6# Niewidomy został widomym, Ślepy przejrzał na oczy.
-Ty umiesz mówić? Ale dopiero się urodziłaś, a na oko masz ok. rok. Taki dzieciak nie umie gadać! - Zauważyła Jasmine.
- My nie jesteśmy zwyczajnymi dziećmi. - Zwróciła jej uwagę Amber.
I wtedy bobasy zaczęły wyglądać jak dwuletnie dziecko.
Lily i Amber wstały, rozejrzały się i mulatka powiedziała:
- Jeśli dobrze rozumiem,
wy jesteście strażnikami.
-Strażnikami? - Spytałem zdezorientowany.
-Strażnikami równowagi
na świecie, strażnikami żywiołów lub, jak kto woli, naszymi strażnikami. - Odpowiedziała Lily.
-Waszymi? - Zapytała otępiała Susan.
-Nie jesteśmy zwykłymi dziećmi. Wiecie o tym. Jesteśmy bardzo potężne. Jeśli dostaniemy się w złe ręce, cały wszechświat będzie zgubiony - Poinformowała nas Lily.
- Jak bardzo mogą być niebezpieczne para dwulatków, które szybciej rosną? - Skomentował Jack.
- My nie tylko szybko rośniemy. - Zaczęła Amber.
-Ale też posiadamy potężne moce. Ja mam moc tworzenia. - Odpowiedziała Lily.
-A ja niszczenia. - skończyła mulatka.
~~~
Od tego czasu minęło 14 dni. Po 10, dziewczynki przestały szybciej rosnąć i wyglądały teraz jak 12 latki.
Nie dało się ich nie lubić. Miały tak odmienne charaktery,
a pomimo tego dogadywały się. Już po paru dniach poznaliśmy ich osobowość.
Wrażenie bardziej opakowaną sprawiała Lily. W porównaniu
do siostry ma początku była nieśmiała. Była odpowiedzialna, troskliwa, słodka, pomocna
i grzeczna.
Co do Amber. Ona była nie odpowiedzialna, wulgarna... Czasem wredna, chamska
i zbuntowana. Była pewna siebie, ale też zabawna. Dosyć często niecierpliwa i porywacza.
W głębi duszy jednak uważam, że była troskliwa i emocjonalna.
Ale obie były odważne.
Jeśli mielibyśmy porównywać je do tego chińskiego znaczka
Yin Yang, Lily była by tą jasną stroną, a Amber ciemną.
Pewnego dnia wybraliśmy się na pizzę. Poza małej wegańskiej dla Jasmine, kupiliśmy jeszcze dużą pizzę ostrą i małą łagodną.
Po paru minutach został jeden kawałek Wegańskiej i dwa łagodnej. Ostra została zeżarta.
W sumie nic dziwnego. Jedyna osoba, która jadła łagodną to Lily, która nie potrzebuje dużo. Natomiast ostra rozmiaru XXL czyli AŻ 80 cm. zjedli Ja, Jack, Susan i Amber. Susan na moje oko zjadła tylko dwa kawałki. Jack chyba trzy, Ja chyba cztery, a Amber, która, jak przypominam, jest 12 latką
(A realnie parę dni), podczas gdy ja mam 18 lat, zjadła tyle samo co ja! A pomimo tego wciąż była szczupła. Gratuluję jej wspaniałej przemiany materii.
Pomijając. Resztę pizzy wzięliśmy do domu. Po drodzę minęliśmy lodziarnie i Amber chciała lody. Ona nie ma dosyć?!
W końcu, by nie oberwać, kupiłem jej... Trzy duże gałki! Tiramisu, Czekolada
i Diabełkowe.
Co to w ogóle za smak?
Ale jej się widocznie spodobało. Poszliśmy do domu.
Prawie rok później
-Gotowy? - Szepnąłem do Jack'a.
-Tak. A ty?
-Też.
No właśnie. Dzisiaj 17.06., czyli dzień, kiedy powstały Lily i Amber. One o tym nie wiedzą, ale szykujemy im przyjęcie niespodziankę. Jasmine zrobiła jedzenie i tort, Susan dekoracje, a ja fajerwerki,
Kiedy skończyliśmy, (napoje
i prezenty kupiliśmy wcześniej), Jack, który do tej pory rozpraszał Lily i Amber, przyszedł z nimi. Gdy zjawiły się w progu, wszyscy wyskoczyliśmy
i krzyknęliśmy ,,Niespodzianka!"
