19. CZY TO KONIEC?

Po raz pierwszy w życiu zauważyłem w oczach Biedrońsi taki strach, złość,  obawę, zdruzgotanie... jakby chciała powiedzieć:
" - Zostawcie mnie, boję się bardzo! Kocie! Ratuj! ", ale ona... nie miała siły, nie mogła, nie dawała sobie rady.
Nic nie mogłem zrobić. To było... okropne uczucie. Być związanym i po prostu czekać na to, co... cię czeka, co ma przyjść, na los, nic nie robiąc, siedząc bezczynnie.
Dochodziliśmy do jakiegoś ( jak mówią niektórzy ) nawiedzonego teatru.
- O nie!- Biedronka się odezwała - szukaliśmy Władcy Ciem, ale nigdy nie zajrzeliśmy tutaj!
-To nie twoja wina- starałem się ją pocieszyć.
- Dzięki Kocie, ale już po nas. Zawiedliśmy mistrza Fu.
- Nie mów tak!
-Ale tak jest. Spójrzmy prawdzie w oczy.
-Nie. Biedrońsiu...- ale nie dokończyłem, bo ujrzeliśmy... samego Władcę Ciem!!!
- Witam, witam i o drogę pytam! - zaśmiał się - co mam z wami zrobić?Najpierw zabrać miracula... potem... nie, nie! Najpierw was zamknę, bo obrzydzacie wnętrze mojej... kryjówki. Doprawdy. Tyle szukaliście i nie pomyśleliście o tym miejscu?! Dziwne... no nic! Świętujmy!!!
Władca Ciem puścił muzykę i wraz z innymi zaakumanizowanymi ludźmi tańczył na parkiecie.
My byliśmy zamknięci w klatce, która była owinięta tymi kolczastymi różami Kwiaciarki.
- To już koniec- powiedziała Biedronka.
Oczami Marinette...

-To nie twoja wina My Lady- mówił Kot- tylko...
- Tylko odnieśliśmy porażkę!- płakałam.
- Nie płacz.
Nagle coś mi się przypomniało.
-Magiczna Szkoła! - szepnęłam.
- Co?!- zdziwił się Kot- czyś powiedziała: "Magiczna Szkoła" ?!?!?!
- A znasz ją?
-Zamieniłem tam moc na bycie Bohaterem.
- A ja na Bohaterką.
- Serio?!
-I już chyba wiesz, jak ja, kim jest Władca Ciem, no nie?
-Y... nie... do... końca...
- Ych! Mrok!- krzyknęłam.
Władca Ciem odwrócił się.
- Z kąd wiesz...- zaczął.
- To ja. Marinette - powiedziałam - pamiętasz? Walczyłam z tobą w tamtym lesie przy Magicznej Szkole...
-Marinette ?!- Kot nie mogł uwierzyć- ja jestem Adrien...
- Adrien Agreste?!
-Tak...
- Znam Cię! Chodzimy razem do klasy!
-YyMmmm...- Władca Ciem się zniecierpliwił- i co z tego, że BYŁEM Mrok?!
- Ty nadal nim jesteś - powiedziałam - odkryj go w sobie. Wiem, że dasz radę. Bo... byłeś na końcu... dobry...
- Ych! To przeszłość!
-Ale możesz ją przywrócić!
-Nie!
-Mrok, możemy żyć w zgodzie razem!
-Nie chcę więcej słyszeć tego imienia!
-Mrok! Proszę!
-Nie, nie, nie, nie!!!!!! Jestem tak blisko zwycięztwa!
-I tak blisko dobra! Chodź  ze mną! Pokażę ci lepsze życie...
- Nie! Niczego mi nie pokażesz! To ja pokażę coś tobie!
-Stój! A Nuru?! Ona tak cię kocha! Doceń to!
- Aa!!!- z okrzykiem złości powiedział- Nuru odskrzydlatuj!
-Nuru!- kwami poleciała do mnie- Tikki! Odkropkuj!
-Plagg! Ściągaj pazury! - krzyknął Czarny Kot.
- Och! Nuru! Plagg!- wykrzyknęła Tikki.


-Tikki,Nuru!- Plagg się cieszył.
- Tikki, Plagg! Nareszcie! Tak się cieszę! - Nuru była w siódmym niebie- przepraszam, że...
- To wina Mroka- rzekła Tikki- nie przejmuj się i...
- Co?!- Mrok zorientował się - nie wypuszcze was! Zamienię się w Władcę Ciem i zabiorę wam miracula!
-Nie!
-Nuru! Oskrzydlaj!- krzyknął.
- Trzymam cię - powiedziałam łapiąc kwami Mroka.
- Puść Marinette. To nie ma sensu. Albo lepiej : zniszcz mnie! Mówię ci! Proszę!  To zamieszanie... to moja wina!- płakała.
- Nuru. Nie płacz. To nic nie da. Nie opuszczę cię.
- Dziękuję Marinette- leciały jej z oczu łzy szczęścia.
- Mrok! Przestań! Ty serca nie masz?!- krzyknęłam- chwila, mam pomysł!
-Czarny Kocie - szepnęłam - to jest Adrien. Transformuj się w Bohatera i za pomocą Kotaklizmu rozetnij róże i kraty!
-Tak jest Księżniczko! Plagg wysuwaj pazury! 🐱   Kotaklizm!!!!
-Tak! Tikki! Kropkuj!
Wciąż trzymałam Nuru.
- Nuru! Gdzie Mrok ma.... miraculum?!
-Ym... w lasce! ( było o tym w dziewiętnastym rozdziale z Magicznej Szkoły 1)
-Ok!
Za pomocą yoyo chciałam wyrwać  mu laskę, ale on był dla mnie za silny.
- Kocie! Sama nie dam rady! Potrzebuję wsparcia.

Rozdział nie jest tak długi,  jak poprzedni, ale ma 605 słów, więc to i tak dość dużo.  To do nexta! Pa!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top