Criminal Love || Jungkook
Siła jego pchnięć sprawiała, że przesuwałam się na łóżku. Wchodził we mnie z niesamowitą mocą, dając mi dokładnie to, co chciałam przyjąć. Doprowadzał mnie na skraj rozkoszy. Patrzył na mnie pewny siebie i z lekko ironicznym uśmiechem, jakby wiedział, co się stanie. Zamknęłam oczy i zatraciłam się w odczuwaniu go w sobie, głęboko. I to bardzo głęboko.
Chwycił mnie za nadgarstki i przeniósł moje ręce na wezgłowie łóżka.
– Będziesz musiała trzymać się mocno – szepnął i zmieniwszy rytm ruchów bioder, zarzucił sobie na ramię moją nogę.
– Jungkook! – krzyknęłam, czując zbliżający się spazm. Patrzył na mnie tymi przeklęcie brązowymi oczami, gdy zaciskałam się na nim.
– Mmm, Jungkook! – zawołałam znowu. I w tej chwili się obudziłam. Ręce miałam za głową, a dłonie mocno zaciskałam na oparciu łóżka.
Na chwilę zamknęłam oczy i z wysiłkiem rozplotłam palce. Trzymałam się tak mocno, że miałam na dłoniach wgniecenia.
Ledwie wstałam. Byłam spocona i dyszałam. Naprawdę dyszałam. Kołdra leżała na podłodze przed łóżkiem, a pod nią zakopał się Bam. Było mu widać tylko nos.
– Bam, bawisz się w chowanego?
– Hau – padła rozzłoszczona odpowiedź i spod pościeli, za nosem, wyłoniła się psia mordka.
– Możesz wyjść, głuptasku. Pańcia już nie będzie krzyczała. Chyba. – Śmiałam się sama z siebie, przeczesując palcami wilgotne włosy.
Całe moje ciało było rozkosznie spocone, więc podeszłam pod wylot klimatyzacji. Musiałam ochłonąć.
– Niewiele brakowało, co, O? – Uśmiechnęłam się. Zacisnęłam uda i poczułam przyjemne napięcie między nimi.
Jungkook śnił mi się od naszego spotkania w korytarzu na komisaracie, kiedy został zatrzymany. Nie chciałam tych snów, naprawdę nie chciałam, ale moja podświadomość brała górę i nieźle sobie z nim poczynała. Nocą moje ciało i umysł przestawały ze sobą współpracować.
Bam przemaszerował koło moich nóg i pobiegł do kuchni, żeby odtańczyć swój taniec przy misce, tylko by dostać jedzenie w środku nocy.
– Już, już. Nie denerwuj się – uspokajałam go, gdy chodził między moimi nogami. Wrzuciłam mu do miski trochę żarełka i włączyłam ekspres do kawy. Usiadłam przy stole, próbując wziąć się w garść. Nadal miałam przyśpieszony oddech.
Ten sen był, cóż, bardzo wyrazisty. Znowu zobaczyłam go nad sobą, kropla potu spływała mu po nosie i skapnęła na moje piersi. Przybliżył się i przesunął językiem od brzucha, przez piersi aż do...
Dzyń, dzyń!
Dźwięk mojego telefonu wybił mnie z pikantnych marzeń i byłam mu za to wdzięczna. Ponownie zaczęłam się podniecać. „Ale czy to problem?".
Sięgnęłam po telefon i zmarszczyłam brwi z rozdrażnienia. Dzwonili z pracy, co oznaczało nową sprawę, nawet jeśli był środek nocy.
- Y/N, jesteś nam potrzebna- usłyszałam głos przełożonego, gdy odebrałam telefon.
- Jest tyle innych śledczych. Dlaczego ja?- jęknęłam sfrustrowana.
- Ponieważ nasz główny świadek powiedział, że tylko z tobą będzie rozmawiał.
- Kto taki?
- Jeon Jungkook.
- Już jadę- rzuciłam i szybko zaczęłam się zbierać do wyjścia.
Jechałam przez puste ulice Seulu, próbując opanować przyspieszone bicie serca. Jungkook... Od naszego spotkania na komisariacie nie mogłam przestać o nim myśleć, a dzisiejszy sen tylko pogłębił ten chaos w mojej głowie. Co on ze mną robił? Próbowałam wmówić sobie, że to tylko praca, ale każda myśl o nim wywoływała we mnie coś, czego nie potrafiłam kontrolować.
