Na dłużej niż na zawsze.

Rozciągnęłam się prostując kości i otwierając oczy. Nie mogłam sobie przypomnieć jak znalazłam się w łóżku. Westchnęłam cicho, siadłam na łóżku i zaglądnęłam do łóżeczka Yamiego. Nie było go.

Pewnie Ino albo Sakura wzięły go żebym mogła jeszcze pospać. Zerknęłam na zegarek. Było za piętnaście dwunasta. Obydwie powinny być dawno w pracy. Wstałam szybko i wyszłam z pokoju.

-Ino? Sakura? -Zawołałam z przedpokoju chcąc ustalić gdzie są.

-Mama. -Usłyszałam Yamiego z pokoju gościnnego więc tam się udałam jednak nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam. Mój synek siedział na dywanie w towarzystwie zabawek i Madary.

Mężczyzna podniósł się z podłogi i podszedł bliżej mnie. Nie wiedziałam co zrobić zamurowało mnie. Stałam jak słup i patrzyłam w jego czarne oczy. Kami jak ja go kocham!

-Cześć. -Powiedział a ja nie odpowiedziałam bo nie byłam w stanie.

-Ino powiedziała mi gdzie jest jego jedzenie i kiedy mam go nakarmić i pozwoliła się nim zająć puki się nie obudzisz. -Powiedział a ja czułam jak w oczach zbierają mi się łzy.

Przez tyle czasu myślałam co mu powiem gdy się tu zjawi. Układałam różne scenariusze. Myślałam, że wszystko mam zapięte na ostatni guzik, każde słowo dopracowane, ale teraz gdy stoi tu przede mną z zabawką naszego dziecka w dłoni mam ochotę rzucić mu się na szyję.

Nie potrafiłam się opanować po moich policzkach zaczęły ciec łzy a gdy on tylko to zobaczył podszedł do mnie otarł je kciukiem i przytulił.

-No cii.. już wszystko będzie dobrze teraz wszystko się poukłada zobaczysz już jestem przy was. -Szeptał mi do ucha głaskając po plecach.

-Nie chce się obudzić. -Jęknęłam mu w klatkę będąc przekonana, że to tylko sen.

-To nie jest sen. To prawda i już nigdy was nie zostawię obiecuje. -Usłyszałam jego chrypiący głos. Spojrzałam mu w oczy nie dowierzając.

-Kocham cię Hinata i już zdążyłem pokochać tego szkraba. Zaopiekuję się wami. Będziemy najszczęśliwszą rodziną na ziemi. -Chciałam coś powiedzieć, ale poczułam małe rączki na nodze.

Yami jedną rączką trzymał moje spodnie od piżamy a drugą opierał się o nogę Madary. Wzięłam go na ręce. Spojrzałam na niego a później na Madarę przygryzłam wargę i znów spojrzałam na synka.

-Yami to jest twój tatuś wiesz. -Powiedziałam do chłopca a on wyciągnął swoją małą rączkę w jego kierunku.

-Tata! -Wykrzyknął uśmiechnięty czym mnie zaraził bo na moich ustach też zagościł uśmiech. Madara złapał go za rączkę.

-Witaj synku tatuś już do was wrócił. -Powiedział i delikatnie mnie pocałował.

~ * ~
#MADARA#

Siedziałem na kanapie patrząc na bawiącego się synka. Hinata była w pracy a ja siedziałem z Yamim. Byłem niesamowicie szczęśliwy, że dziewczyna mi wybaczyła i chciałem jej to jakoś wynagrodzić.

Zacząłem organizować nasz ślub. Zarezerwowałem już miejsce w którym weźmiemy ślub i wynająłem dekoratorów którzy mają pięknie wszystko udekorować.

Sakura i Ino obiecały, że zajmą się suknią i bukietem dla Hinaty tak żeby się nie zorientowała o co chodzi oraz obrączkami. Byłem im bardzo wdzięczny.

Westchnąłem cicho i wykręciłem numer do mojego starego klienta. Trochę bałem się tej rozmowy, ale potrzebowałem informacji.

-Halo? -Usłyszałem w słuchawce.

-Witam panie Inuzuka. -Powiedziałem do słuchawki w której zapadła chwila ciszy.

-No powiem szczerze nie przypuszczałem, że cię jeszcze usłyszę Uchiha. -Powiedział a ja wstałem z kanapy i zacząłem nerwowo chodzić w tę i z powrotem.

-Chciałbym się umówić na spotkanie. To dość ważna sprawa. -Powiedziałem nie dając po sobie poznać, że ta rozmowa mnie stresuje.

-A niby w jakiej sprawie? Chyba już nie mamy wspólnych interesów.

