2# Sekret biżuterii

-O co chodzi? - spytałem zaciekawiony

- Usiadźcie- odparła bez wyrazu.- To nam trochę potrwa.

Bez słów i sprzeciwu usiedliśmy.

-Dawno temu pojechałam z koleżankami nad jezioro. Rozkoszowałam się pięknem przyrody razem z moim przyjacielem. Było ciepło, więc poszłam pływać. Zauważyłam coś błyszczącego. Zanurkowałam do tego. Okazało się, że to jest bransoletka z kroplą.
Podniosłam to. Było takie ładne, więc założyłam. Pojechałam
do domu i znalazłam informacje. Okazało się, że posiadam bransoletkę kropli umożliwiającą władaniem wodą, różnej postaci...- Opowiedziała.

Wtedy przerwała jej Megan.

-I czemu nam to opowiadasz? - zainteresowała się.

-Ponieważ istnieją inne magiczne biżuterie, prawda? - spytałem.

-Tak... - odparła- Moja dokładniejsza nazwa to Magia Kropli, Jack ma pierścień 💍, czyli moc bryzy, umożliwiającą panowanie nad wiatrem. Megan ma moc Wiśni, czyli włada ziemią, a dokładniej roślinami
i zwierzętami. Natomiast ty,
Kai masz Magię Feniksa umożliwiającą władaniem nad ogniem i odporność nad ciepłem i zimnem. Przez ten cały czas sprawdzałam, czy jesteście godni. I stwierdziłam, że tak. - wyjaśniła.

-A co się dalej stało? Czemu nie zaprzyjaźniliśmy się z twoim przyjacielem? - zapytałem.

-Eh... Bo... Bo... On nie akceptował tego... - wyjaśniła ledwo, a po jej policzku poleciała łza.

-Już dobrze. - Jack, który był bliżej ją przytulił. - Lepiej?

-Tak. - odparła.

Megan stwierdziła, że pójdzie
z nią pogadać, bo dziewczyny
się rozumieją i wyszła.

Ja i Jack zostaliśmy sami.
Westchnąłem. Jack tego jednak nie usłyszał, bo latał
w marzeniach.

- Ale ona jest wspaniała! - rozmarzył się.

-Kto? - Spytałem

-Jak to kto, Susan! ona jest urocza! - skomentował, po czym dodał - A ty? Jak uważasz?

-No... Ym... Jest spoko, ale lepsza jest Megan - stwierdziłem cicho.

On się uśmiechnął, po czym dodał- mam pomysł! Ty mi pomożesz z Susan, a ja z Megan, ok?

-Umowa stoi. - Mówiąc to podałem mu dłoń. Susan
w porównaniu do Megan
to łatwa laska.
[Oj no nie wiem XD~ Autorka]

Postanowiłem zrobić to jak najszybciej, żeby mieć to
z głowy. Podszedłem do Susan.

-Hej. Wyjdziemy gdzieś? - spytałem.

-Czemu nie, tyle, że Megan i Jack nie mogą. Wyszli zrobić coś ważnego.

Czyli nie ja jedyny chciałem to szybko załatwić? Powodzenia mu życzę...

-Aha. No to dobrze się składa.
To co robimy? - zapytałem.

-Pograjmy.

Graliśmy długo. W pewnym momencie postanowiłem się spytać.

-Co myślisz o Jacku?

-No nie wiem... Jest spoko.

-Jakie lubisz typy chłopców?

-Cóż. Trochę rozgadanych, wysportowanych i przystojnych, buntowniczych, odważnych...- wyjaśniła.

Niestety Jack taki nie jest.

-A podoba ci się Jack? - spytałem. Tak łatwo się nie poddam!

-Nie w moim typie, a co? - odrzekła pytająco.

-Nie nic... - stwierdziłem.
Współczuję Jackowi. Nie odwzajemniona miłość. Ale przecież nie można zmusić Susan, czy może można?
Nie, on sam musi być taki jaki ona chce.
A ja mu w tym pomogę.

Wieczorem, ja i Jack spotkaliśmy się.

-Słuchaj stary. - zaczął. - Powiedziała, że ją nie interesujesz, ale wydaje mi się, że kłamała. Widać było, więc się nie martw. No to ja zrobiłem, teraz twoja kolej.

-No... Ym... Ona... -Westchnąłem - Nie interesuje się tobą... Podobno nie jesteś w jej typie...

-Żartowała, tak?

-Obawiam się, że nie, stary druhu...

Milczał. Pod powieką nagromadziła się łza.

