Undercover Desires || Lee Know 18+
Kolejny dzień zakończony porażką. Kolejny dzień najbardziej poszukiwany diler narkotyków na wolności. Całymi dniami i nocami pracowałem nad tą sprawą i nie osiągnąłem oczekiwanego efektu. Może było to spowodowane tym, że przez cały czas trwania dochodzenia nie wychyliłem nosa z biura i nie rozmawiałem osobiście z żadnym ze świadków czy informatorów. Dlaczego? Wolałem ciszę i spokój, gdy pracowałem, a także zbyt często pracowałem pod przykrywką, by móc w inny sposób prowadzić śledztwo.
- Stary- do mojego gabinetu wszedł Bang Chan- góra chce, byś znów pracował pod przykrywką. Nie widzę innego sposobu na złapanie dilera niż przebywanie w jego naturalnym środowisku.
- Mówiłem ci przecież, że tak będzie. To było do przewidzenia.
- I tym razem na jaką rolę się zdecydujesz?- zapytał, gdy rozsiadł się na fotelu.
- Myślę, że spróbuje zgłosić się na barmana w tym klubie. Minho lubi takie klimaty- zaśmiałem się, choć wcale nie było mi do śmiechu.
Nienawidziłem obracać się w kręgach powiązanych z narkotykami. Wiedziałem, że niektórzy agenci nie kończyli dobrze takich spraw, a sam osobiście nie miałem ochoty dołączać do tego grona. Osobiście znałem osoby, które narkotyki wykończyły. Jedna z nich była bardzo mi bliska, więc nienawidziłem tego świństwa jeszcze bardziej i nie rozumiałem, czym ludzie się tak zachwycają. Wydanie kupy kasy na chwilę euforii. Czy to było tego warte?
- Może wyrwiesz w końcu jakąś dupę- zaśmiał się mój przyjaciel, więc posłałem mu krzywy uśmiech- mógłbyś się w końcu ustatkować. W tej pracy wiesz, że wszystko może się zdarzyć. Nie chcę, byś później żałował, że nie założyłeś własnej rodziny, kiedy był jeszcze na to czas.
Bang Chan miał rację, jednak klub nie był miejscem, w którym mógłbym szukać swojej przyszłej partnerki, zwłaszcza że wybierałem się tam w sprawach czysto zawodowych. Prywata powinna zostać przed wejściem do klubu.
Po chwili zamyślenia spojrzałem na Bang Chana. Jego słowa były przypomnieniem o tym, co naprawdę jest ważne w życiu. Choć praca była dla mnie pasją, to nie mogłem zapominać o innych aspektach życia. Wciąż jednak czułem niepokój przed wizytą w klubie, w którym królowały narkotyki i alkohol. Nie lubiłem tego środowiska, ale wiedziałem, że to konieczne dla prowadzenia śledztwa.
- Dobrze, zrobię to- powiedziałem w końcu, wstając z fotela. - Będę musiał się przygotować. Gdybyś mógł przekazać mi więcej informacji o klubie, byłbym wdzięczny.
Bang Chan kiwnął głową ze zrozumieniem, a następnie wyjął z kieszeni swój telefon komórkowy, zaczynając przeglądać zapisane w nim notatki.
- Klub nazywa się „Nightshade" - zaczął, skrolując ekran. - To popularne miejsce w naszym mieście, znane z imprez do białego rana. Wiemy, że nasz diler często tam bywa. Zbieraliśmy informacje na temat właściciela, ale na razie nie mamy na niego nic konkretnego. Nasi ludzie cały czas tam byli jednak nie udało im się nic znaleźć ani go spotkać.
Przytaknąłem, słuchając uważnie. „Nightshade" był mi znany, choć nigdy wcześniej tam nie byłem. Klub znałem tylko z opisów, które znajdowały się w aktach sprawy. Miałem nadzieję, że moja obecność tam jako barman pozwoli mi zbliżyć się do pracowników i zdobyć cenne informacje na temat działalności naszego dilera, który był znany jako „króliczek".
- Dziękuję, Bang Chan- powiedziałem, zabierając notatki od niego. - Postaram się zrobić to jak najlepiej. Wiesz, że ta sprawa powoli zaczyna mnie męczyć. Stoimy w miejscu od kilku tygodni.
- Wiem o tym doskonale.
Pożegnaliśmy się, a ja opuściłem biuro, gotowy na kolejny dzień pracy, tym razem w zupełnie nowym, niebezpiecznym środowisku. Chociaż nie mogłem się pozbyć niepokoju, który we mnie tkwił, to wiedziałem, że muszę być silny, aby osiągnąć cel. Przecież nie robiłem tego pierwszy raz i wiele razy pracowałem jako tajniak. Tylko że ta sprawa z góry wydawała się trudniejsza i wymagała ode mnie więcej czasu i wysiłku.
Całą noc rozmyślałem o moim nowym wcieleniu i uczyłem się drinków, które miałbym przygotowywać w lokalu. Niestety, nawet jeśli jako Lee Know byłem znany wśród barmanów, to nie oznaczało, że mam się nie przygotować. Z racji tego, że na co dzień nie zajmowałem się tym, zapominałem wiele przepisów, choć byłem znanym barmanem, który wyróżniał się improwizowanymi drinkami, których klienci nie znajdą w karcie.
Z racji moich znajomości, nie musiałem udawać się na rozmowę kwalifikacyjną, a od razu udałem się wieczorem do klubu. Wchodząc do klubu „Nightshade", czułem intensywną mieszankę emocji: niepewność, determinację i lekki niepokój. Wiedziałem, że muszę być ostrożny i zachować czujność, gdyż każdy krok mógł być kluczowy w prowadzeniu śledztwa.
Wewnątrz klubu panował gwar i muzyka, a oświetlenie stworzyło atmosferę tajemniczości i ekscytacji. Ściany klubu pulsowały od dźwięków i energetycznych ruchów tańczących ludzi. Przez moment poczułem się jak obcy w tym środowisku, ale przypomniałem sobie, że muszę działać profesjonalnie i skoncentrować się na zadaniu.
Przygotowany na moją nową rolę, udałem się do baru, gdzie zamierzałem pracować jako barman. Znając się na drinkach, wiedziałem, że to będzie moja najlepsza szansa, aby zbliżyć się do naszego dilera i pozyskać informacje na temat jego działalności. Choć za pierwszy punkt powinienem sobie postawić, odkrycie jak on wygląda, ponieważ teraz było to, jak szukanie igły w stogu siana.
Nagle do baru podeszła kobieta, która od razu przykuła mój wzrok. Na pierwszy rzut oka było widać, że nie jest Koreanką. Obstawiałbym, że pochodzi z Japonii. Kobieta wydawała się zupełnie niezwiązana z tutejszym środowiskiem. Miała wyjątkowo delikatną cerę, którą podkreślał subtelny makijaż. Jej długie, czarne włosy opadały falami na ramiona, a czarno-biały komplet o eleganckim wzorze dodawało jej tajemniczego uroku.