Lily się wzruszyła
i podziękowała. Amber natomiast była zaskoczona.
Wtedy jasnowłosa stwierdziła, że się przebiorą. Mulatka tylko jej potknęła i po chwili słychać było głos piwnookiej:
-Szybciej!
Po chwili zza drzwi wyłoniła się Lily. Jej piękna, szczupła sylwetka została nakryta przez piękną, błękitną suknię.
Suknia była skromna, jednak idealnie pasowała. Sięgała do kolan, a u góry widniał skromny gorset.
Z tyłu miała trochę odkryte plecy.
Po za tym miała czarne pantofle, naszyjnik w kształcie motylka
i skromne białe kolczyki motylki. Włosy miała luzem. Na twarzy był delikatny makijaż.
Wtedy za nią wyszła Amber.
Szczerze, pomimo tego, że ją znam i wiem, jak się ubiera, byłem zaskoczony. Po minie przyjaciół zgaduję, że też. Po oczach Jasmine, Susan i Jack'a zgadywałem, że nie do końca im się podobał styl Amber. Moim zdaniem jednak wyglądała pięknie.
Miała długie, dziurawe i czarne spodnie, Buty to czarne koturny. Jedyną nie czarną rzeczą w jej ubiorze to był czerwony crop top, który był przykryty lekko czarną ramoneską. Makijaż miała mocny. Mocna czerwona szminka, Czarne powieki, mocno podkreślone rzęsy i czarna kreska wychodząca za oko. Dodatkowo czarne paznokcie i włosy, które też były rozpuszczone, jednak końcówki zdobił czerwony kolor.
Usiedliśmy do stołu. Po zjedzeniu, zabraliśmy się do tortu. Jasmine go nam przyniosła. Był ogromny. Jedna połowa była czarna. Górę zdobiły czerwone wisienki i czerwony podpis Lat! i Amber! Na równym środku była Czerwono- Różowe ,,i", a druga połowa była biała. Na górze były truskawki i różowy napis ,,Sto" i ,,Lily".
Po zdmuchnieniu świeczek, nadeszła pora na prezenty. Najpierw Lily otworzyła prezent od Jack'a. Była to kasa. Potem zabrała się za mój prezent. To były kosmetyki. W prezencie od Susan, była książka fantasy z romansem, a Jasmine dała jej pieska. Dziękowała za wszystkie prezenty, ale tak naprawdę najbardziej spodobał się jej piesek Haskie, który nazwała Tris, a potem książka. Nadeszła pora na Amber. Od Jasmine dostała czarnego kota Izi, od Susan książkę i film horror, od Jack'a straszną grę. Ździwiła się więc, gdy w moim prezencie znalazła różowego miśka.
-Co to kurna ma być?! - zapytała.
Inni też nie dowierzali, a ja nie mogłem się powstrzymać od śmiechu.
-Tak cię to śmieszy?! Zaraz będziesz płakać! - stwierdziła oburzona Amber i już miała mi przywalić, ale powstrzymałem ją.
-Przepraszam cię Amber. Spokojnie, to nie jest prezent jaki chciałem Ci dać, jednak ten nie może być w pudełku.
Była zaskoczona.
- W końcu będę miała tatuaż? - Zapytała z nadzieją.
-Nie ma mowy!- Odparłem. - Twoim prezentem jest piercing.
Od dawna prosiła nas o tatuaże i piercingi. Męczyła nas tym, oburzała się, jednak i tak przegrywała. Może i nie mam tatuaża i nie lubię piercing, ale to nie oznacza, że będę ograniczał od tego Amber.
Kiedy to powiedziałem rozpętał się chaos. Amber skakała
z radości, Jasmine, Susan i Jack nakrzyczeli na mnie za to
i oburzali się. Natomiast Lily wyszła z pokoju.
Po paru minutach skapitulowali i poszliśmy wszyscy do pana
od piercingu. Gdy weszliśmy przywitał nas pan, który miał na sobie mnóstwo tych kolczyków.
-Dzieńdobry. W czym mogę pomóc? - Spytał chłodno.
