Forgotten promises || Jungkook
Jungkook był człowiekiem sukcesu. Jako CEO największej firmy w Korei, jego dni wypełniały niekończące się spotkania, negocjacje i strategiczne decyzje. Ale to wszystko było niczym w porównaniu z jego prawdziwym skarbem — Y/N, kobietą, którą kochał nad życie. Ich związek był czymś więcej niż małżeństwem; byli najlepszymi przyjaciółmi, partnerami i bratnimi duszami. Wspólnie przeszli przez wiele wyzwań, zawsze stawiając miłość na pierwszym miejscu.
Jednak życie, które dotąd wydawało się tak idealne, zaczęło pękać, gdy Y/N zaczęła zachowywać się dziwnie. Początkowo były to drobnostki — raz zapomniała hasła do telefonu, innym razem nie mogła znaleźć ulubionej książki, którą czytała co wieczór. Jungkook zrzucał to na karb przemęczenia i stresu związanego z jej karierą aktorską i modelingową. Y/N pracowała intensywnie, często spędzając noce na planach filmowych, a dnie na sesjach zdjęciowych. Każdy miał prawo się zmęczyć.
Ale sytuacja pogarszała się z dnia na dzień
Pewnego wieczoru, gdy wrócił do domu po długim dniu w pracy, zauważył, że Y/N siedzi na kanapie, przeglądając album ze zdjęciami. Była skupiona, ale na jej twarzy malowało się coś, co Jungkook rozpoznał jako niepewność.
— Hej, co robisz? — zapytał, siadając obok niej i obejmując ją ramieniem.
Y/N spojrzała na niego zdezorientowana.
— Próbuję sobie przypomnieć... — jej głos drżał. — Niektóre z tych zdjęć... Wiem, że to my, ale nie pamiętam, kiedy je zrobiliśmy.
Jungkook poczuł, jak serce mu zamiera. Znał te zdjęcia na pamięć — wyjazd do Paryża, wakacje w Grecji, święta spędzone z rodziną. Jak mogła o tym zapomnieć? Próbował się uśmiechnąć, chcąc ją uspokoić.
— Byliśmy w Paryżu na naszą pierwszą rocznicę — powiedział, wskazując jedno ze zdjęć. — To był nasz ulubiony spacer po Sekwanie.
Y/N skinęła głową, ale jej oczy pozostały puste, jakby informacje, które jej podał, były obce. Jungkook starał się to zignorować, choć w głębi duszy zaczął się niepokoić.
Kilka tygodni później zdarzyło się coś, co ostatecznie przekonało Jungkooka, że coś jest poważnie nie tak. Przygotowywali się na kolację z przyjaciółmi, a Y/N postanowiła zrobić jedno ze swoich popisowych dań. Zawsze była mistrzynią w kuchni, potrafiła tworzyć dania, które mogłyby konkurować z najlepszymi restauracjami.
Jungkook wszedł do kuchni, czując zapach przypalonego jedzenia. Zdziwiony, zobaczył Y/N stojącą przy blacie z kompletnie zagubioną miną, wokół niej rozrzucone były różne składniki.
— Co się stało? — zapytał, zbliżając się do niej.
Y/N spojrzała na niego z lękiem w oczach.
— Nie pamiętam, co miałam zrobić... — powiedziała cicho, jej głos drżał, a w oczach zbierały się łzy. — To tak, jakbym zapomniała, jak gotować. Próbuję, ale nic nie wychodzi.
Jungkook objął ją, czując, jak jego własny strach narasta. Y/N była nie tylko jego żoną, ale też silną, niezależną kobietą, która zawsze miała kontrolę nad swoim życiem. A teraz stała przed nim, bezradna jak dziecko.
— To tylko chwilowe — powiedział, próbując ją uspokoić. — Może po prostu jesteś zmęczona. Zajmij się czymś innym, a ja dokończę kolację, dobrze?
Y/N skinęła głową, ale w jej oczach wciąż widniało przerażenie. Jungkook próbował nie pokazać, jak bardzo to go poruszyło, ale w głębi duszy wiedział, że coś poważnie się dzieje.
