Rozdział czterdziesty trzeci
Temu wszystkiemu przyglądała się zazdrosna Petra i już układała sobie plan w głowie jak pozbyć się chłopaka.
Jako, że Eren wyspał się po drodzę, teraz wprost rozpierała go energia. Biegał z kąta w kąt próbując porozmawiać chociaż chwilę z każdym przyjacielem. Oczywiście Levi był zmuszony do chodzenia wszedzie razem z dzieciakiem. Stało się tak z dwóch powodów. Po pierwsze czuł się odpowiedzialny na zielonookiego i chciał mieć go na oku, a po drugie Eren przekonał go obietnicą swego rodzaju 'wynagrodzenia' zmarnowanego czasu. Tak oto we dwójkę już od godziny biegali od pokoju do pokoju. Rola czarnowłosego ograniczała się do mówienia chłpakowi kiedy i gdzie ma skręcić w razie potrzeby oraz podpowiadania czyja sypalnia gdzie jest. Właśnie wyszli z pokoju Jeana. Była to ostatnia osoba, którą mieli tego dnia odwiadzić. Koniomordy nawet nie ukrywał ogromnego zdziwienia tak nagłą wizytą i ku zadowoleniu obu gości powstrzymywał sie od złośliwości. Zgodnie postanowili wrócić do wspólnego pokoju. Oboje byli zmęczeni całym tym dniem. Pokój starszego był zupełnie inny niż ten w którym obudził się chłopak. Kolory były raczej stonowane, w przedpokoju stała sporych rozmiarów szafa z lustrem, zamiast wielkich okien z firanami do ziemi (jak w pokoju gościnnym), były niewielkie okna z ciemnymi roletami. Po jednej stronie salonu były drzwi do sypialni, po drugiej zaś była mała kuchnia o ile można było to tak nazwać. Składała sie ona z kuchenki, małej lodówki i kilku szafel oraz sześcioosobowego stołu. Tak jak w każdym pokoju tej rezydencji, tutaj również była łazienka. Eren od razu po przekroczeniu progu rozpoczął rekonesans i mały wywiad środowiskowy co w jego języku oznaczało zajrzenie do każdego pokoju, każdej szafki oraz sprawdzenie widoków z wszystkich okien. W tym czasie Levi rozpakował zakupy, które najpewniej zrobił kiedy nastolatek spał i przyżądził im po kubku ciepłej herbaty. Eren choć niechętnie musiał przyznać, że uwialbiał napój przygotowywany przez ukochanego. Miał unikalny, jak dla zielonookiego przynajmniej, smak i delkatny zapach. Brunet podziękował i z kubkiem w dłoni stanął przed lutsrem. Zaczął sie dokładnie przyglądać swojemu odbiciu, uważnie badając każdy skrawek swojego ciała. W pewnej chwili westchnął smutno i spojrzał zniechęcony na czarnowłosego.
-Levi...Czy ja przytyłem?- zapytał kładąc rękę na brzuchu i wyczekując odpowiedzi ze strony ukochanego
-Nie.- odparł szybko mężczyzna, a na jego usta wdarł się złośliwy uśmiech. Chłopak odetchnął z ulgą. Czyli tylko mu się wydaje i wcale nie jest okropnie tłusty- Ty zawsze byłeś taki gruby- dokończył wypowiedź starszy. A jednak. Czyli tak myśli. Przez chwile zielonooki posmutniał jednak szybko pojął, iż to tylko kolejny głupi żart kaprala. Chwycił za leżącą na pobliskim fotelu poduszkę i cisnął nią w Ackermana. Mężczyzna nie zdąrzył się odsunąć i poduszka wylądowała na jego twarzy co wywołało głośny śmiech ze strony młodszego. Czarnowłosy uśmiechnął się i odrzucił zielonookiemu poduszkę. W ten sposób rozpoczęła się bitwa na poduszki. Po chwili nastolatek padł zmęczony na kanapę. To nie była sprawiedliwa walka biorąc pod uwagę, że chłopak jest dużo słabszy od starszego i do tego spodziewa się dziecka
-Och...mam dość. -szepnął i wtulił się w jedną z ozdobnych poduszeczek leżących na kanapie. -Chodźmy spać Levi...- jęknął półprzytomny. Czarnowłosy prychnął i rzucił w niego ręcznikiem wyjętym z szafy
- W takim razie wypieprzaj się myć. Takiego brudnego cie do łóżka nie wpuszczę.- chłopak uśmiechnął się lekko. Podniósł się szybko z kanapy jakby doznał przypływu energii.
