5
Miałem ochotę coś rozpierdolić, gniew palił każdą część mego ciała. Wpadłem do samochodu i wyjechałem z piskiem opon z garażu, we wstecznym lusterku dostrzegłem postać matki na podjeździe. Chciała mnie zatrzymać, prawdą jednak jest fakt, że nie mogła tego zrobić. Nie miała już nade mną żadnej władzy. I nie pozwolę na to żadnej innej kobiecie.
Jestem już prawie pod swoim apartamentem, ale w ostatniej chwili zmieniam zdanie, wrzucam wsteczny i zakręcam. Muszę jakoś te złość z siebie wyrzucić, a najlepszym na to sposobem jest wysiłek fizyczny. Zajeżdżam pod małą siłownię w centrum dzielnicy. Zabieram sportową torbę, którą zawsze wożę w bagażniku i wchodzę do środka siłowni. Nie mam nastroju na kurwa pogaduszki z Flavio, więc nawet nie powiadamiam go o tym, że tutaj jestem. Właścicielem tego przybytku jest Carllo, który uczył mnie sztuk walki oraz był moim osobistym trenerem. Mógłbym wybrać bardziej prestiżowy club fitness, z najnowocześniejszym sprzętem, ale to miejsce było moją małą odskocznią od życia. Carllo mimo upływu lat nic nie stracił na swojej rzeźbie. Wciąż pozostawał ode mnie masywniejszy. Siwe włosy miał zaczesane do tyłu i zebrane w krótki kucyk. Ubrany w czarną koszulkę, która opinała ciasno jego mięśnie oraz czarne dresy. Gdy mnie zobaczył od razu wyszedł za recepcji.
-Kogoż to moje oczy widzą – Rzucił na wstępie – Miałem przeczucie, że nie wytrzymasz dłużej na wolnym niż dzień – Zaśmiałem się na to stwierdzenie.
-Cały ja – Odpowiedziałem. Carllo był dla mnie kimś więcej niż trenerem, był moim mentorem, a przede wszystkim nie oceniał mnie tak jak większość członków przez pryzmat mojego pochodzenia. Miał on mój bezwzględny szacunek i podziw. To miejsce było dla niego bardzo ważne, równie ważne, co jego dwie córki, które wychowywał sam, bo jego żona zmarła parę lat temu.
-Masz ochotę na sparing? – Zaproponował z ochotą.
-Nie dziś– Odparłem i pokręciłem głową. Carllo przyjrzał mi się uważnie, nietrudno było dostrzec moją wymiętą koszulę, jaki i stan garnituru. Nie ciągnął mnie za język. Bowiem wiedział, że świat, w którym żyjemy dostarcza nam mnóstwa emocji, a najczęściej tych najskrajniejszych.
Szybko przebrałem się w szatni w strój do ćwiczeń, składała się na niego koszulka bokserka oraz szare spodnie dresowe. Bez rozgrzewki, bez rozciągania od razu podchodzę do worka treningowego zawieszonego w najdalszym koncie sali. Dziś nie potrzebowałem widowni. Uderzyłem ze wściekłością dosłownie parę razy a łańcuch, na którym zawieszony był worek pęk.
-Serio? - Rzuciłem z rozczarowaniem. Głęboko westchnąłem zirytowany szajsowatym sprzętem.
-Kogoś tu dzisiaj nosi - Obróciłem głowę w kierunku skąd padły te słowa. Stała za mną oparta o jeden z filarów podtrzymujących strop starsza córka Carllo. Saveria miała dwadzieścia trzy lata. Zmierzyłem jej smukłe ciało wzrokiem. Miała na sobie obcisłe fioletowe leginsy, które podkreślały umięśnione nogi. A góra stroju stanowił tylko sportowy stanik. Carllo nie miał oczu!? Jak mógł pozwolić córce paradować w takim stroju? Kolejny raz przypomniałem sobie o świętach. I nikt oprócz takich napaleńców, jak ja tutaj nie zagląda, a że Carllo traktuje to miejsce, jak swój drugi dom, to mam na wszystko odpowiedź. Dziewczyna przejechała jakby od niechcenia po swoich długich brązowych włosach, które zebrane były w wysoki kucyk. W zielonych oczach mignął błysk rozbawienia. Olałem ją i przeszedłem do następnego worka z nadzieją, że ten okaże się wytrzymalszy niż poprzedni. Bo inaczej będę musiał znaleźć nową siłownie na, co wcale nie miałem ochoty.