Najgorszy moment nadszedł, gdy Y/N zaczęła tracić świadomość tego, kim jest. Pewnej nocy, gdy oboje leżeli już w łóżku, Y/N nagle wstała i zaczęła się ubierać. Jungkook obudził się zdezorientowany, patrząc na nią, jak w pośpiechu sięga po torebkę.
— Y/N, co robisz? — zapytał, siadając na łóżku.
— Muszę iść na plan — odpowiedziała, jej głos był pełen napięcia. — Reżyser czeka, nie mogę się spóźnić.
Jungkook spojrzał na zegarek. Była trzecia nad ranem. Wiedział, że tego dnia nie miała żadnych planów zawodowych.
— Kochanie, jest noc, nie masz dzisiaj pracy. Wracaj do łóżka — powiedział delikatnie, próbując ją uspokoić.
Y/N jednak zignorowała jego słowa, próbując otworzyć drzwi.
— Nie mogę, spóźnię się — jej głos stawał się coraz bardziej zdesperowany. — Muszę iść.
Jungkook szybko wstał, podszedł do niej i delikatnie złapał za ramiona, próbując przyciągnąć ją z powrotem do łóżka.
— Y/N, proszę, posłuchaj mnie. Nie ma żadnego planu zdjęciowego, jesteś w domu. Jesteś bezpieczna.
Jej oczy nagle zrobiły się puste, jakby przez chwilę nie wiedziała, gdzie jest. Spojrzała na Jungkooka, a jej twarz wyrażała dezorientację i strach.
— Jungkook? — zapytała, jakby nie była pewna, czy to naprawdę on. — Co się dzieje? Gdzie ja jestem?
Jungkook przytulił ją mocno, próbując przekazać jej poczucie bezpieczeństwa, mimo że jego własne serce łamało się na kawałki.
— Jesteś w domu, kochanie. Nic ci nie grozi. Jestem przy tobie — szeptał, starając się ją uspokoić. — Jesteś w domu.
Y/N w końcu rozluźniła się w jego ramionach, ale Jungkook wiedział, że coś jest poważnie nie tak. Następnego dnia zarezerwował wizytę u najlepszego neurologa w kraju.
W dniu, kiedy lekarze postawili diagnozę, świat Jungkooka runął. Diagnoza była jak wyrok. Guz mózgu, trudny do usunięcia, umiejscowiony w obszarze odpowiedzialnym za pamięć i świadomość. Lekarze tłumaczyli Jungkookowi, że guz był zbyt niebezpieczny, by podjąć się operacji bez ryzyka poważnych powikłań.
Jungkook siedział w gabinecie, trzymając w rękach dokumentację medyczną, starając się zrozumieć, jak to możliwe, że ich życie tak nagle się zmieniło. Obiecał sobie, że nie pozwoli jej odejść. Że znajdzie sposób, by uratować Y/N, nawet jeśli to oznaczało poszukiwanie specjalistów na całym świecie.
Od tego momentu Jungkook całkowicie poświęcił się opiece nad żoną. Każdego dnia patrzył, jak choroba powoli odbiera mu jego ukochaną. Y/N coraz częściej zapominała, kim była, kim on był. Czasami w środku rozmowy nagle przestawała mówić, jakby zapominała, co chciała powiedzieć. Innym razem siadała na podłodze, patrząc na ściany, nie wiedząc, gdzie jest i co się dzieje wokół niej.
Pewnego dnia, gdy Jungkook wrócił do domu z pracy, zobaczył Y/N siedzącą na środku salonu z pustym spojrzeniem. Wokół niej porozrzucane były książki, zdjęcia i różne przedmioty z ich wspólnego życia.
— Y/N? Co się stało? — zapytał, klękając obok niej.
Y/N spojrzała na niego, a w jej oczach pojawiły się łzy.
— Próbowałam sobie przypomnieć... — wyszeptała. — Kim jestem. Kim my jesteśmy. Ale... to wszystko znika. Czuję, że coś tracę, ale nie wiem, co to jest. Boję się, Jungkook.
Jungkook objął ją mocno, czując, jak jego własne serce rozpada się na kawałki. W tamtej chwili przysiągł sobie, że nie pozwoli jej zniknąć. Nie pozwoli, by ta choroba zabrała mu Y/N. Musiał ją uratować, bez względu na wszystko.
