University Love || Jungkook
Deszcz uderzał o okna z coraz większą siłą, tworząc na szybach chaotyczne, rozmyte linie. Wzdychając ciężko, spojrzałam na telefon. 9:03. Cholera. Trzy minuty spóźnienia, a ja dopiero zakładałam buty. Wciągnęłam swój ulubiony kremowy sweter, który idealnie komponował się z wąskimi dżinsami, i złapałam za torbę. Zsuwając ją na ramię, rzuciłam okiem w lustro. Moje długie, ciemne włosy były spięte w niedbały kok, a oczy, choć nieco podkrążone po zarwanej nocy, błyszczały ekscytacją. Pierwszy dzień zajęć z nowym wykładowcą– pomyślałam, po czym wybiegłam z akademika.
Ulewa była bezlitosna. Krople deszczu spływały po mojej twarzy, a zimny wiatr podrywał włosy spod kaptura. Czułam, jak wilgoć zaczyna wsiąkać w materiał bluzy, ale nie mogłam się teraz zatrzymać. Global Cyber University znajdowało się na tyle blisko, że zazwyczaj mogłam sobie pozwolić na kilka dodatkowych minut. Jednak dziś... dziś nie było mowy o spóźnieniu.
Pędem wbiegłam do budynku Wydziału Transmisji i Rozrywki, przeciskając się przez tłum studentów. Wszyscy wyglądali na zajętych swoimi sprawami – rozmowami, telefonami, notatkami. Starałam się skupić na tym, żeby nie stracić równowagi w śliskich butach, gdy nagle poczułam, że uderzam w kogoś z pełnym impetem.
Torba zsunęła mi się z ramienia, a książki wypadły na podłogę. Zszokowana, odruchowo spojrzałam w górę, by przeprosić, i wtedy moje serce zatrzymało się na ułamek sekundy.
Stał przede mną. Jeon Jungkook. Nie, to nie mogło być prawdą. Jego postać była zbyt realna, by była tylko iluzją. Czarny kaptur ściągnięty nisko na oczy, ale to spojrzenie... te oczy, tak dobrze znane z setek wywiadów i teledysków.
Nie mogłam uwierzyć. Co on tutaj robi? Na mojej uczelni? W mojej codzienności? Widziałam, jak jego spojrzenie spotyka moje – chłodne, lecz pełne zaskoczenia. Był wyższy niż się spodziewałam, a jego sylwetka wydawała się jeszcze bardziej imponująca na żywo niż na ekranie.
– Przepraszam! – wyszeptałam nerwowo, pochylając się po książki. Nie miałam czasu, żeby z nim rozmawiać, nie teraz. W głowie miałam chaos. Może to przez pośpiech, a może przez fakt, że właśnie zderzyłam się z jednym z największych gwiazd muzyki na świecie.
Chwyciłam szybko książki, które wypadły mi z rąk, i rzuciłam się biegiem w stronę schodów, nie czekając na jego reakcję. Serce biło mi jak szalone, a w głowie krążyła tylko jedna myśl: To naprawdę był Jungkook.
Ale nie mogłam teraz o tym myśleć. Musiałam dotrzeć na zajęcia, chociaż obraz jego twarzy wciąż nie dawał mi spokoju.
Z zadyszką wpadłam do sali wykładowej, ocierając rękawem resztki deszczu z twarzy. 9:10. Spóźniona, jak zwykle. Szybko rozejrzałam się po pomieszczeniu. Ku mojemu zdziwieniu, wykładowcy jeszcze nie było. Uff, mogłam odetchnąć z ulgą. Cała sala była już jednak wypełniona studentami. Wszystkie miejsca z przodu były zajęte, jak zawsze w pierwszy dzień zajęć, kiedy wszyscy starali się zrobić dobre wrażenie. Nie mając wyboru, skierowałam się na sam koniec, do ostatniego wolnego rzędu. Zajęłam miejsce przy oknie, z którego mogłam obserwować ciągle padający deszcz, próbując uspokoić bijące serce.
