Rozdział czterdziesty czwarty

-Zamknij się i idź spać -po chwili oboje zasneli przytuleni do siebie

Rano obudził się z nadzwyczaj dobrym humorem. Od razu zauważył ciemne oczy wpatrzone w niego co oznaczało, że Levi już nie śpi. Chłopak uśmiechnął lekko się i wtulił się w umięśniony tors ukochanego. Długie szczupłe palce wplotły się w jego włosy i zaczęły delikatkie ciągnąć za ich końcówki. Nastolatek cicho mruknął i mocniej objął mężczyzne. Starszy prychnął podnosząc się do siadu. Zielonooki puścił go i zakopał się w miękkiej pościeli. Czarnowłosy podszedł do szafy i zaczął się ubierać. Eren szybko naciągnął na siebie tylko bokserki i koszulkę ukochanego po czym podszedł do okna, przy którym stał kapral i objał go delikatnie wtulając się w jego plecy. Mruknął cicho co miało oznaczać prośbę o czułości. Może i zachowywał się dziecinnie zwłaszcza rano, ale coś w nim nie mogło znieść braku bliskości czarnowłosego. Wyjrzał przez okno. Prowadziło ono na ogród. W pewnej chwili Levi dostrzegł coś, a raczej kogoś i gwałtownie się odwrócił.

-Musze na chwile wyjść. Zraz wracam muszę coś załatwić- nastolatek z wymuszonym uśmiechem pokiwał głową i spojrzał w miejsce gdzie przebywał powód takiego ożywienia u starszego. A tym powodem była średniego wzrostu rodowłosa kobieta, która rozglądając sie na wszystkie strony i sprawdzając czy aby napewno nikt jej nie zauważył kierowała się do kuchennych drzwi posiadłości. O nie! Tak być nie będzie! Nie pozwoli żeby jakaś wywłoka odbierała mu Levi'a na chociaż moment zwłaszcza w takich chwilach jak ta. Prawie bezszelestnie skierował się za ukochanym do kuchni zatrzymał się na schodach tak aby żadna z rozmawiających osób go nie zauważyła. Zaczął podsłuchiwać

-Gdzie byłaś?- zapytał poddenerwowany starszy na co kobieta tylko uśmiechnęła się i rzuciła mu się na szyje. Mężczyzna prychnął -Puść mnie- Eren na te słowa uśmiechnął się zwyciesko, ale to dopiero początek. Petra się jeszcze nie rozkręciła. Kobieta mimo wyraźnej prośby, lub raczej żądania nie miała zamiaru odsunąć się nawet o milimetr.

-Och kochanie, nie musisz się o mnie martwić wszystko ze mną w porządku! - zaświergotała wisząc mężczyźnie na szyji, zielonookiego aż skręcało z zazdrości- Nie bądź zazdrosny Leviś!- mężczyzna nienawidził tej "ksywki". Strasznie go denerwowała podobnie jak jedyna osoba, która do niego tak mówiła.- Miałam tylko coś do załatwienia. Jestem już cała twoja- ostatnie zdanie wyszeptała tak przesłodzonym głosem, że ciężarny podsłuchujący ich chłopak ledwo powstrzymał się od zwymiotowania. Miał serdecznie dość tej sytuacji. Postanowił wkroczyć do akcji. Zaczął najgłośniej jak mógł uderzać gołymi stopami o kamienne schody przez co po pomieszczeniu roznosił się głuchy plask . Zatrzymał się na ostatnim stopniu i bedąc nadal ubranym jedynie w bluzke starszego i bieliznę uśmiechnął się do ukochanego. Położył rękę na brzuchu, a dziewczyna zakochana bez wzajemności już wiedziała, że tą małą potyczkę sromotnie przegrała. Levi jak na zawołanie wyrwał się z jej uścisku i podszedł do chłopaka. Z wzrokiem pełnym troski spojrzał na bruneta. Nastolatek uśmiechnął się triumfalnie

-Coś się stało?- zapytał zmartwiony- Wszystko okej?- w kobiecie, aż się zagotowało i wpadła na świetny pomysł jak obrócić tę sytuacje na swoją korzyść

-Bo wiesz Levi...- zaczął nie do końca pewien czy powinien mówić takie rzeczy- Po wczorajszej nocy nie czujemy się najlepiej- szepnął cały czerwony głaszcząc się po brzuchu. Celowo użył liczby mnogiej aby zaakcentować swój stan- i do tego nigdzie nie mogę znaleść herbaty...Pomożesz nam?- uśmiechnąś się nieśmiało. W sumie to nie skłamał. Naprawdę nie może znaleść herbaty...No i obolały też troche jest. Czarnowłosy kiwnął głową i złapał nastolatka za rękę. Ral patrzyła na to wściekła. Niech się cieszą. Ona im to szczęście zepsuje. Jeżeli ona nie może być z Levi'm to nikt nie będzie. Do jej oczu napłynęły aktorskie, wyćwiczone łzy. Szarpnęła mężczyzne za rękaw

-Ja już cię wogóle nie obchodzę! Chcesz wiedzieć jak to było?!- pytanie skierowała do zszokowanego chłopaka. Nie czekając na odpowiedż kontynuowała- Bylismy parą! Mieliśmy wziąść ślub! Ja...ja- w tym momencie łzy zgromadzone w jej oczach popłynęły kaskadami po policzkach- ja byłam w ciąży. Żyliśmy tu szczęśliwie i spokojnie, aż pewnego dnia zadzwonił Erwin i powiedział, że cie znaleźi i, że za pare tygodni będziesz u nich. Levi...on on mnie zostawił! Dla ciebie! Zostawił mnie żeby szukać dzieciaka, w którego oczach zakochał się 12 lat temu! Miałam nadzieje, że to nie będziesz ty, że cie nie znajdzie i wróci do mnie. Przeprosi i będzie tak jak dawniej, ale on nie wrócił- płakała coraz bardziej- Martwiłam się tak bardzo, że z każdym dniem czułam się coraz gorzej, aż w końcu poroniłam!- krzyknęła i zakończyła swój monolog. Zakryła twarz dłońmi, a jej ciałem wstrząsnął spazm płaczu. Jej opowieść wzbudziła w Erenie współczucie i jakby...poczucie winy. Chłopak z mokrymi oczami uciekł na góre do pokoju. Zawsze był wrażliwy na cudzą krzywdę, a szczególnie jeśli to on jest jej powodem

-No i po chuj mu to mówiłaś idiotko?!- warknął mężczyzna. Ledwo się powstrzymał, żeby jej nie uderzyć. Pobiegł za młodszym do sypialni. Natrafił na zamknięte drzwi- Ereś wpuść mnie. To wcale tak nie było. Wszystko ci wytłumacze. -usłyszał ciche kroki i przekręcanie klucza w zamku. Przed nim stanął Eren

-Nie chodzi o to. Po prostu jej współczuje i dobija mnie to jak mało o tobie i o tym wszystkim wiem- szepnął i przytulił się do ukochanego- Jeszcze dzisaj masz mi wszystko powiedzieć-starszy z uśmiechem kiwnął głową.

No i ruda pokazała jaka jest naprawdę. W kolejnych rozdziałach fabuła się bardziej rozwinie i Eren się więcej dowie. Myśle, że ludzie, którzy uważnie czytali od początku domyślą się o co chodzi z tym "12 lat temu". Kto wie niech napisze swoje przypuszczenia w kom. Za błędy przepraszam. Do następnego.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top