-Pomogę ci. Zobaczysz, już niedługo będziecie razem.

On sobie poszedł, a ja obejrzałem horror, po czym zasnąłem.

Nazajutrz od razu się podniosłem. Obiecałem Jackowi, że mu pomogę. Skoro Susan uwielbia chłopaka zbuntowanego, to mogę go nauczyć. (ojoj, Kai...~Autorka)
Jeszcze zobaczy.
Gdy Jack przybył, od razu zabrałem się na naukę.

-Susan lubi ciacha, więc nie zapominaj o codziennych treningach. Na szczęście bicki masz dobre. Po drugie musimy poćwiczyć u ciebie pewność siebie. A po trzecie i chyba najważniejsze, trzeba nauczyć cię, jak być zbuntowanym i takim bad boyem. Słuchaj uważnie.

Milczał, co uznałem za tak.

Najpierw zaczęliśmy od pewności. Rozkazałem mu różne rzeczy, które by w życiu nie zrobił, w tym pocałowanie
w policzek nieznajomą dziewczynę. Na początku było baaaardzo ciężko, ale z czasem udało mi się go nauczyć. Treningi natomiast robił indywidualnie.

-No to przejdźmy do ostatniej rzeczy. Dziewczyny uwielbiają chamów. Musisz zaczepiać ich
i filtrować z nimi. Po za tym typowi bad boye palą papierosy, więc zaczynasz. No i robią co chcą. Są niegrzeczni, niektórzy kradną...

-Jesteś pewny, że Susan się spodoba? Bo ja nie jestem przekonany...

-Nie martw się. Jeśli mnie posłuchasz, pójdzie dobrze.

W końcu po jakimś czasie nauczyłem go. Znikła grzeczność i uprzejmość.
Powitajmy bad boya!

Dzisiaj Susan została zaproszona do restauracji. Ja czekałem
za budynkiem bacznie przyglądając się przez ukryte kamery, a Jack miał wczepiony
w kołnierz mikrofon i słuchawkę przy uchu. Muszę go wesprzeć.

- Cześć, Jack. - Przywitała się

-Siema...- Mówiąc to beknął. Tak jak go uczyłem.

-Aha. To... Co robimy?

-No nie wiem mała, a co chcesz? - mówiąc to przybliżył się.

Ona się oddaliła. On znowu przybliżył się.

-Cham! - stwierdziła i podniosła się z krzesła, sięgając po kurtkę.

-Lubisz takich- stwierdził.

Ona wyszła.

- To nie działa! - wyszeptał
do mikrofonu Jack.

-Spokojnie. Pobiegnij za nią. Dziewczyny lubią jak chłopakowi zależy. Ale nie pokazuj jej tego.

Posłuchał się mnie i wyszedł.

-Susan.

-Co?

-Daj mi szansę.

-No... Dobra...

-Co robimy?

-Nwm.

-Teraz- Szepnąłem.

Na mój znak nie chętnie wyciągnął papierosa.
Nie był zbyt przekonujący.
Ale chyba wystarczyło, bo Susan się nabrała.

-Ty palisz?! - nie dowierzała.

-Nom- stwierdził obojętnie.

-Debil- stwierdziła i poszła.

On ją zatrzymał.

-Ale ty takich lubisz.

-Wcale nie! Ja nie cierpię, jak ktoś pali. I owszem lubię typ buntowników, ale najważniejsze to być sobą, a ty teraz nie jesteś.

Nic nie odpowiedział. Gdy już poszła, krzyknął mi do słuchawki.

-I widzisz, co zrobiłeś? Pogorszyłeś! - krzyknął załamany.

Wróciliśmy zmęczeni do domu. Nikt nie zamienił ani jednego słowa. Gdy dotarliśmy do domu, czekało nas nie miłe zaskoczenie.
Zaraz przy wejściu dostałem plaskacza od Megan.

-Zwariowałeś?! Na mózg ci padło?!

-Ale co ja niby zrobiłem?!

-Ty wiesz co zrobiłeś! Jak mogłeś nauczyć Jacka by tak się zachowywał?!

-Ja... Przepraszam...

Ledwo przez gardło mi przeszło. To było pierwsze przepraszam
od dawna...

__________________________________
Ciąg dalszy nastąpi.

Podobało się wam, co zrobił Kai?
Uważacie, że dobrze zrobił?

Jak myślicie, czy Susan im wybaczy? I czy powinna?

A Megan?

Słów:978

Next: jutro

Bye!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top