5. Ten uczuć, gdy musisz "jechać w Bieszczady"

Po tym, jak bariera cioci zatrzymała zaklęcie, mama wyprosiła siłą gości. Już nikt nie mógł zasnąć, więc zeszliśmy do kuchni na kawę i herbatę dla młodszych.

Tata wreszcie związał swoje białe włosy w kucyk, bo mu wpadały do filiżanki.
Brat, zaspany, prawie wsypał sobie kryształki eliksiru miłości do herbaty zamiast cukru.
Mama masowała skronie, siedząc nad parzoną miętą z melisą i rumiankiem.

- Przeklęci czarodzieje - mruczała, a wszyscy zgodnie pokiwali głowami.

- Wiecie - wtrąciłam - sprawdziłam to w necie. Teoretycy spiskowi, londyńscy wiktorianie, czy nawet zwykli youtuberzy nagrywający o miejskich legendach, już dawno zauważyli ten rodzaj czarodziejów. Ludzie nie potrafiący ubrać się nowocześnie, zdziwieni wszechobecną technologią, co rok przechodzący przez ścianę na King's Cross, czy głośno prawiący o "mugolach" i "szlamach" jak o niższym od nich gatunku to jednak rzucają się w oczy....

Ciocia opadła na krzesło z dramatycznym hukiem. Wujek przytrzymał mebel, bo by się wywrócił.

- Co oni? Utknęła w czasach palenia czarownic, czy...

- To trochę jak my - wujek zignorował oburzone spojrzenie cioci, gdy wszedł jej w połowie zdania - Tylko całość środowiska mahoge żyje razem z innymi ludźmi na równi, bez odgradzania się. Adaptują najnowszą technologię. Wykorzystują zdobycze nauki. Współpracują.

- Ale to byłby dla czarodziei szok w skarpetkach, jakby spotkali jednego z nas....

Momentalnie pożałowałam tych słów, gdy patrzałki całej rodzinki wlepiły się we mnie. Instynkty zawyły czerwonym alarmem.

- O nie. ... nie, niet, no, iie, nix, ni hablar!

- Murcielago, zrobisz czarodziejom jesień średniowiecza.

Crap. A mogłam trzymać dziób na kłódkę.

To się wkopałam.

# PW. Harry Potter, 3-cia os. #

Wrzask pani Black towarzyszący dzwonowi do drzwi, w dodatku o dziewiątej rano, postawił na nogi całe Grimmauld Place.
Harry, przyzwyczajony do gwałtownych pobudek u Dursleyów, w ułamek sekundy był przytomny, choć pozostał nieruchomo. W przeciwieństwie do Rona, który wypadł z łóżka i zaplątany w pościel wyrżnął o posadzkę.

Tymczasem okularnik wyposażył się w swoje sztuczne oczy, wyskoczył z łóżka w pełni ubrany i zbiegł schodami do holu.

- ... ZDRAJCY, SZUMOWINY, BRUKACIE DOM MOICH PRZODKÓW.....  !!!!!!

- Sheeeeeszu, czy to u was norma, że jako dzwonek do drzwi ma się babkę wrzeszczącą jak opętana przez Hitlera?

Ten głos.

Harry prawie się potknął na schodach, ale refleksy najmłodszego szukającego w tym stuleciu się odezwały i uratowały od gleby. Tam, w drzwiach, kompletnie nic sobie nie robiąc z podejrzliwych spojrzeń połowy domowników, stała znajoma postać. Miała różowo-niebieskie włosy, ubrana była w dżinsy i czarną bluzę z napisem "Urodziłam się aniołem. Kiedy życie połamało mi skrzydła, zaczęłam latać na miotle". Z chokera na szyi zwieszał się pentagram.

- Murcielago?

Zielone tęczówki o kocich źrenicach nieco zdezorientowały Harry'ego, który zapamiętał je w barwach niebiesko-żółtych. Dziewczyna podciągnęła do góry kąciki ust, odsłaniając zęby spięte jakimiś metalowymi klamrami.

- Hõla, kradziej! Szczęść Starym Bogom i Lucyferowi!

Weszła do domu, jakby nigdy nic i podeszła do Harry'ego, unosząc otwartą dłoń do góry.

- Przybij piątkę!

Harry'ego ścięło. Co niby miał zrobić? Czym była ta "piątka"? Przybić? Jak gwóźdź, czy co?
Zanim wykoncepował koncepcję piątki, Murcielago z dąsami opuściła dłoń i obróciła się na pięcie w stronę obrazu pani Black, racząc portret drapieżnym spojrzeniem.

Jakoś nikt nie zauważył, kiedy matka Syriusza przestała wyć.

- Przepraszam kochanie, ale kim jesteś? - odmurowało panią Weasley, włączając jej tryb matki kury, gdyż nowoprzybyła wyglądała na piętnaście lat życia.

- Aktualnie jestem wściekłą nastolatką, która musiała z d*py rzucać wszystko i jechać w przysłowiowe Bieszczady. Co wiązało się z przełożeniem szkoły na tryb zaoczny i wymyślaniem piêrdyliarda wymówek dla przyjaciół i rodziny przez wasz piêprzony Statut Tajemnicy. Jestem również adwokatem na rozprawie sądowej 12 sierpnia, bo stary piernik chyba wreszcie kopnął w kalendarz, a adwokat z niego taki, jak z Zeusa prawiczek. Och, i jestem również nowym uczniem transferowym, jeśli wytrwam u was do września bez puszczenia wszystkiego w cztery diabły. Przy okazji, jestem Murcielago.

*świerszcze*

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top