Jej spojrzenie było przepełnione pewnością siebie, ale także tajemnicą. Wyglądała jak kobieta, która wie, czego chce, i nie cofnie się przed niczym, aby to osiągnąć. Miała coś w sobie, co przyciągało moją uwagę, a jednocześnie budziło we mnie niepokój.
Nie mogłem oderwać od niej wzroku, ale jednocześnie czułem, że muszę zachować ostrożność. Nie mogłem pozwolić, aby moje osobiste odczucia zakłóciły moje zadanie. Musiałem pozostać skoncentrowany na pracy i na poszukiwaniach dilera.
Jednakże, gdy spojrzałem na nią, coś we mnie się poruszyło. Może to było zwykłe zainteresowanie, może intuicja, że ta kobieta ma coś do zaoferowania, co może być przydatne w mojej misji. Bez względu na to, czułem, że muszę dowiedzieć się więcej o niej.
Wstrzymując oddech na chwilę, postanowiłem podejść do niej, próbując zachować swój profesjonalizm.
- Hej- powiedziałem, starając się uśmiechnąć przyjaźnie. - Co mogę podać?
- Najlepiej twój numer przystojniaczku- puściła mi oczko- przydałaby mi się również informacja, o której kończysz swoją zmianę.
- Myślisz, że tak łatwo to dostaniesz?- zaśmiałem się, ponieważ pierwszy raz kobieta wyszła do mnie z inicjatywą.
- Nikt nie mówi, że będzie łatwo, ale czuję, że naprawdę będzie warto- przysunęła się bliżej baru i zaczęła nawijać kosmyk włosów na swój palec.
- W to nie wątpię, ale lubię wytrwałe dziewczyny- mruknąłem i spoglądałem na nią, oczekując jakiejś reakcji.
Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko i zamówiła drinka, którego jej przygotowałem, by od razu mogła ruszyć na parkiet. Nie wiem, czy robiła to celowo, czy nie, ale cały czas znajdowała się w zasięgu mojego wzroku.
Ciężko był mi jej nie obserwować. Wszystkie jej ruchy przyprawiały mnie o zawrót głowy. Musiałem jej przyznać, że wiedziała, jak przykuć wzrok mężczyzny. Jej ruchy były płynne i zmysłowe, jakby tańczyła w rytmie własnej muzyki, niezależnie od tego, co grało w klubie. Kiedy ruszyła na parkiet, jej ciało poruszało się z gracją i pewnością siebie, przyciągając uwagę wszystkich obecnych. Jej gesty były pełne wdzięku i pewności siebie, a każdy ruch sprawiał, że moje serce biło szybciej.
Jej wzrok przyciągał mój jak magnes, a kiedy łapała mnie na tym, że się na nią gapiłem, posyłała mi lekko wyzywający uśmiech, który podgrzewał moją krew. Nie mogłem się powstrzymać przed myśleniem o niej, o tym, co mogłoby się wydarzyć, gdybym tylko miał odwagę zbliżyć się do niej.
Czułem, jak moje ciało reaguje na jej obecność, a pragnienie jej dotyku stawało się coraz silniejsze. Musiałem się jednak kontrolować, pamiętając o moim zadaniu i o konsekwencjach, jakie mogłyby wyniknąć z rozpoczęcia romansu z kobietą, którą ledwo poznałem.
Jednakże nawet wśród hałasu i chaosu klubu, moje myśli krążyły tylko wokół niej. Czułem, że jej obecność ma znaczenie, że może mieć kluczowe informacje, których szukam. Musiałem dowiedzieć się więcej o niej, musiałem odkryć, co tak naprawdę kryje się za tą piękną, tajemniczą kobietą.
Gdy klub zaczął pustoszeć, a ludzie opuszczali parkiet, spostrzegłem, że ta tajemnicza kobieta nagle zniknęła, pozostawiając po sobie jedynie dreszcz emocji i niedosyt. Byłem rozczarowany, że nie udało mi się dowiedzieć więcej o niej, ani pozyskać żadnych istotnych informacji.
Czułem, że to było jakby znak, że muszę się skupić na swoim zadaniu i nie dać się rozpraszać osobistym pragnieniom. Musiałem wrócić do roli barmana i kontynuować swoje obserwacje, mając nadzieję, że jeszcze będę miał okazję spotkać tę kobietę i dowiedzieć się więcej o niej.
Jednakże, pomimo mojego rozczarowania, wiedziałem, że muszę trzymać się planu i skoncentrować się na poszukiwaniach dilera. Nie mogłem pozwolić sobie na rozproszenie uwagi czy zaangażowanie emocji, które mogłyby zaszkodzić mojej pracy.
Gdy wracałem do mojego tymczasowego mieszkania, zauważyłem stojącą przed nim postać. To była ta sama tajemnicza kobieta z klubu. Jej obecność sprawiła, że serce zabiło mi mocniej, a myśli zaczęły krążyć wokół możliwości, jakie to spotkanie może mi przynieść.
Kiedy się zbliżyłem, dziewczyna odwróciła się w moją stronę, jej spojrzenie było ogniste, a usta uformowały się w lekki uśmiech.
- Cześć- powiedziała, głosem brzmiącym jak muzyka. - Nie chciałam cię zaskoczyć. Po prostu chciałam porozmawiać.
Jej słowa wzbudziły we mnie ciekawość i zaciekawienie. W tym momencie nie dbałem o to, w jaki sposób mnie znalazła.
- Cześć- odpowiedziałem, próbując zachować spokój i opanowanie. - Co cię sprowadza?
Dziewczyna spojrzała na mnie przez chwilę, jakby rozważając, co powiedzieć. Następnie, zdecydowała się wyznać.
- Widziałam, że pracujesz w klubie jako barman- powiedziała, zbliżając się nieco. - Jestem zainteresowana pewną sprawą i myślę, że ty możesz mi pomóc.
Jej słowa sprawiły, że moje serce zabiło szybciej. Czy ta tajemnicza kobieta miała coś wspólnego z moim śledztwem? Czy mogła być kluczem do rozwiązania zagadki Minho?
Wiedziałem, że muszę być ostrożny i zachować czujność, ale jednocześnie czułem, że to spotkanie może być punktem zwrotnym w mojej misji. W końcu może to być szansa na rozwiązanie sprawy, której tak długo próbowałem rozwikłać.
- W czym takim mógłbym ci pomóc?
- Podobno też go szukasz- powiedziała i od razu zaczęła się rozglądać, by upewnić się, że nikt nasz nie słyszy- ale nie powinniśmy rozmawiać o tym tutaj. Może zaprosisz mnie do środka?
