×17×
Anita
Obudziłam się obolała, leżałam na czymś miękkim. Z początku myślałam że jestem w szpitalu. Nie pomyliłam się zbytnio, byłam w szpitalu ale domowym. Byłam podłączona do kroplówki i miałam lewą nogę w gipsie, no nie całą gips był od stopy do kolana. Pięknie! Nie wiem ile byłam nieprzytomna ani gdzie jestem. Wiedziałam za to jedno, nie panikować panika zabija. Muszę poczekać na rozwój wydarzeń, dowiedzieć się wszystkiego co może mi pomóc.
Podniosłam się powoli do siadu tyle ile mogłam. Doczekałam chwilę aż zawroty głowy miną. Zaczęłam sprawdzać co jeszcze mi dolega. Wokół głowy miałam bandaż podobnie z obiema rękami. Całe w bandażu na szczęście bez następnych złamań. Nie jest źle, teraz muszę czekać aż ktoś się pojawi, położyłam się znów.
Musiałem usnąć wcześniej za oknem było jasno teraz jest ciemno. Czułam większy głód niż wcześniej ale nadal nie wiem ile czasu minąło. Podejrzewam że przespałam dzień nie ma tu żadnego zegarka ani tak naprawdę żadnej innej ozdoby. Tylko pusty pokój w którym mieściło się łóżko że mną, sprzęt medyczny i jakąś komoda. Nagle słyszę otwieranie się drzwi. Wchodzi przez nie jakiś typ ubrany w czarny garnitur z karabinem maszynowy. Ojoj ale wpadłam dziwne że tylko jeden, pewnie karabin sprawia że czuje się pewniej. A ja jestem uziemiona przez gips. Niech tak myśli. Po chwili wchodzi kolejny facet.
Przyglądał mi się chwilę i ruszył w moją stronę. Nie wyróżniał się jakoś specjalnie, był ubrany w garnitur co najciekawsze przypominał mi matkę i bliźniaków. Miał jasne włosy jak ona i jej zielone oczy. Ja z Sarą przypominałysmy ojca a chłopcy mamę. On jest podobny do niej i nich to było dziwne a wręcz straszne. No bo jak to kurwa możliwe !!
- wiem że masz dużo pytań ale pozwól że najpierw ja będę pytać. - mówić to usiadł na skraju łóżka.
- mam masę pytań ale zgoda, mów. - odparłam bo tak naprawdę nie miałam wyjścia. Graj w jego grę powtarzałam w głowie.
- a więc sądząc po tym jak na mnie patrzysz domyślam się że kogoś ci przypominam. - nie odpowiedziałam tylko pokiwałam głową. - jestem twoim starszym bratem, zanim coś powiesz rozumiem jak to może dla ciebie brzmieć. Ale taka jest prawda jestem synem twojej matki. - mówił dalej a ja nie wiedziałam czy mam się śmiać czy płakać.
- chcesz mi powiedzieć że kobieta która od dziecka chciała wytresować mnie na idealną żonę sama w cale taka nie była. - przerwałam mu.
- tak dokładnie, to było przed ślubem matki z twoim ojcem. - powiedział. - jestem starszy od Arturo i Domenico o nie całe dwa lata. - mówił dalej. - Masza mama była zakochana w moim ojcu Adriano Costa i to ze wzajemnością. Ale dziadek nie zgodził się na ich ślub, mama była już obiedaca De rosie. Ojciec chciał spędzić z nią tyle czasu ile będzie mógł. Więc upozorował jej porwanie, ja jestem owocem ich miłości. Niestety ich szczęście nie trwało długo, twój ojciec w końcu ich znalazł. Było to krótko po moich narodzinach, ojciec chciał uciekać dalej ale mama nie była w stanie po porodzie. Dlatego kazała mnie mu zabrać a swojemu ojcu i twojemu powiedziała że tata ją porwał i zmusił do wszystkiego a ja urodziłem się martwy.
