7. Impreza

-Ale jak się wyprowadziłaś? Przecież nic nie mówiłaś, że między wami coś się dzieje. I dlaczego dopiero po takim czasie mi to mówisz do cholery? -Powiedziała zdziwiona Hanabi.

-Wiesz jaka jestem. Nie lubię się skarżyć. -Powiedziałam po czym zrobiłam małego łyka z kubka który trzymałam w dłoniach.

-Może warto by było dać mu jeszcze jedną szanse? Przecież macie dzieci.

-Hanabi to się sypie już od bardzo dawna... Odkąd został burmistrzem prawie w ogóle nie spędza z nami czasu. Zapomina o naszych urodzinach, nie wraca na noc do domu. Mam dość. Nawet Boruto zauważył, że jest źle i mnie pocieszał ostatnio. A przez trzy tygodnie jak nas nie było tylko raz my wysłał kwiaty i raz sms'a.

-Eh... Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć. Jestem twoją siostrą. -Uśmiechnęła się do mnie łapiąc mnie za dłoń.

-Czyli co? Mogę dziś zostawić u Ciebie dzieciaki?

-Jasne. Ty też potrzebujesz się czasem rozerwać. -Przytuliłam ją z wdzięcznością.

-Będzie dobrze. Jakoś sobie z tym poradzimy. -Powiedziała gładząc mnie po plecach.

-Sama nie wiem chyba jednak wolała bym założyć spodnie. -Jęknęłam patrząc na swoje odbicie w lustrze.

-Nie ma mowy. Zostajesz w tym. -Powiedziała Utau zapinając pasek w czarnych szpilkach które właśnie założyła na swoje nogi.

Westchnęłam cicho przyglądając się sukience którą kazała mi ubrać. Jedwabny biały materiał opadał delikatnymi falami na moje nogi ledwie sięgając połowy uda. Gruby brązowy pas odcinał górę sukienki, wyglądającą jak jeansowa koszula, co dawało efekt jakbym miała na sobie dwie różne części garderoby.

-Uta ona jest za krótka. Ja nie noszę sukienek. A już na pewno nie takich krótkich.

-Nie jęcz. Wyglądasz nieziemsko. Chodź, Hidan już czeka. -Powiedziała wygładzając swoją błękitną spódniczkę która była tak samo krótka jak moja. Czarna koszulka na ramiączkach którą do niej założyła miała cały dekolt i plecy w koronce co, moim zdaniem wyglądało prześlicznie.

Westchnęłam zrezygnowana i ruszyłam za nią do samochodu a gdy tylko zapięłam pas na tylnym siedzeniu, usłyszałam cichy dźwięk z mojej torebki. Wyjęłam telefon i przeczytałam wiadomość.

Dara: Co u ciebie mała? Jak się czujesz?

Ja: Sama nie wiem... Znajomi mnie wyciągnęli na imprezę. A u ciebie?

Dara: Też idę balować z przyjaciółmi. A do jakiego klubu się wybieracie?

Wyjęłam kartkę którą dostałam od Ino i przepisałam nazwę po czym wysłałam ją chłopakowi czując dziwne podniecenie.

Dara: Żartujesz? Ja też tam będę. Spotkamy się?

Zagryzłam wargę zastanawiając się czy to dobry pomysł. Prawdę mówiąc obawiałam się poznania go na żywo. W dość krótkim czasie stał się dla mnie kimś bardzo ważnym. Był przy mnie gdy się załamywałam i potrzebowałam wsparcia. Gdy Naruto siedział w biurze on mnie podnosił na duchu. Bałam się, że z tej znajomości wyniknie coś nie stosownego, przecież ja mam męża.

~Męża od którego się wyprowadziłaś bo cię ciągle zaniedbywał. ~Szepnął mi głos w głowie. Zagryzłam wargę słysząc kolejną wiadomość.

Dara: Atani jesteś tam?

Ja: Tak jestem. Wiesz nie wiem czy to dobry pomysł.

Dara: Dlaczego? Chodzi o męża? Przecież się od niego wyprowadziłaś, od trzech tygodni z nim nie rozmawiałaś...

Ja: To nie zmienia faktu, że na razie jeszcze jest moim mężem.

Dara: Wiesz nie myślałem o niczym niestosownym tylko o zwykłej rozmowie, ale okej. Nie będę Cię przecież zmuszał. Jakbyś jednak zmieniła zdanie to o północy będę czekał przy barze.

Westchnęłam cicho a Hidan akurat zaparkował przed klubem. Spojrzałam na duży budynek ozdobiony na górze światełkami.

-Ładnie tu. -Powiedziałam cicho wychodząc i zamykając drzwi samochodu.

-To jeszcze nic. Zobaczysz w środku. -Powiedział Hidan przygarniając do siebie Utau i ruszając w stronę wejścia a ja poszłam za nimi.

Za chwilę miała wybić dwudziesta a po Ino nie było śladu. Utau z Hidanem obściskiwali się na parkiecie a Konan i Nagato, o ile dobrze zapamiętałam imiona, zajęci byli wymienianiem się śliną. Siedziałam z drugim drinkiem w dłoni zastanawiając się czy może jednak spotkać się z Darą gdy poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. Podniosłam wzrok a po moich plecach przeszły dreszcze gdy spojrzałam w czarne tęczówki.

-Gdzie reszta? -Zapytał delikatnie zachrypłym głosem przez który poczułam gęsią skórkę na ramionach.

