3. NASZ NOWY DOM
Szósta rano.
- Marinette! Twój telefon dzwonił już sześć razy! Odbierz!- nagle obudził mnie głos taty.
- Już, już. Halo?- odebrałam ziewając - aaooaa!
- Och! Marinette! Czyżbym cię obudził? - przestraszył się Adrien.
- Nie. No co ty. Impreza kończąca się o 3:00, wstanie o 6:00, to 2 godziny snu. No co ty- ale myślałam zupełnie co innego.
- Acha. Kamień z serca. Więc... ten pan z budowy naszego mieszkania... Joey... on powiedział, że... pozostało tylko wstawić meble do domu i... gotowe! Ściany pomalowane, podłoga wyłożona...
- Świetnie. Kiedy jedziemy?
- Za około 30 minut, bo ja już się zbieram i jadę po Ciebie.
- Bajecznie 😒.
- Wiem. To pa.
- Pa.
Rozłączyłam się.
- Och! Pośpiech jest złym doradcą!
Ubrałam się i zjadłam śniadanie.
- Dryńńń!- ktoś zadzwonił do drzwi- hej żoneczko. Gotowa?
- Jasne. Pa tato.
- Pa- odparł.
Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy na ulicę Beautè, co oznacza ulica Piękna po polsku.
- Hej Joey- przywitałam się.
- I przyszła królowa.
- Tak, ale ona jest moja- dodał Adri.
- Wiem ochroniarzu.
- Ha, ha. No dobra. To co mamy na dole?
- Tu jasny, jak prosiliście przedpokój, tu mamy kuchnię, salon... o! A tu łazienka... z wanną, bo na górze jest i z wanną, i z prysznicem. A tu jest wasza sypialnia.
- Śliczna. Piękna - powiedziałam.
- Ok, to po schodach na górę. Tu mamy na przeciwko łazienkę z prysznicem, a tu po lewej stronie pokój dla dziecka jednego, obok dla drugiego. Po prawej siłownia i cinema room. Podoba się?
- Z kąd pomysł na DWÓJKĘ dzieci?- dopytałam się.
- No... Adrien zaczął temat: " A może i córkę i syna... im więcej, tym lepiej...".
- Adrien!
- Co?
- Ych! Faceci. Czego ja się spodziewałam...? A! I czemu pokoje dla dzieci nie są pomalowane?
- Bo to... nie ma pewności, czy będą chłopcy, czy dziewczyny... to zależy od kolorystyki.
- Acha.. ok. Masz rację Joeyi. To do roboty!
- Co?! Co mamy robić?!
- Jak to co?! Chłopaki odpoczywać, a ty z nami do sklepu po meble. Chcę jak najszybciej skończyć dom i się wprowadzić.
- Och! Tak jest pani generał.
- No to do roboty!
Pojechaliśmy do sklepu.
- To i to- powiedziałam - o! I ta kanapa! Do salonu idealna!
- Tak... ale patrz na materiał, więc myślę, że tamta będzie lepsza- odparł Joey.
- Ok... to tamta Adrien.
- Okej... dobra.
Wybraliśmy dużo, dużo mebli.
Wróciliśmy na " budowę " o godzinie 18:00.
Chłopaki wstawiali meble.
- Ok. To sypialnia, już ukończona.
I nasza sypialnia wyglądała tak:
- A co jest za łóżkiem, w tamtym pokoiku?- spytałam.
- Tam są po dwóch stronach wydzielone przebieralnie i garberoby.
- Czad.
- Ok... to zapraszam do kuchni.
OMG! Wyglądała tak:
- Ok. To łazienka z wanną :
- I... salon:
- Cudne!!!
- No hop na górę i zobaczcie waszą siłownię.
Weszliśmy po schodach na górę.
- I siłownia :
- No to jeszcze cinema room i druga łazienka- podsumowałam.
- Tak. Łazienka :
- I cinema room :
- A ja i Joey mamy jeszcze dla ciebie niespodziankę- powiedział zaraz Adrien.
- Tak? Jaką?
- Specjalnie dla mojej żony. Zejdźmy na dół.
Zasłonił mi oczy.
Kocham niespodzianki!
Zeszliśmy na dół i powiedział :
- Już. Możesz patrzeć.
- Łał! Adri! Ale co to jest?!
- Tunel... do ogrodu.
Pokazał mi tunel.
Przeszliśmy nim i doszliśmy do naszego ogrodu.
- Łał! Adrien! Ja... nie wiem, co powiedzieć! Dziękuję!
Pocałowałam go.
- To ja dziękuję, że jesteś tutaj.
💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕
Wiem, że dużo zdjęć.
Niektórzy tak lubią, inni wolą coś innego... w każdym razie było 557 słów. To do zobaczenia w następnym rozdziale!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top