×20×
Anita
Powiedzieć że się bałam to mało, Stefano był w letargu po wypatroszeniu Kitty. Mnie odpięto od krzesła i zaprowadzono do mojej sypialni aby której z pokojówek pomogła mi się przebrać i umyć. Z tego co wiem Costa też poszedł się ogranąć, ale widząc jego stan i to że nawet nie mruga oczami robi wszystko na autopilocie. Pytanie kiedy wybudzi się z letargu i zacznie myśleć.
Po dotarciu do pokoju chcąc nie chcąc doczłapałam się do łazienki, czekając na pokojówkę zwróciłam obaid. Po tym spektaklu ciążył mi na żołądku. Gips przeszkadzał ale według lekarza jeszcze przynajmniej dwa tygodnie mam go mieć. W końcu przyszła jedna z pokojówek, pomogła mi się rozebrać zabezpieczyła nogę w gipsie i asekurowała pod prysznicem. Na początku protestowałam o prosiłam aby zostawiła mnie samą, w tedy mi powiedziała że jeśli tak zrobi i Costa się o tym dowie to straci życie. Rozumiałam jej strach z tego co mi trochę powiedziała to ma dzieci które sama wychowuję.
Do kolacji siedziałem w pokoju, próbowałam coś przeczytać ale nie mogłam się skupić. Ten spacer po domu tak naprawdę nic mi nie dał. Nie widziałam nic pomocnego a nie miałam ochoty skończyć jak Kitty. W końcu przyszedł po mnie mój ochroniarz aby mnie zaprowadzić do jadalni. Przy stole siedział już Stefano, umyty w innym garniturze. Gdy mnie dostrzegł wstał i ruszył w moją stronę.
- wybacz kochanie że kazałem ci na to patrzeć. - powiedział przytulając mnie, nie chcą go denerwować oddałam tulasa.
- wporzadku ale wolałabym aby to się nie powtórzyło. - powiedziałam cicho.
- obiecuję. - powiedział i pocałował mnie w czoło. - choć zaraz podadzą dania. - pomógł mi usiąść i sam usiadł na szczycie stołu.
Nie rozmawialiśmy więcej, posiłki zawsze jemy w ciszy. Nagle na korytarzu było jakieś poruszenie. Było słyszeć krzyki ochroniarzy i biegi. Spojrzałam na Stefano a on na mnie, po chwili przestał jeść wyjął broń spod marynarki i odbiezpieczył. Coś się musi dziać, nagle usłyszeliśmy wybuch gdzieś na dworze. Znów krzyki i strzały po chwili dom wypełnił się dymem i ciężko było cokolwiek zobaczyć. Poczułam że ktoś mnie szarpie i ciągnie.
Virgilio
Byliśmy coraz bardziej celu, wszyscy gotowi i uzbrojeni po zęby. Plan był prosty wysadzmay bramę zdejmujemy strażników i każdego po drodze. Zakładamy maski gazowe a do domu wrzucamy puszki z dymem my będzie widzieć oni nie. Następnie dalej zabijamy każde po drodze aż nie znajdziemy Anity i Stefano. Miałem dla mnie zaplanowane atrakcje w piwnicy ale to dopiero po ślubie.
Okazało się że są w willi na środku jakiegoś zadupia. Gdy dotarliśmy na miejsce czekali na nas ludzie Niki którzy w między czasie rozmieścili ładunki wybuchowe pod bramą i w innych miejscach aby rozproszyć strażników. Tak dla zabawy bo kto nie lubi polowania, Rosjanie są popieprzeni. Każdy z nich ma banana na gębie, cieszą się jak dzieci z cukierków.
Po chwili rozpoczęła się akcja, jeden wybuch po chwili dwa kolejne. Idziemy do przodu zabijając każdego z bronią. Kilku naszych oberwało nie wiem ilu jest martwych. W słuchawce słyszę Marco
- idziemy na tyłu jakby chcieli uciec. - mówi, nie odpowiadam tylko ruszyłam dalej do wejścia.
Ze mną idzie Alberto i Domenic wywalam drzwi, od razu pojawiają się ludzie z karabinami. Chowamy się aby nie dostać jednak czuję ból w ramieniu. Nie przejmuje się tym strzelam tak aby zabić każdego. Oczyściliśmy dół domu i nie znaleźliśmy jej, mimo to sygnał pokazuje że Anita jest w tym domu.