Jeszcze nie ochłonęłam po tym niespodziewanym spotkaniu z Jungkookiem. Jeon Jungkook na mojej uczelni! Wciąż czułam jego spojrzenie, choć minęło już kilka minut od naszego zderzenia. Może nie powinnam była tak szybko uciekać, ale co miałam zrobić? Rozmowa z kimś takim jak on wydawała się wręcz niemożliwa. Zadrżałam na wspomnienie jego postury, tego jak patrzył na mnie... Czy to było rozbawienie w jego oczach? Nie, to musiało być moje wyobrażenie.
Nagle drzwi do sali otworzyły się z głośnym skrzypnięciem, a do pomieszczenia wszedł nie kto inny, jak sam dziekan. Cisza zapadła w jednej chwili, a wszyscy spojrzeli na niego z szacunkiem i lekkim napięciem. Za jego plecami szedł mężczyzna o krótkich, ciemnych włosach, ubranego w prostą, czarną kurtkę. Na pierwszy rzut oka wyglądał jak zwykły student, ale coś w jego aurze przyciągało uwagę.
Min Yoongi.
Tym razem moje serce naprawdę mogło przestać bić. Co tu się działo? Jungkook na korytarzu, a teraz Yoongi wchodzi na moje zajęcia? Wymieniliśmy spojrzenia – krótkie, pełne konsternacji. Na pewno mnie nie rozpoznał, ale ja znałam go aż za dobrze. Może nie osobiście, ale każda ARMY rozpoznałaby go w ułamku sekundy.
Dziekan chrząknął, przerywając moje rozmyślania.
– Drodzy studenci, dzisiaj mamy wyjątkowego gościa – zaczął, a w sali rozległy się ciche szepty. – Waszym nowym wykładowcą w tym semestrze będzie Min Yoongi, który pomoże wam w zrozumieniu zagadnień związanych z produkcją muzyczną i dźwiękiem w nowoczesnych mediach. Mamy nadzieję, że to dla was wyjątkowa szansa, aby uczyć się od jednego z najlepszych.
Yoongi skłonił lekko głowę, a jego chłodne, profesjonalne spojrzenie przemknęło po sali, jakby oceniając, kto tu naprawdę przychodzi się uczyć, a kto jedynie udaje zainteresowanie.
Min Yoongi to mój wykładowca? To było niemożliwe. Dopiero co spotkałam Jungkooka, a teraz miałam siedzieć na zajęciach prowadzonych przez Yoongiego? Czułam, jak świat wokół mnie wiruje, a ja próbuję nadążyć za tym szalonym zbiegiem okoliczności.
– To na pewno będzie ciekawy semestr – usłyszałam nagle, bardzo blisko swojego ucha.
Zaskoczona, odwróciłam się gwałtownie w stronę osoby, która to powiedziała. Znałam ten głos. Zbyt dobrze.
I wtedy zobaczyłam go. Jungkook. Siedział obok mnie, z tą samą swobodną, lecz pewną siebie aurą, jaką zapamiętałam z naszego krótkiego spotkania na korytarzu. Na jego twarzy błąkał się lekki uśmiech, jakby cały ten absurdalny zbieg okoliczności w ogóle go nie zdziwił. Miał na sobie tę samą czarną kurtkę, którą widziałam wcześniej, a jego dłonie były schowane w kieszeniach.
– Ty...? – wykrztusiłam w końcu, nie będąc w stanie ukryć szoku.
– Tak, ja – odpowiedział z rozbawieniem. Jego głos był cichy, ale pełen tej charakterystycznej nuty, która sprawiała, że nie można było oderwać od niego uwagi. – Wygląda na to, że dzisiaj mamy wyjątkową niespodziankę, co?
Spojrzałam na niego szeroko otwartymi oczami, próbując zrozumieć, co się dzieje. Jungkook, członek BTS, siedział obok mnie na zajęciach, a Min Yoongi, inny członek zespołu, właśnie stawał przed tablicą jako nasz wykładowca. Czy to był jakiś ukryty odcinek „Ukrytej kamery"?
– Co... co ty tutaj robisz? – zapytałam, nadal oszołomiona.
Jungkook uniósł brew, jakby moje pytanie było oczywiste.
– Studiuję – odpowiedział po prostu, z lekkim uśmiechem w kącikach ust. – Tak jak ty.
Studiuję. Słowo odbijało się echem w mojej głowie. Jungkook, idol, gwiazda światowego formatu, studiuje na tej samej uczelni co ja. Czy to była rzeczywistość, czy może śniłam na jawie?
