Rozdział 13

Lucy POV:

- Jak się czujesz?-Usiadłam obok Kim, która nie wyglądała jakby miała jakieś duże obrażenia, jednakże wolę się upewnić co do jej samopoczucia. 

- Dobrze, nie musisz się o mnie martwić. Wychodziłam cało z gorszych sytuacji, nie mniej jednak, dziękuje za uratowanie życia, mam u ciebie dług wdzięczności.-Uśmiechnęła się, po czym ścisnęła delikatnie moją dłoń.-Wykazałaś się wielką odwagą, nie każdy byłby wstanie oddać swoją moc w zamian za życie obcej osoby.- Czułam, że dziewczyna próbuje ukryć swoje prawdziwe emocje, udaje twardą, ale tak naprawdę jest krucha i delikatna. 

- Hej.-Odwzajemniłam jej gest, mocniej chwytając jej drobną dłoń.- Mylisz się, może nie znamy się za długo, ale na pewno nie jesteś dla mnie kimś obcym. Chroniłaś mnie jak mogłaś, poza tym ja nie pasuję do tego świata, przez całe życie żyłam bez jakichkolwiek zdolności, więc wybór był prosty. Gdybym miała zrobić to drugi raz, postąpiłabym tak samo.- Przez chwilę żadne z nas się nie odzywało. Brunetka analizował moje słowa, po chwili zwróciła się w stronę przyjaciela.

- Matt, mógłbyś zostawić nas na chwilę same. Chciałabym pogadać z Lucy w cztery oczy.- Brunet jak do tej pory stał oparty o ścianę i nie wtrącał się do naszej rozmowy. Najwidoczniej zrozumiał potrzebę prywatności dziewczyny i wyszedł od razu, nie przejmując się mało delikatną formą prośby Kim.

- Dlaczego chciałaś zostać ze mną na sam na sam?- Nie widziałam powodów dla których Matt nie mógł przysłuchiwać się naszej rozmowie. 

- Ja...pamiętam wszystko.

- Słucham? 

- Słyszałam wszystko wtedy kiedy byłam uwięziona. Pamiętam twój krzyk bólu, kiedy on odbierał ci moc. Nie mów, więc teraz, że nic takiego nie zrobiłaś, bo poświęciłaś dla mnie więcej niż myślisz. To moja wina, kiedy zemdlałaś, ja...spanikowałam, chciałam pobiec po pomoc, bo ja nie umiałam ci jej dać. Wtedy drogę zastąpił mi on, broniłam się, ale okazał się silniejszy. Można powiedzieć, że sama się oddałam  w jego ręce, a najgorsze jest w tym wszystkim to, że ty nie masz do mnie żalu, ja na twoim miejscu nie zrobiłabym tego co ty, Lucy. Jesteś bardziej wyjątkowa niż myślisz i...- Szloch dziewczyny z każdym słowem narastał coraz bardziej. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ona się obwiniała o coś,co nie było jej winą. Bez zastanowienia przytuliłam, rozdygotane ciało Kim, głaskałam ją uspokajająco po plecach, mówiąc słowa otuchy. Zdecydowanie jest dla siebie zbyt surowa. Po kilku, lub kilkunastu minutach, brunetka uspokoiła się. Wróciłyśmy na swoje miejsca i patrzyłyśmy na siebie bez słowa.- Dziękuje, nie wiem co mogłabym zrobić, aby wynagrodzić ci to,co dla mnie zrobiłaś.- Uśmiechnęłam się, widząc, że moja towarzyszka czuje się lepiej. Nasze spojrzenia ponownie skrzyżowały się, widać było, że dziewczyna intensywnie nad czymś myśli. Po chwili przysunęła się do mnie i zrobiła coś, czego kompletnie się nie spodziewałam. Ona, pocałowała mnie, a jeszcze dziwniejsze w tym wszystkim jest to, że ja odwzajemniłam jej gest. 

Witam was po dłuuuuuugiej nieobecności. Nie mam na to żadnego wytłumaczenia. Można powiedzieć, że chwilowo zapomniałam o tym opowiadaniu, za co jest mi strasznie wstyd. Cóż...ten rozdział jet specyficzny, nie planowałam takiego rozwoju wydarzeń, ale stało się i nie będę nic zmieniać, wiec jeżeli komuś nie podoba się tematyka homoseksualna to nie zmuszam do czytania tego opowiadania. Planuje nadrobić zaległości MARATONEM, więcej informacji pojawi się w rozdziale, który dodam w weekend. Miłej nocki życzę:) 

Zapraszam również do czytania mojej nowej książki "Shadowhunters-Inna Historia".

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top