---
Kolejnego dnia, gdy słońce leniwie wschodziło nad Seulem, Jungkook wszedł do sypialni, niosąc tacy pełną ulubionych śniadań Y/N. Odkąd pamiętał, zawsze robił jej kawę o poranku — mocną, z odrobiną mleka i jedną łyżeczką cukru. Ale teraz Y/N siedziała na brzegu łóżka, patrząc na niego z dezorientacją. Jej oczy, które kiedyś świeciły miłością, teraz były puste i zagubione.
— Y/N, przyniosłem ci śniadanie — powiedział cicho, stawiając tacę na stoliku nocnym. Usiadł obok niej, próbując złapać jej spojrzenie.
— Kim jesteś? — zapytała nagle, a jej głos drżał. Jungkook poczuł, jak jego serce pęka na milion kawałków. To pytanie, które bał się usłyszeć najbardziej.
— Jestem Jungkook. Jestem twoim mężem — odpowiedział miękko, ale w jego głosie było słychać ból. Delikatnie wziął jej dłoń w swoje. — Kocham cię, Y/N.
Przez chwilę jej twarz wyrażała zmieszanie, jakby starała się coś sobie przypomnieć. Po chwili jednak jej spojrzenie zmiękło, a na jej ustach pojawił się lekki uśmiech.
— Jungkook... — powtórzyła cicho, jakby słowo to było jej obce. — Tak, chyba cię pamiętam.
Te momenty, gdy wracała do niego, były dla niego jak krople wody na pustyni. Trzymał się ich kurczowo, każdej krótkiej chwili, kiedy była jego Y/N. Te chwile były krótkie, ale dawały mu siłę, by walczyć dalej.
Codziennie dbał o nią z największą czułością. Pomagał jej w prostych czynnościach, które kiedyś wykonywała z zamkniętymi oczami — czesaniu włosów, ubieraniu się, a nawet jedzeniu. Każdego wieczoru, gdy układał ją do snu, czytał jej ulubione książki, mając nadzieję, że dźwięk jego głosu przeniesie ją z powrotem do rzeczywistości, gdzie byli razem szczęśliwi.
Jednak czasami Y/N wpadała w stany, w których traciła wszelką świadomość. Zdarzało się, że zaczynała krzyczeć, próbując uciec przed wyimaginowanymi zagrożeniami, których nie mógł zrozumieć. Jungkook wtedy trzymał ją mocno, szeptając słowa otuchy, dopóki nie uspokoiła się i nie zasnęła w jego ramionach, wyczerpana.
Nocami, gdy Y/N spała, Jungkook siedział przy niej, patrząc na jej spokojną twarz. Często łzy napływały mu do oczu, ale nigdy nie pozwalał sobie na płacz. Musiał być silny, dla niej. Mimo że ból rozrywał jego serce, wiedział, że nie może się poddać. Szukał dalej, desperacko wierząc, że gdzieś tam jest ktoś, kto potrafi uratować jego ukochaną.
Jednak każda kolejna konsultacja, każde badanie, przynosiło te same wyniki. Czas uciekał, a Y/N powoli gasła. Jej wspomnienia, ich wspólne chwile, wszystko to znikało, jakby nigdy nie istniało. Ale Jungkook nie pozwalał sobie na rezygnację. Wierzył, że ich miłość jest silniejsza niż choroba, że w końcu znajdzie sposób, by przywrócić ją do życia.
Bo w końcu, co znaczą pieniądze, władza i wpływy, gdy serce bije tylko dla jednej osoby? Dla Jungkooka, Y/N była wszystkim. A on był gotów zrobić wszystko, by ją ocalić, nawet jeśli oznaczało to walkę z losem samym.
Jungkook wiedział, że niezależnie od tego, co przyniesie przyszłość, jedno się nie zmieni — jego miłość do Y/N. Obiecał jej, że zawsze będzie przy niej, i zamierzał dotrzymać tej obietnicy, nawet jeśli ona już nie pamiętała ich wspólnych chwil. Bo miłość to nie tylko wspomnienia, to przede wszystkim wybór, by trwać przy drugiej osobie, bez względu na wszystko.
I tego wyboru Jungkook dokonywał każdego dnia, wierząc, że ich miłość przetrwa wszystko.