W sali panowała już zupełna cisza, gdy Yoongi zaczął mówić, ale ja ledwo mogłam skupić się na jego słowach. Każda komórka mojego ciała była świadoma tego, że Jungkook siedział obok mnie, a świat, który do tej pory wydawał się tak normalny i przewidywalny, nagle stanął na głowie.
Nie mogłam oderwać wzroku od Jungkooka, który teraz nachylił się lekko w moją stronę, jakby miał zamiar zdradzić mi jakiś sekret. Czułam, jak moje serce przyspieszało z każdym kolejnym uderzeniem. Jeon Jungkook pytał o moje imię. Przecież to nie mogło się dziać naprawdę.
– Nie powiesz mi, jak się nazywasz? – zapytał miękko, z cieniem uśmiechu na ustach. W jego głosie było coś niemal prowokacyjnego, jakby doskonale wiedział, że jestem zbyt zszokowana, by odpowiedzieć od razu. Jego ciemne oczy błyszczały ciekawością.
Przez moment zamarłam. Mój umysł walczył z samym sobą, próbując jednocześnie zrozumieć absurdalność sytuacji i odpowiedzieć w najbardziej normalny sposób, jaki tylko potrafiłam. Przecież nie mogłam po prostu wpatrywać się w niego bez słowa.
– Sooyeon – odpowiedziałam w końcu, czując, jak moje policzki zaczynają się lekko rumienić. Dlaczego czułam się, jakbym właśnie zdradzała największy sekret swojego życia?
Jungkook uniósł brew i powtórzył moje imię, jakby chciał zapamiętać każdy jego dźwięk.
– Sooyeon – powiedział, a jego głos brzmiał przy tym tak, jakby wypowiadał to imię z jakąś szczególną uwagą. Uśmiechnął się, a jego oczy przez moment zdawały się błyszczeć jeszcze bardziej. – Ładne imię.
Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Zastanawiałam się, czy w tym momencie śnię, bo sytuacja była zbyt surrealistyczna. Oto członek BTS, który siedzi obok mnie, pyta o moje imię i sprawia, że czuję się, jakbyśmy znali się od dawna. Co więcej, robi to tak, jakby było to najnormalniejszą rzeczą na świecie.
– Dzięki – odpowiedziałam niepewnie, przygryzając wargę, niepewna, co powinnam dodać.
Zanim zdążyłam powiedzieć coś więcej, Yoongi, stojący przy tablicy, zaczął wykład, a ja zdałam sobie sprawę, że muszę się skupić. Jednak to było niemal niemożliwe, gdy Jungkook siedział tuż obok mnie, wywołując uśmiech każdą swoją krótką uwagą.
Tak mijały mi kolejne tygodnie nauki, a z każdym dniem moje życie stawało się coraz bardziej surrealistyczne. Siedzenie obok Jungkooka na zajęciach stało się moją codziennością. Zawsze miał jakiś komentarz, coś śmiesznego do powiedzenia lub po prostu pytał, jak mi minął dzień. Byłam w szoku, że ktoś tak znany i zajęty, jak on, może być jednocześnie tak naturalny i otwarty.
W miarę jak czas mijał, śmiało mogłam powiedzieć, że się zaprzyjaźniliśmy. Nie pamiętam dokładnie, kiedy to się stało – może wtedy, kiedy opowiedział mi o ich wyczerpujących próbach do koncertów, a może gdy wspomniał o tym, jak bardzo brakuje mu prywatności. W każdym razie, zaczęłam czuć się przy nim swobodnie, jakbyśmy znali się od lat.
– Wiesz, dorm to całkiem niezłe miejsce do mieszkania – mówił pewnego dnia, kiedy siedzieliśmy razem w sali, czekając na Yoongiego. Jego oczy błyszczały, gdy opowiadał o codziennych perypetiach, o tym, jak wspólne życie z chłopakami wyglądało, kiedy nie byli w trasie.
– Czasem jest tak głośno, że nie da się odpocząć, ale kiedy jesteśmy na trasie, to aż tęsknię za tym chaosem. – Uśmiechnął się, a ja poczułam, jak opowiadał mi o czymś, co rzadko dzielił z kimkolwiek.