Jej słowa sprawiły, że moje serce zabiło szybciej. Czyżby miała na myśli dilera? Nie mogłem uwierzyć, że przypadkowe spotkanie w klubie mogło przynieść tak istotny zwrot w mojej misji. Musiałem jednak zachować ostrożność.
- Oczywiście- odpowiedziałem, próbując ukryć swoje zaskoczenie i zainteresowanie. - Chodźmy do środka.
Otworzyłem drzwi do mojego tymczasowego mieszkania i gestem zaprosiłem ją do środka. Kiedy weszliśmy, zamknąłem drzwi za nami, upewniając się, że nikt nas nie śledził. Mieszkanie było skromne, ale wystarczające dla moich potrzeb.
- Proszę, usiądź- wskazałem na kanapę. - Chcesz coś do picia?
- Woda wystarczy- odpowiedziała, a ja szybko podałem jej szklankę z wodą.
Usiadłem naprzeciwko niej, starając się nie okazywać zbytniego niepokoju. Wiedziałem, że muszę zachować spokój i dowiedzieć się, co wie ta tajemnicza kobieta.
- Więc, co wiesz o dilerze? Wiesz, jak się nazywa? - zapytałem, przechodząc od razu do sedna sprawy.
Kobieta napiła się wody i spojrzała mi prosto w oczy.
- Justin jest niebezpieczny- zaczęła. - Mam powody, by go szukać, podobnie jak ty. Mam informacje, które mogą ci pomóc, ale musisz mi zaufać.
Jej słowa brzmiały szczerze, ale w mojej pracy nauczyłem się, że nie można nikomu ufać od razu. Mimo to wiedziałem, że muszę zaryzykować, jeśli chcę rozwiązać tę sprawę.
- Co dokładnie wiesz o jego działalności? - zapytałem, próbując dowiedzieć się więcej.
- Justin nie jest tylko zwykłym dilerem- powiedziała, zniżając głos. - Jest powiązany z większą organizacją, która ma wpływy w całym mieście. Wiem, gdzie przebywa i jak się z nim skontaktować, ale potrzebuję twojej pomocy, żeby do niego dotrzeć.
Moje serce zabiło szybciej. To były informacje, na które czekałem od dawna. Teraz musiałem podjąć decyzję, czy jej zaufać i współpracować, czy zachować ostrożność i działać samodzielnie.
- Dlaczego miałbym ci zaufać? - zapytałem, próbując wysondować jej intencje.
- Ponieważ mamy wspólny cel- odpowiedziała, patrząc mi prosto w oczy. - I oboje nie chcemy, żeby Justin nadal terroryzował to miasto. Jeśli połączymy siły, mamy większe szanse, żeby go schwytać.
Jej determinacja była widoczna, a jej słowa brzmiały przekonująco. Czułem, że może to być kluczowy moment w mojej misji.
- Dobrze- powiedziałem po chwili namysłu. - Pracujmy razem. Ale pamiętaj, jeśli mnie oszukasz, konsekwencje będą poważne.
- Rozumiem- odpowiedziała, uśmiechając się lekko. - Zaczniemy od jutra. Musimy być gotowi na wszystko.
Dziewczyna skierowała się do wyjścia, gdy nagle zatrzymała się i odwróciła, spoglądając na mnie z mieszanką troski i powagi w oczach.
- Zapomniałam się przedstawić- powiedziała, lekko się uśmiechając. - Nazywam się Kana. Jutro spotkajmy się o dziewiątej rano w kawiarni „Golden Leaf". To będzie bezpieczniejsze miejsce na omówienie szczegółów.
- Miło cię poznać, Kana- odpowiedziałem, odwzajemniając uśmiech. - Do zobaczenia jutro.
Dziewczyna jednak nie wyszła. Zamiast tego zawahała się na chwilę, po czym ruszyła w moim kierunku z determinacją, która zaskoczyła mnie tak bardzo, że nie zdążyłem zareagować. Nim się obejrzałem, jej dłonie spoczęły na mojej szyi, a usta zderzyły się z moimi w namiętnym, pełnym emocji pocałunku.
Przez chwilę byłem zdezorientowany, niepewny, jak odpowiedzieć na ten nagły gest. Mój umysł próbował zrozumieć, co się właśnie wydarzyło, podczas gdy moje ciało instynktownie zareagowało na jej bliskość. Czułem jej miękkie usta, jej ciepło, jej zapach. W tym momencie cały świat przestał istnieć, a była tylko ona.
Jednak szybko przypomniałem sobie o zadaniu, o niebezpieczeństwie, które na nas czekało. Delikatnie, ale stanowczo, odsunąłem się od niej, patrząc jej głęboko w oczy.
- Kana... - zacząłem, szukając odpowiednich słów. - Nie powinniśmy.
- Ale to nie oznacza, że nie chcesz- wyszeptała w moje usta i tym razem to ja podjąłem inicjatywę i przyciągnąłem dziewczynę, by ponownie zatracić się w pocałunku.
Po dłuższej chwili odsunęła się ode mnie i spojrzała w górę. Jej oczy lśniły, usta były nabrzmiałe, skóra zarumieniona. Pod koszulką, którą na sobie miała, widać było koronkowy stanik, podkreślający jej brodawki. Jej odzież wręcz krzyczała, żebym ją z niej zerwał. Poczułem palenie w gardle.
– Chryste, jesteś taka piękna.
Zacząłem całować ją po szyi, rozkoszując się sposobem, w jaki drżała. Przeczesałem jej włosy palcami i szepnąłem:
– Wiesz, czego pragnę najbardziej w świecie? W tej chwili?
– Czego? – Odrzuciła głowę do tyłu, gdy pociągnąłem za pasma jej włosów.
– Przez następne kilka godzin chcę być w tobie tak długo, jak to będzie.
możliwe. Kana postąpiłaś bardzo głupio, przychodząc tutaj, by porozmawiać o pracy. Bardzo, bardzo chcę cię przelecieć. Kto wie? Być może będę brać cię na wszelkie możliwe sposoby.
Zadrżała i zacisnęła ręce, którymi obejmowała mnie w pasie.
– Zrób to. Brakuje mi tego uczucia. – Elektryczność przepłynęła z niej na mnie, przyciągnęła mnie do krawędzi, za którą wcześniej prawie się rzuciłem.
– Jeśli puszczą mi hamulce... nie wiem, czy będę w stanie się kontrolować.
Uśmiechnęła się, cały czas mnie całując.
– Podoba mi się to.