-Dobrze, ale ty idziesz ze mną- złapał starszego za rękę i cały czerwony szepnął -Proszę...- mężczyzna nie był w stanie się oprzeć młodszemu i bez dyskusji dał się zaciągnąć do łazienki. Owe pomieszczenie było dokładnie takie jakie Eren spodziewał się zastać czyli eleganckie. Na podłodze i ścianach widniały czarne nieco błyszczące się w światle płytki. W tym samym kolorze były szafki, nad jedną z nich było zawieszone lustro, które otaczały małe przytwierdzone do ściany światełka. W jednym kącie pokoju był sporych rozmiarów prysznic, a w drugim ogromną jasna wanna. Na pierwszy rzut oka można było stwierdzić, że urządzenie nietylko łazienki, ale i reszty pokoi nie było tanie. Chłopak cały czerwony uciekał wzrokiem byleby tylko nie spotkać spojrzenia czarnowłosego. Mężczyzna westchnął i zaczął rozbierać nastolatka.
-C-co ty robisz...- szepnął zawstydzony starszy zignorował jego słowa i kiedy nastolatek stał przy nim w samych bokserkach zaczął zdejmować swoje ubrania.
-Chyba nie masz zamiaru kąpać się w ubraniach. -podszedł do wanny i zaczął nalewać do niej wody. Dla lepszego klimatu zapalił tylko małe światełka nad lustrem i przy wannie. Chłopak uważnie obserwował każdy ruch ukochanego. Kiedy woda sięgała już do połowy wanny mężczyzna zdjął bieliznę i zanurzył się w wodzie z pianą. -Wchodzisz czy nie? Przypominam ci, że to był twój pomysł- nastolatek oderwał wzrok od umięśnionej klatki piersiowej czarnowłosego i z pogłebiającym się zażenowaniem oraz wstydem zsunął z siebie bokserki i uparcie patrząc w kąt usiadł pomiędzy nogami starszego. Mężczyzna tylko prychnął w ten charakterystyczny dla niego sposób -No i czego się tak wstydzisz? Już nie raz widziałem cie nago- te słowa wcale nie dodały chłopakowi otuchy. Wręcz przeciwnie. Poczuł się źle. Sam nie wiedział dlaczego. Po chwili poczuł ręce oplatające go w pasie. Uśmiechnął się delikatnie i oparł się o starszego. Dłonie mężczyzny zaczęły błądzić po jego ciele subtelnie głaszcząc najpierw uda, a później niebezpiecznie kierujące się ku górze. Z ust zielonookiego wyrwał się głośny jęk, który rozległ się po łazience, kiedy smukłe palce starszego objęły jego przyrodzenie. Cicho pojękując odchylił głowe do tyłu i przyciągnął do siebie twarz Levi'a. Czarnowłosy zamknął usta chłopaka w namiętnym pocałunku. Gdy oderwali się od siebie ciężko dysząc ich usta łączyła cienka nitka śliny. Nastolatek w przypływie odwagi odwrócił się przodem do ukochanego i wpił się w jego usta. Mężczyzna złapał pośladki bruneta w dłonie i podniósł się z wanny. Chłopak oplótł ukochanego nogami i ponowił pocałunek, który został przerwany z powodu braku powietrza. Niższy chwiejnym krokiem opuścił pomieszczenie i skierował się do sypialni. Delikatnie ułożył Erena na łóżku i z szuflady szafki nocnej stojącej obok łóżka wyjął buteleczke lubrykantu.
-Skąd to masz?- spytał zdziwiony nastolatek uważnie obserwując każdy milimetr twarzy starszego na co ten usmiechnął się i szepnął
-Nie mówiłwm ci, że Hanji wszystko załatwi?- delikatnie pogładził policzek chłopaka i otworzył buteleczkę po czym wylał sobie odrobine żelu na palce- Jesteś pewien, że możemy?- nadal był pełen obaw, jednak kiedy spojrzał na tę rumianą twarz zielonookiego i usłyszał ciche "Chodź" wydobywające się z ust młodszego od razu pozbył się wątpliwości. Przysunął się bliżej chłopaka i zaczął go przygotowywać. Powoli dodawał kolejne palce wywołując tym u nastolatka jęki i westchnięcia. Kiedy uznał, że Eren jest już gotowy jednym szybkim ruchem wszedł w niego. Dzieciak pisnął zszokowany. Nawet się nie zorientował kiedy to się stało. Starszy zaczął powoli poruszać sie w jego wnętrzu co przyprawiało młodszego o dreszcze. Nie robili tego od dawna, a ich podniecenie sięgało granic możliwości. Nigdy przedtem żadnemu z nich nie było tak dobrze. Nie trzeba było długo czekac aż oboje doszli krzycząc swoje imiona. Zielonooki uśmiechnął się ciepło i spod przymknietych powiek obserwował jak ukochany z niego wychodzi, kładzie się obok i ich przykrywa
-Nie powinniśmy iść się umyć? Przecież takich brudnych nas do łóżka nie wpuścisz- chłopak zaśmiał się zmęczony na co starszy prychnął i go objął
-Zamknij się i idź spać- po chwili oboje zasneli przytuleni do siebie.
W tym rozdziale kierowałam się zasadą "Nie wiesz co napisać to napisz seksy", która zawsze działa. Petra zacznie być problematyczna dopiero w kolejnych rozdziałach ten był taki nieco luźniejszy. Za wszystkie błędy przepraszam
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top