1. Prezent urodzinowy

Kochani!

Tak sobie pomyślałam, że trochę nie ładnie zostawiać Was, przez cały długi tydzień, na tym krótkim prologu i postanowiłam dorzucić Wam pierwszy rozdział już dziś.

Znajcie moją dobroć :D

Miłego dnia i do zobaczenia we wtorek ^^

Wyjęłam z szafki pudełko po śniadaniu i parę zeszytów po czym zamknęłam metalowe drzwiczki a gdy chciałam ruszyć w kierunku wyjścia z budynku poczułam uderzenie w plecy a moje ciało wylądowało na zimnych szkolnych płytach.

-Oj. Przepraszam nie powinienem patrzeć do tyłu idąc. -Usłyszałam dobrze znajomy mi głos. Poczułam ciepło na policzkach a moje spojrzenie mimowolnie trafiło na niebieskie tęczówki Uzumakiego.

-N..nic się nie s..stało. -Zająknęłam się i niepewnie złapałam dłoń którą wyciągnął w moją stronę. Podniosłam się pomału z posadzki z jego pomocą i schyliłam żeby pozbierać zeszyty.

-Jesteś Hinata prawda? Chodzimy razem do klasy a prawdę mówiąc, nigdy ze sobą nie rozmawialiśmy, może to nadrobimy? -Zapytał a ja poczułam, że jeszcze bardziej się rumienię.

-J..ja... -Zaczęłam, ale nie wiedziałam co mówić więc spuściłam głowę na moje buty zagryzając delikatnie wargę.

-Odprowadzę cię do domu dobrze? -Naruto znów się odezwał a ja niepewne skinęłam głową i razem ruszyliśmy do wyjścia.

Uśmiechnęłam się na wspomnienie sprzed dobrych piętnastu lat. Wielokrotnie marzyłam żeby tamte czasy wróciły. Czasy w których wszystko było inne, gdy dni były przepełnione słońcem, uśmiechami i wspólnie spędzonym czasem.

-Hina pobudka. -Poczułam szturchnięcie w ramię i spojrzałam w szaro niebieskie tęczówki koleżanki z pracy.

-Spóźnisz się po małą. -Powiedziała wciskając błękitne kosmyki za ucho, ale te znów wylądowały na jej nosie.

-Kurde. -Jęknęłam zatrzaskując książkę i odkładając ją na odpowiednią półkę po czym zaczęłam się zbierać do wyjścia.

-Mam wrażenie, że ostatnio chodzisz jakaś przygnębiona. Co się dzieje? -Zapytała siadając na krześle z którego dopiero wstałam.

-Sama nie wiem. -Mruknęłam wzruszając ramionami.

-Muszę lecieć. Do jutra Utau. -Powiedziałam cmokając jej policzek i wychodząc z biblioteki.

Szybkim krokiem ruszyłam w kierunku przedszkola a po kilkunastu minutach byłam na miejscu. Himawari szczęśliwa rzuciła mi się na szyję i zaczęła opowiadać co dziś robiła w przedszkolu a ja nieświadomie znów zanurzyłam się we wspomnieniach sprzed lat.

Leżałam obok Naruto wśród trawy i uśpionych stokrotek. Ciepłe wieczorne powietrze oplatało nasze ciała a oczy skierowanie były na gwieździste niebo.

-Myślisz, że oni tam są? -Zapytał cicho.

-Nie wiem. -Wzruszyłam ramionami i zerknęłam na niego ukradkiem. Od naszego zderzenia w szkole minął rok a my zaprzyjaźniliśmy się jak nikt inny.

-Chciałbym żeby byli ze mnie dumni. -Westchnął i oderwał wzrok od nieba wpatrując się w moje oczy.

-Na pewno będą. -Powiedziałam cicho zatapiając się w jego spojrzeniu.

-Mówiłem ci, że są piękne? -Zapytał po chwili ciszy.

-S..słucham? -Zająknęłam się, speszona odwracając głowę. Blondyn uniósł się delikatnie opierając głowę na dłoni.

-Twoje oczy przypominają mi te gwiazdy. Piękne i tak odległe. -Powiedział delikatnie obracając moją twarz ku sobie. Czułam jego ciepły oddech tuż przy moich wargach a po chwili delikatny zapach jego pasty do zębów i zatraciłam się w jego smaku.

-Mamusiu! Braciszek idzie! -Poczułam jak Himawari szarpie za mój rękaw. Uśmiechnęłam się do niej i razem z nią pomachałam do syna. Ten wywrócił oczami i podszedł do nas.

-Mamo mówiłem żebyś już po mnie nie przychodziła, robisz mi siarę. Mam już dziesięć lat, sam mogę iść do domu. -Powiedział niezadowolony.

-Boruto i tak tędy przechodzę wracając z przedszkola. Czy nie przyjemniej się idzie w towarzystwie? -Zapytałam uśmiechając się tuszując tym samym fakt, że zrobiło mi się przykro po jego słowach.