Dotarłam na most nad rzeką Han, gdzie czekał na mnie Jungkook, wpatrzony w ciemną wodę. Zgasiłam silnik, próbując uspokoić oddech. Musiałam zachować profesjonalizm, ale jego spojrzenie, gdy się odwrócił, zdradziło mi jedno – to spotkanie zmieni wszystko.
Chłopak odwrócił się z moim kierunku od razu, gdy wysiadłam z auta i uśmiechnął się, widząc mnie zbliżającą się na most. Jego spojrzenie było intensywne, jakby czytał w moich myślach.
– Jak to się dzieje, że raz jesteś sprawcą, a następnym razem jesteś świadkiem bądź ofiarą, Jeon? – zapytałam, starając się, by mój głos brzmiał twardo, choć wewnątrz wszystko się we mnie gotowało.
– Może to kwestia perspektywy – odpowiedział spokojnie, nie odrywając ode mnie wzroku. – Albo tego, kto akurat patrzy.
- Nie umiesz się trzymać z dala od kłopotów- pokręciłam głową z dezaprobatą.
Jungkook uniósł brew, a na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech.
– Może to kłopoty nie potrafią trzymać się z dala ode mnie – odpowiedział, robiąc krok bliżej. Jego głos był spokojny, ale wyczuwałam w nim nutę wyzwania.
– A może po prostu za bardzo to lubisz – odparłam, próbując zachować zimną krew, choć moje serce biło jak szalone.
– Może – przyznał, a jego uśmiech poszerzył się. – Ale powiedz mi, dlaczego ty zawsze jesteś tam, gdzie są kłopoty?
W jego spojrzeniu było coś, co sprawiało, że na chwilę zapomniałam, dlaczego właściwie tu jestem. Sprawa. Jungkook był świadkiem, ale nie wiedziałam co się stało, więc jak miałam z nim rozmawiać nie wiedząc zupełnie nic.
- To moja praca.
- To dlaczego dalej nie złapałaś tego gwałciciela, który terroryzuje młode kobiety w całym Seulu. Nie chcę ci ubliżać, ale chyba nie wykonujesz swoje pracy jak należy, Y/N.
Jego słowa uderzyły mnie jak zimny prysznic. Zacisnęłam zęby, starając się nie dać po sobie poznać, że trafił w czuły punkt. Jungkook był świadkiem, ale jego bezczelność wcale nie ułatwiała mi zadania.
– Nie mam zamiaru tłumaczyć się przed tobą, Jeon. To, co robię, jest bardziej skomplikowane, niż możesz sobie wyobrazić – powiedziałam, choć wewnątrz czułam, jak rośnie we mnie gniew. Przyszedł tu z wyzwaniem, a ja nie mogłam sobie pozwolić na utratę kontroli.
Jungkook wzruszył ramionami, jakby moje słowa nie zrobiły na nim większego wrażenia.
– Może i tak. Ale wiesz co? Niektórzy ludzie nie mają czasu na te twoje skomplikowane procedury. Oni chcą czuć się bezpiecznie.
Zrobił kolejny krok w moją stronę, zmniejszając dystans między nami. W jego spojrzeniu było coś więcej niż tylko zuchwałość. Była tam iskra, jakby chciał mnie do czegoś sprowokować, zmusić do odpowiedzi, której sama nie byłam pewna.
– Więc może zacznijmy od tego, co naprawdę wiesz – powiedziałam, mierząc go wzrokiem. – Jeśli chcesz, żebyśmy złapali tego człowieka, to przestań rzucać mi wyzwania, a zacznij mówić.
Powiedział mi wszystko co wiedział i widział. Było to o wiele więcej niż udało się wyciągnąć z zeznań wszystkich ofiar. Nie mogłam zrozumieć skąd tak wiele wie na ten temat, ale nie drążyłam, ponieważ wiedziałam, że może być to bezcelowe.
Jungkook złapał mnie delikatnie za ramię, zanim zdążyłam otworzyć drzwi samochodu. Zatrzymałam się, odwracając głowę w jego stronę. Jego dotyk był ciepły, ale w jego oczach dostrzegłam coś, czego nie mogłam odczytać – może to była troska, a może coś głębszego, bardziej niepokojącego.
