Enemies to Us | NIKI

Nishimura Riki zawsze miał talent do sprawiania kłopotów, ale dzisiaj przeszedł samego siebie. Kiedy weszłam do szkoły, od razu poczułam, że coś jest nie tak. Szeptane komentarze, chichoty i ukradkowe spojrzenia podążały za mną na każdym kroku. Wszyscy coś wiedzieli, ale ja jeszcze nie zdążyłam się zorientować, co się dzieje.

Kiedy weszłam do klasy, zobaczyłam to od razu. Na mojej ławce leżała otwarta książka, którą ktoś musiał podłożyć. Podeszłam bliżej, a moje serce zamarło, kiedy zobaczyłam karykaturalny portret mnie samej na pierwszej stronie. Ktoś zadbał o każdy szczegół, aby uczynić mnie obiektem drwin. Pod obrazkiem widniał podpis: „Minju – Królowa Dramatów".

Wzięłam książkę do ręki i zaczęłam ją przeglądać, a z każdą stroną czułam, jak wzbiera we mnie gniew. W środku znajdowała się lista moich rzekomych „dram" z całego roku szkolnego, od wyolbrzymionych reakcji na oceny, po osobiste sytuacje, o których wiedział tylko wąski krąg osób. Wszystko to było przedstawione w najbardziej kpiący sposób. Wiedziałam, że wszyscy w klasie już to przeczytali – mogłam to wyczytać z ich rozbawionych spojrzeń.

Nie musiałam długo myśleć, kto mógł to zrobić. Niki. Spojrzałam w jego stronę, a on siedział rozparty na swojej ławce, z tym swoim irytującym, zwycięskim uśmieszkiem.

Podeszłam do niego, starając się opanować drżenie rąk.

— Nishimura — powiedziałam, z trudem powstrzymując gniew. — To twoja robota, prawda?

— Minju, o co ci chodzi? — zapytał, udając niewiniątko, chociaż jego uśmiech zdradzał wszystko. — Masz coś przeciwko małemu żartowi?

Zacisnęłam zęby, czując, jak krew zaczyna mi się gotować.

— Małemu żartowi? — powtórzyłam, niemal nie wierząc w to, co słyszę. — To, co zrobiłeś, było poniżej wszelkiej krytyki. Dlaczego to robisz?

— A dlaczego nie? — Niki wzruszył ramionami. — Trochę dystansu do siebie, Minju.

Spojrzałam na niego z pogardą i bez dalszych słów wyszłam z klasy. W środku czułam się rozbita, ale wiedziałam jedno – to nie mogło się tak skończyć. Musiałam mu pokazać, że nie jestem kimś, kogo można tak po prostu upokorzyć.

Wiedziałam, gdzie mogłam uderzyć, żeby naprawdę zabolało. Niki traktował taniec bardzo poważnie, a jego występ na jutrzejszych zawodach tanecznych był dla niego szalenie ważny. Pomyślałam, że skoro on upokorzył mnie przed całą szkołą, to ja mogłam zrobić to samo, tylko w bardziej subtelny sposób.

Po lekcjach poczekałam, aż wszyscy wyjdą z sali gimnastycznej, gdzie Niki trenował do swojego występu. Kiedy tylko zobaczyłam, że zniknął za drzwiami, wślizgnęłam się do środka. Jego torba leżała na ławce, a obok niej – buty taneczne.

„Wystarczy jeden mały ruch" – pomyślałam, wyciągając z kieszeni mały flakonik olejku, który znalazłam w domu. To był olejek zapachowy, wystarczająco śliski, żeby zniszczyć jego plany. Ostrożnie zdjęłam buty, nasączyłam ich podeszwy, a potem starannie włożyłam je z powrotem do torby. Z wyglądu nic się nie zmieniło, ale ja wiedziałam, że teraz były zdradliwie śliskie.

Następnego dnia, tuż przed zawodami, Niki znów mnie zaczepił na korytarzu.

— Jak się czujesz, Królowo Dramatów? — zapytał, rzucając mi kpiące spojrzenie.

— Lepiej niż ty po dzisiejszym występie — odparłam chłodno, nie spuszczając z niego wzroku. Wiedziałam, że moje słowa zaintrygowały go, ale japończyk tylko wzruszył ramionami, jakby nic sobie z tego nie robił.

— Zobaczymy — rzucił, uśmiechając się szeroko. — Ale chyba będziesz musiała się przygotować na kolejną przegraną.