Słuchałam go z zapartym tchem, chłonąc każdą opowieść – o trasach koncertowych, o życiu w dormie i o tym, jak wygląda ich codzienność, kiedy nie są na scenie. Jego świat był tak inny od mojego, a jednak z każdym kolejnym dniem stawał się coraz bliższy.
Czasami, gdy opowiadał o scenach z koncertów, miałam wrażenie, że otwierał się przede mną jak przed nikim innym. Byłam świadoma tego, że nie każdy miał szansę poznać go od tej strony, tej bardziej zwyczajnej, pełnej niepozornych problemów i tęsknoty za normalnym życiem.
Siedzieliśmy w tej samej, znajomej już sali, czekając na kolejny wykład. Jungkook, jak zawsze, rozmawiał ze mną o wszystkim i o niczym, a ja cieszyłam się każdą chwilą spędzoną z nim. To było niemal niewiarygodne, że nasze przypadkowe spotkanie przerodziło się w coś tak bliskiego.
Nagle, jakby mimochodem, jego ton się zmienił. Spojrzałam na niego, a on patrzył na mnie z lekkim, ale poważnym uśmiechem.
– Chciałbym spędzić z tobą więcej czasu – powiedział, jakby to była najprostsza rzecz na świecie. Jego głos był spokojny, ale czułam w nim coś więcej. – Może byśmy się spotkali poza uczelnią?
Jego pytanie zawisło w powietrzu. Zaskoczenie sprawiło, że przez chwilę nie byłam w stanie odpowiedzieć. Czy Jungkook właśnie zaprosił mnie na spotkanie?
– Poza uczelnią? – powtórzyłam niepewnie, starając się przetworzyć jego słowa. W mojej głowie brzmiały one jak coś o wiele większego, choć nie miałam pewności, co dokładnie miał na myśli.
Jungkook uśmiechnął się szerzej, widząc moją konsternację.
– Tak, wiesz... na kawę, spacer, cokolwiek. Nie chciałbym, żeby nasze rozmowy kończyły się tylko na sali wykładowej. – Jego głos był teraz ciepły, a w jego oczach tańczyły iskierki rozbawienia, jakby bawił go mój lekki szok.
Miał rację – przez te wszystkie tygodnie nasze spotkania ograniczały się do uczelni. A jednak teraz, gdy zaproponował coś poza nią, poczułam dziwne ciepło rozchodzące się po moim ciele.
– Brzmi nieźle – odpowiedziałam w końcu, pozwalając sobie na nieśmiały uśmiech. – Chętnie się spotkam.
Jungkook rozpromienił się, a jego oczy zaświeciły jak nigdy dotąd.
– Super. Bardzo się cieszę.
Przez resztę wykładu nie mogłam się skupić. Moje myśli wciąż krążyły wokół tego, co powiedział. Jungkook chce spędzić ze mną czas poza uczelnią, a ja zgodziłam się bez wahania. W mojej głowie kłębiły się pytania – dokąd mnie zabierze? O czym będziemy rozmawiać? Czy to spotkanie będzie wyglądało inaczej niż nasze dotychczasowe rozmowy?
Każde jego spojrzenie w moją stronę sprawiało, że czułam przyjemne napięcie. To nie było już zwykłe spotkanie znajomych z uczelni. Jungkook, chłopak, który w oczach milionów fanów był niemal niedostępny, zaprosił mnie na spotkanie poza salą wykładową. To musiało coś znaczyć, prawda?
Wykład minął mi w zamglonym stanie, podczas którego ledwo rejestrowałam słowa Yoongiego. Jedyne, co trzymało mnie przy rzeczywistości, to świadomość, że po zajęciach Jungkook miał zabrać mnie gdzieś, gdziekolwiek to było. I to uczucie ekscytacji rosło we mnie z każdą minutą.
Kiedy w końcu zadzwonił dzwonek kończący zajęcia, Jungkook zerknął na mnie z tym swoim charakterystycznym uśmiechem.
– Gotowa? – zapytał, a ja kiwnęłam głową, nie mogąc powstrzymać uśmiechu, który wciąż igrał na moich ustach.
Gdy tylko wyszliśmy z budynku uczelni, skierowaliśmy się na parking. Czułam narastające podekscytowanie, a jednocześnie niepewność – nie miałam pojęcia, dokąd Jungkook planuje mnie zabrać. Gdy zbliżyliśmy się do jego samochodu, serce zaczęło bić mi jeszcze szybciej. Wszystko wydawało się tak nierealne, a jednak działo się naprawdę.