-Nie mamy. Jednak tu nie chodzi o interesy a o dobro pańskiej koleżanki Hinaty.

-Rozumiem. Masz szczęście bo akurat mam wolną godzinę. Gdzie jesteś to podjadę. -Zapytał poważnym głosem.

-W mieszkaniu Hinaty. -Powiedziałem i znów siadłem na kanapie. Usłyszałem jak wzdycha.

-Dobrze niedługo się tam zjawię. -Powiedział i się rozłączył.

Wiedziałem, że chłopak dość często przychodził do Hinaty gdy ja siedziałem w więzieniu. Uczył ją angielskiego i załatwił jej oraz Ino i Sakurze pracę w restauracji którą obok otworzyli. Bałem się, że nie będzie przyjaźnie do mnie nastawiony wiedząc ile przeze mnie wycierpiała.

Po około dwudziestu minutach usłyszałem dzwonek do drzwi i poszedłem je otworzyć.

Zaprosiłem go do salonu gdzie na dywanie bawił się Yami. Gdy tylko zobaczył chłopaka podszedł do niego z uśmiechem.

-Wojo Kiba! -Powiedział czepiając się jego nogi.

-Cześć szkrabie narysujesz coś dla wuja? -Zapytał uśmiechając się do małego a ten z radością poczłapał do swojego stolika z kredkami.

-Widzę że Hinata ci wybaczyła. -Powiedział siadając na kanapę. Wyglądał jakby był u siebie.

-Tak i chcę się jej odwdzięczyć, ale potrzebuję w tym twojej pomocy.

-A niby jak mam ci pomóc. -Zapytał unosząc brew.

-Zacząłem organizować nasz ślub. Jednak prawdę powiedziawszy nie znam nikogo z jej rodziny ani przyjaciół a chciałbym wysłać zaproszenia.

-Łał tego się nie spodziewałem. -Powiedział zaskoczony.

-Wiem. Zmieniłem się. Zrozumiałem jak bardzo przeze mnie cierpiała i chcę to zmienić.

-Rozumiem. Cieszę się, że teraz w końcu będzie szczęśliwa. Dam ci numer do jej starego partnera od tańca. On lepiej się orientuje jeżeli chodzi o jej przyjaciół stamtąd. Ja dość dawno tam byłem więc moje informacje mogą być przestarzałe. -Powiedział biorąc ze stolika Yamiego kartkę i czarną kredką napisał na niej numer.

-Nazywa się Naruto na pewno bardziej ci pomoże niż ja. -Powiedział podając mi kartkę.

-Dziękuję.

-Nie ma problemu. Dbaj o nią bo gdy usłyszę, że znów ją skrzywdziłeś to nie będę taki pobłażliwy. -Powiedział kierując się do drzwi.

-Uwierz, że nie mam zamiaru drugi raz popełnić tego samego błędu. -Powiedziałem a ten tylko skinął głową i wyszedł. Wróciłem do pokoju i zadzwoniłem do Naruto.

~ * ~
2 TYGODNIE PÓŹNIEJ
#NARUTO#

Właśnie przyszły listy od Madary. Razem ustaliliśmy, że najlepiej będzie gdy wyśle wszystkie do mnie a ja je rozniosę temu komu trzeba. Przecież nie chcieliśmy, żeby ktoś zadzwonił do niej z gratulacjami. Wcisnąłem dzwonek domu państwa Hyuga i czekałem aż ktoś otworzy.

-Witaj Naruto co cię sprowadza? -W drzwiach stanęła pani Hyuga.

-Mam coś dla pani mogę wejść?

-Oczywiście. Proszę wejdź. Zrobić ci herbaty? -Zapytała uprzejmie.

-Nie dziękuję ja tylko na chwilę. -Powiedziałem i podałem jej list.

-Co to takiego? -Zapytała zdziwiona biorąc ode mnie kopertę.

-List tak jakby od Hinaty. Proszę otworzyć. -Powiedziałem siadając przy stole w kuchni. Kobieta otworzyła kopertę i z szokiem patrzyła na zaproszenie.

-Nie wierzę. Nawet nie zadzwoniła, że kogoś poznała.

-Poznała go niedawno.

-Ale dlaczego nie powiedziała, że szykuje się do ślubu? -Dopytywała.

-Właściwie ona o tym nie wie. Jej chłopak organizuje ślub niespodziankę więc prosiłbym panią żeby nie rozmawiała z nią na ten temat.

-O jejku! Jakie to słodkie z jego strony. -Zawołała uśmiechnięta a ja odwzajemniłem uśmiech.

-Muszę się zbierać. Mam jeszcze parę listów do doręczenia. -Powiedziałem i ruszyłem do drzwi.