Uczepiłem się reszty mojej samokontroli, pragnąłem zadać jej jeszcze kilka pytań. Dowiedzieć się o niej czegoś więcej. Odcisnąć ją jeszcze bardziej na mojej duszy. Ale byłem w stanie myśleć jedynie o seksie. Dzisiaj będę się przyglądać jej ciału... lecz tylko w seksualny sposób. Nie potrafiłem już myśleć o tym, że mamy wspólny cel związany z pracą. Teraz mój cel był inny.
– Zabiorę ci całą twoją kontrolę. Zerżnę cię tak, jak tylko zapragnę. Będę jednocześnie o ciebie dbał i cię zniszczę. Wezmę wszystko, co masz do zaoferowania. Nie powinnaś tu przychodzić. Będzie na ostro. Będzie mocno. Spełnimy każdą naszą fantazję. – Gładziłem jej kręgosłup, pieściłem jej skórę, zmuszając się do delikatności. – Przyszłaś tu dziś, żeby się ze mną przespać. Praca była tylko wymówką No cóż, jesteś zdana na moją łaskę i niełaskę. Zamknięta w pokoju z agentem, który większość czasu spędza w pracy pod przykrywką. Nie mam zahamowań. Jesteś całkowicie bezradna.
Kuźwa, sam się nakręcałem. Moje jądra już były twarde jak marmur. Mój penis drżał, pragnąc wprowadzić w życie moje słowa.
– Jesteś od teraz moja, Kana. Żadnych kłamstw. Żadnych Będziesz się ze mną pieprzyć, doskonale wiedząc, w co się pakujesz.
Wzdrygnęła się, tak jakby była jednocześnie podniecona i przerażona, ale w jej oczach lśniło takie pożądanie, że mnie spaliła.
– Minho...
Złapałem ją za pierś i ścisnąłem. Przypomniałem sobie, że dawno z nikim nie byłem. Świadomość, że to ona do mnie przyszła, nakręciła mnie tak, że gdy złapała mnie za penisa, prawie wystrzeliłem.
Uszczypnąłem ją w sutek, a ona jęknęła.
– Chcesz tego?
Przechyliła głowę do tyłu.
– Tak. Bardzo.
– Tak, mam cię posiąść?
– Tak.
– Co mówisz? – Pojawiła się przepaść. Wiedziałem, że zaraz w nią spadnę. –Powiedz to.
– Minho, proszę. Posiądź mnie. Zrób ze mną, co zechcesz. Jestem twoja.
– Kuźwa. – Przycisnąłem wargi do jej ust, żeby już nie gadać.
Rzuciła mi się w ramiona. Zaczęła podgryzać moją dolną wargę, jej język walczył z moim o dominację. Próbowała wygrać. Ale nie mogła tego zrobić. Była moja i z ogromną przyjemnością chciałem spędzić całą noc, ucząc ją tego.
Pociągnąłem ją za włosy i oderwałem od siebie. Gdy jej szyja się wygięła, oboje zrozumieliśmy, kto tu rządzi. Jęknęła przeciągle i nisko, kiedy ugryzłem ją w szyję, a następnie rzuciłem na łóżko. Odbiła się od materaca, rozłożyła nogi. Jej sukienka sama się podciągnęła. Widok jej nagiej skóry mnie oczarował. Nie umiałem już nad sobą panować. Głód przejął nade mną kontrolę.
Wspiąłem się na nią, szarpiąc jej sukienkę. Jednym ruchem zdjąłem ją przez głowę. Przed zobaczeniem tego, czego tak strasznie pragnąłem, powstrzymywał mnie jeszcze biały stanik. Musiał zniknąć. Przewróciłem ją na plecy, rozpiąłem biustonosz i rzuciłem go przez pokój. Wylądował na koszu z prezerwatywami. Nawet jeśli dawno tego nie robiłem, to zawsze byłem przygotowany. Spojrzała w górę, gdy spadał na podłogę, rozrzucając wszędzie prezerwatywy i lubrykanty. Przygryzła dolną wargę. Powoli, niczym seksowna lisica, rozłożyła nogi. Powiedziałem jej, że to ja będę dowodzić, ale ten ruch sprawił, że stałem się jej niewolnikiem.
Zacząłem dyszeć, gdy pokazała mi swoją cipkę, lśniącą z pożądania. Pragnienie mnie zahipnotyzowało, ledwo byłem w stanie zwrócić uwagę na jej słowa:
– Lubrykant chyba nie będzie nam potrzebny.
– Chryste. – Zsunąłem się z łóżka i pociągnąłem ją za biodra. Gdy tylko znalazła się w odpowiedniej odległości, przyłożyłem do niej usta i włożyłem w nią język.
Gorąco. Mokro. Kana.
Rzucała się na łóżku, szarpała prześcieradło, wgryzała się w kołdrę. Zaczęła jęczeć, gdy włożyłem w nią palec, a potem dwa, przeklinając przez zaciśnięte zęby. Podobało mi się, że pod moim wpływem tak łatwo się rozpadała. Że była dla mnie taka gotowa. Że tak mnie pragnęła. Mógłbym spędzić całą noc na sprawianiu, żeby się rozpadła, ale na jej ciele znajdowały się jeszcze inne miejsca, które powinienem lizać, czcić i dotykać.
Podczołgałem się wzdłuż jej ciała i ugryzłem ją w brodawkę, a potem zacząłem pieścić ustami. Wygięła się w łuk, zanurzyła palce w moich włosach, wbiła paznokcie w moją skórę i odrzuciła głowę do tyłu.
– O mój Boże.
Gdy ssałem jej piersi, ściągnąłem majtki i rzuciłem nią przez ramię. Piękna Kana była naga. A ja dalej byłem ubrany. Zacząłem pieścić drugą pierś i delikatnie ją przygryzłem, zdejmując czarne spodnie na gumce, a potem wyswobodziłem się z dłoni dziewczyny, by zdjąć koszulkę przez głowę.
Po chwili pozbyłem się również białych bokserek. Mój penis był wolny, pulsujący z pożądania i lśniący od preejakulatu.
Kana uklękła, a potem mocno mnie popchnęła. Zaskoczony przewróciłem się do tyłu. Byłem zszokowany jej agresją. Wydała z siebie niski dźwięk, jakby była bardzo głodna, po czym palcami owinęła mojego penisa i delikatnie pociągnęła. Wygiąłem się do góry i niemal doszedłem pod wpływem jej małych, zręcznych palców. Ale to było nic w porównaniu z jej ustami.
Miała naturalny talent, jeździła płaskim językiem po całej mojej długości i ssała mnie tak mocno, że koniuszek zaczął drżeć. Złapała moje jądra i delikatnie je pieściła – przyciskając w idealnym miejscu, tak że zobaczyłem gwiazdy i poczułem, jak zaciskają mi się mięśnie brzucha. Byłem gotowy do wybuchu.
– Nie. Kurwa, nie chcę dojść w twoich ustach. – Lekko ją odepchnąłem. – Przynajmniej na razie.