Jungkook otworzył drzwi swojego auta, a ja szybko wślizgnęłam się na miejsce pasażera. Samochód był przestronny, a wewnątrz pachniało delikatnie jego perfumami. Gdy usiadł za kierownicą, odwrócił się i spojrzał na tylne siedzenie. Zanim zdążyłam się zorientować, sięgnął ręką po coś, co leżało tam ukryte.
W momencie, gdy zobaczyłam, co trzymał w dłoniach, moje oczy rozszerzyły się z zaskoczenia.
Kwiaty. Piękny bukiet jasnych, pachnących kwiatów, które teraz podał mi z uśmiechem na twarzy.
– To dla ciebie – powiedział spokojnie, patrząc na mnie ciepło. W jego oczach było coś szczerego i niewinnego, co sprawiło, że serce mi zmiękło. – Chciałem, żeby ten dzień był wyjątkowy.
Patrzyłam na kwiaty, nie mogąc uwierzyć, że naprawdę mi je dał. Były delikatne i świeże, ich zapach wypełnił wnętrze auta, a ja wciąż nie mogłam uwierzyć, że Jungkook, który był idolem za którym szalały miliony kobiet, właśnie podarował mi bukiet kwiatów.
– Dziękuję – wyszeptałam, czując, jak ciepło rozlewa się po moim ciele. Uśmiechnęłam się do niego nieśmiało, a moje serce przyspieszyło jeszcze bardziej.
Jungkook odpalił samochód, a ja, trzymając kwiaty na kolanach, zastanawiałam się, co jeszcze przygotował na dzisiejszy dzień. Jego samochód ruszył, a ja czułam, jak ekscytacja wypełnia moje serce.
– Dlaczego mam wrażenie, że to randka? – zapytałam po chwili, nie mogąc powstrzymać uśmiechu, który pojawił się na mojej twarzy. Głos był miły, a w moim pytaniu brzmiała nuta żartobliwego niedowierzania.
Jungkook spojrzał na mnie zaskoczony, a jego uśmiech stał się jeszcze szerszy.
– Może dlatego, że... to jest randka? – odpowiedział, odwracając wzrok na drogę. W jego głosie brzmiała lekka ironia, ale także szczerość, która sprawiła, że poczułam motyle w brzuchu.
Zaskoczyło mnie to, co powiedział. Randka? Zastanawiałam się, czy to, co dzieje się między nami, rzeczywiście można tak określić. Cała sytuacja wydawała się tak surrealistyczna.
– Naprawdę? – zapytałam, starając się brzmieć pewnie, choć w środku wciąż czułam delikatne drżenie emocji.
Jungkook kiwnął głową, a jego wzrok na chwilę się spotkał z moim. W jego oczach zobaczyłam coś, co sprawiło, że serce zabiło mi jeszcze szybciej. Była tam pewność i radość, jakby mówił mi, że ten moment jest dla niego równie ważny.
– Tak, chciałem, żebyś wiedziała, że spędzanie czasu z tobą jest dla mnie ważne – powiedział, a jego ton stał się bardziej poważny. – I mam nadzieję, że tak to odbierasz.
Na te słowa, ciepło rozlało się po moim ciele. Uśmiechnęłam się szerzej, czując, jak radość wypełnia moją piersi. To było to, czego chciałam!
– Oczywiście, że tak – odpowiedziałam z entuzjazmem. – Cieszę się, że to właśnie robimy.
Droga wydawała się krótsza, gdyż rozmowa z Jungkookiem sprawiała, że każda minuta była pełna emocji i radości.
Droga do miejsca, które Jungkook przygotował, wydawała się magiczna. Z każdą chwilą w sercu czułam coraz większe podekscytowanie. Zauważyłam, jak Jungkook często zerkał w moją stronę, a jego uśmiech zdawał się być zaraźliwy. Chciałam, by ta chwila trwała wiecznie.
Wkrótce dotarliśmy do urokliwej okolicy, gdzie parkowe alejki otaczały kwitnące drzewa. W powietrzu unosił się zapach świeżo skoszonej trawy i kwiatów, a słońce powoli zachodziło za horyzont, malując niebo w odcieniach różu i pomarańczu.