ciężko było mi w to wszystko uwierzyć, a on mówił dalej. - twój tata mimo wszystko ożenił się z mamą. W tym czasie ojciec zmienił nazwisko i ukrywał się dalej robiąc interesy po kryjomu. Oraz obserwował co działo się w życiu mamy. Umierał każdego dnia patrząc jak ona jest z innym. Planował tą zemstę całe życie prosząc na łożu śmierci abym to dokończył. I to robiłem przez cały czas, sobotowalem wasze dostawy jak i dostawy Rossettich. Mam szpiegów w waszych szeregach, mam całą masę materiału z obserwacji was. Kiedy dowiedziałem się o twoim ślubie z Virgilio nie mogłem dłużej czekać. - powiedział wstając i podchodząc do okna.
- dlaczego mi to mówisz, czemu teraz? Bo zdecydowałam się na wyjście za mąż. Przecież z tego małżeństwo żadna z rodzin tak naprawdę nic nie ma. - powiedziałam czekałam na jego reakcję.
- wiem mała ale i tak nie mogłem na to pozwolić. - mówiąc to znów podszedł do mnie. Znów usiadł tym razem bliżej.
- dobra skoro to wiesz to dlaczego ja?! Przecież nawet o tobie nie wiedzieliśmy do czasu aż tych trzech idiotów o tobie nie wspomniało. - powiedziałam starałam się być spokojna.
- ach oni, cóż domyślam się że miałaś z nimi zabawę. Żałuję że nie mogłem tego oglądać ponoć masz talent siostrzyczko. - powiedział uśmiechając się. - oni zjebało sprawę, mieli cię tylko obserwować nic więcej.
- nie wyszło im. Ale nadal nie rozumiem dlaczego mnie porwałeś. I gdzie są Viktor z Sebastianem? - spytałam choć podejrzewam że mogą nie żyć.
- cóż ten który siedział za kierownicą gdy moi ludzie do was podjechali miał ponoć szło wybite w krtań. A ten drugi został przywieziony z tobą, ale wczoraj poderżnąłem mu gardło przed kamerą i wysłałam do twojego domu. - powiedział wstając. Nachylił się do mnie całując w czoło. - a co do drugiego pytania moja droga. - powiedział idąc do drzwi. - kocham cię najbardziej na świecie i nie mogę pozwolić abyś była jego, za chwilę ktoś przyniesie ci kolację. - powiedziała i wyszedł, a ja zgłupiałam.
Faktycznie niedługo potem do pokoju weszła starsza kobieta z tacą. - pan Costa prosił abym przyniosła kolację panience. - powiedziała podchodząc postawiła tace na stolik i pomogła mi usiąść. Następnie podała mi tace na kolana i wyszła.
Najpierw nie chciałam jeść bo coś mógł dodać do jedzenia. Ale raz byłam głodna a dwa potrzebuję siły aby szybciej wydobrzeć. Jedząc analizowałam to czego się dowiedziałam. Mam brata który mnie kocha i to raczej nie jest miłość brata do siostry. W miło domu ma szpiegów i to on próbował podpierdolić nasze dostawy psując interesy bo jego stary był zakochany w mojej matce. Ja pierdole ale sajgon. Nie wiem czego on dokładnie ode mnie chcę więc tym bardziej muszę grać w jego grę. Nie wiem gdzie jestem i czy Virgilio ma jakiś trop i czy w ogóle mnie szuka.
Czas,czas potrzebuje czasu!!
°*°*°*°*°*°*°*°*°*°*°*°*°*°*°*°*°*°*°*°*°*°
Dajcie znać co myślicie o rozdziale. I pamiętaj o ⭐ czuję w tedy moc i motywację 😉 no dobra to po prostu kurewsko miłe widząc że się komuś podobają moje bazgroły 🙃
💋 Słodkich snów życzę wszystkim 💋
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top