Rozdział 6

THOMAS POV

W jednym momencie stwierdziłem, że nie mogę mu odpuścić, więc zaraz po przerwie obiadowej zadzwoniłem do Theo, który w mgnieniu oka pojawił się na szkolnym dziedzińcu. Domyślam się, że nie miał pojęcia, dlaczego się tu znalazł, szczególnie, jak chwilę wcześniej pisałem mu, że jednak odpuszczamy ten plan.

Patrzył na mnie ze zdziwieniem, ale chyba po moim wyrazie twarzy ogarnął, że coś jest bardzo nie tak. I to coś jest związane z tym nowym, który podbijał do Dylana.

- Słabo wyglądasz, stary - zaśmiał się pod nosem, a potem przywitał się szybkim przytuleniem. - Domyślam się, że ma to odczynienia z naszym wrogiem, nieprawdaż?

Kiwnąłem głową, a potem wytłumaczyłem mu sytuacje z rana. Ponownie poczułem złość. Tak wielką, że najchętniej bym coś rozwalił.

- Kurde, to już cholerna przesada - stwierdził brunet, a potem popatrzył na mnie z ogromną determinacją. - Naprawdę musimy coś z tym zrobić? Ten typ na za dużo sobie pozwala. W dodatku mam nieomylne wrażenie, że jest po czarnej stronie mocy.

Spojrzałem na niego z uśmiechem.

- „Nieomylne"? - zapytałem, bo to słowo, nie obrażając go oczywiście, brzmiało zupełnie jak coś, co powiedziałby Liam.

- Za dużo spędzam czasu z Twoim bratem - rzucił w obronie. - Powinnieś z nim pogadać, bo tęskni za Tobą.

- Masz rację... Muszę go przeprosić.

Wtedy zrobiło mi się dziwnie smutno. Właściwie to przypomniało mi się, że jak Dylan był na wyjeździe, a ja się z nim pokłóciłem. Nawet nie pamiętam o co, ale nie przeprosiłem go. A to była moja wina. Poczułem się okropny bratem. Nie miałem pojęcia, dlaczego ostatnimi czasy zachowuję się jak nie ja. Ale głupio mi było przyznać komukolwiek, że coś jest ze mną nie tak....

- Thomas?

- Sorka, mówiłeś coś? - odpowiedziałem mijająco.

- Gdzie macie teraz lekcje? - zapytał donośnie.

- Sala eliksirów.

- Idealnie. Mam dziesięć minut do końca przerwy, żeby podłożyć mu przynętę. Powinno pójść dobrze.

- A ja? - dopytałem, na co chłopak cwaniacko się uśmiechnął.

- Ty tylko czekaj... - rzucił szybko.

Nagle moją głowę przeszył ponownie okropny ból. Coś tak nagłego, że poczułem jakby ktoś uderzył mnie czymś mocnym. Jednak to była tylko iluzja, bo ja wciąż stałem. A Theo patrzył na mnie z niepokojem.

- Thomas? - Theo chwycił mnie za głowę i przyłożył chusteczkę do nosa. - Znowu Ci krew leci z nosa? Myślałem, że tabletki ci pomagają?

- Ostatnio z nimi bywa gorzej - odpowiedziałem, choć nie byłem pewien, czy to co powiedziałem miało sens.

- Mam wrażenie, że o czymś mi nie mówisz.... Ale i tak się dowiem- mówił, a potem kazał mi usiąść na ławce. Dał mi butelkę wody i pół rogalika. - A to masz na później, żebyś nie zasłabł.

- Nic mi nie jest - próbowałem udawać, że przez ostatnie dnie naprawdę nic się nie działo, ale Theo potrafił wyczuć, że kłamię. To pewnie przez jego wilkołacze zdolności.

- Przestań pierdolić. Ostatnio ktoś rzucił na ciebie zaklęcie, a teraz nagle masz efekty uboczne.

Zakaszlałem, bo krew zleciała mi do gardła.

- Powiedz prawdę - dodał, a ja stwierdziłem, że muszę mieć kogoś, komu mogę się wyżalić.

- Zacząłem mieć sny, które mnie przerażały i albo się z nimi budziłem albo...

- Albo co?

- Albo umierałem - odparłem, zmieniając chustezkę na nową. - Z początku myślałem, że to przez zmęczenie, ale później... powstawały mi rany, potafię mieć krwotoki z nosa, a tabletki nic nie dają już.

- Jakim cudem? Myślisz, że ten świr przyczynił się do tego?

- Nie wiem, ale odkąd się zjawił, to wszystko jest nie tak.

Wtedy uświadamiam sobie jeszcze jedną rzecz.