Złapałem ją pod ręce i pociągnąłem. Oboje jęknęliśmy, gdy nasze ciała ślizgały się po sobie. Rozłożyła nogi i zaczęła mnie ujeżdżać, pocierając swoją wilgocią o mojego mokrego od śliny kutasa. Miałem ją tak cholernie blisko. Gdy poczułem jej ciepło i uświadomiłem sobie, że wystarczy jeden szybki ruch i już w niej będę, straciłem wszelkie zmysły i ogarnęła mnie dzikość. Chciałem być w niej.
I miałem zamiar to zrobić. Natychmiast.
Złapałem ją za plecy i popchnąłem do przodu, jednocześnie wypychając biodra. Wszedłem w nią czubkiem penisa. Kana usiadła i przesunęła się w dół. Zamknąłem oczy, a moje ciało zamieniło się w gotową do wystrzału broń.
– Kurwa, kurwa, kurwa – zacząłem powtarzać do księżyca, do czekolady, do pocałunków w parku. Wbiłem palce w jej biodra i zatrzymałem ją w połowie drogi. – Poczekaj... prezerwatywa.
Ponownie wygięła się w łuk, aż wreszcie jej piersi sterczały dumne i doskonale dostępne.
– Biorę pigułki. Nie musisz...
Nie dałem jej dokończyć. Usiadłem, złapałem ją za kark, przyciągnąłem jej usta do swoich i uderzyłem w górę. Tak mocno, że krzyknęła mi w usta. Jedną ręką ją objąłem, a drugą zacząłem pieścić jej piersi. Nadziewałem ją na siebie i było to najwspanialsze uczucie na świecie. Mój mózg uległ zwarciu.
Kiedy wypchnąłem biodra do góry, łóżko zaczęło się kołysać. Jęczałem, gdy opadała. Od samego początku idealnie zgraliśmy nasz rytm. Jej biodra poruszały się do przodu i do tyłu. Takie połączenie ruchów sprawiło, że było to najlepsze doświadczenie seksualne w moim życiu.
Brak seksu sprawił, że moje zmysły bardzo się wyostrzyły. Zapach jej żądzy. Smak jej pocałunków. Ciepło jej cipki. O ja pierdolę... Zaraz dojdę.
Sięgnąłem dłonią i zacząłem pieścić jej łechtaczkę.
– O Boże. – Całe jej ciało falowało pod wpływem budującej się przyjemności. Jej mięśnie gwałtownie się spinały. Próbowała odepchnąć moją dłoń, ale ja przyciskałem palce jeszcze mocniej.
– Och... och... – Na jej twarzy pojawił się taki sam grymas jak na mojej; oboje walczyliśmy z orgazmami.
Moje nogi płonęły z rozkoszy, która czekała, by wystrzelić. Moje podbrzusze się spięło. Kręgosłup był pełen elektrycznego napięcia. Owinęła nogi ciasno wokół moich bioder, podczas gdy ja uderzałem mocniej, głębiej, szybciej.
– Dojdź, Kana. Musisz dojść.
Z jej ust wydobył się udręczony jęk. Złapała mnie za ramiona i znieruchomiała, tak bym mógł zabrać ją głęboko w rozkosz.
Poczułem jej orgazm najpierw w plecach. Zaczęła dyszeć, gdy pierwsza fala uformowała się między jej łopatkami i spłynęła po kręgosłupie. Jej brzuch się zacisnął, mięśnie zaczęły drżeć, kiedy wspaniały orgazm pompował mnie w jej wnętrzu. Próbowała skrzyżować nogi, walczyć z tym, ale było już za późno.
Jedna fala, druga, trzecia, czwarta, piąta. Wciąż i wciąż, nie dawała mi wyboru, musiałem do niej dołączyć.
– O w mordę. – Pod wpływem mojego orgazmu stanęły mi łzy w oczach.
Ściskał moje jądra, aż wreszcie zacząłem jęczeć z bólu wymieszanego z przyjemnością. Mięśnie ud się zaciskały. Mój penis wystrzelił wszystko, co mógł, w dziewczynę, której miałem już nigdy nie wypuścić.
Kana uśmiechnęła się łagodnie i wtuliła we mnie, całując moją pierś, łapiąc mnie za szyję. Opuszkami gładziłem jej skronie, policzki i szczękę, a potem podniosłem jej głowę, żeby móc spojrzeć jej w oczy.
– To dobry początek współpracy.
– Wiem. Ale mam nadzieję, że przy tej sprawie się nie skończy.
Pocałowałem jej nabrzmiałe od seksu usta i nic nie odpowiedziałem, bo wiedziałem, że tak może się skończyć, ale nie chciałem o tym myśleć. Nie teraz. Pogrążyliśmy się w śnie, a ja uświadomiłem sobie, że tak dawno dobrze nie spałem, jak dzisiaj.
Kolejne noce wyglądały podobnie, pełne namiętności i bliskości, która łączyła mnie i Kanę w sposób, który trudno było ignorować. Każda noc była pełna intensywnych emocji, które rozbrzmiewały w naszej współpracy. Dniami jednak nasza determinacja i skupienie na sprawie były niezachwiane. Justin nadal był na wolności, a nasza misja stawała się coraz bardziej ryzykowna i wymagająca.
Każdego ranka spotykaliśmy się w kawiarni „Golden Leaf", gdzie omawialiśmy nasze plany i analizowaliśmy nowe informacje. Kana okazała się nieocenionym sojusznikiem, jej wiedza i kontakty były kluczowe w posuwaniu naszego śledztwa do przodu. Jej inteligencja i determinacja dodawały mi siły, by kontynuować, nawet gdy wydawało się, że stoimy w miejscu.
Nasze dni były wypełnione badaniem tropów, śledzeniem kontaktów Justina i zbieraniem dowodów, które mogłyby go pogrążyć. Kana miała niebywałą zdolność do zdobywania informacji od ludzi, którzy normalnie byliby niechętni do współpracy. Jej urok osobisty i determinacja sprawiały, że nawet najbardziej oporni zaczynali mówić.
Pewnego wieczoru, kiedy przygotowywaliśmy się do kolejnego śledztwa w jednym z magazynów, Kana nagle zatrzymała się i spojrzała na mnie z powagą.
- Lee, musimy być ostrożni- powiedziała, jej głos był pełen niepokoju. - Justin jest bardziej niebezpieczny, niż sobie wyobrażasz. Jeśli coś pójdzie nie tak...
- Wiem, Kana- przerwałem jej, chwytając ją za rękę. - Ale musimy to zrobić. Musimy go powstrzymać, zanim wyrządzi więcej krzywdy.
Jej oczy spotkały moje, a w jej spojrzeniu dostrzegłem mieszankę strachu i determinacji. Skinęła głową, a ja wiedziałem, że jesteśmy w tym razem, bez względu na ryzyko.
