Rozdział 10
W mediach zdjęcie Ethana
Ethan POV:
Co tu się do cholery stało? Nie było mnie jakąś godzinę, a to miejsce zdążyło zamienić się w pobojowisko. Biegiem udałem się w stronę głównego budynku. Na schodach leżał zakrwawiony Matthew.
- Stary, co tu się stało?- Zacząłem nim potrząsać, jednocześnie szacując obrażenia jakich doznał.
- Valentine...tu był...ugh...ich było za dużo...starałem się ich powstrzymać, ale...jemu udało się wejść do środka.- Mówił z trudem, co chwilę kaszląc krwią.
- Niedobrze. Wiesz czego chciał?
- Nie, ale dziewczyny...Kim i Lucy...sprawdź czy im...nic się nie...stało.
- Dobrze, trzymaj się, wyjdziesz z tego.- Przyłożyłem dwa palce do ust, aby zagwizdać. Nie minęła minuta, a przede mną pojawił się mój najlepszy i najbardziej zaufany przyjaciel. Czarny wilk o imieniu Max. Dla śmiertelników wygląda jak normalny wilk, jednakże wcale nim nie jest, ma wiele magiczny zdolności. - Ulecz go.-Wskazałam na mojego kuzyna. Zwierzę posłusznie wykonało moje polecenie i już po chwili, Matthew stał przede mną, cały i zdrowy.
- Dzięki, chodźmy zobaczyć czy dziewczyny są całe i zdrowe.- Skinąłem mu głową, zgadzając się na jego prośbę, co rzadko się zdarza.
- Rozdzielmy się, będzie nam łatwiej je znaleźć. Ja idę w stronę biblioteki.- Nie czekając na jego odpowiedź, ruszyłem w wybranym sobie kierunku. Koło mnie dumnie kroczył Max. Pewnie jest zadowolony, że dobrze wykonał zadanie, albo po prostu liczy na kiełbaskę, którą zawsze mu daję, gdy dobrze coś zrobi. Poklepałem go po łbie, na co ten zawarczał zadowolony.
Już z daleka wyczułem, że coś jest nie tak. Złapałem za klamkę i pchnąłem, ale drzwi ani drgnęły. Nikt ich nigdy nie zamykał, więc musiało się coś stać. Cóż, nie mam wyboru. Muszę je rozwalić. Najwyżej Bella trochę na mnie pokrzyczy.
Dotknąłem mahoniowej powierzchni swoją dłonią. Skupiłem się na tym co mam zrobić, a chwilę później korytarz rozbłysnął pomarańczowym światłem. Ogień trawił drewno, a po drzwiach zostały zaledwie zawiasy. Pstryknąłem palcami, płomień zniknął. Wszedłem do środka, rozglądając się za potencjalnym wrogiem, zamiast tego zobaczyłem dwa ciała skulone na posadce.
- Max, wiesz co robić.- Zwróciłem się do mojego kompana. Ja tym czasem zawiadomiłem Matthewa o swoim znalezisku.
Tutaj wstawiam zdjęcia postaci (przynajmniej ja sobie ich tak wyobrażam):
- Lucy
- Matthew
Podobizna Kim jest w mediach w 6 rozdziale.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top