Rozdział 28
Giorgio
Stanąłem w oknie obserwowałem jak moja żona wsiada do samochodu, a Danilo zamyka za nią drzwi i odjeżdżają. Byłem kurwa wściekły i roztrzęsiony. Miałem ochotę coś rozpierdolić, tak jak rozpierdoliło się właśnie moje małżeństwo. Dziecko nie było moje. Tak bardzo cieszyłem się na wieść o ciąży. Kurwa nosiłem ją na rękach byłem przeszczęśliwi, że kobieta którą kocham da mi to na co tak bardzo czekałem, a teraz? Zostałem z niczym. Nie zastanawiając się długo, zabrałem marynarkę z krzesła i zbiegłem po schodach. Na mojej drodze stanęła Vivien.
-Co się dzieje? Co to za krzyki? Pani Julia wybiegła z domu cała zapłakana! - Plotła jak nawiedzona. Nie miałem ochoty na wyjaśnienia.
-Nie czekaj na mnie, nie wiem kiedy wrócę - Rzekłem i wyszedłem z domu trzaskając drzwiami. Pojechałem do jednego z naszych clubów nocnych. Usiadłem przy barze, a barman nalał mi kolejkę. Wychyliłem z kieliszka szybko jego zawartość. Wcale nie pomogło, czułem jak pod skórą gniew buzuje co raz mocniej. Podparłem głowę na dłoni załamany. Byłem totalnie skołowany, bo życie bez Juli wydawało się nie do zniesienia, ale fakt, że dziecko które nosiła pod sercem nie było moje, niszczył wszystko, niszczył mnie. I jeszcze ten temat aborcji, czułem okropne wyrzuty sumienia, że jej to zaproponowałem. W życiu nie skrzywdziłbym dziecka, nawet jeśli było ono spłodzone przez kogoś tak popierdolonego jak Felippe. Byłem wkurzony, tak bardzo zraniony powiedziałem jej to w złości wcale tak nie myślałem, a ona poczuła się dotknięta, że sama wyniosła się z domu, ja jej nawet nie wygoniłem. Nawet nie chciałem żeby odchodziła, kurwa! Wypiłem kolejną kolejkę, potem następną i jeszcze jedną. Doszedłem do momentu gdy ten pieprzony barman nie chciał mi już polewać. Złapałem go za koszulę wściekły.
-Lej kurwa! Albo inaczej znajdą twoje ciało w rzece! - Warknąłem wkurwiony. Koleś przeraził się, i postawił przede mną całą butelkę whisky. A potem odszedł jak najdalej mnie, inni ludzie siedzący przy barze także się ulotnili i dobrze, bo byłem tak wkurwiony, że mogłem kogoś uszkodzić. Co chwile podchodziła do mnie jakaś panna, ocierając się o mnie i namawiając do pójścia do pokoju.
-Ktoś tu jest wkurzony - Zamruczała Lolita, wysoka ciemnooka blondynka.
-Może mogłabym pomóc ci ujarzmić ten gniew - Zamruczała mi do ucha. Ale kiedy na nią patrzyłem widziałem tylko twarz mojej żony. Kurwa! Byłem tak w niej zakochany, że inne kobiety przestały być istotne. Nagle ktoś chwycił mnie za ramię, wkurzony wstałem i zamachnąłem pięścią w kierunku tej osoby.
-Leonardo - Wydukałam zaskoczony.
-O! Nieźle koleś o mały włos nie podbiłbyś mi oka -dziwka natychmiast, ulotniła się kiedy zauważyła Capo.
-Przepraszam - Powiedziałem zdenerwowany. Leo usiadł koło mnie przy barze. Skinieniem palca przywołał barmana.
-Jeszcze jedną whisky - Ten skinął głową i przyniósł kolejną butelkę. Przyjaciel rozlał nam trunku do kieliszków.
-Sandra mi powiedziała
-No tak, ona zawsze wie więcej o mojej żonie niż ja sam - Zakpiłem wkurzony.
-Jest jej matką, to normalne, stary.
-Wiem kurwa, wiem - Przejechałem zmęczony ręką po twarzy.
-No to mamy nie wesołą sytuacje - Powiedział poważny. Kątem oka zauważyłem jak Sisto i Michel wypraszają gości z clubu.
- Pozbywasz się widowni? - Zakpiłem.