-I ktoś tu ma podły nastrój – Rzuciła idąc w moim kierunku, stanęła za workiem, przytrzymała go. Ależ miło z jej strony, zakpiłem w myślach. Wcale nie potrzebowałem niczyjej pomocy. Dziewczyna patrzyła prosto w moje oczy z nutką prowokacji. Saveria była charakterna, a pieprzyk, który był umiejscowiony tuż nad ustami po prawej stronie miałem wrażenie, że tylko to podkreślał. Wąskie usta dziewczyny układały się w zarozumiały uśmieszek.
-Lepiej odejdź – Odpowiedziałem jej, nie miałem ochoty na towarzystwo, a w szczególności plotkowaniu o dupie Maryny z kobietami. Tak na prawdę miałem dość wszystkich, chciałem tylko zostać sam i w świetnym kurwa spokoju wyżyć się na worku treningowym. Czy o tak wiele prosiłem!?
-Czy święta, to nie jest czas na odpoczynek? – Zapytała z wyczuwalną drwiną w głosie. Wiem do czego zmierzała, chciała spowodować u mnie jeszcze większy wkurw. Niestety ktoś ją już dziś uprzedził.
-Zawsze jest dobry czas na trening, nawet w święta – Odparowałem zirytowany jej obecnością.
-Czy Capo pojawi się na sobotnim pokazie? – Zmieniła temat. Przystanąłem otarłem ramieniem pot z czoła.
-Trzeba będzie przełożyć pokaz – Rzuciłem.
-Znowu? –Oburzyła się na moje słowa, skubnęła długim fioletowym paznokciem czubek zadartego nosa. Jej twarz w kształcie serca na chwilę zrobiła się czerwona.
-Niestety są ważniejsze sprawy, ale po nowym roku wszystko powinno się unormować – Wytłumaczyłem.
-Dziewczyny będą rozczarowane – Stwierdziła, ale miałem wrażenie, że powiedziała to bardziej do siebie niż do mnie. Widać, że wkurzyła się na moją odwiedź, no niestety, są rzeczy ważne i ważniejsze. Poniekąd rozumiem jej złość, bo pokaz był już przesuwany i to mogło spowodować niechęć u dziewczyn. Niestety taki jest ten świat skonstruowany czasem nie dostajemy tego czego chcemy. Puściła worek, a właściwie popchnęła go mocno w moją stronę, w ostatniej chwil udało mi się zrobić unik. Zrobiła to, co chciałem od początku, czyli poszła sobie dręczyć kogoś innego. Znałem Saveria od lat i wiedziałem, że miała wybuchowy charakter, ale Carllo krótko trzymał swoje córki, może nie był idealnym ojcem, lecz nauczył je dyscypliny, a bez tego dziewczyna miałaby ciężko aspirować na żołnierza w mafii.
W przeciągu lat Leonardo wprowadził zmiany w funkcjonowaniu społeczeństwa mafii. Byłem dumny, że tą zmianę zapoczątkowała moja siostra Julia. Chociaż nigdy pewnie jej tego nie powiem. Przetarła szlak innym kobietom zrobiła krok milowy w postrzeganiu ich przez nas mężczyzn. Rola kobiet w mafii była bardzo staromodna, dotyczyła ona tylko pielęgnacji ogniska domowego, rodzenia i wychowywania dzieci. Nie miały praktycznie żadnych praw były skazane na łaskę i nie łaskę swoich mężów, ojców i braci. Co prawda ta zmiana spotkała się ze sporą krytyką, ale krok po kroku kobiety stawiały w końcu samodzielne kroczki ku lepszemu życiu. Teraz jest im co raz łatwiej uzyskać wyższe wykształcenie, czy mają większe możliwości w znalezienia pracy w instytucjach zarządzanych przez organizację, wyjątek stanowią tutaj kluby nocne czy dyskoteki, bo tam żadna z kobiet nie miała wstępu. A przede wszystkim kobiety dostały zielone światło na trenowanie walk, nauki posługiwania się bronią, czy zaprzysiężenie na żołnierza. Tutaj akurat kobiety przechodzą takie samo szkolenie co płeć przeciwna nie ma taryfy ulgowej i spora część rezygnuje, ale zawsze znajdą się te najbardziej zawzięte, jak na przykład Saveria i jej koleżanki. Kiedy poczułem zmęczenie uznałem, że pora na przerwanie wysiłku, udałem się do szatni. Po gorącym przyszyciu owinąłem się w pasie ręcznikiem, a drugim wycierałem włosy. A gdy podniosłem głowę, zorientowałem się, że nie jestem sam. W szatni obecna była jeszcze jakaś dziewczyna dziwne nigdy jej tutaj nie widziałem. Potarłem twarz, bo kurwa myślałem, że mam omamy.
-Chyba pomyliłaś pomieszczenia, szatnia dla kobiet jest po drugiej stronie – Rzuciłem, mimo moich słów ona nie ruszyła się z miejsca, ręce miała schowane za plecami i lekko bujała się na piętach.