-Żaden z moich kumpli nie wraca z matką ze szkoły. -Mruknął pod nosem a ja tylko westchnęłam i razem ruszyliśmy w kierunku domu.

Postawiłam na stole cztery talerze a miedzy nimi, na środku trzy miski, z ziemniakami, mięsem i surówką po czym zerknęłam na zegarek.

-Znowu się spóźnia? -Usłyszałam zniesmaczony głos Boruto.

-Pewnie ma dużo pracy. Zaraz powinien wrócić. -Uśmiechnęłam się do syna.

-Ta... mam wątpliwości. -Mruknął siadając na swoim miejscu i zaczął nakładać na talerz ziemniaki.

-Zaczekajmy jeszcze chwi... -Zaczęłam, ale w tym momencie mój telefon się odezwał. Wyjęłam urządzenie z kieszeni i odebrałam połączenie.

-Słucham?

-Hina słońce będę później nie czekajcie na mnie. -Usłyszałam w słuchawce głos męża. Siadłam na krześle pocierając skroń.

-Naruto, ale obiecałeś, że dziś się wyrwiesz wcześniej. -Powiedziałam smutno do słuchawki.

-Wiem, ale mamy za dużo roboty. Nie dam rady. -Powiedział a ja westchnęłam nie odzywając się.

-Przepraszam. Muszę kończyć. -Powiedział i usłyszałam dźwięk oznajmiający zakończenie połączenia.

-Nie przyjdzie prawda? -Zapytał retorycznie Boruto a ja skinęłam głową.

-Debil. -Mruknął chłopiec pod nosem.

-Boruto nie możesz tak mówić to twój ojciec. -Skarciłam go.

-I twój mąż, powinien pamiętać, że masz urodziny. -Powiedział zły a ja zdziwiona spojrzałam na niego.

-No co?

-Nie myślałam, że będziesz pamiętać. -Powiedziałam zaskoczona.

-W zeszłym roku płakałaś bo o tym zapomniał więc wpisałem sobie w kalendarz żeby nie zapomnieć. -Powiedział i z kieszeni wyjął małe pudełeczko. Przesunął je po stole w moją stronę.

-Zbierałem na niego cały rok, mam nadzieję, że ci się spodoba. -Powiedział obdarowując mnie uśmiechem tak podobnym do tego którym kiedyś raczył mnie jego ojciec. Otworzyłam pudełeczko a moim oczom ukazało się srebrne serduszko na łańcuszku.

-Można je otworzyć. -Powiedział po chwili przerywając moje zdziwienie.

Pokazał palcem gdzie nacisnąć a ja otworzyłam serduszko. W środku były dwa malutkie zdjęcia. Na jednym byłam ja Boruto i Himawari przy choince. Zdjęcie było zrobione w zeszłym roku przez mojego kuzyna Nejiego który wpadł do nas na święta. Drugie zdjęcie było ze ślubu. Ja i Naruto patrzyliśmy sobie w oczy z uśmiechami na twarzach.

-Mamo czemu płaczesz? Nie podoba ci się? -Zapytał niepewnie a ja dopiero zdałam sobie sprawę, że po moim policzku pociekła łza. Szybko ją starłam i uśmiechnęłam się do niego.

-Nie skarbie. Bardzo mi się podoba to ze szczęścia. -Powiedziałam i poczochrałam jego złote kosmyki.

-Ej wiesz, że tak nie lubię! -Obruszył się a ja się zaśmiałam.

-Himawari! Obiad gotowy! Chodź do nas! -Krzyknęłam w stronę dziecięcego pokoju i zaczęłam kroić pięciolatce kotleta.

Uśmiechnęłam się do siebie idąc ostrożnie z zasłoniętymi oczami. Czułam, że Naruto zaplanował coś specjalnego na trzecią rocznicę naszego spotykania się, ale nie miałam pojęcia co to takiego.

-Noga do góry. -Powiedział zatrzymując się. Posłusznie podniosłam wyżej nogę.

-Ostrożnie. -Dodał a ja stawiając nogę zachwiałam się na niestabilnym gruncie.

-Teraz druga. -Usłyszałam jego podniecony głos. Zachwiałam się stawiając drugą nogę obok tamtej. Podłoga mocno się zatrzęsła przez co prawie się przewróciłam, na szczęście Uzumaki mocno mnie trzymał.

-Świetnie, teraz pomału usiądź.

-Tylko gdzie?

-Dokładnie tu gdzie stoisz. Tylko ostrożnie. -Mówił nie puszczając moich dłoni a ja pomału usiadłam na czymś strasznie niskim a po chwili poczułam jakbym się poruszała.

-Możesz zdjąć opaskę. -Powiedział a ja odsłoniłam oczy rozglądając się dookoła. Byliśmy na małej łódce wokoło była woda a obok nóg blondyna zobaczyłam dwa wiosła.