Nie odpowiedziałam, tylko odeszłam, czując, że nerwy zaczynają mnie zjadać od środka. Wiedziałam, co zrobiłam, i nie mogłam się już wycofać.

Sala gimnastyczna była pełna uczniów i nauczycieli. Wszyscy czekali na początek zawodów, a Niki był jednym z głównych wykonawców. Zza kulis obserwowałam, jak wszedł na parkiet, pewny siebie jak zawsze.

Wszystko szło dobrze, aż do momentu, gdy zaczął wykonywać swój popisowy obrót. Wtedy buty zawiodły. Noga poślizgnęła się na podłodze, a on sam runął na ziemię z głośnym hukiem. Sala zamarła, a ja patrzyłam, jak Nishimura próbuje się podnieść, zdezorientowany i zawstydzony. Jego występ był zrujnowany.

Gdy schodził ze sceny, nasze spojrzenia się spotkały. W jego oczach zobaczyłam gniew, ale i coś więcej – zrozumienie, że to ja byłam za to odpowiedzialna.

— To ty — powiedział cicho, gdy tylko znalazł się na tyle blisko, by nikt inny tego nie usłyszał. Jego głos drżał od tłumionych emocji.

— Może teraz nauczysz się, że nie warto zadzierać z Królową Dramatów — odparłam chłodno, choć w środku poczułam ukłucie wyrzutów sumienia.

Chłopak patrzył na mnie przez chwilę, jakby próbował zrozumieć, kim naprawdę jestem. W końcu odwrócił wzrok i odszedł bez słowa.

Zostałam na swoim miejscu, patrząc za nim, z uczuciem, że to nie było nasze ostatnie starcie. Ale tym razem, to ja byłam górą – przynajmniej na razie.

Przez kilka kolejnych dni Niki rzucał mi mordercze spojrzenia, jakby próbował spalić mnie wzrokiem. Każde nasze spotkanie było napięte, a atmosfera między nami była tak gęsta, że można było ją kroić nożem. W szkole wszyscy zauważyli zmianę w jego zachowaniu. Niki, który zawsze był uśmiechnięty, teraz chodził z zaciśniętymi szczękami, a jego oczy błyszczały gniewem za każdym razem, gdy tylko na mnie spojrzał.

Nie mogłam jednak zaprzeczyć, że w głębi serca czułam satysfakcję. Udało mi się go zranić, pokazać mu, że nie jestem bezbronną ofiarą, którą można bezkarnie drwić. Każde spojrzenie, które mi rzucał, przypominało mi o tym, że miałam nad nim przewagę. Ale z każdym kolejnym dniem ta satysfakcja zaczynała słabnąć, a w jej miejsce pojawiały się mieszane uczucia.

Pewnego dnia, gdy szłam korytarzem, zauważyłam go, jak opierał się o ścianę obok swojej szafki. Gdy mnie zobaczył, jego twarz natychmiast stężała. Podszedł bliżej, a ja zatrzymałam się, gotowa na kolejną konfrontację.

— Myślisz, że to było zabawne? — zapytał cicho, ale jego głos był pełen tłumionych emocji. — Myślisz, że to, co zrobiłaś, było w porządku?

Spojrzałam mu prosto w oczy, próbując zachować zimną krew.

— A ty myślisz, że to, co ty robisz, jest w porządku? — odpowiedziałam równie spokojnie. — Nie mogłeś się spodziewać, że będę się tylko bronić. Musiałeś wiedzieć, że kiedyś się odegram.

Niki zacisnął pięści, ale nie odwrócił wzroku.

— Nie spodziewałem się, że posuniesz się tak daleko — powiedział, a w jego głosie zabrzmiała nuta zaskoczenia, jakby dopiero teraz zrozumiał, że jego „ofiara" była zdolna do takiego ruchu. — Ale jeśli myślisz, że to koniec, to się mylisz.

Przez chwilę oboje staliśmy w milczeniu, mierząc się wzrokiem. W końcu odwrócił się i odszedł, zostawiając mnie z bijącym sercem i mnóstwem pytań w głowie. Wiedziałam, że to nie było nasze ostatnie starcie, i choć byłam na to gotowa, coś w jego tonie sprawiło, że poczułam niepokój.

Każde kolejne spotkanie było pełne napięcia. Na przerwach, w korytarzach, na lekcjach – Niki zawsze był gdzieś w pobliżu, obserwując mnie z nieprzeniknionym wyrazem twarzy. Czasami miałam wrażenie, że zbliża się do mnie celowo, jakby testował, jak daleko mogę się posunąć. Były momenty, kiedy nasze spojrzenia spotykały się na dłużej, i wtedy czułam, jakby między nami toczyła się niewypowiedziana wojna.