– Zaczekaj – powiedział cicho, jakby nagle zmienił ton. – Jest coś jeszcze.
Spojrzałam na niego pytająco, a serce znowu przyspieszyło. Jungkook wyglądał na poważnego, jakby to, co miał teraz powiedzieć, było ważniejsze od wszystkiego, co do tej pory usłyszałam.
- Chcę coś w zamian za infromację- rzucił, a jego twarzy pojawił się wyzywający uśmieszek.
- Co chcesz, Jeon?
Chłopak podszedł do mnie bliżej i założył moje włosy za ucho, a ja momentalnie przestałam oddychać.
- Ciebie, Y/N. Chcę cię w moim łóżku. Pragę byś krzyczała moje imię, gdy będziesz pode mną.
Poczułam, jak serce na chwilę przestaje bić, a potem zaczyna walić jak oszalałe. Jungkook stał teraz tak blisko, że mogłam poczuć ciepło jego ciała, a jego dotyk na mojej skórze wywołał elektryzujące dreszcze. Jego wyzywający uśmieszek tylko podsycał mieszankę emocji, które we mnie kipiały – gniew, pożądanie, strach.
– Jeon... – zaczęłam, próbując utrzymać się na powierzchni, ale jego spojrzenie przebiło moje wątpliwości na wskroś.
– Co, Y/N? – szepnął, jego głos był teraz niższy, niemal chropowaty od pożądania. – Powiedz mi, że tego nie chcesz. Powiedz, a odejdę.
Znałam tę grę – wiedział dokładnie, co robił, i wiedział też, jak bardzo mnie to destabilizuje. Ale jednocześnie... Czy naprawdę chciałam, żeby przestał?
Byłam rozdarta, umysł krzyczał, bym się odsunęła, ale ciało zdawało się mieć inne plany. Jungkook nachylił się jeszcze bliżej, jego usta znalazły się niebezpiecznie blisko moich.
– To proste, Y/N – kontynuował szeptem. – Dam ci wszystko, czego potrzebujesz, ale chcę czegoś w zamian. Chcę ciebie.
Jego słowa były jak pułapka, z której trudno było się uwolnić. Wiedziałam, że jeśli mu ulegnę, przekroczę granicę, po której nie będzie już odwrotu. Ale czy naprawdę tego nie chciałam?
- Wrócimy do tematu, gdy zakończę tą sprawę.
Jungkook uniósł brew, jego uśmieszek tylko się poszerzył, jakby moja odpowiedź była dokładnie tym, czego się spodziewał.
– Okej, Y/N – odpowiedział, robiąc krok w tył, ale jego spojrzenie pozostało intensywne. – Wrócimy do tego tematu, ale pamiętaj, że ja nie zapominam o tym, co chcę.
Cofnęłam się, próbując złapać oddech i odzyskać kontrolę nad sytuacją. Musiałam skupić się na sprawie, nie na jego prowokacjach. Jungkook podsunął mi wystarczająco dużo informacji, by posunąć śledztwo do przodu, a teraz to musiało być moim priorytetem.
– Skupmy się na tym, co ważne – dodałam stanowczo, choć wewnątrz wciąż czułam niepokój. – Kiedy ta sprawa się zakończy, porozmawiamy. Ale do tego czasu, Jeon, trzymaj się z dala od kłopotów.
Jego uśmiech złagodniał, a w oczach pojawiła się mieszanka rozbawienia i czegoś, czego nie potrafiłam zdefiniować.
– Zrobię, co mogę, ale wiesz, jak to jest... Czasem to kłopoty znajdują mnie.
Bez dalszych słów odwróciłam się i ruszyłam w stronę auta, starając się ignorować intensywność jego spojrzenia, które czułam na sobie aż do momentu, gdy wsiadłam do środka. Wiedziałam, że to spotkanie zmieniło zasady gry, ale nie mogłam pozwolić, żeby Jungkook zawrócił mnie z wyznaczonego kursu. Na razie musiałam skupić się na śledztwie – reszta mogła poczekać.
W ciągu następnych kilku dni praca zajmowała mnie bez reszty. Nocne spotkania, przeszukiwanie akt, wywiady z kolejnymi świadkami – wszystko to pochłonęło moje myśli i energię. Każda chwila wolna była wypełniona śledzeniem nowych tropów w sprawie gwałciciela. Im więcej dowodów zbierałam, tym bardziej skomplikowane stawało się śledztwo. Jednak poczucie, że zbliżam się do rozwiązania, napędzało mnie do działania.
