×22×
Virgilio
Czas powoli leciał razem z Anitą zajęliśmy się przygotowaniami do drugiego a właściwie to pierwszego ślubu. Spędzamy ze sobą czas i dużo rozmawiamy, Anita poprawiła relacje z siostrą na dodatek jej brat Arturo i jego żona Laura spodziewają się pierwszego dziecka. Wszystkich ucieszyła ta wiadomość nasze rodziny po całej akcji ratowniczej spędzają ze sobą dużo czasu. Raz Anita śmiała się że powinniśmy zbudować mały pałacyk aby wszyscy mogli mieszkać razem. Najzabawniejsze jest to że taka wizja bardzo kusi.
Pewnego dnia coś się stało. Anita wróciła z miasta zmartwiona. Wieczorem po kolacji zabrałem ją do naszego pokoju, naszykowalem kąpiel w wannie rozstawałem świece. Cały romantyczny burdel dla mojej kruszynki, ale opłaciło się. Pierwszy raz widziałem łzy w jej oczach. Opowiedziała mi że była na kontrolnych badaniach ginekologicznych, chodzi na takie od czasu tamtego napadu. Lekarz powiedział jej że ma nie całe sześćdziesiąt procent szans na zajście w ciążę, a donoszenie jej to zupełnie inny temat.
Ja sam nie chce mneic dzieci mimo to jej zły sprawiły mi ból. Domyśliłem się że ona jako kobieta zdecydowanie postrzega to inaczej. Naprawdę to rozumiałem, więc ostrożnie dobierając słowa powiedziałem jej że dla mnie nie ma to znaczenie bo i tak ja kocham. TAK! POWIEDZIAŁEM TO NA GŁOS. A jeśli będzie chciała dziecko to jakieś przygarnięty. Jest tylu pojebanych co nigdy nie powinni być rodzicami że to nie będzie żaden problem. Na tym rozmowa się zakończyła, oczywiście jeszcze kilka razy na życzenie Anity powiedziałem że ją kocham o dziwo dostałem taką samą odpowiedź. Szczęśliwy w chuj poszedłem spać.
Anita
Przygotowanie do ślubu szły całkiem dobrze. Na dodatek okazało się że będę ciocią, taka informacja była nam potrzebna. Z Sarą dużo rozmawiamy jest z nią lepiej, muszę przyznać że Nikita też ma w tym udział. Domenico postanowił zostać w domu na jakiś czas z resztą Arturo zrobił z niego swoją prawą rękę więc nie miał wyboru. Po słowach lekarza mówiących że nie mogę liczyć na bycie matką trochę się załamałam. Ale Virgilio stanął na wysokości zadania za co był u cholernie wdzięczna. Na dodatek wyznaliśmy sobie miłość, nie było sensu czekać do ślubu poza tym on zaczął. Kiedy Virgilio już spał ja rozmyślałam nad jego słowami. Adopcja to faktycznie nie taki zły pomysł, choć tak na prawdę mamy jeszcze czas na takie decyzje.
°*°*°*°*°*°*°*°*°*°*°*°*°*°*°*°*°*°*°*°*°*°
Sorry że znów z przerwą i taki krótki ale trochę mi się posypało i nie wiem kiedy wstawię kolejny rozdział.
💋 Kolorowych snów wszystkim 💋
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top