4. FOTOGRAF I WYCIECZKA

Nastał kolejny ranek.
Szybko poszłam do szkoły.
- Dzień dobry - przywitała się pani- a teraz zbieram pieniądze na wycieczkę.
- O nie! - panikowałam- zapomniałam! Alja pożyczysz mi kasę?
-Chciałabym ,ale nie mam tyle.
-O nie!
-Ja ci pożyczę- zaproponował Adrien.
- Tak! Dzięki!
Zapłaciliśmy i kontynuowaliśmy lekcje.
Potem , po kilku lekcjach ustawiliśmy się w pary i szliśmy do zoo.
Gdy staliśmy przed wejściem, pani kupiła bilety.
Weszliśmy.
Podziwialiśmy słonie, żyrafy, lwy.
W końcu doszliśmy do małp.
- Jakie fajne! - mówiła klasa- a tam! Patrzcie jak skacze.
-A co to za małpa na drzewie? - spytała Alja wskazując na dużą postać.
- Nie wygląda mi to na małpę- odparłam.
- Bo nie jestem małpą !- wrzasneła postać. - Jestem Fotograf i zaraz wam zrobię zdjęcia!
Mówiąc to pstryknął zdjęcie Kimowi.
Ten zaraz pojawił się w aparacie.
- On go uwięził w kamerze!- krzyknęłam.
- Tak! - odparł- jak was za chwilę.
Po kolei robił zdjęcia ludziom.
Ja uciekłam do toalety i powiedziałam :
-Tikki czas na przemianę! Tikki kropkuj!
Byłam Biedronką.
Oczami Adriena...

Poszedłem do toalety .
- Plagg- krzyknąłem- muszę się przemienić!
-Nie ma mnie! Śpię! - odparł.
- Nie ma żartów! - powiedziałem- Plagg wysuwaj pazury!
I byłem Czarnym Kotem.
Oczami Marinette...