-Dobrze. Powodzenia Naruto. -Usłyszałem jeszcze zanim opuściłem mieszkanie i ruszyłem dalej.

~ * ~

4 MIESIĄCE PÓŹNIEJ

-Sakura możesz mi wreszcie powiedzieć o co tu chodzi? -Byłam już zła i zmęczona wyciągnęła mnie z samego rana z łóżka. Zabrała do fryzjera i kosmetyczki a teraz z zawiązanymi oczami, żebym nic nie widziała, przebiera mnie w inne ciuchy jak szmacianą lalkę.

-Musisz mi zaufać nie mogę nic powiedzieć bo by mnie ktoś chyba zabił. -Powiedziała przepraszająco a ja westchnęłam zrezygnowana. Poczułam jak zapina mi zamek na plecach.

-Jeszcze tylko buty i możemy iść. Podnieś prawą nogę. -Powiedziała a ja wykonałam polecenie.

-Teraz lewa. -Poczułam, że stanęłam na niewysokim obcasie i podniosłam drugą nogę. Sakura wzięła mnie za rękę i pomału zaczęła gdzieś prowadzić. Poczułam, że znów jestem na powietrzu.

-Uważaj trzy stopnie do góry. -Powiedziała a ja ostrożnie weszłam po schodkach.

-Ale Yami ma opiekę prawda? -Zapytałam niepewnie. Od jakiegoś czasu wszyscy wokoło się dziwnie zachowywali więc nie byłam pewna.

-Oczywiście! Spokojnie jest z Ino. Teraz siadaj. -Powiedziała a ja niepewnie wymacałam siedzenie i usiadłam.

-Możemy ruszać. -Powiedziała Sakura, ale byłam pewna, że nie mówi do mnie bo głos był jakby cichszy. Poczułam delikatne szarpnięcie i usłyszałam jakieś dziwne stukanie.

-Czy to konie? -Zapytałam zdziwiona nastawiając uszu.

-O matko czy ty musisz zadawać tyle pytań? -Zapytała zdenerwowana.

-No bo się denerwuje, nie wiem co się dzieje, mam dość ściągam to. -Powiedziałam i podniosłam ręce żeby ściągnąć opaskę z oczu.

-Nie! Czekaj jeszcze tylko parę minut. -Powiedziała łapiąc mnie za ręce. Warknęłam zła pod nosem i opuściłam ręce na kolana. Po około dziesięciu minutach poczułam jak stajemy.

-Dobra ściągaj. -Pisnęła podekscytowana Sakura a ja szybko zdjęłam opaskę z oczu. Byłam ubrana w śliczną białą, długą sukienkę przyozdobioną kwiatami i fioletowo-niebieskim tiulem.

Na stopach miałam białe buciki na niewysokim obcasie ozdobione koronką i perłami.

A siedziałam w złotej dorożce ozdobionej kwiatami wiśni, zaprzężonej w cztery piękne białe konie. Nie wiedziałam kompletnie jak zareagować. A byłam w jeszcze większym szoku gdy do dorożki podeszła moja mama.

-M..mama? Co ty tu robisz? -Wyjąkałam zaskoczona.

-Nie mogło by mnie dziś tu zabraknąć. -Powiedziała ściskając mnie na powitanie.

-Co? -Wydukałam głupio nie wiedząc o co w tym wszystkim chodzi.

Rozejrzałam się dookoła i zorientowałam się co się dzieje. Ślicznie ozdobiona płatkami kwiatów droga, poustawiane w równych rzędach krzesła.

-O Kami... -Powiedziałam w szoku zasłaniając usta dłonią. Madara sam, bez mojej wiedzy zorganizował nasz ślub. Byłam w totalnym szoku. W oczach stanęły mi łzy.

-Ej, ej! Bez płakania bo rozmażesz makijaż! -Powiedziała Sakura udając złość.

-Czy on to wszystko... -Zaczęłam, ale nie potrafiłam skończyć.

-Z małą pomocą moją, Sasuke, Ino i Itachiego, ale głównie wszystko to jego sprawka. -Powiedziała uśmiechnięta. Nie wiedziałam co powiedzieć.

-Chodźmy nie karz mu czekać. -Powiedziała mama łapiąc mnie za dłoń i ciągnąc delikatnie w stronę ścieżki usypanej płatkami kwiatów.

Przy najbliższych krzesłach stała moja siostra z tatem oraz Ino trzymająca Yamiego na rękach. Miała na sobie śliczną zieloną sukieneczkę z kwiatami wiśni.

Taką samą miała moja siostra i Sakura. Podeszliśmy do nich. Tato i Hanabi uściskali mnie na przywitanie.

