Rozdział drugi

Stanęli przed białymi małymi drzwiami- To będzie Twój pokój -odezwał się niższy -Jest bezpośrednio połączony z moim więc nie próbuj uciekać- spojrzał na niego zimnym wzrokiem i kluczem otworzył mu drzwi następnie wpychając go do środka.

Chłopak niepewnie i ze strachem rozejrzał się po pokoju. Sam nie wierzył w to co widzi. Ten pokój był normalny! Mało tego! Był idealny!
Ściany były pokryte białą i czarną fototapetą z motywem cegieł. Meble były w tych samych kolorach. Na ścianach były rozwieszone lampki nadające klimat. Przed czarną kanapą leżał ogromny biały puchaty dywan, na którym stał stolik kawowy, na przeciwko stał telewizor. W rogu salonu były kręte schody prowadzące do części z łazienką i dwoma sypialniami przynajmniej tak mu się wydawało. Przy schodach były czarne drzwi, które najpewniej prowadziły do pokoju tego przystojnego bruneta. Jego opiekuna. Na samą myśl zrobiło mu się cieplej. Poszedł do kuchni żeby zrobić sobie herbatę. Pomieszczenie było również w czarno-białych barwach. Kuchnia nie była oddzielona od salonu niczym poza wyspy kuchennej. We wszystkich oknach jakie widział na dole były ciemnozielone rolety lub zasłony. Sam był w szoku, że tutaj może być tak pięknie. Na chwilę nawet zapomniał o rodzinie, o problemach, o tym że chce...nie on nie chce on musi uciec. Tylko czy to na pewno dobry pomysł? Nie jest jakoś specjalnie sprawny fizycznie, a ci ludzie wyglądają na dość bezwzględnych. Pewnie od razu zabiliby go bez zastanowienia. Może nie warto tak ryzykować. Jego rodzina nigdy nie była kochająca. Jedynie matce na nim zależało. Ojca ciągle nie było. Wcale nie zdziwiłby się gdyby okazało się, że staruszek cieszy się z jego zniknięcia. Kiedy siedział w salonie na kanapie i pił jakąś pierwszą lepszą herbatę usłyszał pukanie do drzwi. Poszedł je otworzyć. Jakież było jego zdziwienie gdy za pomalowanymi na biało drzwiami z jakimś numerem i jego imieniem stał blondyn. Ten sam, którego widział rano nieprzytomnego. Jego ubrania były czyste, a rany których wcześniej nie widział opatrzone. Gość uśmiechnął się nieśmiało. Mimo, iż był posiniaczony i zabandażowany w kilku miejscach, a jego twarz była mocno opuchnięta jego uśmiech był zadziwiająco pokrzepiający i przyjemny

- Cz-cześć. Ty pewnie jesteś ten nowy co? Kapral kazał mi cię oprowadzić po budynku bo jemu się nie chce- powiedział blondyn uśmiechając się promiennie i przechylając delikatnie głowę

-Kapral? -zdziwił się zielonooki i uściskał wyciągniętą w jego stronę drobną dłoń niebieskookiego

- Tu obowiązują stopnie wojskowe- jego gość wyjaśnił grzecznie, odwrócił się i zaczął iść przed siebie. W pewnym momencie zatrzymał się jak gdyby nigdy nic. Jedynym co przyszło teraz Erenowi to głowy było to, że wszyscy są tu jacyś dziwni, i że jest strasznie głodny. Jego towarzysz musiał usłyszeć burczenie jego brzucha gdyż odwrócił się że śmiechem i powiedział - Zaprowadzę cię na stołówkę i tam wszystko wytłumaczę więc chodź- ruszyli przed siebie. Blondyn pewnie, ale jakby ze strachem, a brunet uważnie wszystko obserwując. Właściwie to tylko blondyn widział gdzie idą. Zielonooki nie miał pewności, że nic mu się nie stanie, nie wiedział gdzie idzie ani czy może ufać chłopakowi. Mimo to jednak grzecznie szedł z blondynem. To było skrajnie nieodpowiedzialne, ale jeśli istniał cień szansy, że tam gdzie idą będzie jedzenie warto było ryzykować- Tak w ogóle to jestem Armin Arlert- uśmiechnął się przyjaźnie chłopak i podał mu rękę

- Eren Jaeger -powiedział nastolatek i uścisnął jego dłoń. Przez całą drogę rozmawiali o... w sumie niczym ważnym. Po prostu się poznawali. Eren dowiedział się, że Armin ma tyle samo lat co on, i że zanim został tu porwany wychowywał go dziadek. Teraz chłopak pracuje dla tej całej mafii żeby pomóc mu finansowo. Kiedy doszli na stołówkę jego nowy przyjaciel przyniósł mu tace z jedzeniem i usiadł obok- Słuchaj teraz uważnie bo od tego może zależeć twoje życie, a drugi raz nie powtórzę...- powiedział ze śmiertelna powagą

Uroczyście oświadczam, że z dniem 14.04.2020 ten rozdział został wyedytkwany coby was już więcej nie bolały oczy od czytania tego czegoś ♥️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top