- Theo? Czy ja umrę? Ja nie mogę krwawić.

- Nie pozwolę na to - odpowiedział spokojnie. - Musisz powiedzieć reszcie.

- Nie uwierzą mi... - zacząłem, a potem zażyłem z cztery tabletki, mając nadzieję, że może wtedy mi pomogą. Dla pewności Theo rzucił zaklęcie, które miało podobno pomóc. - Proszę nie mów im, a szczególnie Dylanowi. Nie chcę, by się martwił.

- Niech Ci będzie, na razie nie powiem - przytaknął. - A teraz chodźmy zrealizować plan.

---

Profesor pokazując nam eliksir prawdy, w oczach miał iskierki determinacji. Widocznie naprawdę lubił tą robotę i jak nie każdemu, chciało mu się prowadzić zajęcia. Był to pierwszy nauczyciel, który naprawdę we mnie uwierzył i powiedział, że mogę mieć talent do czegokolwiek.

Pamiętam, jak któregoś dnia zobaczył mnie w sali, próbującego coś tworzyć i był że mnie naprawdę dumny. Szczególnie, że to były czasy, gdy byłem cholernym gnojkiem. Od tamtego czasu staram się go nie zawodzić.

Moja ręka zadrżała, co zobaczył Dylan, który złapał mnie za nią. Spojrzał na mnie troskliwe i bezgłośnie zapytał "co jest?". Powiedziałem, że się denerwuje egzaminem semestralnym, co było kompletnym kłamstwem, bo tak naprawdę odliczałem czas, aż nie zjawią się magiczne straże.

Właśnie taki był nasz plan. Podrzucić mu narkotyki i pistolet i wezwać straże magiczne. Oczywiście tym drugim zająłem się ja, bo Theo po przedstawieniu się, nie byłby już taki wiarygodny.

Z niecierpliwością czekałem, aż w pewnym momencie usłyszeliśmy głośne otwieranie drzwi, a chwilę później przed nami stały straże.

- Witam panów w czym mogę służyć? - zapytał profesor, zwracając się w ich kierunku.

- Dostaliśmy zawiadomienie o możliwym zamachu na akademię.

- Podobno ktoś z uczniów może miec być broń i inne możliwie niebezpieczne środki.

- W takim razie, co planujecie?

- Musimy przeszukać plecaki jak i szafki uczniów.

- Oczywiście, proszę bardzo - odparł starszy pan, a tamci po chwili kazali wystawić wszystkie plecaki na stół.

Moje spojrzenie od razu padło na nowego chłopaka. On akurat też spojrzał na mnie. Nie wyglądał jakby czegokolwiek się spodziewał, a raczej jakby był zupełnie spokojny.

Po chwili dotarli do jego plecaka, ale nic w nim nie znaleźli. Wtedy już wiedziałem, że coś poszło nie tak. Próbowałem zerknąć do swojego plecaka, ale akurat wtedy przyszła straż i mi go otworzyła. Jakże wielkie było moje zdziwienie, gdy wyciągnęli z niego pistolet i parę małych bomb, i dziwne proszki.

- To nie moje! - zaprzeczałem, kryjąc twarz.

- Pójdziemy to wyjaśnić do dyrektora - odparł jeden z nich i kazał mi wstać. Zrobiłem tak jak chcieli plus jedno spojrzenie na Dylana, ale on nawet na mnie nie popatrzył.

Wstydzi się ciebie?

Gdy dotarliśmy do gabinetu, ojciec również patrzył na mnie z dezaprobatą, choć z początku wykluczał mnie z tego przestępstwa.

- To nie moje - powtórzyłem któryś raz.

- A niby czyje?

Wtedy usłyszałem pukanie, a chwilę później w drzwiach stanął chłopak.

- Ja chyba wiem, co się stało... - mówił ze sztuczną szczerością. Nie czekając na odpowiedź, tylko mówił dalej. - Theo i Thomas zmówili się przeciwko mnie, bo mnie nie polubili. Stwierdzili, że podłożą mi przynętę i wtedy zadzwonią po straże, żeby mnie wyrzucili. Nawet mam dowody.

Wtedy wyciągnął telefon i pokazał krótki fragment naszej rozmowy. Oczywiście reszty rozmowy nie pokazał. Wiedziałem co to dla mnie oznacza.

- Usłyszałem to i udało mi się ich przechytrzyć. Ale nie chcę, by Thomas miał problem. Ja go naprawdę lubię...

- Myślę, że jak zabezpieczymy i weźmiemy ze sobą broń, to nic złego się nie stanie.

- Dobrze, w takim razie dziękuję panom i dziękuję tobie - zwrócił się do całej trójki, która pożegnała się i wyszła.