-U..utau z Hidanem t..tańczą. -Wydukałam gdy zajął miejsce obok mnie.

-Zaraz się połkniecie. -Powiedział Madara po czym pchnął stół delikatnie w stronę Konan i Nagato a oni w końcu oderwali się od siebie.

-Zazdrość cię zżera. -Odgryzła się Konan po czym wystawiła mu język.

-Chciałabyś. -Powiedział zimno Madara odwracając głowę w stronę parkietu a ja poszłam za nim wzrokiem. Hidan trzymał dłonie na pupie Utau i kiwali się w rytm muzyki.

-Ja pierdole idę się napić. -Warknął i ruszył w stronę baru. Zagryzłam wargę zastanawiając się czy powinnam iść za nim, ale przy stoliku zrobił się szum.

-No w końcu są, dwie blondyneczki. -Zaśmiała się Konan. Odwróciłam się patrząc na Ino i chłopaka któremu dała buziaka wychodząc ze studia tatuażu rano.

-No wybacz kochana, ale nie moją winą jest, że jakiś idiota wjechał w nas i musieliśmy załatwić te wszystkie bzdury z policją.

-Nic wam nie jest? -Zapytałam niepewnie patrząc ja jej króciutka białą sukienkę w niebieskie kwiaty.

-Nie, spokojnie nic groźnego, ale mam już dość i chcę się rozerwać. -Westchnęła siadając.

-Przyniosę wam po drinku. -Powiedziałam wstając a Ino skinęła głową w podziękowaniu.

Pomału szłam w stronę baru przy którym siedział Madara i zastanawiałam się jak zacząć rozmowę. Położyłam moją pustą szklankę na ladzie i poprosiłam o dwa drinki i na chwile zamilkłam.

-Ino i ten blondyn przyszli. -Powiedziałam po chwili.

-Deidara. Spoko. -Powiedział tylko nie spuszczając wzroku ze swojej szklanki. Westchnęłam cicho i złapałam dwa drinki które barman położył na ladzie i poszłam z nimi do stolika w którym Ino zawzięcie rozmawiała o czymś z Konan nawet nie zauważając szklanki którą przed nią postawiłam.

Deidara podziękował i znów zaczął przyglądać się parkietowi. Przygryzłam wargę i znów ruszyłam w stronę Madary. Zamówiłam jeszcze jednego drinka i spojrzałam na niego.

-Co się stało? - Zapytałam cicho.

-Nie ważne. -Powiedział zimno nie patrząc nawet na mnie. Przełknęłam ślinę i odwróciłam się w stronę swojej szklanki. Przez długą chwilę panowała cisza a każde z nas obserwowało swoje trunki.

-Wygłupiłem się przed dziewczyną. -Powiedział niespodziewanie a ja zerknęłam na niego ukradkiem.

-Chcesz o tym pogadać? -Zapytałam niepewnie. Spojrzał na mnie na chwile a ja na plecach poczułam ciarki.

-Sam nie wiem dziwnie się czuje. -Westchnął cicho.

-Wiesz czasem rozmowa pomaga. Na przykład ja przez długi czas wszystko trzymałam w sobie a odkąd poznałam w internecie pewnego chłopaka z którym mogę porozmawiać praktycznie o wszystkim jest mi trochę lepiej. -Powiedziałam uśmiechając się delikatnie.

-Może kiedyś. -Powiedział wstając.

-Chodź do reszty. -Dodał a ja westchnęłam cicho i ruszyłam za nim w kierunku naszego stolika.

Nie byłam pewna którego drinka już pije. W głowie dosyć mocno mi huczało i praktycznie każde słowo które wypowiadał ktoś przy naszym stoliku wydawało mi się bardzo śmieszne. Zerknęłam na mały srebrny zegarek na moim nadgarstku i wstałam chcąc podejść do baru. Wiedziałam, że za dziesięć minut Dara też się tam pojawi.

-Dokąd to? Sama daleko nie dojdziesz mała. -Usłyszałam zachrypły głos i poczułam silne ramiona łapiące mnie w pasie.

-Więc mi pomóż dojść do baru. -Chłopak bez słowa poprowadził mnie do baru i poprosił o dwie wody a gdy barman postawił przed nami dwie szklanki wypiłam duszkiem więcej niż pół po czym położyłam głowę na blacie.

-Dobrze się czujesz? -Zapytał a ja wzruszyłam ramionami po czym znów podniosłam głowę. Madara patrzył na zegarek a później przeleciał wzrokiem po całej ladzie, ale oprócz naszej dwójki nie siedział przy niej nikt.

-Mówił, że będzie czekać przy barze. -Mruknęłam pod nosem znów opierając czoło o blat.

-Co mówiłaś? -Zapytał zdziwiony a ja zaśmiałam się cicho i nie podnosząc głowy powiedziałam.

-Faceci to kłamcy. -Powiedziałam w blat.

-Dlaczego? -W jego głosie słyszałam zdziwienie.

-Pewien chłopak powiedział, że będzie na mnie czekał przy barze właśnie o tej godzinie. -Poczułam jak łapie mnie za ramiona i podnosi do góry. Jego czarne tęczówki mnie przeszyły tak, że wydawało mi się jakby poraził mnie prąd.

-Atani? -Powiedział a ja wyprostowałam się patrząc na niego zdziwiona.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top