Be my soulmate || Min Yoongi

Stałam przed ogromnym wejściem do hali koncertowej, czując, jak serce bije mi szybciej z każdym krokiem, który przybliżał mnie do tego wyjątkowego wieczoru. Ludzie wokół mnie byli równie podekscytowani – słychać było radosne rozmowy, śmiechy i spekulacje na temat setlisty. W mojej głowie kołatała się tylko jedna myśl: „Zaraz zobaczę Augusta D na żywo".

Weszłam do środka, otoczona falą fanów. Mój bilet wskazywał miejsce w sektorze blisko sceny. Nie mogłam uwierzyć, że za kilka minut spełni się jedno z moich marzeń. Byłam tutaj, aby zobaczyć Yoongiego – nie tego spokojnego, stonowanego chłopaka z zespołu, ale jego alter ego, artystę, który na scenie zmieniał się w żywiołowego i nieokiełznanego rapera.

Światła w hali przygasły, a ja poczułam, jak całe ciało przeszywa dreszcz emocji. Muzyka uderzyła w głośniki z siłą, która zdawała się przenikać przez moje ciało. Na scenę wyszedł on – August D. Jego charyzma, sposób, w jaki poruszał się po scenie, jakby była to jego własna, osobista przestrzeń – to wszystko sprawiało, że nie mogłam oderwać od niego wzroku.

Każde jego słowo, każda nuta trafiały prosto w moje serce. Czułam, jakby rapował tylko dla mnie, jakby jego teksty były odbiciem moich własnych myśli i uczuć. Na chwilę zapomniałam o całym świecie – byłam tylko ja i on, połączeni niewidzialną nicią muzyki.

Kiedy koncert dobiegł końca, czułam się jednocześnie pełna emocji i... pusta. Jakby coś ważnego dopiero miało się wydarzyć, a ja nie chciałam jeszcze wracać do rzeczywistości. Zostałam na miejscu, nieśmiało rozglądając się wokół, aż w końcu zebrałam się na odwagę i postanowiłam podejść bliżej kulis.

Nie wiem, co mnie do tego pchnęło. Może to był impuls, a może podświadome pragnienie, żeby choć na chwilę poczuć, że ten koncert był czymś więcej niż tylko wydarzeniem muzycznym. Przeszłam przez niewielkie przejście, aż w końcu znalazłam się blisko backstage'u. Strażnik spojrzał na mnie z zainteresowaniem, ale nie zatrzymał mnie – może wygląd miałam na tyle zdeterminowany, że uznał, iż jestem tu w słusznej sprawie.

Wtedy go zobaczyłam. Stał oparty o ścianę, oddychając głęboko po intensywnym występie. Włosy miał lekko wilgotne od potu, a oczy błyszczały – jakby nadal był w innym świecie, z którego nie do końca chciał jeszcze wracać. Zebrałam się na odwagę i podeszłam bliżej.

- Cześć- powiedziałam, czując, że głos lekko mi się łamie.

Spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem, jakby zaskoczony, że ktoś się tu pojawił. 

- Hej- odpowiedział, a ja poczułam, jak serce zaczyna mi bić jeszcze szybciej. - Podobał Ci się koncert?- zapytał, poprawiając kaptur bluzy, który zsunął się mu na czoło.

- Było niesamowicie- odparłam szczerze. - Nigdy wcześniej nie czułam czegoś takiego na żywo. Twoja energia... była przytłaczająca, w dobrym tego słowa znaczeniu.

Uśmiechnął się szerzej, patrząc mi prosto w oczy. 

- Cieszę się, że tak myślisz. Czasem zastanawiam się, jak to odbieracie. Dla mnie to... coś, co muszę wyrzucić z siebie, wiesz?

Przytaknęłam, czując, że nasze spojrzenia się zatrzymują na sobie trochę dłużej, niż zazwyczaj.

- To widać. Każde słowo, każdy wers – jakbyś przeżywał je na nowo.

Yoongi westchnął, przymykając na chwilę oczy. 

- Tak, to trochę jak... terapia. Na scenie mogę być kimkolwiek chcę. Ale potem wracam do rzeczywistości. Zawsze jest dziwne uczucie, wiesz? Jakby człowiek z dwóch różnych światów.

- Ale te światy to ty- zauważyłam cicho. - To część ciebie, którą pokazujesz światu.