Jungkook pozostawał w tle, ale nie mogłam o nim zapomnieć. Jego wyzwanie nie przestało brzmieć w mojej głowie. Codziennie rano budziłam się z myślą o naszej rozmowie, a każda nocy spędzałam na rozmyślaniach, co by było, gdybym się ugięła. Czułam, jak jego słowa wciąż mają na mnie wpływ, ale nie pozwalałam, by to zakłóciło moją pracę.
W międzyczasie otrzymałam informację, że Jungkook będzie miał kolejne przesłuchanie jako świadek w sprawie, co oznaczało, że nasze drogi znów się skrzyżują.
Postanowiłam odwiedzić go w komisariacie, by porozmawiać na temat ostatnich odkryć. Kiedy dotarłam na miejsce, czułam, że to spotkanie może być kluczowe. Jungkook, jak zwykle, miał wyzywający uśmiech na twarzy, ale tym razem wydawał się bardziej poważny, jakby coś się zmieniło w jego postawie.
– Jak idzie sprawa? – zapytał, kiedy weszłam do jego pokoju przesłuchań.
– Lepiej niż się spodziewałam – odpowiedziałam, siadając naprzeciwko niego. – Ale wciąż muszę wiedzieć, dlaczego ty wiesz tyle o sprawie.
Jungkook spojrzał na mnie uważnie, jego oczy były teraz pełne determinacji.
– Chcę ci pomóc, Y/N, ale wiesz, że nie wszystko jest czarno-białe. Czasami musisz zobaczyć całość obrazu, zanim zrozumiesz, co jest naprawdę ważne.
Poczułam, że jego słowa mogą mieć głębsze znaczenie niż się wydaje. Zaczynałam dostrzegać, że nasze ścieżki mogły być bardziej związane, niż myślałam. I mimo że moje zawodowe obowiązki były priorytetem, nie mogłam zignorować tego, co działo się między nami.
Dzisiejszego wieczoru postanowiłam zostawić auto na parkingu i wrócić pieszo do domu. W ostatnich dniach byłam tak pochłonięta sprawą, że potrzebowałam chwili oddechu, aby oczyścić głowę z natłoku myśli. Po całym dniu spędzonym na analizowaniu dokumentów i przesłuchiwaniu świadków, czułam, że jedynym sposobem na regenerację będzie spacer po mieście.
Wyszłam z komisariatu i ruszyłam w stronę parku, który był moją ulubioną trasą spacerową. Mimo że miasto było wciąż żywe i pełne ludzi, ja czułam się trochę jakby byłam na uboczu, zanurzała się w myślach i emocjach. W powietrzu unosił się zapach wiosny, a ciepłe promienie zachodzącego słońca tworzyły na chodnikach długie cienie.
Każdy krok zdawał się odciążać mnie od ciężaru dnia. Starałam się nie myśleć o Jungkooku ani o tej niepokojącej propozycji, którą mi złożył. Wiedziałam, że jeśli się nad tym zbytnio zastanowię, mogłabym stracić równowagę, którą udało mi się odzyskać podczas spaceru. Wolałam skupić się na odczuwaniu chwili, na przyjemności płynącej z prostego spaceru.
Zatrzymałam się na chwilę w parku, siadając na jednej z ławek. Patrzyłam na spokojną taflę jeziora i słuchałam śpiewu ptaków, które powoli cichły w miarę jak zapadał zmrok. To był moment, w którym mogłam odetchnąć pełną piersią i przypomnieć sobie, dlaczego kocham ten miejski oazę spokoju.
Myślałam o postępach w sprawie, o nowych dowodach, które mogły zbliżyć mnie do rozwiązania. Ale z każdą minutą czułam też, że moje myśli nieuchronnie wracają do Jungkooka. Jego wyzwanie było trudne do zignorowania, a jego obecność w moich myślach nie ustępowała.
W końcu wstałam z ławki, gotowa ruszyć w dalszą drogę. Wiedziałam, że muszę wrócić do pracy z nową perspektywą, ale także z umysłem odświeżonym przez chwilę spokoju. Chociaż noc była ciemna, wiedziałam, że światło w moim biurze będzie czekało, aby mnie przywitać, kiedy wrócę.
