6. TO DZIEWCZYNKA!!!
Minęło 5 miesięcy.
Właśnie wraz z Adrienem jechałam do szpitala, aby lekarze stwierdzili, czy urodze chłopca, czy dziewczynkę.
- A więc...- powiedziała niepewnie pani od USG- tak. Teraz widzę. To na 99 % dziewczyneczka.
- Tak!- ucieszył się Adrien.
- Chciałeś córeczkę? - spytałam.
- Tak- odparł - a później synka.
- Och! Ty...
- Co?!
Wróciliśmy do domu i zadzwoniłam do mojego taty mówiąc :
- Hej tatku. Wiesz, że będziesz miał wnuczke?
- Tak się cieszę!- zabrzmiała odpowiedź- nie mogę się jej doczekać!
Minęły niecałe 4 miesiące.
- Marinette!- nagle obudził mnie Adrien.
- Co?! I co ja robię w tramwaju!?- odrząsnęłam się.
- Jedziemy do szpitala, bo na dziś, czyli 5 maja, masz termin na urodzenie dziecka- wyjaśnił mi.
- Acha.
- To już musimy wysiadać- powiedział.
- Ok.
Dość szybko wyszłam z pojazdu i poszliśmy do szpitala.
- Marinette Agreste- przedstawił mnie Adrien. (Marinette Agreste, bo przyjęła nazwisko po swoim mężu ).
- Tak...- odpowiedziała pani z recepcji- pokój numer 321 dla pani. Zaraz do państwa przyjdzie pielęgniarka.
- Dobrze. Dziękujemy- odpowiedziałam.
- Dobrze, więc... ja pójdę kupić coś do jedzenia w sklepiku szpitalnym, a ty idź do pokoju odpocząć- powiedział Adrien.
- Dobrze Kochanie.
- Zaraz wrócę.
Poszedł.
Położyłam się na szpitalnym łóżku.
- Ych. Niewygodne!- wykrztusiłam z siebie.
- Dzień dobry!- wtem weszła pielęgniarka.
- Witam...
- A więc założę pani węchlon.
- Okej...
Wyszła.
Leżałam na szpitalnym łóżku, które kuło mnie w plecy.
Wtem wszedł lekarz.
- Dobrze... zapraszam panią do gabinetu numer 897.
- Oczywiście, ale muszę o tym powiadomić męża.
- Nie ma na to czasu.
- Ale on za chwilę tu będzie.
- A my za chwilę mamy być w gabinecie numer 897!
- Niech pan pomyśli! Jestem w 9 miesiącu ciąży i denerwuje się, a pan jeszcze bardziej mnie zamartwia i wkurza!!! Czy pan serca nie ma ?!
- Tak się składa, że mam i wiem to na pewno, bo jestem lekarzem pd organów wewnętrznych.
- Ha! Ha! I co z tego!?
- Nie wiem, ale pani...
- Ciii!!! Niech się pan nie odzywa! Bo jak się naprawdę wkurze, to sprawie, że wybuchną pana organy wewnętrzne!!!
Wtem wszedł Adrien.
- Adrien! Chodźmy do gabinetu 897. Phii- miałam w dupie tamtego lekarza.
Weszliśmy do tamtego gabinetu.
- Wchodzi sama pani- powiedział doktor.
- Ok.
Oczami Adriena...
Czekam na nią przed pokojem, bo lekarz zabronił mi wchodzić z nią do środka.
Trochę się denerwuje, ale ja to znoszę. Mam nadzieję, że ona też.
Wtem Marinette wyszła z pokoju.
- Nie- powiedziała.
- Co " nie "?
- Nie urodze dziś dziecka, tylko na przykład jutro albo po jutrze.
- Acha... ale to nic złego?
- Nie. Ja też urodziłam się po terminie. Dokładnie ja 3 dni po terminie.
- Acha... ok.
Oczami Marinette...
Poszłam do pokoju i położyłam się na łóżku, zasnęłam.
Hejeczka! Wybaczcie, że rozdziały nie są za długie. Ten miał 443 słowa. Wiem, że nie za dużo... no nic. To do nexta moi drodzy!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top