Rozdział jedenasty - wyjaśnienia i śniadanie


ZSRR otworzył oczy i chwilę mu zeszło, żeby się zorientować co robił wczoraj. Gdy sobie przypomniał, to uśmiechnął się szeroko. Ma Rzeszę u siebie w domu! Super! Chwila! – pomyślał nad czymś usilnie. – Skoro był na wczorajszym przyjęciu, to oznacza, że brał udział w ostatnim polowaniu! Ale teraz jak próbował sobie przypomnieć uczestników, to wydawało mu się, że go tam nie było. Dziwne!

Ale wtedy był tak podekscytowany, że pewnie nie zauważyłby nawet gwiazdy muzyki, pomimo tego, że stałaby przed nim. No, więc pewnie brał udział.

Czas szykować śniadanie! Teraz nie musiał już się wstydzić swojego domu! Rosja może zapraszać kolegów do siebie!

Nie wiedział, że jego syn nie miał nikogo w klasie, z kim mógłby pogadać. Dlatego tak czule zajmował się syrenem. I dlatego tak bardzo chciał go nauczyć swojego języka. Żeby mieć w końcu kogoś z kim może porozmawiać, oprócz ojca.

- Śniadanie! – wrzasnął. – I to wszyscy!

Przybiegł zaaferowany Rosja i coś zaczął mówić, ale ZSRR go uciszył. – Porozmawiam z tobą po jedzeniu, ok.? Najpierw trzeba obsłużyć gości. – Dał mu tacę. – Masz. Zanieś to Niemcom. Temu synkowi Rzeszy.

Był lekko zdziwiony tym , że latorośl nie przyszła z syrenem. Pewnie stworzonko jeszcze śpi.

- A ja zaniosę jego ojcu! – pisnął podekscytowany. Brzmiał jak zakochana nastolatka.

Rosja przewrócił oczami. Wiedział, że z ZSRR się nie da kłócić. Jak mówi, że po jedzeniu, to po jedzeniu. Nie ma bata. Westchnął i poszedł. Nie potrafił myśleć o Niemcu inaczej niż z odrazą. Chcą mu odebrać syrena! Na pewno! No bo po co poszli do jego pokoju i rozmawiali z nowym braciszkiem?

Postukał do drzwi. Ciekawiło go, czy oni jeszcze zostali, czy zwiali z podkulonymi ogonami.

Ku jego zdziwieniu, bo obstawiał raczej tą drugą opcję, Niemiec otworzył. Był niezłym aktorem. Ziewał i co chwila zamykał i otwierał oczy. Rosja mógł przysiąc, że ma sklejone i podpuchnięte od spania powieki. – Tak?

Syn ZSRR patrzył na niego oniemiały. Po chwili się odblokował i podał mu tacę, czerwieniąc się ze wstydu. – Je-jedzenie. – burknął i szybko zwiał.

Niemiec obejrzał się zdziwiony na ucieczkę Rosji i wzruszył ramionami. – Dziwny. – mruknął i zaczął jeść.

...

- Rzesza! Jedzonko! – ZSRR wpakował się bez pukania do pokoju. Zastał Niemca w połowie przebierania się.

- O...oh... - zastygł w miejscu.

Nazista popatrzył się na niego i wrzeszcząc, zaczął rzucać w niego przedmiotami, które miał pod ręką. – Puka się kretynieeee! Perwert! Wyjdź natychmiast! I parę słów, których ZSRR nie zrozumiał. Były w innym języku.

Szybko zwiał i zamknął za sobą drzwi. Był cały czerwony i dyszał. – O rany! Kto by pomyślał, że ten już wstał? Marzyło się ZSRR romantyczne śniadanie do łóżka i pełne zachwytu okrzyki małego Niemca, a nie prawie scena z porno.

Trzeba przyznać, że miał ładne ciało. Nawet bardzo. Ale nie był kobietą. A Sowieta, teraz jak już miał warunki, to chętnie by chciał mieć więcej dzieci. Poczuł ukłucie żalu, które zaraz zmieniły się w zdziwienie. Nie widział u niego opaski na ręce! Nie miał! Ale jak to? Musi się go o to zapytać.

Tymczasem Rzesza ubrał się do końca. Otworzył drzwi i chrząknął znacząco. – Możesz wejść.

- Masz tu jedzenie! – powiedział Rosjanin, wkraczając do pokoju. – Ale mogę cię najpierw o coś zapytać?

- Możesz. – odpowiedział sucho Nazista. – O co chodzi?

- Czy ty nie masz bransoletki? – wyrzucił jednym tchem, prosto z mostu ZSRR.

Twarz Rzeszy pozostała niewzruszona. – O czym ty mówisz? Ja ją mam. Tylko w kieszeni. – wsunął rękę do wspomnianego miejsca i wysunął po chwili czerwoną bransoletkę. CZERWONĄ! Taką jak on!

- Widzisz? – od niechcenia pokręcił ją na palcu. - Po prostu nie wydaje mi się, żeby to było aż takie ważne, żeby nosić ją w domu.

- Eeeerm...to nie twój dom. – powiedział cicho ZSRR.

Rzesza popatrzył się na niego miażdżącym spojrzeniem. – Wiem o tym doskonale. A ty chyba nie wiesz, że się nie wchodzi do czyjegoś pokoju, nie pukając wcześniej.

- Ojej! Przepraszam! – Rosjanin złożył dłonie w przepraszającym geście. – Nie wiedziałem, że już wstałeś! Naprawdę przepraszam! Po prostu nie wiem, jak należy się zachować, gdy ma się gościa, bo nigdy nikt do mnie nie przychodził. Do Rosji zresztą też nie.

- Czemu? – zdziwił się Rzesza i przekręcił głowę zaciekawiony.

- No bo byłem Nikim! Przecież wiesz, że... chwila! Masz czerwoną bransoletkę! Więc musiałeś coś upolować ostatnio! Skoro tak to wcześniej byłeś Nikim! No chyba, że nie zmieniłeś statusu, albo nic nie złapałeś.

- Eeee....ja...

- Nie mogłeś nic nie złapać! Wtedy byś nie przyszedł na przyjęcie! – Rosjanin znowu wszedł mu w słowo.

- Złapałem...- powiedział cicho Niemiec. – Ale nie zmieniłem statusu...

- Aha! Okej! – uśmiechnął się ZSRR. Był przeszczęśliwy, że Rzesza jest jego klasą! On też jeszcze długo pozostanie pierwszą. Żeby przejść na drugą, trzeba zebrać przynajmniej trzy rzadkie stworzenia. On miał jedno. Ale jednak rzadkie. Można było mieć pięć pospolitych i również przechodziło się na drugą klasę. Nie zabraniało się także wymiany stworzeniami między sobą. Ale to już było krzywdzące dla magicznych istot, więc należało do rzadkości i jako ostateczność. Istnieli również bezduszni ludzie, których guzik obchodziły odczucia swojej zdobyczy i zmieniali je jak rękawiczki.

ZSRR miał jedno rzadkie. Ciekawe ile miał Rzesza?



Hejka! Jak Wam się podoba nowy rozdział? Jest trochę mylący. Ale jaki długi!

Sorki, trochę zamieszałam:D

~MadokaAi

25.09.19

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top