Rozdział dwudziesty pierwszy

Po korytarzu rozniósł się dźwięk zamykanych z impetem drzwi pokoju młodszego.

Jasne, ciepłe światło poranka przedzierało się przez zasłonki w pokoju nastolatka. Eren niechętnie otworzył oczy i od razu tego pożałował. Ogromny ból głowy przyćmiewał wszystko inne. Wiedział, że przesadził z alkoholem. Nie umiał rozsądnie pić i teraz musi to odpokutować. Powoli usiadł na łóżku i przetarł twarz dłonią. Niewiele z wczoraj pamiętał. Wyplątał się spod ciepłej kołdry i zasłonił okno. Westchnął z ulgą gdy światło słoneczne dzięki zasłonom już nie drażniło jego oczu. Przeszedł go wstrząsający dreszcz. Nie był ubrany w piżamę, miał na sobie tylko bokserki. Nie pamiętał żeby się rozbierał, ale najwidoczniej to zrobił. Do jego nozdrzy doszedł cudowny zapach śniadania. Narzucić na siebie jakąś za dużą koszule wiszącą na oparciu krzesła i zszedł na dół. Stanął jak wryty, kiedy  zobaczył krzątającego się po kuchni czarnowłosego. Mężczyzna spojrzał na nastolatka i prychnął widząc jego rumiane policzki

-Wczoraj byłeś bardziej odważny- zakpił i postawił na blacie talerz ze śniadaniem

-P-pamiętasz coś z wczoraj?- jęknął zaciekawiony i coraz bardziej zażenowany. Kapral zignorował jego pytanie

-Siadaj i jedz- chłopak wykonał posłusznie jego polecenie i zaczął zajadać ze smakiem. Chodź niechętnie to musiał przyznać, że Levi ma talent kulinarny. Właściwie to do czego on nie ma talentu? Uśmiechnął się i grzecznie podziękował.

-Może oddasz mi moją koszule?- zapytał z niecierpliwością zirytowany mężczyzna. Zielonooki zakrztusił się wodą, którą właśnie pił.

-Ona jest twoja?!- czerwony jak burak spojrzał na Ackermana ubranego w spodnie i zwykły biały podkoszulek. Czarnowłosy kiwnął głową- Już Ci ją oddaje- nastolatek podskoczył i pobiegł do siebie. Szybko się ubrał i zbiegł do salonu z koszulą w ręku. Podał mu ją i usiadł na kanapie. Wbił wzrok w podłogę. Levi usiadł na przeciwko niego i spokojnie popijając herbatę obserwował zachowanie zielonookiego. Bawiło go to. Ciekawe o co się zaraz zapyta. Najpewniej zada jakieś głupie pytanie typu "Czy do czegoś między nami doszło?" Czarnowłosy prychnął rozbawiony tą myślą. Szybko się jednak okazało, że miał rację co do potencjalnego zachowania dzieciaka

-Wiesz Levi...nie za dużo z wczoraj pamiętam...i...no...ten...może...- plątał się bezskładnie. W przypływie odwagi podniósł wzrok na starszego i od razu tego pożałował. Oblał się szkarłatnym rumieńcem i odwrócił wzrok

-Chcesz żebym ci powiedział co się wczoraj stało? Więc ci powiem.- chłopak wstrzymał oddech. Spodziewał się najgorszego. Chociaż...wizja, którą sobie wyobraził nie była taka zła- Nie stało się nic

- A-Ale jak to?! Nic?! Kompletnie?!- z jednej strony się cieszył, jednak jakaś jego część była zawiedziona

-Czemu się tak do cholery drzesz dzieciaku? Nie jestem typem, który wykorzystuje pijane bachory. Myślałem, że o tym wiesz.- westchnął. Postanowił sobie odpuścić kłótnie z nim i jak najszybciej wyjść z tego pokoju- Trochę się całowaliśmy a potem usnąłeś. Zaniosłem cie na górę, a sam spałem na kanapie- wstał z fotela i odstawiając filiżankę do zlewu wyszedł. Eren westchnął ciężko i postanowił znaleźć sobie jakieś zajęcie żeby o tym nie myśleć. Mimowolnie się zarumienił na wspomnienie jego słów. Nie wiedział kiedy zasnął pogrążony w marzeniach.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top