W końcu, po kilku dniach tej ciszy przed burzą, nadszedł moment, który zmienił wszystko. To było po lekcjach, kiedy szkoła zaczynała pustoszeć. Szłam w stronę wyjścia, gdy nagle usłyszałam kroki za sobą. Odwróciłam się i zobaczyłam Nikiego, który szedł szybkim krokiem w moim kierunku.

— Minju, musimy porozmawiać — powiedział stanowczo, a w jego głosie nie było śladu żartu.

Przez chwilę zastanawiałam się, czy nie lepiej po prostu uciec, ale wiedziałam, że prędzej czy później musimy to wyjaśnić. Zatrzymałam się i odwróciłam do niego.

— O czym chcesz rozmawiać? — zapytałam chłodno, choć w środku byłam pełna obaw.

— O tym, co się dzieje między nami — odpowiedział, zatrzymując się tuż przede mną. — Nie możemy tak dalej funkcjonować. To musi się skończyć.

— Co chcesz przez to powiedzieć? — zapytałam, zaskoczona jego tonem.

Niki spuścił wzrok na chwilę, jakby zastanawiał się nad swoimi słowami.

— Chcę powiedzieć, że chyba oboje przeszliśmy granicę — powiedział cicho. — Nie wiem, kiedy to się zaczęło, ale oboje wiemy, że to, co teraz robimy, nikomu nie służy.

Przez chwilę milczałam, próbując zrozumieć, co tak naprawdę stara się powiedzieć. Czy to była próba zakończenia tej wojny, którą toczyliśmy? A może coś więcej?

— Więc co proponujesz? — zapytałam, wciąż czujna, gotowa na jego kolejne zagranie.

— Rozejm — powiedział z powagą, patrząc mi prosto w oczy. — Przynajmniej na jakiś czas. Zobaczymy, czy damy radę przestać sobie dokuczać. Jeśli to nie zadziała, wrócimy do tego, co było. Ale może... warto spróbować inaczej.

To było coś, czego zupełnie się nie spodziewałam. Nishimura Riki, który proponuje zawieszenie broni? Czyżby naprawdę zrozumiał, że poszliśmy za daleko?

— Dobrze — powiedziałam po chwili namysłu. — Spróbujmy.

Niki wyciągnął rękę, a ja przez moment wahałam się, czy ją uścisnąć. W końcu jednak zrobiłam to, czując, jak jego dłoń mocno ściska moją. Ten prosty gest był dla nas obojga czymś więcej – początkiem czegoś nowego, czegoś, co mogło zmienić naszą relację na zawsze.

— Mam nadzieję, że Heeseung hyung się nie mylił — mruknął pod nosem Niki, jakby nieświadomie wypowiadał swoje myśli na głos. Wydawało mi się, że nie zdawał sobie sprawy, że go usłyszałam.

Zatrzymałam się na chwilę, wpatrując się w niego z uniesionymi brwiami.

— Co? — zapytałam z niedowierzaniem. — Nie zawarłeś rozejmu dlatego, że chciałeś, ale dlatego że któryś ze starszych kolegów ci tak powiedział?

Niki zmieszał się, jakby został przyłapany na gorącym uczynku. Próbował uniknąć mojego spojrzenia, ale w końcu wzruszył ramionami, jakby chciał to zbagatelizować.

— Nie dokładnie tak... — zaczął, ale widząc moją minę, westchnął i dodał: — Dobra, może trochę tak. Heeseung powiedział, że ten konflikt nas do niczego nie zaprowadzi, i... miał rację. Może lepiej przestać się ciągle kłócić i zobaczyć, co będzie dalej.

Spojrzałam na niego uważnie, próbując ocenić, czy mówi prawdę. W jego oczach dostrzegłam coś, co wcześniej umykało mojej uwadze – szczerość. Może rzeczywiście, mimo wszystko, chciał coś zmienić.

— Więc to było dla ciebie tylko polecenie do wykonania? — zapytałam, czując, jak gniew znów narasta we mnie. — Nawet nie myślałeś o tym na poważnie?

— Nie, to nie tak! — Niki uniósł ręce w obronnym geście. — Okej, może to Heeseung mi zasugerował, ale naprawdę chcę to zakończyć. Wiesz, już mi się to wszystko znudziło... To całe dokuczanie.