Gdy szłam w stronę domu, nagle zauważyłam, że powietrze wokół mnie stało się cięższe. Zaczęłam odczuwać, że coś jest nie tak. Zza rogu wyszło kilku mężczyzn, ich obecność była niemal natychmiast wyczuwalna. Ich wzrok był pełen niepokojącego zainteresowania, a ich postawy sugerowały, że nie mieli dobrych zamiarów.
Serce zaczęło mi szybciej bić. W pierwszym odruchu rozejrzałam się w poszukiwaniu drogi ucieczki, ale park był pusty, a uliczka, którą szłam, wydawała się teraz pusta i przytłaczająca. Każdy z mężczyzn miał zdecydowany krok i pewność siebie, która budziła we mnie obawy.
W jednym z nich rozpoznałam mężczyznę, który wcześniej miał konflikty z prawem – w przeszłości był znany z nielegalnych interesów, choć nie miał bezpośrednich powiązań z moją sprawą. Inni wyglądali na równie niebezpiecznych, ale nie znałam ich z imienia ani nazwiska.
Kiedy zbliżyli się do mnie, jeden z nich, najwyraźniej lider grupy, spojrzał mi w oczy z wyzywającym uśmiechem.
– Cześć, Y/N. – Jego głos był zimny, a jego uśmiech nie miał w sobie nic przyjaznego. – Czego szukasz w tej okolicy o tej porze?
Starałam się zachować spokój, choć wewnętrznie byłam przerażona. Zdecydowałam, że muszę być czujna i ostrożna, aby nie dać się sprowokować.
– Przechodzę tylko – odpowiedziałam spokojnie, choć niepewność wkradła się w mój głos. – Chciałam się przewietrzyć.
Mężczyzna zaśmiał się krótko, jego spojrzenie pełne było drwiny.
– Wiesz, że to nie jest najlepsza pora na spacer, prawda? – zapytał, jego ton sugerował, że nie miał dobrych intencji.
Czułam, jak adrenalina zaczyna krążyć w moim ciele. Próbowałam wyczuć, jak mogą się zachować w tej sytuacji. Miałam nadzieję, że uda mi się znaleźć sposób na uniknięcie konfrontacji. Wiedziałam, że każda decyzja, którą podejmę teraz, może mieć poważne konsekwencje.
– Co chcecie? – zapytałam, starając się, by moje słowa były jak najbardziej stanowcze.
Lider grupy uniósł brwi, jakby zaskoczyło go moje pytanie, a jego uśmiech zbladł na chwilę.
– Cóż, Y/N – odpowiedział, robiąc krok bliżej – czasami dobrze jest mieć kilku znajomych, zwłaszcza gdy wiesz za dużo. Myślę, że nasza rozmowa mogłaby być dla ciebie pouczająca.
W tym momencie zrozumiałam, że mogę być w dużym niebezpieczeństwie. Każda chwila była teraz na wagę złota. Musiałam znaleźć sposób, aby wydostać się z tej sytuacji, zanim będzie za późno.
- Jesteś za blisko rozwiązania sprawy. Nie podoba mi się to.
W momencie, gdy mężczyzna zrobił krok w moją stronę, poczułam, jak serce zaczyna mi mocniej bić. Byłam coraz bardziej przerażona, gdy mężczyzna zbliżał się do mnie z wyraźnym zamiarem zastraszenia. Nie miałam już wiele czasu, aby wymyślić plan ucieczki. W głowie błąkały się mi myśli o tym, jak mogę się ratować, kiedy nagle, jak znikąd, zjawił się Jungkook.
Jungkook wyszedł z cienia, jego obecność była niemal namacalna. Zatrzymał się między mną a mężczyznami, jego postawa była pełna pewności siebie i gotowości do działania. Spojrzał na mnie, a potem na grupę mężczyzn, których zaciśnięte usta i napięte ciała świadczyły o ich wrogości.
– Zostawcie ją – powiedział Jungkook, jego głos był twardy i niepodważalny. – Zostawcie ją w spokoju, a sprawa zostanie rozwiązana bez dalszego problemu.
Mężczyźni zamarli na chwilę, a ich spojrzenia przesunęły się między Jungkookiem a mną. Lider grupy, który był bardziej pewny siebie niż reszta, popatrzył na Jungkooka z wyraźnym niezadowoleniem.