Kiedy dotarliśmy do magazynu, noc była ciemna i cicha. Światła latarni rzucały długie cienie, a zimny wiatr owiewał nasze twarze. Przeszliśmy przez teren, starając się być jak najcichsi. Kana prowadziła, znając dokładnie rozmieszczenie strażników i kamer.
Weszliśmy do środka, nasze kroki były ledwo słyszalne na betonowej podłodze. Magazyn był ogromny, pełen skrzyń i kontenerów. Szukaliśmy dowodów na działalność Justina, dokumentów, które mogłyby go obciążyć.
Nagle usłyszałem dźwięk kroków zbliżających się do nas. Zatrzymałem się i spojrzałem na Kanę, która skinęła głową, dając znak, byśmy się ukryli. Schowaliśmy się za jednym z kontenerów, wstrzymując oddech.
Postać zbliżała się coraz bliżej, a ja czułem, jak adrenalina wypełnia moje ciało. Byliśmy gotowi na wszystko, co mogło się wydarzyć. Gdy tylko postać przeszła obok nas, Kana wyskoczyła zza kontenera, obezwładniając intruza w kilka sekund.
- Kto cię tu przysłał? - wyszeptała groźnie, trzymając go mocno.
- Justin... - wyszeptał mężczyzna, przerażony. - Kazał mi tu być i pilnować towaru...
Kana spojrzała na mnie, a ja wiedziałem, że mamy szansę na zdobycie kluczowych informacji.
- Gdzie jest teraz Justin? - zapytałem, pochylając się nad mężczyzną.
- W apartamencie... - wyjęczał. - W centrum miasta... Na szczycie wieżowca...
To była informacja, której potrzebowaliśmy. Musieliśmy działać szybko, zanim Justin zorientuje się, że jesteśmy na jego tropie.
Wiedziałem, że nasze dni i noce będą jeszcze bardziej intensywne, ale teraz mieliśmy konkretny cel. Byliśmy gotowi na wszystko, by dopaść Justina i zakończyć tę misję raz na zawsze.
Leżeliśmy w łóżku, wpleceni w siebie po kolejnej namiętnej nocy. Ciche oddechy Kany były miarowe, a jej ciepło dawało mi chwilowe poczucie bezpieczeństwa. Patrzyłem na jej spokojną twarz, delikatnie muskając jej włosy, a moje myśli zaczęły błądzić wokół pytania, które nie dawało mi spokoju: dlaczego dla Kany tak bardzo zależy na znalezieniu Justina?
Przewracając się na bok, patrzyłem na nią, analizując każdy szczegół. Wiedziałem, że miała osobiste powody, by włączyć się w tę misję, ale dotychczas jej wyjaśnienia były lakoniczne i powierzchowne. Przypomniałem sobie, jak mówiła o swojej siostrze, która wpadła w sidła Justina, ale miałem przeczucie, że to tylko część prawdy.
Kana otworzyła oczy, jakby wyczuwając moje spojrzenie.
- O czym myślisz? - zapytała cicho, patrząc na mnie z troską.
- Zastanawiam się, dlaczego dla ciebie tak ważne jest, żeby złapać Justina- odpowiedziałem szczerze. - Wiem, że twoja siostra była jedną z jego ofiar, ale czuję, że jest coś więcej.
Kana westchnęła głęboko, zamykając na chwilę oczy, jakby zbierając siły, by podzielić się swoją historią.
- Masz rację- powiedziała w końcu, jej głos był cichy, ale zdecydowany. - Moja siostra to tylko jedna z wielu osób, które Justin skrzywdził. Ale to nie tylko o nią chodzi.
Spojrzała na mnie, a w jej oczach pojawiła się mieszanka bólu i determinacji.
- Pracowałam kiedyś jako dziennikarka śledcza- kontynuowała. - Moim zadaniem było ujawnienie największych przestępstw w mieście. Zaczęłam badać działalność Justina, gdy tylko pojawiły się pierwsze doniesienia o jego imperium narkotykowym. Przez wiele miesięcy śledziłam go, zbierałam dowody, rozmawiałam z ofiarami. Byłam bliska ujawnienia wszystkiego, ale on odkrył, co robię.
Jej głos zadrżał, a w oczach pojawiły się łzy, które szybko otarła.
- Justin mnie znalazł i groził mi- powiedziała, a jej ton stał się bardziej twardy. - Zniszczył moją karierę, zrujnował moje życie. Moja siostra wpadła w jego sidła właśnie dlatego, że chciał mnie ukarać. Nie mogłam jej uratować, ale teraz mam szansę, żeby go zatrzymać.
Patrzyłem na nią z nowym zrozumieniem. Jej motywacja była głęboko osobista i zakorzeniona w przeszłości, której nie miałem pojęcia.
- Kana, przepraszam, że musiałaś przez to przejść- powiedziałem, delikatnie chwytając jej rękę. - Zrozumiałem, że to dla ciebie coś więcej niż tylko misja.
- Tak, Lee- odpowiedziała, ściskając moją dłoń. - To moje życie. Nie mogę pozwolić, żeby ktoś taki jak Justin nadal krzywdził niewinnych ludzi.
Wiedziałem, że musimy być silni i zjednoczeni, aby dopaść Justina. Kana miała w sobie siłę, której nie mogłem lekceważyć. Jej determinacja była inspirująca, a ja czułem, że musimy wykorzystać każdą chwilę, by w końcu zakończyć tę sprawę.
- Znajdziemy go, Kana- powiedziałem z przekonaniem. - Razem zakończymy jego rządy terroru.
Kana uśmiechnęła się przez łzy i przytuliła mnie mocno. Byliśmy gotowi na wszystko, co miało nadejść, i wiedzieliśmy, że zbliżamy się do momentu, kiedy prawda w końcu ujrzy światło dzienne.
Następnego dnia obudziłem się wczesnym rankiem, gotowy na zaplanowaną akcję. Przez chwilę leżałem w łóżku, wsłuchując się w regularny oddech Kany, która spała obok mnie. Wiedziałem, że dzisiejszy dzień może być przełomowy- mieliśmy w końcu szansę zatrzymać Justina i zakończyć jego rządy terroru.
Wstałem cicho, starając się jej nie obudzić, i przygotowałem się na dzień. Przebrałem się w ciemne, wygodne ubranie, idealne do skradania się po opuszczonych budynkach, i spakowałem potrzebny sprzęt. Kana obudziła się chwilę później, a jej spojrzenie było pełne determinacji.
- Gotowa? - zapytałem, uśmiechając się do niej zachęcająco.
- Jak nigdy wcześniej- odpowiedziała, odwzajemniając uśmiech. - Zróbmy to.