Używając "yoya " wróciłam "na miejsce zbrodni".
Zaraz potem zjawił się Czarny Kot.
- I co robimy? - spytał.
- Jak to co? Musimy znaleźć fotografa i wypędzić akume.
- Tak.. a gdzie go znajdziemy?
-Nie mam pojęcia.
- Cóż.... na pewno był w zoo.
- To i ja wiem! Myśl!
-No. Nie wiem! Z kąd mam wiedzieć!?
-Ja też nie wiem!
- To mamy spory problem.
- Patrz ,tam!
-Co? Fotograf?
-Nie! To Alja! Jedna z uczennic! Hej!
-Biedronka, Czarny Kot?!- ucieszyła się - ratujcie! Fotograf chce zawładnąć światem!
-A... wiesz może gdzie jest?
-Poszedł tam- odparła wskazując w stronę wyjścia. - mówił coś o słodkiej zemście. Pokaże, kto tu jest projektem!
-O nie!
- Myślisz, że chodzi o Gabriela Agreste?
-A kogo innego?
- Dzięki Alja- odparłam.
- Nie ma za co- uśmiechnęła się - a ja dziękuję za materiał na biedrobloga.
- Spoko... chodźmy Czarny Kocie!
Poszliśmy.
- Myślę, że idzie do jego domu- powiedziałam- o nie! Adrien!
-Dlaczego powiedziałaś: Adrien?
-Bo to jego syn. I... jest nawet przystojny...
- A ja?
-Ty też....chodzi o to, żeby nic mu się nie stało. No już, chodźmy!
Poszliśmy do domu projektanta.
Tam zastaliśmy już Fotografa.
Wchodził do budynku.
- Strój - krzyknął Czarny Kot , a ja dzięki yoyo byłam już przy nim.
Fotograf zaczynał pstrykać zdjęcia.
Wraz z "Kiciusiem" robiłam uniki.
Byliśmy wyczerpani.
- Ha ha!!!- zaśmiał się Fotograf- już przegraliście! Nie powstrzymacie mnie!
- Zabierz im miracula!- krzyknął Władca Ciem.
- Ale... najpierw się zemszcze! Ale spoko. Zamknę ich.
To mówiąc zamknął nas w klatce mówiąc:
-Pa gołąbeczki!
I wszedł do pomieszczenia.
- I co robimy? - spytał Czarny Kot.
- Urzyj Kotaklizmu!- zaproponowałam.
- ok- odparł- Kotaklizm!
Czarny Kot rozciął kraty.
- Co teraz?
-Chodźmy! Nie mamy chwili do stracenia! Musimy złapać akume.
- Wiem! Na pewno jest w aparacie.
- Dobre oko!
-Ale ja podładuje baterie.
Poszedł za dom i przemienił się w człowieka.
Plagg zjadł ser, a Adrien znów był Czarnym Kotem.
Weszliśmy do domu Agreste'ów.
- A gdzie Adrien? !- zmartwiłam się.
- Na pewno nic mu nie jest.
- Ale nie ma go!
- Tak... bo on... ten... Wyszedł na zajęcia dodatkowe.
- Dziś nie ma zajęć!
-Z kąd wiesz?
-Bo... nie ważne! Ratujmy pana Gabriela!
- Patrz! Tam ! Drzwi do gabinetu są otwarte! Nigdy nie są otwarte! Tam musi być Fotograf!
-Tak!
I mieliśmy rację.
- Zrobimy tak: ty tam pójdziesz i go zajmiesz, a ja złapie akume, ok?
-Tak , księżniczko!
Czarny Kot wszedł do środka.
- Hej ty! Aparacik! Chodź tu!
- Nie ma sprawy!
Zaczęła się walka.
Bili się równo.
Wtedy weszłam.
- Chwila! -pomyślałam- to się nie uda! On mnie zobaczy. Szczęśliwy traf! Co? Do czego mi się przyda apaszka? Myśl Biedrona!
Mój biedrozmysł ukazał mi moje ręce, apaszke, oczy i głowę Fotografa, ręce Czarnego Kota i aparat.
- Wiem! Czarny Kocie! Łap aparat!- krzyknęłam zakrywając apaszką oczy złoczyńcy.
Kot wyrwał aparat i rzucił go do mnie.
- Precz akumo!- krzyknęłam rozwalając aparat- pora wypędzić źle moce! Pa ,pa miły motylku! Niezwykła Biedronka!
- Zaliczone! - powiedziałam z Czarnym Kotem.
- Co się stało? - spytał Miles.- gdzie ja jestem?
- W domu Gabriela Agreste. I myślę, że pan Agreste ma ci coś do powiedzenia. Tak panie Gabriel?
- Tak. Miles masz ciągle prace. A teraz wracaj do domu świętować urodziny synka.
- Dziękuję!
Wybiegł z domu.
- A poropo synka- powiedział Gabriel- gdzie jest Adrien?
-Aa... Adrien jest...- zaczął Czarny Kot. - Jest na zajęciach- odparłam.
- Ale on nie ma dziś zajęć!
-Mówiłam!
-Ja.. muszę już lecieć.... to pa!- powiedział Czarny Kot.
- Ok.- odparłam- a ja przyprowadze Adriena.
- Zrobię to- pisnął Kot.
- Nie.. ja po niego pójdę.
Mówiąc to poszłam.
Czarny Kot wyszedł i przemienił się w Adriena.
- Chodź- powiedziałam do chłopaka- Twój tata cię szuka.
Wzięłam go za rękę i zaprowadziłam do domu.
- Kolczyki mi migają- zauważyłam- to pa Adrien! Do widzenia panie Agreste! - powiedziałam doprowadzając chłopca do ojca.
Następnie za pomocą yoyo byłam już w domu.
Właśnie do pokoju wszedł tata.
- I jak wycieczka?
- Sopontanicznie- zaśmiałam się.
- Aaa... ok... co robisz?
-Lekcje.
-Dobrze. Za pół godziny zejdź na dół, bo będzie zupa!
-Okej.......
I wraz z Tikki zabrałam się za lekcje.

Długi rozdział, ma 832 słowa.
Mam nadzieje, że się podobało.
To do nexta! Pa!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top