8. KELNER

Wszedł na salę.
- Uwaga! -powiedział- za chwilę odbędzie się darmowa degustacja!
Mówiąc to pomyślał o szklance.
Zaraz pojawiła się na tacy.
Wystrzelił ją w jednego z gości.
Ta zaraz się powiększyła i uwięziła człowieka.
Zaraz potem strzelał w innych .
Zamknął też mojego tatę, Andy, Leo i Gabriela Agreste.
Ja zdążyłam uciec do toalety.
- Tikki kropkuj!
Byłam Biedronką.
Oczami Adriena...

- Plagg wysuwaj pazury! - krzyknąłem i byłem Czarnym Kotem.
Oczami Marinette...

-O! Czarny Kot!  Super! - krzyknęłam.
- Hej Biedrońsiu!- odparł.
- Nie mów tak! - obużyłam się.
- Dobrze księżniczko!
- Aaaa!!-zdenerwowałam się.
- To jak? Kolejna akuma?
-Na to wygląda!
- Dobra! Zróbmy to szybko!
Czarny Kot podszedł do Kelnera, ale ten go zamknął.
- Nie!- pisnęłam.
-Zaraz się tobą zajmę Kiciusiu- powiedział- ale najpierw dołączę Biedronkę.
Wyszedł z knajpy, bo myślał, że jestem poza restauracją.
- Kocie! - powiedziałam, gdy tamten poszedł- urzyj Kotaklizmu!
- Dobra! - odparł - Kotaklizm!
Czarny Kot rozwalił szkło.
-A teraz uwolnie resztę. -dodał.
- Nie!-odkrzyknełam - a jak wróci Kelner? Wścieknie się i zamknie innych ludzi.
-No... ok... to ja naładuje miraculum, a ty...
- Poczekam.
- Tak.
Oczami Adriena...

Przemieniłem się w chłopaka i dałem Plaggowi ser.
- Mój słodki- uśmiechnął się kwami- ooo! Mój piękny serku!
-Dobra! Dość tego ładowania baterii!  Plagg wysuwaj pazury! - krzyknąłem.
Byłem znów Czarnym Kotem.
Oczami Marinette...

- A gdzie tak właściwie pobiegł Kelner? - spytałam.
Wtem usłyszeliśmy przeraźliwy krzyk.
- W tamtą stronę- zaśmiał się Kot.
Poszliśmy.
- O nie! Alja!Zostaw ją! - krzyknęłam.
- Nie. Bo co?- zaśmiał się Kelner.
- Bo....
- Ha ha!!! No widzisz...
-Zaraz ty zobacz odciski moich pozorów na twojej twarzy! - zabrzmiał Kot brutalnie.
- Aaa!!! O nie ! Boję się! - śmiał się.
-Pora użyć sekretnej broni.- pomyślałam - Szczęśliwy Traf! Co? Po co mi perfumy męskie? ! Myśl Biedrona!
Mój biedrozmysł ukazał mi moje ręce, perfumy męskie, Kelnera i tacę.
- Wiem!
Spryskałam złoczyńce perfumami.
- Echu echu- kasłał i upuścił tacę , w której była amkuma.
- Pora wypędzić źłe moce! - krzyknęłam- pa pa miły motylku! Niezwykła Biedronka!
- Zaliczone! - powiedziałam z Czarnym Kotem.
- Szybko poszło- zdziwił się Kot.
- Tak... aż dziwne. O nie! Tata!
-Co?!
-W moim zwykłym życiu mam problem z tatą.  No wiesz.. takie tam... muszę do niego wracać!
-Aa... ja też tak mam... też już pójdę.  Nasze miracula migają!  Pa!- dokończył.
- Pa!- odkrzyknełam.
Za pomocą yoyo przybyłam do restauracji i zmieniłam się w dziewczyne.
- Marinette! - krzyknął tata- gdzie byłaś? ! Martwiłem się!
-Serio? !- zdziwiłam się - ja. .. byłam uwięziona!
-Tak jak ojciec i córka!
-Tak...- uśmiechnęłam się.
Dokończyliśmy jedzenie przyniesione przez innego kelnera, gdyż tamten wziął sobie wolne.
- To pa Andy- pożegnał się tata- pa Leo!
-Pa pa!- odparli.
- Do widzenia! - dodałam.
Poszłam z tatą do domu.
- Marinette - powiedział - wiesz. .. wybacz mi . Wtedy mnie poniosło i... cofam twój szlaban.
- Dziękuję tatku! - wrzasnełam - kocham Cię!
- Ja ciebie też! -odparł.
Oczami Adriena...

- Adrien! - krzyknął pan Agreste gdzie byłeś? !
-Ja..zostałem uwięziony. - wymamrotałem.
- Ja też!  Ale dlaczego byliśmy od siebie daleko! ? Nie widziałem cię!
-Bo... ja odskoczyłem na bok i się poślizgnąłem i mnie zamknięto!
-A.....aa..a.a...rozumiem...
- Aaa...tato..?
- Tak?
-Mam pytanie.
- Jakie?
-Bo..ja chciałem Cię przeprosić...
- To wina tej dziewczyny!
-Nie! To moja wina.  To ja ją zaprosiłem i... nie spytałem cię o zgodę.  Mowinienem to zrobić.
-Tak...ale cieszę się, że uczysz się na błędach.
- I...tato?
- Tak?
- Bo...ja....mam...
- O co chodzi?  Chcesz żebym Ci cofnął karę?
-Ja...tak. .........
- Oj Adrien, Adrien... trzeba...zapłacić za złe czyny. Ja...nie wiem...no powinieneś odpokutować swoje winy.
- Ale tato!
-Synu.  Trzeba ponieść konsekwencje swojego zachowania. Uczymy się na tym. Jeżeli ci odpuszczę. .. to...może powiem inaczej. ..nie mogę odpuścić, bo wyluzujesz się za bardzo i stwierdzisz, że" o tata to zawsze odpuszcza! ", a później zawód, bo tata daje karę.
- Tato! Traktujesz mnie jak... dwulatka!
-Synu.  Ja wiem jak to brzmi, ale tak wygląda życie. Na przykład jak nie zdasz testu, a z poprawy dostaniesz 5+ i maksymalną liczbę punktów, nikt nie zmieni ci na 6. A później zdziwisz się, czemu kto inny tak nie zrobił jak ta i ta osoba. Tak samo jest w życiu.  To bardzo mądre słowa.  Ojciec mi je mówił.  Teraz jeśli ci odpuszczę, ciężko ci będzie potem się z tym pogodzić, jeżeli znów cie ukaram. Rozumiesz?
-Y..mmm....tak....chyba tak. ..-odparłem smutny.
To co powiedział tata było dziwne.  Naprawdę dziwne!
- Ale skoro zrozumiałeś swój błąd wyjątkowo skrócę szlaban.  Bedzie trwał 3 dni, nie tydzień.
- Dzięki tato- odparłem.
Poszliśmy do domu.

Rozdział ma  736 słów. Wiem, że niektórzy uznają słowa ojca Adriena za głupie, ale o to chodzi, bo on jest taki "mądry" i "super" . ( niby). To pa pa! ♡♥♡♥

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top