-Łał... -Powiedziałam cicho zaskoczona bo takie wypady nie zdarzały nam się zbyt często. Prawdę mówiąc coś takiego wymyślił pierwszy raz.

Spojrzałam na niego a moje oczy rozszerzyły się do granic możliwości gdy zobaczyłam w jego dłoniach małe czerwone pudełeczko a w nim złoty pierścionek z maleńkim białym diamencikiem.

-Naruto ja... -Zaczęłam, ale przerwał mi kładąc palec na moich wargach.

-Wiem, że trzy lata związku to nie za dużo. Zwłaszcza dla takich młodych ludzi jak my, ale wiem, że nie chcę próbować z nikim innym dlatego chciałem zapytać czy wyjdziesz za mnie?

-T..tak. -Uśmiechnęłam się promiennie i wtuliłam się w niego szczęśliwa.

Spojrzałam na zegarek i westchnęłam cicho widząc godzinę dwudziestą drugą dwadzieścia. Mój wzrok wylądował za okno na puste i ciemne już ulice. Dzieciaki spały już od dwóch godzin a ja bezsensowne klikałam w pilot nawet nie zwracając uwagi co wyświetla ekran telewizora.

-Ile bym dała za przyjaciółkę z którą mogę o wszystkim pogadać. -Westchnęłam opierając głowę o oparcie kanapy.

Pustym wzrokiem patrzyłam w sufit a po chwili w mojej głowie zaświtał pewien pomysł. Złapałam za telefon i ściągnęłam aplikację której w tych czasach raczej rzadko się używa. Zalogowałam się. Nie chciałam wpisywać jako nick mojego prawdziwego imienia i po chwili zastanowienia wpisałam je od tyłu, nie wpisując tylko pierwszej litery dzięki czemu wyszło "Atani". Wstawiłam pierwsze lepsze zdjęcie z galerii na którym było widać praktycznie tylko moje oczy i ustawiłam status "pogadam" w opisie wpisałam jeszcze "szukam przyjaciół" i wpatrzyłam się w żółte słoneczko na ekranie telefonu zastanawiając się co dalej.

Przez chwilę przygryzałam wargę zastanawiając się, czy wyszukać kogoś w katalogu publicznym czy czekać aż ktoś napisze pierwszy, ale mój problem rozwiązał się sam bo już po chwili ktoś napisał klasyczne "Hej" a ja odpisałam tym samym dodając jeszcze uśmiechniętą emotikonę.

Niestety szybko się zorientowałam, że osoba po drugiej stronie zgubiła gdzieś mózg bo teksty którymi chłopak rzucał były tak żałosne, że szkoda w ogóle słów, więc po porostu przestałam odpisywać.

Kolejny przywitał się tekstem "hej piękna" a gdy mu odpisałam wysłał swoje nagie zdjęcie więc z tym też skończyłam rozmowę jeszcze zanim się zaczęła. Kilku następnych nie było lepszych więc po pół godzinie starań by nawiązać jakąś normalną rozmowę włączyłam status "niewidoczny" w momencie gdy przyszła kolejna wiadomość.

Nie miałam już ochoty odpisywać na głupie zaczepki ani oglądać nagich zdjęć więc odłożyłam telefon na kanapę i wstałam do toalety. Zrobiłam siku po czym umyłam dłonie i wytarłam w ręcznik. Wróciłam do pokoju i znów siadłam na kanapie patrząc w telewizor jednak coś nie dawało mi spokoju.

Złapałam telefon i spojrzałam na ostatnią wiadomość na którą nie odpisałam. W profilu było napisane, że chłopak ma 39 lat więc wyglądało na to, że był siedem lat starszy nie połowę młodszy jak tamci co pisali wcześniej. Przygryzłam wargę patrząc na rudego szczeniaczka na zdjęciu profilowym i dając sobie ostatnią szanse odpisałam a po chwili dostałam odpowiedź.

~Byłem pewny, że nie odpiszesz.

~Dlaczego miałabym nie odpisać?

~Rzadko która odpisuje a już na pewno nie takie piękności jak ty.

Poczułam jak moje policzki robią się ciepłe. Uśmiechnęłam się do siebie czując, że Ten, jest trochę normalniejszy od tych co pisali wcześniej. Przygryzłam wargę i po chwili zastanowienia odpisałam.

~Nie jestem ładna. Na profilówce przecież prawie nic nie widać.

~Najważniejsze jest widoczne.

~Co takiego?

~Twoje oczy. Bije z nich niesamowite ciepło.

Przygryzłam wargę nie mając pojęcia co mu na to odpisać, ale po chwili przyszła kolejna wiadomość.

~Nie przeszkadzam Ci? Masz ochotę popisać?

Spojrzałam znów przez okno, ale na ulicy nie było ani śladu mojego męża.

~Nie przeszkadzasz. Jasne czemu nie.

Odpisałam po czym wyłączyłam telewizor i skierowałam się do sypialni czekając na dalszy rozwój wydarzeń.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top