Ustaliliśmy, że spotkamy się z resztą zespołu w opuszczonym magazynie na obrzeżach miasta. To właśnie tam miała odbyć się operacja. Justin miał się tam spotkać ze swoimi ludźmi, aby omówić kolejne ruchy w swoim narkotykowym imperium.
Gdy dotarliśmy na miejsce, reszta zespołu już na nas czekała. Bang Chan, mój długoletni przyjaciel i partner, przywitał nas z poważnym wyrazem twarzy.
- Wszystko gotowe- powiedział, patrząc na mnie i Kanę. - Musimy być szybcy i precyzyjni. Justin nie może się wymknąć.
Skinąłem głową, a Kana spojrzała na niego z uznaniem.
- Dobrze- powiedziała. - Mamy wszystkie informacje, których potrzebujemy. Teraz musimy działać.
Podzieliliśmy się na mniejsze grupy i zaczęliśmy przeszukiwać magazyn. Kana i ja poruszaliśmy się cicho, uważnie obserwując otoczenie. Wiedzieliśmy, że Justin może mieć wszędzie swoich ludzi, gotowych do obrony.
Kiedy dotarliśmy do centralnej części magazynu, usłyszeliśmy głosy. Schowaliśmy się za jednym z kontenerów, słuchając uważnie.
- Justin, musimy się przenieść. Policja jest coraz bliżej- mówił jeden z jego ludzi.
- Nie teraz- odpowiedział Justin, a jego głos brzmiał zimno i zdecydowanie. - Mam jeszcze jedną sprawę do załatwienia.
Kana ścisnęła moją rękę, a ja wiedziałem, że to nasza szansa. Wysłałem sygnał do reszty zespołu, a następnie ruszyliśmy do przodu, gotowi do działania.
Wybuchła krótka, ale intensywna strzelanina. Bang Chan i jego ludzie zabezpieczyli teren, podczas gdy ja i Kana skupiliśmy się na Justine. Udało nam się go obezwładnić i zatrzymać.
- To koniec, Justin- powiedziałem, patrząc na niego z zimną determinacją. - Nie skrzywdzisz już nikogo więcej.
Justin spojrzał na mnie z nienawiścią, ale wiedziałem, że nie ma już szansy na ucieczkę. W końcu złapaliśmy go, a sprawiedliwość mogła wreszcie zwyciężyć.
Kana stanęła obok mnie, jej twarz była pełna ulgi i radości.
- Zrobiliśmy to- powiedziała, a jej głos drżał od emocji.
- Tak, zrobiliśmy- odpowiedziałem, obejmując ją. - Teraz możemy zacząć od nowa.
Justin został odprowadzony przez policję, a my zostaliśmy na miejscu, patrząc, jak wschodzące słońce oświetla magazyn. Wiedzieliśmy, że to dopiero początek, ale teraz mieliśmy szansę na lepsze życie.
Kana i ja trzymaliśmy się za ręce, gotowi na to, co przyniesie przyszłość. Wspólnie pokonaliśmy największe wyzwanie, a teraz mogliśmy z nadzieją patrzeć przed siebie.
Po całym dniu intensywnej akcji i zatrzymaniu Justina czułem ulgę, ale jednocześnie byłem wyczerpany. Wiedziałem jednak, że teraz, gdy najtrudniejsza część jest za nami, nadszedł czas na zasłużony odpoczynek i chwilę tylko dla nas.
- Może byśmy uczcili ten sukces? - zaproponowałem, obejmując Kanę. - Co powiesz na romantyczną kolację w restauracji? Mam ochotę zabrać cię na coś wyjątkowego.
Kana spojrzała na mnie z łobuzerskim uśmiechem, który znałem już dobrze. Jej oczy błyszczały, a na twarzy pojawiła się pewność siebie, którą uwielbiałem.
- Kolacja brzmi miło, ale mam inną propozycję- powiedziała, przyciągając mnie bliżej. - Po tym wszystkim, co przeszliśmy, jest tylko jedna rzecz, której teraz potrzebuję. I jest nią seks, Lee.
Jej słowa były bezpośrednie i prowokujące, a ja czułem, jak moje serce zaczyna bić szybciej. Kana zawsze była bezkompromisowa w swoich pragnieniach, a ja nie miałem zamiaru jej odmawiać.
- Jeśli tego chcesz, to nie zamierzam się sprzeciwiać- odpowiedziałem z uśmiechem, czując narastające napięcie między nami.
- Zdecydowanie tego chcę- szepnęła, rozpinając guziki mojej koszuli.
Opuściliśmy magazyn i szybko wróciliśmy do mojego tymczasowego mieszkania. Ledwo zamknąłem drzwi, a Kana rzuciła się na mnie z niesamowitą pasją. Jej pocałunki były głębokie i namiętne, a ręce wędrowały po moim ciele z zapałem, którego trudno było się oprzeć.
Kiedy w końcu dotarliśmy do sypialni, byliśmy już prawie pozbawieni ubrań. Kana pchnęła mnie na łóżko i wspięła się na mnie, jej ciało promieniowało ciepłem i pożądaniem.
- Jesteś pewna, że nie chcesz kolacji? - zażartowałem, patrząc na nią z uśmiechem.
- Kolację możemy mieć później- odpowiedziała, a jej uśmiech był jeszcze bardziej wyzywający. - Teraz chcę tylko ciebie.
Pragnąłem przejechać palcami po jej piersiach i upewnić się, że był tutaj. Że to nie jakaś niesamowita fantazja. Pod moim dotykiem ożyły mięśnie, ścięgna i kości człowieka, któremu oddałem swoje serce w nadziei, że zachowa je na zawsze.
Przestała oddychać, gdy zacząłem sunąć pocałunkami w dół szyi, powoli przesuwając dłonie w górę jej ciała. Ślina napłynęła mi do ust, pragnąłem ssać jego skórę.
Kiedy nasze ciała w końcu zeszły się w pełnym zjednoczeniu, czułem, jak cała frustracja i napięcie z ostatnich dni opuszczają moje ciało. Pochyliłem się do przodu i zacząłem delikatnie całować jej mostek, przesuwając się w stronę sutka. Gdy zakryłem go ustami, Kana jęknęła, wygięła się do tyłu i oddała przyjemności, którą chciałem jej ofiarować. Zadrżała, wbiła palce stóp w pościel, aż stały się białe, podczas gdy mój język wirował wokół jej sutka, a dłonie gładziły brzuch.
Chciałem zapamiętać każdy centymetr kwadratowy ciała Kany, tak aby nie była tylko dziewczyną z mojej przeszłości, którą przez pomyłkę gardziłem, czy kobietą w teraźniejszości, którą pieprzyłem. Stanowiła moją przyszłość. Była moim domem i chciałem znać każdy pieg i znamię, wszystkie łaskotki i miejsca, których dotykanie ją podniecało.
