Rozdział 5

Lucy POV:

- Ethan? 

- Ty?!Co ty tutaj robisz? 

- Ja...-Nie zdążyłam dokończyć, gdyż zza moich pleców rozniósł się przerażający ryk. Odwróciłam się i zobaczyłam, że jeden z cieni dotknął tego magicznego portalu, a po chwili obrócił się w proch. Chyba jestem bezpieczna, chociaż kiedy bliżej się przyjrzeć obecnej sytuacji to stoję na przeciwko rozwścieczonego chłopaka, który ma w dłoni...miecz? Skąd on go wytrzasnął? 

- Odsuń się- Syknął. 

Odeszłam kilka kroków w bok i ze zdziwieniem patrzyłam jak czarnowłosy bez żadnych oznak strachu przechodzi przez bramę, a następnie w kilka minut rozprawia się z tymi potworami.

Ethan POV:

Nie wierzę. Jakim cudem ona się tu znalazła?Ona do nas nie pasuje, jest za słaba. Nie mogła sama otworzyć portalu. Ktoś jej pomógł, to na pewno. Cóż, najpierw rozprawię się z sjene. Potem oddam ją pod opiekę radnym i będę miał spokój. 

Poszło mi szybciej niż myślałem, szybko zawróciłem, aby z powrotem przejść przez portal, ale kiedy się odwróciłem,czekała mnie niemiła niespodzianka. Brama zniknęła, a to oznacza, że czeka mnie piesza wędrówka przez las.

Lucy POV:

Patrzyłam oniemiała na stworzenie, które stało przede mną i to, które jednocześnie zamknęło to przejście. To...jednorożec. Boże, powiedz, że to tylko sen, a ja zaraz się obudzę w swoim łóżku, potem pójdę do kuchni i jak zwykle zobaczę swojego tatę, który będzie popijał czarną kawę z mlekiem. Tata...jego już nie ma. A ja utknęłam w jakimś dziwnym miejscu, gdzie są jednorożce. 

Powoli podeszłam do niego, tak, aby się nie przestraszył. W końcu w każdej przeczytanej przeze mnie książce, jednorożce są przedstawiane jako zwierzęta płochliwe i bojące się ludzi. O dziwo ten kiedy zobaczył co chce zrobić, sam podbiegł do mnie i nadstawił łeb, tak, abym mogła go pogłaskać. Jego grzywa była błyszcząca i bardzo miękka w dotyku. Uśmiechnęłam się, kiedy położył się i domagał dalszych pieszczot. Po paru minutach takiej zabawy, usłyszałam damski głos.

- Kim jesteś?

Odwróciłam się i ze zdziwienia aż otworzyłam usta. Dziewczyna siedziała bowiem wielkim gryfie, który wraz ze swoją właścicielką nie patrzył na mnie przyjaźnie.

Przepraszam was, że taki krótki, ale chciałam dotrzymać słowa i wstawić ten rozdział w piątek. Jutro powinien pojawić się następny:)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top