-Dzień dobry. Chciałabym mieć piercing.
-Ma panienka ukończone 18 lat?
-Nie.
- Zgoda rodziców?
-Jest.
-To rodzice niech podpiszą się w tych papierach i możemy zaczynać.
Ja i Susan podpisaliśmy. Chciałem, aby to Jasmine podpisała, ale ona nie miała zamiaru. Wciąż się nie pogodziła.
Wtedy pan zapytał Amber, gdzie chce mieć piercing. Wtedy mulatka z kocimi oczami zapytała, czy może dwa. Ja jednak byłem nieugięty. Zrezygnowana czarnowłosa zdecydowała się, by był przy pępku.
Po zrobionym zabiegu poszliśmy do domu.
Wracając natknąłem się na nie znajomą pannę.
Była piękna. Miała pulchne usta, drogą, jedwabną suknię i rude włosy. Zaczepiła mnie
i powiedziała, że jej się podobam. Zapytała, czy nie chciałbym pójść z nią do domu.
Zrobiłem największą głupotę, zgodziłem się.
Zaprowadziła mnie do małego mieszkanka. Nie wyglądał ciekawie. Jedynie salon był godny uwagi. Czerwone dwuosobowe łóżko idealnie podkreślało różowe ściany.
A wokół było jeszcze dużo (zapewne drogich) szafek. Popchnęłam mnie na łóżko. Ściągnęła moją koszulkę.
Na szczęście nic poza tym.
Wróciłem do domu. Atmosfera była dziwna. Jasmine wyglądała na wściekłą i załamaną, Susan na zawiedzioną z nutką załamania, a Jack po prostu zawiedziony. Amber zachowywała się normalnie,
a Lily nieśmiało.
-Hej. Coś się stało? - Spytałem.
Wtedy Jasmine do mnie podeszła, walnęła mnie butem
z obcasów i pobiegła zapłakana.
-O co jej chodzi? - Zapytałem zdezorientowany.
-Jak mogłeś obściskiwać się
z lalunią za jej plecami? To było złe. - Odpowiedział Jack
i poszedł.
Reszta poszła za nim. Usiadłem. Co ja narobiłem? I co teraz?
Ja nawet jej nie znam!
Wtedy mi się przypomniało.
No tak! Przecież to dziewczyna
z 1 klasy, gdy się w niej zakochałem! Byliśmy razem,
ale potem... Coś nie pykło
i wyjechała.
Wtedy z zamyślenia wyrwał mnie głos. To była Susan. Siedziała obok mnie.
-Potrzebuje czasu. Trochę zajmie zanim ci wybaczy. Ale mogę ci pomóc.
-Czemu chcesz pomagać? To moja wina. Ty wiesz o tym, więc czemu nie jesteś obrażona? - Zapytałem.
Westchnęła.
-Kai... Ja... Zawsze chciałam ci to powiedzieć, ale nie potrafiłam. Kocham cię. I bardziej od swojego szczęścia chcę, abyś ty był szczęśliwy. Pogodziłam się z tym, że nie odwzajemniasz moich uczuć, ale nie mogę patrzeć jak cierpisz. Dlatego chcę ci pomóc.
Zatkało mnie. Ona mnie kocha? To dlatego tak często się na mnie patrzyła, dlatego tak sztucznie przytulała się z Jackiem. I dlatego powiedziała, że ma Jack'a. Była zazdrosna. Dlatego często była smutna. A Jasmine o tym wiedziała. I kiedy patrzyła, to nie na telewizor, tylko na Susan. Byłem ślepy.
-Przepraszam. - Odparłem.
-Za co? - Spytała.
-Że byłem ślepy. Nie zwracałem na to uwagi i w ten sposób cię raniłem.
Uśmiechnęła się. Sprawiło mi to lekką przyjemność. W końcu jest przyjaciółką.
-Nic się nie stało. - Powiedziała.
__________________________________
Ciąg dalszy nastąpi!
Next:jutro
Słów:aż 1421! To najdłuższa część spośród reszty! A sądziłam, że będzie krótka!
Tak moi mili! Wróciłam. Chociaż to i tak nikt nie czyta...
No to co. Teraz codziennie część, aż skończę książkę i wtedy trochę przerwy na kolejną. Ale to później.
To do jutra.
Bye!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top