-Wiem – Odparła. Na dźwięk jej zachrypniętego głosu przekrzywiłem głowę, skąd ja go znałem?
-Nie poznajesz mnie prawda? – Zapytała z uśmiechem – To ja Elisa – Doprecyzowała. Musiałem powstrzymać uśmiech, a więc proszę ależ ona wyrosła. Ostatni raz widziałem ją może z dwa lata temu. Wiem, że studiowała dlatego bardzo rzadko pojawiała się tutaj w siłowni. Elisa, była drugą córką Carllo. Zawsze uchodziła za tą młodszą i mniej śmiałą. A tu proszę nie dość że wyrosła to jeszcze zyskała na pewności siebie, bo wydawała się w ogóle nie skrępowana przebywaniem w szatni z prawie nagim facetem. Przecież jakby tu teraz wpadł Carllo było by niezłe zamieszanie. Elisa była totalnym przeciwieństwem swojej siostry. Niższa, zaokrąglona we wszystkich odpowiednich dla oka miejscach. Mahoniowe loki miała związane w ciasny kok u czubka głowy, pojedyncze pasma okalały jej czoło.
-Czego chcesz? - Warknąłem, musiałem się powstrzymywać, żeby mój sprzęt nie zareagował na jej widok. Kosztowało mnie to więcej silnej wolni niż myślałem. Jezu, niech ona stąd wyjdzie! Było mi zresztą strasznie głupio z tego powodu.
-Może powinnam ci pomóc? - Zaproponowała.
-Pomóc mi? – Zapytałem zbity z tropu. Ale w czym u licha?
-Widziałam, jak ćwiczyłeś, to znaczy masakrowałeś ten biedny worek, to cud, że jeszcze nie skończył jak poprzedni – Z jej głosu biła taka radość, która udzielała się także i mnie, miałem problem pohamować uśmiech głownie też dlatego, że jako dzieciak bardzo ją lubiłem i przepadałem za nią. Niestety, kiedy skończyłem szesnaście lat, uderzyła mi woda sodowa do głowy, po wprowadzeniu i zaprzysiężeniu na pełnoprawnego członka mafii, olałem ją. Bo czułem się ważniejszy od innych. Podeszła do mnie niebezpiecznie blisko, zdębiałem, co ona miała zamiar zrobić? Gdybym zhańbił jedną z nich. Carllo powiesił by mnie za jaja, a co gorsza kazałby mi się z nią ożenić! A jedyne czego bałem się jak ognia to ślubu. Nim zareagowałem jej dłonie znalazły się na moich ramionach.
-Chciałabym rozładować choć trochę tę napięcie – Szepnęła do mojego ucha, jej ciepły miętowy oddech owiał mój policzek. Rany co było ze mną nie tak? Dlaczego reagowałem w ten sposób!? Potem poczułem jej dłonie na swoich barkach, co spowodowało tylko, że spiąłem się jeszcze bardziej. Zaczęłam mnie masować. Moje obolałe mięśnie szybko zareagowały na tą pieszczotę. Zrobiło mi się tak cholernie przyjemnie. Ale po kilku sekundach przestała i żałowałem tego. Musiałem ukryć rozczarowanie, obróciłem się do niej twarzą. Chciałem coś powiedzieć, ale zamarłem na widok tych dużych zielonych jak szmaragd oczu. Jej buzia nie była już tak zaokrąglona straciła też dziecięce rysy. Wyrosła na piękną kobietę, mój wzrok powędrował na jej wydatne usta. Nerwowo przełknąłem ślinę,
-Studiuję fizjoterapię i medycynę sportową. Mam teraz przerwę świąteczną i chciałbym poćwiczyć trochę przed egzaminami końcowymi. A mózg mi trochę paruje od nadmiaru nauki. Więc postawiłam na część techniczną. Jestem w domu od trzech dni, a mój tato ma już dość masażu na resztę roku. Pamiętasz, gdzie był składzik na sprzęt sportowy? – Pokiwałem głową na potwierdzenie.
– Zrobiłam tam swój gabinet, jak już oporządzisz się do reszty, to zapraszam- Dodała opuszczając pomieszczenie. Bylem lekko w szoku, ona wydawała się być całkowicie obojętna na mój wygląd. Nie reagowała na mnie tak jak przeważnie większość kobiet. Chyba powinien się cieszyć, więc dlaczego czuję się jakby ucierpiało właśnie moje ego? Ale nie to mnie martwiło najbardziej, chuj z moim ego, to jakoś przecierpię. Byłem totalnie porażony jej obecnym wyglądem i tym jak moje ciało na nią reagowało.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top