Spojrzał na mnie z uznaniem, jakby to, co powiedziałam, miało dla niego większe znaczenie, niż mogłam się spodziewać. 

- Masz rację- powiedział, a w jego głosie zabrzmiała nuta refleksji. - Rzadko kto to zauważa.

Zapadła między nami cisza, ale nie była ona niezręczna. Czułam, że rozmawiamy na poziomie, który trudno opisać słowami. W końcu zebrałam się na odwagę, by zadać pytanie, które od chwili, gdy go zobaczyłam, nie dawało mi spokoju.

- A jak to jest być... Yoongim? Bez tego wszystkiego – bez świateł, muzyki, tłumów?

Zaskoczyłam go. Zmarszczył brwi, jakby zastanawiał się nad odpowiedzią, a potem wzruszył ramionami. 

- Yoongi jest... bardziej cichy. Często zmęczony. Lubi swoje przestrzenie, swoje myśli. Ale potrzebuje też tego- wskazał na scenę, która ledwo widoczna była zza kulis. - To jak równowaga. A ty? Co sprawia, że czujesz się sobą?

Zaskoczył mnie tym pytaniem, ale jednocześnie sprawił, że poczułam się... ważna. Uśmiechnęłam się lekko. 

- Muzyka. Może nie na taką skalę, jak ty, ale... muzyka pozwala mi uciec od codzienności. Tak jak dziś, kiedy słuchałam ciebie. To było... jakbyś mówił wprost do mojego serca.

Przez chwilę patrzył na mnie z czymś, co mogło być zarówno podziwem, jak i... wdzięcznością.

- Dziękuję. To wiele dla mnie znaczy.

Nie wiedziałam, co powiedzieć, więc tylko skinęłam głową. Yoongi spojrzał na zegarek, a ja zrozumiałam, że nasza rozmowa dobiega końca.

- Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy- powiedział, a w jego głosie było coś, co brzmiało jak obietnica.

- Ja też- odpowiedziałam cicho, z trudem powstrzymując uśmiech.

Odwrócił się, by odejść, ale zanim zniknął za drzwiami, jeszcze raz spojrzał na mnie, jakby chciał zapamiętać tę chwilę. A ja wiedziałam, że ten wieczór na długo pozostanie w mojej pamięci.

Chwilę później znalazłam się z powrotem w tłumie ludzi opuszczających halę koncertową. Moje myśli były jednak gdzie indziej, a nogi niemal automatycznie niosły mnie do miejsca, w którym umówiłam się z przyjaciółką.

- Aga! Tutaj! – usłyszałam znajomy głos i zobaczyłam, jak Marta macha do mnie z uśmiechem na ustach. Podeszłam do niej, starając się zapanować nad własnymi emocjami, ale ona od razu to zauważyła. - Hej, co się stało? Wyglądasz, jakbyś zobaczyła ducha.

- Nie... nie ducha. – odpowiedziałam, wciąż trochę oszołomiona. - Spotkałam Yoongiego. Tak, tego Yoongiego.

Marta na moment zamarła, a potem jej oczy zrobiły się wielkie jak spodki. 

- Co?! Mówisz serio?! Jak to się stało? Co ci powiedział?

Zaśmiałam się, widząc jej reakcję. 

- To długa historia, ale... nie mogłam się powstrzymać, musiałam spróbować go spotkać po koncercie. I udało się. Rozmawialiśmy.

- I co dalej? – Marta prawie krzyczała z ekscytacji, chwyciła mnie za ręce, jakby chciała przekazać mi swoją energię. - Opowiedz wszystko!

Wzięłam głęboki oddech, próbując zebrać myśli. 

- Był taki... inny, niż na scenie. Bardziej cichy, refleksyjny. Rozmawialiśmy o jego muzyce, o tym, jak to jest być Auguścikiem D, a jak Yoongim. Powiedział coś, co bardzo mnie uderzyło – że na scenie może być kimkolwiek chce, ale potem wraca do rzeczywistości i to jest dla niego zawsze dziwne. Jakby miał w sobie dwa różne światy.

Marta słuchała z szeroko otwartymi oczami, a jej uśmiech powoli rozciągał się na całą twarz. 

- To musiało być niesamowite! A ty? Co ty mu powiedziałaś?

