Rozdział dziesiąty - rozmowa


Rosja rozchylił lekko powieki. To był ten kraj, który wczoraj bawił się z jego ojcem na przyjęciu. Chwilka, jak on się nazywał? Rzesza chyba. I za nim szedł jego syn. Rosja przełknął ślinę i pod kołdrą przytulił mocniej syrena. – Co oni tu robią? Chcą coś ukraść? Czy zabić? Ładna przyjaźń! Mój ojciec jest zbyt naiwny! – pomyślał gorzko chłopak, próbując udawać, że śpi, ale spinając pod materiałem mięśnie, żeby w razie czego, wyskoczyć z pieleszy i pognać z syrenem niczym Grażyny po naklejki w Biedronce. Nie da tak łatwo odebrać sobie życia!



Niemcy rozglądał się po pokoju. Nagle sapnął cicho i podbiegł do ojca. – Tu jest syren! – szepnął mu na ucho. – I ten syn ZSRR razem z nim.

- O! Dzięki! – uśmiechnął się nazista i podszedł do łóżka Rosji. Ostrożnie, by nie obudzić śpiącego – tak myślał – dzieciaka, postukał magiczną istotę w głowę.

- Obudź się! – szepnął do niego. Syren pomrugał parę razy oczami i skupił swój wzrok na Rzeszy. – Oh! Aż wstał z łóżka.

- Spokojnie! – szepnął nazista, uspokajając magiczne stworzenie. – Jeszcze obudzisz Rosję! – pokazał palcem na współlokatora łóżka.

- No tak! – odszepnął syren.

- Wszystko w porządku?

- Tak...Rzeszo. – odparła istota. – Ale dobrze wiesz, że nie należę już do tamtego świata. – powiedział smutno. – Teraz TO jest mój świat. – rozłożył ręce, pokazując pokój. – A to mój właściciel. On mnie upolował.

Niemiec przytaknął powoli. – Wiem.

- Więc dlaczego tu jesteś?

- Doskonale zdajesz sobie z tego sprawę. – odparł spokojnie Rzesza. – Wystarczy tylko twoja zgoda.

- Ale nie jesteś pewny czy dasz radę! – podniósł trochę głos syren. – Twój ojciec może i tak, ale ty? A wiesz, że jak się nie uda, to zajmiesz moje miejsce, prawda? – przybliżył swoją twarz do Rzeszy. – A ja nie chcę, żebyś przeze mnie został tu uwięziony. To MOJA wina, JA nie uważałem i JA zostałem złapany. I teraz JA muszę za to odpokutować. Poza tym...lubię ich. A oni mnie. Boli mnie serce na samą myśl, że mógłbym ich opuścić.

- Mogę cię od tego uwolnić. – powiedział twardo Rzesza. Był zdenerwowany i trochę rozczarowany. Myślał, że ta rozmowa inaczej będzie przebiegać. Przegryzł wargę.

- A twoja...rodzina? Ojciec? – spytał smutno.

- Mój ojciec został złapany! – krzyknął z przerażeniem w oczach syren. Od razu jak się zorientował co zrobił, zakrył usta. Rzesza zastygł. Ale Rosja się nie obudził. Po kilku nerwowych minutach, uspokoili się. – Nie martw się. Znajdę go. Wiesz może kto go złapał? – spytał Niemiec.

- Taki kraj z trójkolorową flagą. Eeeem...niebieski, biały i czerwony. Nie pamiętam w jakiej kolejności. Ale paski były pionowo.

- Ok. – pokiwał głową nazista. – Znajdę go! Masz moje słowo.

- Dziękuję...Rzesza. – uśmiechnął się smutno syren.

- Spoko! - Niemiec wyszczerzył zęby w uśmiechu i przekrzywił głowę. – Zbieramy się! – zwrócił się do swojego syna. – Słyszysz?

- Tak jest.

Jak wyszli, Rosja odwrócił się od swojego towarzysza i z szeroko otwartymi oczami wpatrywał się w drzwi.

-Po jakim języku ten...facet rozmawiał z JEGO syrenem? Poczuł, że istota wpełzła z powrotem pod kołdrę. Jedyne co zrozumiał to to, że się zbierają. Musi to oznajmić ojcu! Tu się dzieje coś dziwnego i dobrze by było, żeby ZSRR o tym wiedział!




Wie ktoś już ,kim może być Rzesza? XD

Jutro mam kolejne logowano, więc raczej żadnego rozdziału nie będzie. Ale w środę, kto wie?

Mam nadzieję, że ten się podoba:)

~MadokaAi

23.09.19

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top