Przyglądałam mu się przez chwilę, zastanawiając się, czy mogę mu zaufać. Z jednej strony wiedziałam, że to, co robiliśmy, nie miało sensu i prowadziło tylko do coraz większego chaosu. Z drugiej strony, nie byłam pewna, czy Niki rzeczywiście miał na myśli coś więcej niż tylko spełnienie czyjejś rady.

— Dobra — powiedziałam w końcu, biorąc głęboki oddech. — Dajmy temu szansę. Ale wiedz jedno, Niki. Jeśli znowu zaczniesz swoje sztuczki, nie będzie już mowy o żadnych rozejmach.

Niki skinął głową, a jego twarz złagodniała.

— Zgoda — powiedział z uśmiechem, który wydawał się szczery. — Obiecuję, Minju.

Choć nadal byłam ostrożna, poczułam, że może rzeczywiście uda nam się zacząć od nowa. Może ta nieoczekiwana propozycja rozejmu była czymś, co mogło zmienić nie tylko nasze relacje, ale i nas samych. Ale jedno było pewne – jeśli miało to się udać, musieliśmy oboje zrozumieć, że tym razem nie ma już miejsca na żarty.

Przez najbliższe kilka dni byłam w szoku. Niki naprawdę się starał i zachowywał się zupełnie inaczej niż zwykle. Był koleżeński, a nawet pomocny. Wciąż nie mogłam uwierzyć, że chłopak, który jeszcze niedawno dokuczał mi na każdym kroku, teraz był taki... normalny.

Na przerwach przestał mi rzucać złośliwe uwagi, a zamiast tego czasem zaczynał rozmowę, jakby nic nigdy między nami się nie wydarzyło. Kilka razy nawet zaoferował, że pomoże mi z jakimiś drobnymi sprawami. Na lekcjach siedział spokojnie i nie próbował mnie rozproszyć, a kiedy przypadkiem nasze spojrzenia się spotykały, uśmiechał się lekko, zamiast rzucać mordercze spojrzenia.

Z jednej strony cieszyłam się z tej zmiany, ale z drugiej czułam się niepewnie. Często zastanawiałam się, czy to wszystko jest tylko jakąś nową sztuczką, którą Niki przygotowuje, żeby mnie zaskoczyć w najmniej spodziewanym momencie. Obserwowałam go uważnie, próbując dostrzec jakiś znak, że to tylko fasada, ale nic takiego się nie działo.

Pewnego dnia, podczas wspólnej pracy w grupie na lekcji biologii, Niki zaskoczył mnie po raz kolejny. Zamiast przekomarzać się i próbować przejąć kontrolę nad projektem, jak to miał w zwyczaju, zapytał mnie o zdanie.

— Minju, jak myślisz, powinniśmy zacząć od tego rozdziału czy przejść do innego? — zapytał z powagą, patrząc na mnie z takim zainteresowaniem, jakby naprawdę zależało mu na mojej opinii.

Spojrzałam na niego, wciąż nieco zdezorientowana tą zmianą.

— Myślę, że powinniśmy zacząć od tego, żeby lepiej zrozumieć całość — odpowiedziałam, czując się dziwnie, że traktował mnie tak poważnie.

Niki skinął głową, jakby to była najlogiczniejsza decyzja, a potem zaczęliśmy pracować razem. Współpraca z nim była zaskakująco łatwa i efektywna. Nie było żadnych złośliwych uwag, nie próbował mnie poprawiać ani krytykować. Po prostu... pracował ze mną, jak równy z równym.

Gdy lekcja się skończyła, spakowałam swoje rzeczy i skierowałam się do wyjścia, wciąż zastanawiając się, co mogło go tak bardzo zmienić. Zanim jednak wyszłam z klasy, Niki podszedł do mnie i uśmiechnął się.

— Dobrze nam poszło, co? — zapytał, jakby nie było to nic nadzwyczajnego.

— Tak... — odpowiedziałam, nadal niepewna, co o tym wszystkim myśleć. — Naprawdę się starałeś.

— Obiecałem, że spróbuję — odparł. — I mam nadzieję, że widzisz, że dotrzymuję słowa.

Skinęłam głową, a on pożegnał się i wyszedł z klasy, zostawiając mnie z mnóstwem myśli. Może rzeczywiście coś się w nim zmieniło. Może... Nishimura Riki nie był już tym samym chłopakiem, który sprawiał mi tyle kłopotów. A może, co było jeszcze bardziej przerażające, to ja zaczynałam patrzeć na niego inaczej.