- Że jego muzyka pozwala mi uciec od codzienności. Że to, co dziś przeżyłam na jego koncercie, było jakby mówił wprost do mojego serca. I wiesz, co? On naprawdę to docenił. To było widać w jego oczach.

Marta przytuliła mnie mocno, śmiejąc się radośnie. 

- Jestem taka szczęśliwa, że to przeżyłaś! Zasługujesz na to, Aga. Może to jakiś znak? Może spotkacie się jeszcze kiedyś?

- Może- odpowiedziałam z uśmiechem, chociaż wewnątrz czułam, że to było coś więcej niż tylko przypadek. - Ale nawet jeśli nie, to i tak... to było niesamowite doświadczenie. Na pewno go nie zapomnę.

- Zdecydowanie nie powinnaś- powiedziała Marta, trzymając mnie za rękę, jakby chciała podzielić się ze mną swoją radością. - Ale teraz musisz mi wszystko opowiedzieć ze szczegółami! Każde słowo, każde spojrzenie!

Uśmiechnęłam się szeroko. Wiedziałam, że czeka nas długa noc rozmów, ale nie miałam nic przeciwko. To był wieczór, który zmienił moje życie – i byłam szczęśliwa, że mogłam podzielić się tym z moją najlepszą przyjaciółką.

Kilka dni minęło jak we mgle. Wspomnienie koncertu i rozmowy z Yoongim nadal pulsowało w mojej głowie, a ja nie mogłam przestać o tym myśleć. Każdego dnia, kiedy wracałam do codziennych obowiązków, czułam, że coś się zmieniło – jakby to spotkanie wyrwało mnie z dotychczasowej rutyny i wprowadziło w nową rzeczywistość.

Pewnego wieczoru, siedząc w swoim pokoju, bezmyślnie przeglądałam Instagram. Przesuwałam palcem po ekranie, zatrzymując się na zdjęciach i postach znajomych, kiedy nagle zobaczyłam coś, co sprawiło, że serce na moment mi stanęło. W powiadomieniach pojawiła się nowa wiadomość od konta, którego nazwa od razu przykuła moją uwagę.

@agustd

Na chwilę zamrugałam, nie wierząc własnym oczom. To musiała być jakaś pomyłka, fan account... Ale po chwili zorientowałam się, że to prawdziwe konto. Moje ręce zaczęły drżeć, gdy otworzyłam wiadomość.

„Cześć, Aga. To ja, Yoongi. Przepraszam, że piszę tak nagle, ale chciałem podziękować za naszą rozmowę. Szukałem cię tutaj, żeby upewnić się, że to, co powiedziałaś, było naprawdę czymś wyjątkowym dla mnie. Mam nadzieję, że nie przeszkadzam."

Patrzyłam na ekran, czując, jak moje serce zaczyna bić szybciej. Yoongi... naprawdę mnie znalazł. Czy to możliwe? Jak mógł mnie odnaleźć na Instagramie? Przecież nie podawałam mu żadnych danych, nie wspominałam o swoim profilu. Jak to zrobił?

Wzięłam głęboki oddech, starając się uspokoić. Przez chwilę zastanawiałam się, jak odpowiedzieć, ale słowa same napłynęły do mojej głowy.

„Cześć, Yoongi. Oczywiście, że nie przeszkadzasz! Jestem w szoku, że mnie znalazłeś tutaj. To, co wtedy powiedziałam, było szczere – Twoja muzyka naprawdę ma dla mnie ogromne znaczenie. Dziękuję, że to zauważyłeś."

Wysłałam wiadomość i od razu poczułam falę emocji przetaczającą się przez moje ciało. Nie wiedziałam, czego się spodziewać – czy odpisze, czy to była jednorazowa wiadomość, czy może... coś więcej?

Minęło kilka minut, które wydawały się wiecznością, zanim na ekranie pojawiła się kolejna wiadomość.

„Cieszę się, że mogłem cię odnaleźć. Nie chciałem, żeby nasza rozmowa była tylko chwilowym spotkaniem. Chciałbym dowiedzieć się więcej o tobie, jeśli to dla ciebie w porządku. Co myślisz?"