– Myślisz, że możesz nas tutaj rozwiązać sprawę swoją obecnością? – zapytał lider, próbując zachować swoje zimne spojrzenie, ale wyraźnie widać było, że jego pewność siebie zaczyna kruszeć pod wpływem obecności Jungkooka.
Jungkook wykonał krok w stronę lidera, jego spojrzenie stało się bardziej intensywne.
– Wydaje mi się, że rozumiecie, iż jeśli jej coś się stanie, to będziecie mieli na głowie więcej niż tylko mnie – odpowiedział Jungkook, nie odrywając wzroku od lidera. – Więc lepiej, żebyście się teraz wycofali.
Napięcie w powietrzu było niemal namacalne. Mężczyźni zaczęli się cofać, ich postawy zmieniły się z agresywnych na bardziej ostrożne. Lider odwrócił się na pięcie i, mrucząc coś pod nosem, ruszył w stronę wyjścia, a pozostali za nim. Po chwili cała grupa zniknęła w ciemności, a cisza opanowała park.
Jungkook odwrócił się do mnie, jego oczy były pełne troski i determinacji.
– Czy wszystko w porządku? – zapytał, podchodząc bliżej, jego głos był znacznie łagodniejszy niż przed chwilą.
– Tak, dziękuję – odpowiedziałam, starając się uspokoić oddech. – Jak wiedziałeś, gdzie mnie znaleźć?
– Kiedy powiedziałaś, że wracasz pieszo, wiedziałem, że może być ryzyko – wyjaśnił Jungkook, a jego wyraz twarzy nadal był poważny. – Śledziłem cię, żeby upewnić się, że będziesz bezpieczna. Wiesz, jak jest – nie można zawsze ufać ludziom w tej branży.
Zadzwonił mi telefon, przerywając chwilę milczenia. To była moja wiadomość z pracy, która przypominała mi o kolejnych obowiązkach. Spojrzałam na Jungkooka, a potem na telefon, czując mieszankę wdzięczności i stresu.
– Muszę wracać – powiedziałam, starając się zachować profesjonalizm, choć moje serce wciąż biło szybko. – Dzięki za pomoc.
Jungkook skinął głową, jego wzrok był pełen zrozumienia.
– Uważaj na siebie, Y/N. – Powiedział, a jego ton był teraz bardziej miękki. – Jeśli będziesz potrzebować pomocy, wiesz, gdzie mnie znaleźć.
Po tych słowach, ruszyłam w stronę swojego mieszkania, czując, że mimo całego napięcia, mogę przynajmniej mieć pewność, że ktoś dba o moje bezpieczeństwo. Jednak myśli o sprawie i o Jungkooku nie opuszczały mnie. Musiałam być przygotowana na wszystko, co jeszcze mogło mnie czekać.
Zatrzymałam się i obejrzałam za siebie. Jungkook wciąż stał tam, jego postawa była pewna siebie, a spojrzenie pełne determinacji. Coś w jego wzroku, może zrozumienie, może bezpośredniość, sprawiło, że poczułam nagły przypływ odwagi. Zamiast wracać do domu, zrobiłam krok w jego stronę, z każdą chwilą coraz bardziej zdeterminowana.
Jungkook zauważył moją decyzję i uniósł brwi w zdziwieniu, ale jego twarz szybko przybrała wyraz zaciekawienia. Kiedy znalazłam się tuż przed nim, patrzyłam mu w oczy z mocnym postanowieniem.
– Zgadzam się – powiedziałam stanowczo, mimo że serce biło mi jak szalone. – Ale zrobimy to dzisiaj. Innej opcji nie przewiduję.
Jungkook na chwilę zamilkł, a jego uśmiech, który miał w sobie odrobinę ironii, teraz stał się bardziej szczery, choć wciąż pełen pewności siebie. Zaskoczony, przyglądał się mi uważnie, jakby oceniał, czy moje słowa są rzeczywiście poważne.
– Dzisiejszej nocy, hmm? – Powiedział w końcu, jego głos był głęboki i pełen emocji. – Myślałem, że będziesz bardziej ostrożna.
Gdy Jungkook zobaczył moją reakcję na jego słowa, jego wyraz twarzy zmienił się z zaskoczenia na szczery uśmiech. Bez słowa ruszyliśmy w stronę mojego mieszkania. Gdy tylko zamknęłam drzwi, Jungkook nie czekał ani chwili dłużej.