Jungkook zaparkował auto i zwrócił się w moją stronę.
– Chodź, mam coś dla ciebie – powiedział z uśmiechem, a jego entuzjazm był zaraźliwy.
Zaraz po wyjściu z samochodu poczułam lekki wiatr, który muskał moją skórę. Jungkook prowadził mnie w stronę piknikowego kocyka rozłożonego na trawie, gdzie czekały przekąski i napoje.
– Zorganizowałem mały piknik – powiedział, wskazując na kocyk z kolorowymi poduszkami. Na stole stały świeże owoce, ciastka i butelka soku. – Mam nadzieję, że ci się spodoba.
Patrząc na te wszystkie smakołyki, poczułam, jak serce mi rośnie. To było takie przemyślane i urocze.
– To wspaniałe! – odpowiedziałam, gdy usiadłam na kocyku obok niego. – Nie spodziewałam się czegoś takiego.
Jungkook usiadł naprzeciwko mnie, a jego oczy błyszczały z ekscytacji.
– Chciałem, żebyś poczuła się wyjątkowo. – Jego słowa były szczere, a ja czułam, że ten wieczór ma szansę być naprawdę magiczny.
Zaczęliśmy jeść, a rozmowa płynęła swobodnie. Śmialiśmy się, dzieliliśmy się historiami i niekończącymi się anegdotami. To było jak mały świat tylko dla nas, z dala od obowiązków i zgiełku codzienności.
Nagle Jungkook zaprzestał rozmowy i zaczynał się we mnie wpatrywać. Jego intensywne spojrzenie sprawiło, że serce zaczęło mi bić szybciej.
– Co? – zapytałam, a w moim głosie brzmiała nutka niepewności. Czułam, jak całe napięcie w powietrzu się zmienia, a atmosfera staje się gęstsza.
Chłopak nie odpowiedział. Zamiast tego, złapał mnie delikatnie za policzki, a ja zamarłam, czując jego ciepłe dłonie na mojej skórze. Spojrzałam mu w oczy, a w ich głębi dostrzegłam coś, co sprawiło, że na chwilę zapomniałam o wszystkim innym.
Potem przyciągnął mnie do siebie, a nasze usta się spotkały. To było iskra, która przeszyła mnie od stóp do głów. Jego pocałunek był czuły, ale pełen pasji. Czułam, jak w moim wnętrzu rozkwitają emocje, które wcześniej były jedynie zalążkiem.
Zamknęłam oczy, oddając się temu momentowi. Czułam zapach świeżych kwiatów w powietrzu, a przyjemne dźwięki natury stanowiły tło dla naszej intymnej chwili. Wszelkie obawy i niepewności zniknęły. Byłam tylko ja i Jungkook, a reszta świata przestała mieć znaczenie.
Gdy w końcu się od siebie odsunęliśmy, otworzyłam oczy i zobaczyłam jego uśmiech. Był szeroki i szczery, a w jego oczach było coś, co sprawiło, że poczułam się jeszcze bardziej wyjątkowo.
– Nie mogłem się powstrzymać – powiedział, a w jego głosie słychać było lekki rumieniec. – Jesteś niesamowita.
Serce mi zabiło na nowo. To, co się właśnie wydarzyło, było jak spełnienie marzeń.
– Ja... ja też tak myślę – odpowiedziałam niepewnie, ale z radością w głosie. W tym momencie wiedziałam, że ten dzień na zawsze zostanie w mojej pamięci.
Nigdy w życiu nie spodziewałam się, że wybór tych studiów przyniesie tyle wspaniałych rzeczy w moim życiu. Zwłaszcza nie spodziewałam się, że poznam jego i coś pomiędzy nami będzie. To nadal brzmiało jak sen, z którego nigdy nie chciałam się wybudzić.
Od Autorki: Witajcie kochani. To kolejny One shot, który wykonałam na zamówienie. Klaudia mam nadzieję, że ci się podoba, zwłaszcza że tak naprawdę miałam wolną rękę.
Czytelniku! Proszę, zostaw po sobie ślad- komentarz i/lub gwiazdkę. To dla mnie znak, że to, co tworzę, Ci się podoba. Do zobaczenia w kolejnym rozdziale.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top