- Nie poznaję cię, Thomas - stwierdził. - Wróciłeś do bójek, zaczepiania uczniów i w dodatki bez powodu wyrzucasz uczniów?

Już chciałem coś odpowiedzieć, gdy usłyszałem ten cholerny głos w głowie.

Jesteś beznadziejny!

- Miałem powodów - próbowałem walczyc.

- Niby jaki? - dopytał.

- Wydawał mi się niebezpieczny... i wiedział, że jestem z Dylanem, a i tak do mnie podbijał.

- Mogłeś przyjść do mnie! - lekko się uniósł. - Co ci odbiło? Thomas naprawdę mnie zawiodłeś! Jesteś zawieszony w prawach ucznia przez najbliższy miesiąc, co oznacza, że na bal też nie możesz iść.

- Ale tato!

- Idź już! - rozkazał, więc bez słowa wyszedłem.

Czułem ogromny ból. I niesprawiedliwość. W dodatku na korytarzu czekał Dylan z Liamem.

- Myślałem, że się w końcu pogodzimy - stwierdził blondyn. - Ale ty się nie zmieniłeś nigdy. Tylko ukrywałeś, że nie jesteś taki. Ostatnio powiedziałeś mi, że jestem beznadziejny, bo potrafię ciągle płakać. Wolę być taki niż jak ty. .

- Li... - zacząłem, ale chłopak tylko mnie wyminął i poszedł dalej.

Przede mną został tylko Dylan, który patrzył na mnie z dziwnym wyrazem twarzy.

- Naprawdę chciałeś, żeby go wyrzucili? - zapytał brunet, ale od razu podkręciłem głową. - Nie potrafię ci teraz ufać, Thomas. Muszę to wszystko co jest między nami przemyśleć. Przykro mi, ale to koniec.

Wtedy moje serce pękło na milion i jeden kawałków.

- Dylan, nie rób mi tego - prosiłem, chwytając go za dłoń.

- Teraz już jest za późno - powiedział chłodno, odrzucając moją rękę.

- Dylan, ale ja ciebie kocham... - zacząłem, zaś wtedy brunet mi przerwał.

- Ale ja nie wiem, czy ciebie kocham - odrzucił, a to były najbardziej przerażające słowa, jakich bałem się usłyszeć.

W jednym momencie poczułem się znów nie kochany. Jakbym nie miał wyboru. Znów czułem, że stoję nad mostem z roztrzaskanym sercem i głową pełnej złych myśli.

Już go nie zatrzymywałem. Patrzyłem tylko jak odchodzi. Pozwoliłem mu odejść, bo tak wygląda prawdziwa miłość. Puszczasz go wolno, żeby nie musiał cierpieć.

Gdy nikt nic nie widział, upuściłem łzę. I mógłbym przysiąc, że słyszałem śmiech tego śmiecia.

Ale wiedziałem jedno.
Nie odpuszczę mu.
Mogę później umierać, ale nie pozwolę mu zabrać Dylana ode mnie.
-

[Paręnaście dni później|Thomas pov]

Gdy umierasz, to już nie boisz się śmierci, boisz się tego, że już nigdy nie zobaczysz tego, któremu chcesz powiedzieć kocham.

Z taką myślą zamknąłem oczy.

--

Jestem dumna z tego rozdziału:) mam nadzieję, że wam się też podobał.

A tu na dole macie nominację od swdh__ig0


2. Niebieskie albo szare 3. W sumie nie oglądam jako tako anime, więc nie wiem, ale ogólnie z książek to Newta hahahah 4. Nie, bardziej piosenkarką/ pisarka. 5. Teardrop by Liam Payne, night changes, someone you loved, traitor oraz aktualnie motyl - daj mi znać i nie rozumieju. 6. Żurek teraz hahah 7. We wsi. 8 tak. 9 Chciałam zmieniać zakończenia książek i serialów, te które mi się nie podobały. Pamiętam, że pisałam na innym koncie o serialu dziewczyna poznaje świat, bo nie zrobili mojego shipu. 10. Psychiczny przez pracę i szkole napewno, a fizyczny pewnie jakiś też hahah XDD 11. Mięta z czekoladą/ karmel / Malina lub truskawka 12. Chyba z 7 lat. 13. Obie. 15 Bakugan 16/ nie mam 17 to pewnie postacie z Bakugan Masquarade, shun i Alice, a z reszty to kocham Newta, Jj i kiedyś Veronice Lodge z Riverdale .18. 410. 19 Włochy i USA. 20 Ja ogólnie mało czytam,ale Xiabeh wymiata, jeśli chodzi o dylmasy. 21 pokrzywę.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top