Po kilku tygodniach, które minęły zaskakująco spokojnie, nadeszły kolejne zawody taneczne. Cała szkoła żyła tym wydarzeniem, a emocje sięgały zenitu. Dla Nikiego to była ważna chwila – jego zespół przygotowywał się do tego występu od miesięcy. Wszyscy mówili, że tym razem mają szansę na zwycięstwo.

Kiedy siedziałam na widowni, czekając na jego występ, coś we mnie się zmieniło. Zamiast czuć zwykłą, obojętną ciekawość, zauważyłam, że w sercu zagościła nieznana mi dotąd mieszanka emocji. Z każdą chwilą, gdy patrzyłam na scenę, uświadamiałam sobie, że zaczęłam inaczej traktować Nikiego.

Nie mogłam uwierzyć, że jeszcze niedawno robiłam wszystko, żeby mu dokuczyć, a teraz... teraz moje serce biło szybciej na myśl o tym, że zaraz zobaczę go na scenie. Przez ostatnie tygodnie Niki pokazał mi swoją zupełnie nową stronę – był wyrozumiały, koleżeński, a nawet... troskliwy. Te wszystkie drobne gesty, rozmowy i uśmiechy, które wcześniej wydawały się nic nieznaczące, teraz zaczęły nabierać nowego znaczenia.

Kiedy w końcu jego zespół pojawił się na scenie, czułam, jak serce mi wali. Niki wyglądał pewnie, jego ruchy były pełne energii i precyzji. Był w swoim żywiole, a ja nie mogłam oderwać od niego wzroku. Z każdym kolejnym krokiem, obrotem i skokiem, czułam, jak narasta we mnie coś, czego wcześniej nie chciałam przyznać.

To było dziwne, ale zarazem ekscytujące. Zaczęłam zdawać sobie sprawę, że nie chodziło tylko o to, że Niki przestał mi dokuczać. Chodziło o coś więcej. Przestał być dla mnie tylko „tym chłopakiem, który sprawiał mi problemy" – stał się kimś, na kim zaczynało mi zależeć.

Kiedy występ się skończył, publiczność wybuchła owacjami. Niki i jego zespół zeskoczyli ze sceny, a ja nie mogłam się powstrzymać przed uśmiechem, gdy nasze spojrzenia się spotkały. On również się uśmiechnął – ale tym razem nie był to jego zwykły, zawadiacki uśmiech. Było w nim coś innego, coś, co sprawiło, że poczułam ciepło w środku.

Chwilę później, gdy wszyscy zaczęli się rozchodzić, podeszłam do niego. Chciałam pogratulować mu występu, ale słowa uwięzły mi w gardle. W końcu to on pierwszy się odezwał.

— I jak, Minju? — zapytał z lekkim uśmiechem. — Udało mi się zrobić na tobie wrażenie?

Spojrzałam na niego i nagle zrozumiałam, że nie mogę już dłużej ukrywać tego, co czuję. Uśmiechnęłam się, a moje serce zabiło mocniej.

— Tak, Niki — odpowiedziałam szczerze. — Zrobiłeś na mnie ogromne wrażenie.

Zaczęłam wpatrywać się w jego usta, niemal jakby były jedyną rzeczą, na której mogłam się teraz skupić. Mój wzrok automatycznie przesunął się z jego oczu na wargi, które wciąż były lekko wygięte w uśmiechu. Serce zaczęło mi bić jeszcze szybciej, a myśli plątały się w chaosie.

To było tak, jakby nagle cały świat zwolnił, a ja mogłam tylko zastanawiać się, jak to możliwe, że wcześniej nie zwróciłam na to uwagi. Jego usta były pełne, miękkie, a ich kształt był niemal hipnotyzujący. Miałam wrażenie, że każda sekunda przeciąga się w nieskończoność, a ja nie mogłam przestać wyobrażać sobie, jak by to było...

— Minju? — Jego głos wyrwał mnie z zamyślenia.

Mrugnęłam, zdając sobie sprawę, że Niki patrzy na mnie z lekkim zaskoczeniem.

— Coś się stało? — zapytał, a w jego głosie pojawiła się nuta troski.

Zarumieniłam się, czując, jak ciepło rozlewa się po mojej twarzy. To było tak zawstydzające – przyłapał mnie na gapieniu się na jego usta! Próbowałam szybko zebrać myśli i odpowiedzieć, ale przez moment nie mogłam znaleźć właściwych słów.