Jungkook przez wiele miesięcy żył w nieustannym strachu. Każdego dnia walczył o Y/N, desperacko szukając lekarza, który mógłby podjąć się operacji. Było to jak poszukiwanie igły w stogu siana, a czas nie był jego sprzymierzeńcem. Choć miał dostęp do najlepszych specjalistów na całym świecie, wszyscy byli zgodni — przypadek Y/N był zbyt skomplikowany, zbyt ryzykowny. Ale Jungkook nie mógł się poddać. Nie mógł patrzeć, jak jego żona powoli odchodzi, zapominając o ich miłości, ich wspólnym życiu.
Czas jednak mijał, a Y/N coraz bardziej oddalała się od rzeczywistości. Pewnego dnia, gdy Jungkook wrócił do domu po kolejnej rozmowie z lekarzami, zobaczył, że Y/N nie ma. Przestraszony, zaczął jej szukać w całym domu. Znalazł ją w ich sypialni, stojącą przy oknie, patrzącą na deszcz.
— Y/N? — zapytał cicho, podchodząc do niej.
Ona jednak nie odwróciła się.
— Jungkook, czy ja umieram? — zapytała nagle, a jej głos był pełen bólu i strachu.
Jungkook poczuł, jak łzy napływają mu do oczu. Owinął ramiona wokół niej, przyciągając ją do siebie.
— Nie, kochanie. Nie pozwolę ci odejść. Obiecuję. Znajdę sposób, by cię uratować.
Pewnego dnia, kiedy już niemal tracił nadzieję, zadzwonił telefon. Dzwonił do niego jeden z profesorów z renomowanej kliniki w Szwajcarii, z którym Jungkook skontaktował się kilka tygodni wcześniej. Mężczyzna, dr Laurent, miał wyjątkową reputację i specjalizował się w najtrudniejszych przypadkach neurochirurgicznych.
— Panie Jeon, mamy dobrą wiadomość — zaczął lekarz. — Po dokładnej analizie przypadku pańskiej żony, zespół w naszej klinice postanowił podjąć się operacji. Jest ryzykowna, ale widzimy szansę na powodzenie.
Jungkook poczuł, jak jego serce przyspiesza. Mimo strachu, poczuł przebłysk nadziei, której tak bardzo potrzebował.
— Kiedy możemy zacząć? — zapytał, niemal natychmiast gotowy do działania.
— Jak najszybciej. Czas jest kluczowy, a stan pańskiej żony pogarsza się. Proszę przygotować się do przylotu. Czekamy na państwa w ciągu tygodnia.
Rozmowa skończyła się, a Jungkook przez chwilę stał nieruchomo, z telefonem w dłoni. Przez jego ciało przepływały różne emocje — nadzieja, strach, ulga. W końcu pojawiła się realna szansa na uratowanie Y/N. Teraz wszystko zależało od tego, czy operacja się powiedzie.
Podróż do Szwajcarii była cicha, pełna refleksji i modlitw. Y/N była spokojna, choć jej oczy nadal były puste, a pamięć nie wracała. Jungkook jednak nie spuszczał z niej wzroku, gotów zrobić wszystko, by być przy niej w każdej chwili.
Klinika była nowoczesna, położona w malowniczym otoczeniu alpejskich gór. Mimo że widoki były zapierające dech w piersiach, Jungkook nie mógł się nimi cieszyć. Wszystko, co liczyło się w tym momencie, to bezpieczeństwo Y/N.
Dzień operacji nadszedł szybciej, niż się spodziewał. Przez całą noc Jungkook czuwał przy łóżku żony, trzymając jej dłoń, jakby to mogło ją uchronić przed nadchodzącym ryzykiem. Patrzył na jej spokojną twarz, modląc się w duchu, by jeszcze kiedyś zobaczyć w jej oczach miłość, którą kiedyś darzyła tylko jego.
— Y/N, kocham cię — wyszeptał tuż przed tym, jak lekarze zabrali ją na salę operacyjną. — Czekam na ciebie, zawsze.
Czas operacji dłużył się niemiłosiernie. Każda minuta była dla Jungkooka wiecznością. Siedział w poczekalni, zupełnie sam, z dłońmi zaciśniętymi na oparciach krzesła. Przez jego głowę przewijały się różne scenariusze, ale nie pozwalał sobie na myślenie o najgorszym.
