścia i umknął tak, by go nie zauważyli.
Dwójka chłopaków wyszła i skierowała się do jamki Polski, mając nadzieję, że go tam zastaną.
Hejka! Ile minęło zanim w końcu napisałam ten rozdział! Mam nadzieję, że się podoba!
~MadokaAi
Od tej pory piszę więcej! Mam ferie, to czas z nich korzystać! Szykujcie się na dużo nowych rozdziałów!
16.02.2022
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top