- jak sytuacja u was? - zapytałem brata przez słuchawkę.
- same trupy, oszczędziliśmy pomoc domową Anity brak. -odparł.
- KURWA MAĆ !! - wrzasnęłem waląc pięścią w ściane raniąc kostki.
Nagle usłyszałem coś nad sobą. Przecież! Dom ma piętro, daje znak chłopaką powoli i cicho idziemy na górę. Zerkam ze schodów na korytarz, pod oknem przy dużej donicy z jakimś zielskiem siedzi wystraszona pokojów. Gdy nas widiz że krzyknąć ale pokazuje jej palcem aby była cicho. Daje jej znak ręką aby podeszła, ta kiwa głową i podchodzi wystraszona. Przekazuje ją Alberto aby zabrał ją na dół, ona na chwilę się odwraca
- zabrał ją do pokoju na końcu korytarza ma tam coś w rodzaju schronu. - powiedziała szeptem i ruszyła na dół z moim bratem.
Weszliśmy na korytarz i od razu za winkla wyskoczył kolejny typ. Dostał kulkę w łeb zanim położył palec na spuście. Do końca korytarza nikt już nie wyskoczył. Znów usłyszeliśmy chałas, podeszliśmy bliżej drzwi. Aż usłyszeliśmy rozmowę
- nie, nie, NIE ! Nie oddam cię mu, kocham cię! - to Costa on kocha Anitę.
- Stefano nie masz szans. Oni tu przyjdą.
Cisza.
Po chwili coś albo raczej ktoś upad Ana podłogę - zamknij się kurwa! - to on krzyczy na Anitę. - nikt mi cię odbierze.
Nie czekając na ciąg dalszy przyłożyłem lufę pistoletu do zamka i go rozwaliłem. Też mi schron pomyślałem drzwi od razu ustąpiły. Weszliśmy do środka a tam, Anita leżała na podłodze. Trzymała się za Poloczek jej noga była w gipsie który miejscami był popękany. A ten chuj stał za nią i celował jej w głowę. Zatrzymaliśmy i mierzyliśmy do niego, w słuchawce usłyszałem jednego z moich ludzi
- szefie mam skurwiela na celowniku i czysty strzał. - powiedział nie mogłem mu odpowiedzieć bo w tedy ten skurwiel by się skonał.
- celuje tak aby unieszkodliwić a nie zabić, ma być żywy. - znów głos to był Marco.
- wyjdzie stąd! Nie jesteście nam potrzebni. - powiedział Costa.
- wyjdę. - odpowiedziałem. - ale z moją kobietą. - dokończyłem i padł strzał.
Stefano upuścił pistolet który szybko chwyciła Anita obruciłam się na ziemi i celowała do niego. Costa chwycił się za krwawiące ramię, po chwili drugi strzał który dostał w nogę upadając.
- Już po wszystkim. - powiedziałem podchodząc do Anity przykucnąłem przy niej i przytuliłem.
Do pomieszczenia weszli nasi ludzie i pod rozkazami Alberto i Domenica zabrali gnoja. Resztą przeszukiwała dom. Schowałem brań i podniosłem Anitę na ręce. Nie wiedziałem co dokładnie ma z nogą więc wolałem nie ryzykować. Najpierw zawiozę ją do naszego prywatnego szpitala na badania.
Trzy godziny później oboje byliśmy po badaniach. Ja miałem opatrzone ramię a Anita założony nowy gips. Oprócz tego nic jej nie dolegało i domagała się powrotu do domu. Kim jestem by jej odmawiać, zwłaszcza że nadal miała broń. Tak więc wróciliśmy do domu gdzie czekali rodzice. Mama cała zapłakana witała nas wszystkich i każdego dokładnie oglądała. Dopiero po jej oględzinach mogliśmy pójść spać. Choć wszyscy protestowali zabrałem kruszynkę do mojej sypialni chuj mnie obchodziło że tradycja nie pozwala. Pomogłem jej się przebrać w moje bokserki i koszulkę sam też szybko się przebrałem, położyliśmy się i w końcu mogłem mieć ją w ramionach. Od razu zasnąłem.
°*°*°*°*°*°*°*°*°*°*°*°*°*°*°*°*°*°*°*°*°*°
Mała przerwa i jest !! Proszę pamiętać o ⭐ i komentarzu. I oczywiście napiszecie co myślicie 🤔
💋 Dobrej nocy życzę wszystkim 💋
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top