W końcu drzwi sali operacyjnej otworzyły się, a dr Laurent wyszedł na korytarz. Jego twarz była spokojna, ale zarazem pełna skupienia.
— Panie Jeon, operacja zakończyła się sukcesem — powiedział lekarz, a Jungkook poczuł, jak kamień spada mu z serca. — Udało nam się usunąć guza. Teraz musimy czekać na jej wybudzenie. Pierwsze godziny i dni będą kluczowe, ale jesteśmy dobrej myśli.
Jungkook nie mógł uwierzyć w to, co słyszy. Chociaż wiedział, że to jeszcze nie koniec walki, pierwszy raz od wielu miesięcy poczuł prawdziwą nadzieję. Z wdzięcznością uścisnął dłoń lekarza, a potem poprosił, by mógł zobaczyć Y/N.
Leżała na białym łóżku w sali pooperacyjnej, podłączona do różnych urządzeń, które monitorowały jej stan. Jungkook usiadł obok niej, chwytając jej rękę w swoją. Była zimna, ale on czuł ciepło, które wracało do jego serca.
— Y/N, jesteś taka silna — szeptał, delikatnie głaszcząc jej dłoń. — Wrócisz do mnie, wiem to. Czekam na ciebie.
Czekał z nią przez kilka kolejnych godzin, obserwując, jak jej oddech powoli staje się bardziej regularny. Każde piknięcie monitorów było dla niego jak melodia, która przypominała mu, że jego żona wciąż jest z nim. Mimo zmęczenia, nie chciał opuścić jej na chwilę.
W końcu, po długich godzinach, Y/N zaczęła się powoli budzić. Jej powieki drżały, a Jungkook z napięciem pochylał się nad nią, modląc się, by spojrzała na niego z tym samym ciepłem, które kiedyś widział w jej oczach.
— Y/N? — wyszeptał, gdy jej oczy w końcu się otworzyły. Spojrzała na niego, a w jej spojrzeniu było coś, czego nie widział od dłuższego czasu — świadomość.
— Jungkook? — Jej głos był słaby, ale wypełniony uczuciem, którego tak bardzo mu brakowało. — Co się stało? Gdzie jestem?
Jungkook poczuł, jak łzy cisną mu się do oczu. Pochylił się nad nią, delikatnie przyciskając jej dłoń do swoich ust.
— Jesteś bezpieczna, kochanie. Operacja się udała. Jesteśmy razem. — Jego głos drżał od emocji, ale w sercu czuł niewyobrażalną ulgę. — Tak bardzo się o ciebie bałem.
Y/N spojrzała na niego, a na jej twarzy pojawił się słaby, ale szczery uśmiech.
— Wiedziałam, że będziesz przy mnie — powiedziała, a w jej oczach pojawiły się łzy. — Dziękuję, że mnie nie zostawiłeś.
Jungkook nie mógł już dłużej powstrzymywać łez. Przytulił ją delikatnie, czując, jak jej serce bije równo z jego.
Czas rekonwalescencji był długi i pełen wyzwań, ale Y/N powoli wracała do zdrowia. Chociaż miała jeszcze przed sobą wiele trudnych dni, pamięć zaczęła wracać, a wraz z nią miłość, którą tak długo skrywały zakamarki jej umysłu. Jungkook był przy niej każdego dnia, tak jak obiecał. W końcu mieli szansę na nowy początek, na odbudowanie wspomnień, które zostały na chwilę utracone.
Miłość, którą dzielili, przetrwała największą próbę, a oni sami wyszli z niej silniejsi niż kiedykolwiek wcześniej. Wspólne życie znów nabierało barw, a Jungkook wiedział, że bez względu na to, co jeszcze przyniesie los, będzie walczył o swoją żonę do ostatniego tchu. Bo dla niego, Y/N była wszystkim.
Od Autorki: Witajcie kochani. To kolejny One shot, który wykonałam na zamówienie. Trochę ostatnio z nimi poszalałam. Sara mam nadzieję, że przygotowana przeze mnie historia ci się spodobała.
Czytelniku! Proszę, zostaw po sobie ślad- komentarz i/lub gwiazdkę. To dla mnie znak, że to, co tworzę, Ci się podoba. Do zobaczenia w kolejnym rozdziale.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top