-Aha - Przysunął się do mnie bliżej i nalał nam następną kolejkę.
-Ja pierdolę! wiesz, że to dziecko Felippe jak mam kurwa żyć ze świadomością, że moja żona nosi jego dziecko? - Zapytałem zdruzgotany.
-Wiesz jako przyjaciel doradziłbym ci porozmawiać z nią na spokojnie jak opadną emocje. Jestem tak samo wkurzony jak ty, bo jeden z moich żołnierzy wykazała się niebywałą niesubordynacją. I gdyby Felippe nadal żył zostałby za to surowo ukarany - Leo przeczesał swoje ciemnoblond włosy sfrustrowany.
-Mam pewne podejrzenia, co do jego śmierci...
-To znaczy? - Zapytałem zaciekawiony.
-Felippe nie był głupi, wiedział, że romans mógł się wydać, zdawał sobie sprawę z powagi sytuacji. Zdawał sobie sprawę jaka czekała za to kara. Przypuszczam, że celowo dał się zabić - Zmarszczyłem brwi zaniepokojony tym spostrzeżeniem.
- Być może Julia wiązała z nim swoją przyszłość kto wie? Wtedy nie zostałaby twoją żoną...
-Sugerujesz, że ona kogo kochała? - Teraz kurwa wszystko nabierało sensu, dlaczego Julia wróciła taka przygaszona z gór. Myślałem, że opłakuje śmierć swojego dziadka i przeżywa fakt, że musiała kogoś zabić. Poradzenie sobie z tak ogromną traumą było ciężkie dla kogoś, kto nigdy nie miał do czynienia z morderstwem. Rozumiem teraz czemu na początku naszego małżeństwa zachowała wobec mnie taki dystans. Dlaczego nie dopuszczała mnie do siebie na tyle ile chciałem. Kurwa obnażyłem przed nią moje demony przeszłości a ona przez cały czas nie była w ogóle ze mną szczera! Świadomość tego, sprawia, że mam ochotę coś rozjebać, ciskam swoją szklanką w ścianę na przeciwko. Barman patrzy na mnie przerażony, ale przełyka ślinę i podaje mi nową szybko uciekając od nas.
-Felippe był znakomity żołnierzem, trudno było go zabić. Sam nie mogłem wyjść z szoku z powodu jego śmierci, ale teraz wszystko rozumiem.
-Wystawił się na śmierć - Wycedziłem przez zęby.
-Tak, wybrał ją zamiast stawić czoła rzeczywistości.
-Więc zginął jako bohater broniąc tych których miał chronić
-Tak
-Ja pierdolę...- Leonardo wychylił kolejny kieliszek, znowu nam polał, więc Julia opłakiwała śmierć kochanka!? Nie wiem czy chciałem ratować to małżeństwo skoro ona nic do mnie nie czuła. Byłem tak zaślepiony miłością, że wszystkie niepokojące objawy jej zachowania zepchnąłem na bok.
-A jako mój Teść, co byś mi poradził? - Leo głęboko westchnął przejechał dłonią po swojej brodzie.
-Poradziłbym ci dać jej szansę
-Żartujesz kurwa?- Oburzyłem się.
-Niestety nie, może ona jeszcze tego nie wie, ale oboje z Sandrą to widzimy, że czuje coś do ciebie.
-Wszyscy to widzą, szkoda tylko, że ja nie
-Siedzi w swoim pokoju kompletnie załamana, cały czas płacze. Gdyby jej na tobie nie zależało to nie płakała by nad tym małżeństwem nie uważasz? - Zapytał. Było widać po nim, że jest przejęty tą sytuacją.
-Kazałem jej usunąć te ciąże - Wypaliłem.
-Wiem powiedziała mi
-Powiedziałem jej to po złości wcale tak nie myślałem. Byłem wtedy obrzydzony, że spała z Felippe dalej kurwa jestem - Powiedziałem czując niesmak.
-Felippe mimo swoich skłonności dalej pozostawał człowiekiem.
-Tłumaczysz go? - Oburzyłem się
-Nie, nie tłumacze, ale nie był aż taką bestią za jakiego go uważasz - Przetarłem oczy ze zmęczenia. Nie wiem czy kochałem Julię na tyle mocno by móc jej wybaczyć to co zrobiła. By móc zaakceptować fakt, że dziecko nie jest moje.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top