Bez słowa, bez ostrzeżenia, Jungkook przyciągnął mnie do siebie, jego usta natychmiast znalazły się na moich. Jego pocałunek był żarliwy i pełen pasji, jakby próbował przekazać wszystkie swoje uczucia w jednym, intensywnym geście. Poczułam, jak jego dłonie oplatają mnie, przyciągając jeszcze bliżej, a serce zaczęło mi bić szybciej, zbijając się z rytmu w odpowiedzi na jego dotyk.
Stanowczym gestem położyłam dłoń z tyłu głowy Jungkooka i patrzyłam prosto w jego roznamiętnione oczy, które działały na mnie hipnotyzująco. Był podniecony.
Pochyliłam się i zębami chwyciłam jego dolną wargę. Lekko ją przygryzłam, a potem przyciągnęłam go bliżej do siebie. Poddał się pieszczocie bez protestu, oddając mi kontrolę. Wplotłam palce w jego włosy i całowałam go z języczkiem. Cały świat zawęził się do tego doznania, do dotyku tego wspaniałego mężczyzny. Poczułam to wszystko pomiędzy udami. Całowałam Jungkooka, jakby świat miał się za chwilę skończyć.
Nie było w tym nic słodkiego i nieśmiałego. Przemawiała przeze mnie zwierzęca frustracja zmieszana z niepojętym pożądaniem. Chciałam, aby usta tego faceta na długo należały tylko do mnie. Nasze wargi tańczyły taniec tak stary jak wzgórza, które nas otaczały. Nasze języki, zęby i usta zderzały się, dając upust napięciu, które kumulowało się, odkąd pierwszy raz się zobaczyliśmy.
Gdy Jungkook poprowadził dłonie niżej, poczułam, jak zadrżałam z napięcia. Jego dotyk był zdecydowany i pełen pasji. Złapał mnie za pośladki i przyciągnął do siebie, a moje serce zaczęło bić jeszcze szybciej. Oddychałam szybko, a jego bliskość była niemal przytłaczająca.
Jungkook dał znak, a ja, z wciąż szalonymi emocjami, podskoczyłam i oplątałam jego biodra swoimi nogami. Nasze ciała były teraz jeszcze bliżej siebie, a jego dotyk wywoływał falę intensywnych reakcji. Z każdą chwilą czułam, jak napięcie między nami rośnie.
Bez słów, kierował nas w stronę sypialni, jakby każde nasze dotknięcie miało prowadzić nas do czegoś głębszego. Gdy dotarliśmy do łóżka, spadliśmy na morze poduszek, a świat wokół nas zniknął w chaosie namiętności.
Obściskiwaliśmy się, ręce i nogi wędrowały tu i tam, z każdym ruchem, dotykiem, odczuwając przyjemność i bliskość. Pocałunki stawały się coraz bardziej zapamiętane, ich intensywność rosła z każdą chwilą. Czułam, jak jego usta są gorące i żarliwe, jak jego dłonie odkrywają nowe miejsca na moim ciele. Nasze ciała współpracowały w doskonałej harmonii, jakby każde z nas znajdowało się w idealnym miejscu w tej chwili.
Zatracaliśmy się w sobie, w namiętności, która była zarówno pełna emocji, jak i fizycznej intensywności. Cała reszta świata przestała istnieć, a jedyne, co się liczyło, to to, co działo się między nami, w tej chwili, w tym miejscu.
A moja sprawa? Poszła w niepamięć, ponieważ liczyło się to co było teraz. Nawet zignorowałam telefon, który ciągle dzwonił. Jak później się okazało znaleźli sprawcę, a ja mogłam odetchnąć.
Od Autorki: Witajcie kochani. To kolejny One shot, który wykonałam na zamówienie. Myungji mam nadzieję, że przygotowana przeze mnie historia ci się spodobała i sprostała wymaganiom, choć sama nie jestem do końca zadowolona. Ostatnio mam ogromny problem z erotykami, a też pomysł na całą fabułę mi dużo zajął i chyba bardziej pasowałoby to do książki i rozbudować bardziej.
Czytelniku! Proszę, zostaw po sobie ślad- komentarz i/lub gwiazdkę. To dla mnie znak, że to, co tworzę, Ci się podoba. Do zobaczenia w kolejnym rozdziale.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top