Rozdział trzeci - Rosja zacieśnia więź


ZSRR nie chciał się przyznać do tego, ale zazdrościł swojemu dziecku. Ten już miał swoje stworzenie, a on co? Jego wymarzona istota siedziała na drzewie daleko od ziemi, czyli od poziomu, z którego mógłby ją dosięgnąć. – Dorwię cię! – pomyślał. – Będziesz mój! Albo moja, w zależności od tego jaką płeć miało to stworzenie. Ale on je chce! Nieważne jaką ma płeć!

Nagle usłyszał, że jego syn krzyknął.

- Palę się? Że co? – zdziwił się i popatrzył po sobie. Rzeczywiście! Widział ogniki liżące jego ubranie, ale on nic nie czuł. Co jest?

- Ej, spokojnie! – pisnął, widząc, że Rosja z paniką pobiegł po wodę. Stanął w jeziorze i rękami zaczął chlapać. Pochlapał ojca całego. – One nie gasną! – wrzasnął zdenerwowany.

- To...jakaś – fuj! – sztuczka! – powiedział ZSRR wypluwając wodę z ust. – Więc pilnuj swojej zdobyczy, a nie ratuj mnie od wyimaginowanego zagrożenia!

- Przepraszam tato. Ale naprawdę myślałem, że się paliłeś...- wymamrotał zawstydzony syn.

- Nic się nie stało. – ZSRR zerknął na syrena, który czołgał się w stronę jeziora. – Oprócz tego, że twoje stworzenie usiłuje ci zwiać! – krzyknął.

- Ono chyba nie chce zwiać. – powiedział powoli Rosja widząc syrena.

- Tak? A co chce niby zrobić? – obruszył się Sowieta.

- Chyba być przy mnie. – rzekł ze zdziwieniem młodszy. Rzeczywiście. Syren plasnął tyłkiem w wodę, koło Rosji. Patrzył na niego intensywnie.

- Czemu on tak na mnie łypie? – wystraszył się młody.

- Czytałem, że po złapaniu magiczne stworzenia przywiązują się do tych, którzy je upolowali. – przypomniał sobie ZSRR. – Myślałem, że to bujda, ale okazuję się, że chyba jednak nie. – powiedział ostrożnie, obserwując syrena, który zaczął ocierać się twarzą o ramię Rosji.

- Uważaj, by cię nie zjadł.

- On się tuli! Jak słodko! – zapiszczał syn. Chwilę później zrobił się czerwony jak burak.

- Wszystko ok.? – zapytał się ZSRR, wchodząc do wody. – Nie złapałeś gorączki? W końcu siedzisz w wodzie. – zwrócił młodemu uwagę.

- A! Rzeczywiście! – Aż sapnął Rosja patrząc po sobie. Nawet nie zauważył, kiedy siadł w jeziorze.

- Zaraz się przeziębisz, jak nie będziesz uważać! – jęknął jego ojciec, podając rękę chłopakowi.

Młody się podniósł, ale zapomniał o stworzeniu, które go pociągnęło i znowu wywalili się do wody.

- Aj! – pisnął Rosja.

ZSRR zaczął się śmiać. – Aleś ty nieuważny! Idziemy!

Znowu usłyszał za sobą szelest. Ta istota ciągle za nim idzie. Super! Właśnie na to czekał! Bał się patrzeć na korony drzew, bo co by było, gdyby jednak się wystraszyła się i uciekła?

Wtedy to by się załamał. Szczerze. Chwila! Przecież może zrobić łuk i to zestrzelić! Ale co, jeśli uszkodzi to stworzenie niechcący? Nie wybaczyłby sobie tego!

Wieczorem zrobili małe ognisko i obozowisko. Zaraz musieli niestety zgasić ogień, bo fakt płoszył zwierzynę, ale było gorąco i mogli się przez niego podusić.

- A co zrobimy z syrenem? – spytał się Rosja, próbując utrzymać istotę w jednym miejscu.

Stworzenie nigdy nie widziało takich rzeczy jak ogień, albo łóżka, a co dopiero mówić o smętnym, wyniszczonym i połatanym, ale jednak namiocie. W końcu syn ZSRR musiał wpakować się razem z nim do śpiwora, żeby go uspokoić.

- Ciekawe, czy w ogóle masz jakieś imię. – powiedział, patrząc na twarz syrena. Dopiero teraz zauważył, że nie tylko jest piękny – dlatego, że jest stworzeniem magicznym – ale i przystojny na ludzi sposób. Po raz kolejny spalił buraka.

ZSRR nie rozumiał zachowania syna. Czemu się tak czerwieni? Przecież ten syren to chłopak, nie? Wzruszył ramionami. Teraz dla niego najważniejszy był ten tajemniczy osobnik, który go cały czas obserwował. Ciekawe jak wygląda? Jaką ma płeć? I najważniejsze: Kiedy go w końcu dorwie?




Hejka! Sorki, że tyle czasu mi zajęło napisanie tego rozdziału. Mam nadzieję, że się podoba:)

Wiem, że większość osób, jak nie wszyscy, chcielibyście zobaczyć w końcu Rzeszę i dowiedzieć się kim jest. Obiecuję, że niedługo już się pokaże. Już ja tego dopilnuję:D

To ja zmykam do pisania innych ff. Pa!Pa! 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top