Byłam w totalnym szoku. Yoongi, ten sam Yoongi, z którym rozmawiałam po koncercie, chciał kontynuować naszą znajomość. Przez moment zastanawiałam się, czy to wszystko nie jest snem, ale szybko odpisałam:

„Oczywiście, że chciałabym kontynuować naszą rozmowę. To dla mnie ogromny zaszczyt, Yoongi. Możemy pisać, jak tylko będziesz miał czas."

Przez kolejne minuty moje serce biło jak szalone, a w głowie kłębiły się myśli. Czy to naprawdę się dzieje? A może za chwilę zniknie jak bańka mydlana? Jednak po chwili znów pojawiła się odpowiedź.

„Świetnie. Teraz muszę wracać do pracy, ale będę w kontakcie. Trzymaj się, Aga. Dziękuję, że jesteś."

Uśmiechnęłam się szeroko, patrząc na te słowa. Dziękuję, że jesteś. To zdanie miało w sobie coś magicznego, coś, co sprawiło, że poczułam się naprawdę wyjątkowa. Wiedziałam, że od teraz wszystko może się zmienić – i byłam gotowa na to, co miało nadejść.

Czas płynął, a nasze rozmowy z Yoongim stawały się coraz częstsze. Przez kolejne tygodnie, każdego dnia znajdowałam wiadomość od niego na Instagramie. Z każdym kolejnym słowem, z każdą wiadomością, czułam, że między nami tworzy się coś wyjątkowego.

Pisaliśmy o wszystkim – o muzyce, sztuce, życiu w trasie i codzienności. Yoongi opowiadał mi o swoich przemyśleniach, o tym, jak to jest żyć pod ciągłą presją oczekiwań. Dzielił się ze mną swoimi marzeniami i obawami, a ja czułam, jak otwiera przede mną swój świat, jakbym była kimś więcej niż tylko zwykłą fanką.

Ja również dzieliłam się z nim swoimi myślami. Mówiłam mu o swoich pasjach, o tym, co sprawia, że czuję się żywa. Każda rozmowa była jak oddech świeżego powietrza – czułam, że mogę być sobą, bez żadnych masek.

Pewnego wieczoru, kiedy znów pisaliśmy do późna, przyznałam mu coś, co trzymałam w sobie od jakiegoś czasu.

„Yoongi, wiesz, że czasem mam wrażenie, jakbym znała cię od zawsze? To dziwne, ale czuję, jakbyśmy byli bratnimi duszami. Nigdy wcześniej nie czułam czegoś takiego."

Odpowiedź przyszła niemal natychmiast.

„Aga, mam podobne odczucia. To niecodzienne, jak łatwo możemy ze sobą rozmawiać. Czasami zastanawiam się, czy takie spotkania są przeznaczone, czy to tylko zbieg okoliczności. Ale z każdym dniem czuję, że jest w tym coś więcej."

Czytałam te słowa z bijącym sercem. Każda rozmowa z Yoongim utwierdzała mnie w przekonaniu, że spotkałam kogoś, kto naprawdę mnie rozumie. Było w nim coś, co sprawiało, że czułam się swobodnie – jakbym odnalazła brakującą część siebie.

Nasze rozmowy były pełne śmiechu, ale i poważnych tematów. Często wspominał o swoim zmęczeniu i potrzebie odpoczynku, o tym, jak ważne jest dla niego znalezienie balansu między pracą a życiem osobistym. Ja z kolei opowiadałam o swoich codziennych zmaganiach, o marzeniach, które jeszcze czekają na spełnienie.

Z dnia na dzień czułam, że Yoongi staje się kimś więcej niż tylko artystą, którego podziwiam. Stał się przyjacielem, kimś, komu mogłam zaufać, kimś, kto naprawdę mnie rozumiał.

Byłam przekonana, że między nami istnieje coś wyjątkowego, coś, co trudno opisać słowami. Czułam, że Yoongi jest moją bratnią duszą – osobą, której szukałam przez całe życie, nawet nie wiedząc, że jej potrzebuję.

Minęły kolejne tygodnie, podczas których nasze rozmowy stawały się coraz bardziej intymne i szczere. W końcu nadszedł dzień, na który oboje czekaliśmy z niecierpliwością – nasze ponowne spotkanie. Wiedziałam, że ten dzień zmieni wszystko.