Chciałem, by jej serce waliło o moje, by ciało dotykało ciała, by dusza dotykała pieprzonej duszy. Bez słowa wepchnąłem biodra między jej rozłożone uda. Mój kutas pulsował w oczekiwaniu na orgazm.
Moje plecy zesztywniały, gdy Kana mnie złapała i poprowadziła do swojego wejścia. Jej oczy błysnęły, kiedy potarła moją główką o swoją wilgoć, torturując nas oboje, pokrywając mnie swoim orgazmem, błagając, żebym robił to, co chciałem.
Zacisnąłem usta i wsunąłem się w nią na centymetr. Z jej gardła wydobył się niski kobiecy jęk. Rozsunęła nogi jeszcze szerzej, pokazując mi wszystko, upijając mnie i sprawiając, że byłem żenująco blisko utraty kontroli.
Cały czas patrzyliśmy sobie w oczy – wpatrywałem się w nią z zachwytem. Przygryzła dolną wargę, czytając mnie lepiej, niż ja czytałem sam siebie. Wiedziałem, że wyczerpałem już limit bycia delikatnym i muszę się stać bestią. Zacisnęła się wokół mnie, dając mi pozwolenie, bym odpuścił. Pchnąłem biodrami do przodu i wślizgnąłem się w nią głęboko. Z jej ust wydobył się krzyk. Krzyczała mi w usta, gdy całowałem ją szybko i chaotycznie.
Zamknąłem ją w moich ramionach, po czym złapałem za kark i przycisnąłem do siebie, całując ją namiętnie. Łóżko się kołysało, nasze oddechy się rwały. Zaplotła nogi na moich plecach, wbiła kostki w mój kręgosłup.
– Jezu – wymsknęło mi się.
– Tak. Boże, tak... – Złapała mnie za włosy, zadając mi delikatny ból.
Straciłem nad sobą panowanie. Kompletnie przestałem się kontrolować. Moje ciało było twarde jak kamień, brzuch uderzał o jej brzuch, jądra się skurczyły w oczekiwaniu na wystrzelenie w tę kobietę wszystkiego, co mam.
Jej cipka zaciskała się na mnie za każdym razem, gdy się wycofywałem i ponownie w nią uderzałem. Kana wygięła plecy w łuk, aż przywarła piersiami do mojej klatki piersiowej, a ja trzymałem ją blisko, sklejając nas ze sobą, śliskich od potu i pożądania.
Zaczęła się kołysać jeszcze mocniej, jej biodra zataczały cudowne kręgi, ocierała się łechtaczką o podstawę mojego penisa. Strasznie podobało mi się to, że goniła za własną przyjemnością. Że nie bała się odpuścić. Że uczyła się mnie i odsłaniała, dzieląc się ze mną tym, co było przyjemne dla nas obojga.
– Chryste, ale mi z tobą dobrze – wydyszałem. – Czuję się w tobie tak zajebiście.
– Jesteś mój, Minho. Zawsze tak było. – Jej usta odnalazły moje. Spletliśmy się ze sobą do tego stopnia, że nie wiedziałem, gdzie kończy się moje ciało, a zaczyna jej.
Palenie w udach, kręgosłupie i kutasie zamieniło się w dym i wreszcie wybuchł ogień. Niezaprzeczalna potrzeba uwolnienia się, połączona z agonią i pożądaniem.
– Cholera, zaraz dojdę. – Zacząłem uderzać w nią jeszcze mocniej i szybciej, zamieniając seks w manię. A Kana mnie w tym dogoniła.
Łóżko się przesunęło, z każdym moim pchnięciem odsuwało się dalej od ściany. Wygiąłem plecy w łuk i uderzałem w jej mokrą cipkę. Moje mięśnie były spięte, gotowe na wybuch. Zaczęła dyszeć, drapała mnie po plecach. Uwielbiałem takie delikatne ukłucia bólu. Sposób, w jaki jej oddech trafiał do moich uszu, gładkość, z jaką mój penis wbijał się w jej ciało.
Pieprzyłem ją wszystkim, co miałem. A potem, gdy nadeszło uwolnienie, nie przestałem. Zanurzyłem się głęboko w niej, mrucząc, gdy wystrzeliła ze mnie euforia, gdy oddałem wszystko dziewczynie, która zwróciła mi życie. Dzięki niej widziałem w tym wszystkim sens.
Kana też odpuściła, jej ciało drżało pode mną, a cipka ściskała mnie całego, kiedy ją wypełniałem. Goniłem orgazm tak długo, jak potrafiłem, drżąc i rozpadając się, podczas gdy jego fale powoli słabły. Podniosłem się, żeby zdjąć z Kany ciężar swojego ciała, a potem mocno ją przytuliłem.
Jej ciało było takie gorące. Promieniowało jak piekło. Jej cipka nadal się wokół mnie zaciskała, posyłając opóźnione fale przyjemności do mojego kutasa i po moich nogach.
– Do diabła, ale mi było dobrze.
Zachichotała i pocałowała mnie w policzek.
– Zgadzam się.
Po intensywnych chwilach leżeliśmy obok siebie, nasze ciała jeszcze drżały od wspólnego doświadczenia. Kana wtuliła się w moją pierś, a ja delikatnie gładziłem jej włosy.
- Myślę, że zasłużyliśmy na taki odpoczynek- powiedziałem cicho, całując ją w czoło.
- Zdecydowanie- odpowiedziała z uśmiechem. - Ale pamiętaj, że to tylko początek. Przed nami jeszcze wiele wyzwań.
- Wiem- odparłem, obejmując ją mocniej. - Ale z tobą u boku, jestem gotów na wszystko.
Kana podniosła głowę i spojrzała mi prosto w oczy, jej spojrzenie było pełne ciepła i determinacji.
- Razem możemy wszystko- powiedziała, a jej słowa były jak obietnica.
Tamtego wieczoru, zamiast romantycznej kolacji w restauracji, stworzyliśmy własny intymny świat, w którym byliśmy tylko my. Wiedziałem, że przed nami jeszcze wiele trudnych dni, ale teraz, gdy mieliśmy siebie nawzajem, byłem pewien, że razem stawimy czoła każdemu wyzwaniu.
Od Autorki: Witajcie kochani. To kolejny One shot, który wykonałam na zamówienie. Kana mam nadzieję, że przygotowana przeze mnie historia ci się spodobała i sprostała wymaganiom. W końcu znalazłam więcej czasu, a przede wszystkim motywacji do pisania one shotów.
Czytelniku! Proszę, zostaw po sobie ślad- komentarz i/lub gwiazdkę. To dla mnie znak, że to, co tworzę, Ci się podoba. Do zobaczenia w kolejnym rozdziale.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top