— Ja... nie, nic — wydukałam w końcu, odwracając wzrok, żeby ukryć swoje zmieszanie. — Po prostu... myślałam o czymś.

— O czymś? — zapytał, pochylając się nieco bliżej, jakby chciał wyciągnąć ze mnie więcej.

Moje serce znów zaczęło bić jak szalone, a ja poczułam, jak między nami znowu rośnie napięcie. Przez chwilę czułam, że jeśli nie zrobię czegoś teraz, mogę stracić tę jedyną szansę na coś więcej.

— O tobie — wyszeptałam, zanim zdążyłam się powstrzymać.

Niki zamrugał z zaskoczeniem, ale po chwili na jego twarzy pojawił się uśmiech, który był inny niż wszystkie poprzednie. Był ciepły, delikatny, jakby on również poczuł coś podobnego.

— Wiesz, Minju — zaczął cicho, patrząc mi prosto w oczy. — Ja też myślałem o tobie. I to od dłuższego czasu.

W tej chwili wszystkie moje obawy i wątpliwości zniknęły. Wpatrując się w niego, wiedziałam, że cokolwiek by się teraz nie stało, nasze relacje nie będą już takie same. Czułam, jak dystans między nami maleje, a ja nie miałam już żadnych wątpliwości, co tak naprawdę czuję.

I nagle, zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, Niki złapał moją twarz w swoje dłonie i pocałował. Czas jakby się zatrzymał, a wszystko wokół przestało istnieć. Jego usta były miękkie i ciepłe, a pocałunek delikatny, jakby nie chciał mnie przestraszyć, ale zarazem był pełen emocji, które przez tyle czasu oboje tłumiliśmy.

Na początku byłam zaskoczona, ale szybko odpłynęłam w ten moment, odwzajemniając pocałunek z uczuciem, które narastało we mnie przez te wszystkie tygodnie. Czułam, jak jego palce delikatnie gładzą moją skórę, a jego bliskość sprawiała, że zapomniałam o całym świecie. To było idealne, tak jakby wszystko w końcu znalazło swoje miejsce.

Kiedy w końcu odsunęliśmy się od siebie, oboje łapaliśmy oddech, patrząc sobie w oczy. W jego spojrzeniu widziałam mieszankę radości, ulgi i czegoś, co można było nazwać uczuciem, na które oboje nie byliśmy gotowi wcześniej się przyznać.

— To... było niesamowite — wyszeptał Niki, uśmiechając się nieśmiało, co było u niego rzadkością.

Przytaknęłam, wciąż trochę oszołomiona tym, co się właśnie wydarzyło. A wtedy, w jednej krótkiej chwili, wszystkie drobne gesty, uśmiechy i rozmowy z ostatnich tygodni nabrały nowego sensu.

Nagle poczułam falę wdzięczności wobec jego kolegów, którzy najwyraźniej byli siłą napędową tej zmiany. Gdyby nie oni, Niki pewnie nigdy nie zdecydowałby się na rozejm, a my wciąż tkwilibyśmy w tej bezsensownej grze w kotka i myszkę. Teraz wiedziałam, że było warto. Wszystko, co przeżyliśmy, prowadziło nas do tego momentu.

— Powinnam podziękować Heeseungowi i reszcie — powiedziałam z uśmiechem, patrząc na niego z czułością. — Gdyby nie oni, pewnie nigdy byśmy do tego nie doszli.

Niki roześmiał się, przysuwając mnie bliżej siebie.

— Może — zgodził się, patrząc na mnie z tym charakterystycznym błyskiem w oczach. — Ale to, co teraz czuję, to wyłącznie moja decyzja. I nie zamierzam jej zmieniać.

W jego słowach była obietnica, która sprawiła, że poczułam się jeszcze bardziej pewnie. Wiedziałam, że od teraz nic nie będzie już takie samo, a nasze relacje przeszły na zupełnie nowy poziom.

Od Autorki: Witajcie kochani. To kolejny One shot, który wykonałam na zamówienie. Anna mam nadzieję, że przygotowana przeze mnie historia ci się spodobała. Szczerze ta fabuła bardziej pasowała mi na książkę, ale może to kiedyś.

Czytelniku! Proszę, zostaw po sobie ślad- komentarz i/lub gwiazdkę. To dla mnie znak, że to, co tworzę, Ci się podoba. Do zobaczenia w kolejnym rozdziale.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top