Yoongi zaproponował, abyśmy spotkali się w jednym z jego ulubionych, ukrytych przed światem miejsc. Była to niewielka, kameralna kawiarnia, schowana w jednej z bocznych ulic Seulu. Miejsce to miało coś w sobie – było ciche, przytulne, idealne na rozmowy bez pośpiechu.

Kiedy weszłam do środka, Yoongi już tam był, siedząc przy stoliku w rogu, z lekkim uśmiechem na twarzy. Jego oczy rozświetliły się, gdy tylko mnie zobaczył. Czułam, jak serce przyspiesza, a myśli wirują w mojej głowie. Czy rzeczywiście to się działo? Czy to był ten moment, na który czekałam?

- Aga-  powiedział ciepło, kiedy podeszłam do niego. Wstał, by mnie przywitać. Z każdym krokiem, który robiłam w jego stronę, czułam, jak nasza więź rośnie na nowo. Uścisnął mnie delikatnie, a potem oboje usiedliśmy przy stoliku.

Rozmowa zaczęła się od codziennych spraw, ale szybko przeszła na głębsze tematy. Mówiliśmy o tym, jak bardzo zmieniły nas te tygodnie, jak nasze rozmowy wpłynęły na nasze życie. Było coś magicznego w tym, jak łatwo i naturalnie mogłam z nim rozmawiać, jakbyśmy znali się od zawsze.

Po kilku godzinach, kiedy kawiarnia powoli pustoszała, Yoongi nagle zamilkł. Jego spojrzenie stało się poważniejsze, a w oczach pojawił się cień niepewności. Patrzył na mnie tak, jakby ważył każde słowo, które miał zamiar wypowiedzieć.

- Aga... – zaczął, a jego głos brzmiał cicho, niemal szeptem. - Muszę ci coś powiedzieć. Przez te wszystkie tygodnie, odkąd zaczęliśmy rozmawiać, zdałem sobie sprawę, że czuję coś więcej, niż tylko przyjaźń. To uczucie narastało z każdym dniem, z każdą rozmową, z każdym twoim słowem.

Zamilkł na chwilę, jakby szukając odwagi, by kontynuować. 

- Wiem, że to może być zaskakujące, ale... zakochałem się w tobie. Nie jestem osobą, która łatwo wyznaje swoje uczucia, ale... nie mogłem tego dłużej trzymać w sobie. Chciałem, żebyś to wiedziała.

Patrzyłam na niego, czując, jak fala ciepła rozlewa się po całym moim ciele. Jego słowa były jak muzyka, która rozbrzmiewała w moim sercu. Wiedziałam, że to, co czuję do Yoongiego, jest prawdziwe. To nie była tylko fascynacja ani chwilowa emocja – to było coś głębszego.

- Yoongi... – powiedziałam miękko, ledwo powstrzymując łzy szczęścia. - Czułam to samo od dłuższego czasu. Ty... jesteś kimś, kogo szukałam przez całe życie.

Nie czekał na więcej słów. Zbliżył się do mnie, delikatnie ujmując moją twarz w swoje dłonie. Patrzył mi głęboko w oczy, jakby szukał w nich potwierdzenia, a potem powoli, z nieskończoną delikatnością, zbliżył swoje usta do moich.

Nasz pierwszy pocałunek był jak spełnienie marzeń. Był ciepły, pełen uczuć i obietnicy, która zrodziła się między nami. Czułam, jak wszystko wokół nas przestaje istnieć – liczył się tylko ten moment, te uczucia, które w końcu mogliśmy wyrazić.

Kiedy w końcu oderwaliśmy się od siebie, oboje uśmiechaliśmy się szeroko, jakbyśmy wiedzieli, że to dopiero początek czegoś pięknego.

- To dopiero początek, prawda? – zapytał cicho, a ja skinęłam głową, czując, że właśnie tego pragnęłam przez całe życie.

- Tak, Yoongi. To dopiero początek.

Od Autorki: Witajcie kochani. To kolejny One shot, który wykonałam na zamówienie. Aga mam nadzieję, że przygotowana przeze mnie historia ci się spodobała i sprostała wymaganiom, choć jak wiesz Yoongi ostatnio jest dla mnie problematyczny.

Czytelniku! Proszę, zostaw po sobie ślad- komentarz i/lub gwiazdkę. To dla mnie znak, że to, co tworzę, Ci się podoba. Do zobaczenia w kolejnym rozdziale.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top