22. SZCZĘŚLIWE ZAKONCZENIE
Oczami Marinette...
Kolejny dzień. Obudziłam się z dziwną myślą, że coś jest nie tak.
-Tikki!- uświadomiłam sobie- teraz ja i Czarny Kot, Abeille i Volpina nie jesteśmy potrzebni! Paryż nie ma Władcy Ciem!!! 😦😦😦😦😦😦😦😦😦
-Faktycznie!- przyznała kwami.
- Wiem, co zrobię. Wybiorę się do mistrza Fu po radę.
- Dobry pomysł Biedronko. 😉
Ubrałam się i zeszłam na śniadanie.
- Tato, muszę iść do... takiego pana... on mi pomoże w ... lekcjach.
- Równie dobrze ja ci mogę pomóc i...
- Tak, ale proszę. 😟😟😟😟😟😟😟😟
-Och! Dobrze! Niech ci będzie. A co wczoraj robiłaś?
- W jakim sensie?
-Długo cię nie było w domu.
- Chodziłam po mieście z koleżankami...
- Acha. Ok.
-A co?
-Nic. Tak chciałem wiedzieć...
-Oki... to mogę już iść?
-Ale nie zjadłaś śniadania!
-Nie jestem głodna.
- A! I... ja i Andy, ta od Leo... spotykam się dziś z nią i...
- Nie ma sprawy. Buziaki. Pa! Do zobaczenia!
-Pa?- był w szoku.
- Mistrzu Fu!- wleciałam do jego domu.
- Tak Biedronko?
-Otóż to ja i inni bohaterowie nie są już potrzebni!
-No i...?
-I proszę cię o radę!
-A co ty uważasz?
-Nie wiem!
- A co robiłaś zanim byłaś Biedronką?
-Y.. m... chodziłam do Magicznej Szkoły i... chwila! To jest to! Muszę znaleźć tę nauczycielkę z przed lat, a ona przywróci Erę Magii!!!
-No widzisz? Sama sobie poradziłaś!
-Faktycznie! Łał... to niesamowite!!!😄
Uśmiechnął się.
Wyszłam z jego domu.
- Tylko gdzie może być ta pani?- zastanawiałam się.
- Może w miejscu, gdzie kiedyś stała ta szkoła?- podpowiedziała mi Tikki.
-Tak! Chodźmy!
Poszliśmy w tamto miejsce.
Zastaliśmy tam domeczek z ogródkiem.
- Pukk! Pukk!- zapukałam do drzwi.
Minęła chwila, a kobieta o rudych włosach otworzyła mi je.
- Tak?- spytała - czy... my się znamy?
- Czy pani ma na imię Agnes?- spytałam.
- Tak...
- Pierwszy punkt zaliczony- pomyślałam.
- A... co tu robisz...?
-Marinette - odparłam - tak mam na imię.
- Więc Marin... chwila!- krzyknęła i szepnęła do mnie- Biedronka?!
-A więc pamięta pani!
-Naturalnie.
- Och! To super, tylko ja... już sama nie wiem, od czego zacząć!
-Najpierw wejdź do środka.
Weszłam do domu.
- Więc masz jakieś zmartwienie? - spytała.
- Tak! Ja i inni bohaterowie pokonaliśmy Mroka i...
- Całe szczęście i przepraszam, że dałam mu Nuru, bo ja...
- Ok, ok!- przerwałam jej - to już nieważne! Tylko... czy może pani przywrócić Magiczną Szkołę?
-Ych! Daj mi dobry powód -uśmiechnęła się.
- Yy...- zaniemówiłam- może dlatego, że... instnieją ludzie z mocami, niesamowitymi darami, umiejętnościami, będącymi bohaterami i... oni potrzebują takiego miejsca. Proszę Agnes!
-Przekonałaś mnie mała. 😉 Niech Ci będzie. Ok, ale szkoła musi być wyremontowana i... wybudowana, więc jej otwarcie nastąpi za... wiele lat. Postaramy się jak najszybciej, ale myślę, że potrwa to z cztery, pięć lat.
- Tak długo?!?!??!?!
- No... ale mój mąż zna ekipę, więc mam nadzieję, że uwiniemy się...
- Ty masz męża? - przerwałam jej.
- Tak. Ma na imię Frank, ale inni nazywają go mistrzem Fu i ty go chyba znasz.
Puściła do mnie oko. 😉😉😉
-What!?
-No...
- Och! Ok... to... do zobaczenia!
- Do wiedzenia Marinette!
Wyszłam.
- Tikki! Nie mogę uwierzyć! Fu, znaczy Frank i Agnes są razem, a ja przekonałam Agnes do Magicznej Szkoły!!! 😄😄😄😄😄😄😄😄😄😄😄
- Tak, tak, ale jak się zaraz nie uciszysz to ogłuchnę!!!! 😒😒😒😲😲
Uśmiechnęłam się zaczerwieniona.
- Więc odkryłaś, że Czarny Kot to Adrien?
-Tak! Wiesz, co to znaczy?!
-Y... nie?
-Och! Tikki! Czarny Kot kocha Biedronke, a Marinette Adriena!!! 💑💏 Będziemy parą!!! 😃😃😃😃😃😃😃
-Tak. Juchułłł!- ze znudzoną miną krzyknęła kwami. 😒😒😒😒😒😒😒
-Ok. To pora zaprosić Adrienka na randkę- dodała Tikki.
- Nie dam rady!
-Agnes przekonałaś, zniszczyłaś Władcę Ciem! Dziewczyno weź się w garść!!!
Myślę, że będzie jeszcze jeden, MOŻE dwa rozdziały. Ten miał 651 słów. Komentując i głosując zachęcacie mnie do pisania. To do nexta! Pa!!! 👍👍👍👍👍👍
Ps.
Okładka na górze dla humoru. 😂😂
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top