-Ślicznie wyglądasz. -Powiedziała moja siostra uśmiechnięta a ja odwzajemniłam uśmiech. Ino przekazała Yami'ego w ręce mojej mamy i razem z Sakurą i Hanabi ruszyły ścieżką usłaną kwiatami a ja usłyszałam jak rozbrzmiała delikatna muzyka. Tato złapał mnie pod ramię i pomału zaczął mnie prowadzić do ołtarza. Stał tam Madara przystojny jak nigdy.

Na jego ustach gościł delikatny uśmiech. Patrzył wprost na mnie a ja wpatrzyłam się w niego i nawet nie zauważyłam kiedy a ojciec oddawał już moją dłoń Madarze.

-Opiekuj się nią dobrze. -Powiedział poważnie patrząc na Uchihe.

-Będę. -Odpowiedział zerkając na mojego tatę który już po chwili odszedł i usiadł na swoim krześle. Ino, Sakura i Hanabi ustawiły się za mną w rządku jako moje druhny.

Za Madarą stali Sasuke, Itachi i co było dla mnie zdziwieniem Kiba. Madara złapał mnie za dłoń a lekko przygruby ksiądz się odezwał miłym głosem.

-Kochani! Zebraliśmy się tutaj aby połączyć węzłem małżeńskim tych oto ludzi.

~ * ~
#MADARA#

-Możesz pocałować żonę. -Usłyszałem w końcu słowa których od trzech miesięcy nie mogłem się doczekać. Moja żona. Złożyłem delikatny pocałunek na jej ustach. Byłem cholernie szczęśliwy, że powiedziała 'tak'.

Prawdę powiedziawszy bałem się, że się nie zgodzi, że ucieknie. Na szczęście tak się nie stało. Złapałem ją za dłoń ubraną w obrączkę. Znak naszej nieśmiertelnej miłości. Ruszyłem wolnym krokiem w stronę dorożki. Goście sypali na nas płatki kwiatów a ich dzieci puszczały bańki w naszą stronę.

-Kocham cię. -Powiedziałem pomagając jej wejść do dorożki. Obdarzyła mnie cudownym uśmiechem a na jej twarzy pojawił się delikatny rumieniec.

-Ja ciebie też. -Usiedliśmy a konie ruszyły. Po piętnastu minutach stanęliśmy a ja pomogłem jej wysiąść i pocałowałem ją w policzek prowadząc w miejsce gdzie miało się odbyć wesele.

~ * ~
#HINATA#

Stałam jak zahipnotyzowana patrząc na pięknie przyozdobiony stół nad którym rozpościerały się miliony światełek. Wszystko było tak piękne, że nawet w snach nie wyobrażałam sobie takiego widoku.

-Jesteś wspaniały. -Szepnęłam ocierając łzę wzruszenia.

-To ty jesteś wspaniała, że mimo tego co ci zrobiłem wybaczyłaś mi i chciałaś ze mną być. Chciałem ci to wynagrodzić. Chciałem żebyś zapamiętała ten dzień do końca swojego życia. -Powiedział patrząc mi prosto w oczy.

-I tak będzie. Zapamiętam go na dłużej niż na zawsze. -Powiedziałam i przybliżyłam się do niego żeby go pocałować. Gdy oderwaliśmy od siebie nasze usta rozbrzmiała delikatna muzyka.

https://youtu.be/iIj07LL57RA

Madara pociągnął mnie delikatnie na parkiet. Na małym podeście siedział Sasuke i delikatnie pociągał za struny gitary a tuż nad nim stał Itachi z mikrofonem w dłoni.

-Nie wiedziałam, że Sasuke umie grać na gitarze. -Powiedziałam a sekundę później Itachi zaczął śpiewać.

-Nie wiedziałam, że Itachi potrafi tak śpiewać. -Madara się uśmiechnął i objął mnie w pasie i zaczął tańczyć.

-Nie wiedziałam, że mój mąż potrafi tak tańczyć. -Uśmiechnęłam się promiennie.

-Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz kochanie. -Powiedział wirując ze mną po parkiecie.

-Ale mam całe życie żeby się tego wszystkiego dowiedzieć. -Powiedziałam z uśmiechem a nasze usta znów złączyły się w delikatnym pocałunku miłości.

~ ❤ ~ ❤ ~ ❤ ~ ❤ ~

I ŻYLI DŁUGO I SZCZĘŚLIWIE

2078 ostatnich słów tego opowiadania za nami.

Pisząc to opowiadanie chciałam żeby nie miało szczęśliwego zakończenia jednak po jednym komentarzu pomyślałam:
"A co mi tam idę napisać happy end"
No i wyszło cuś takiego XD
Co o tym myślicie?
Mam nadzieję, że taki koniec się Wam spodoba ^.^

Zapraszam też do przeczytania innych moich książek 😘❤

Do następnego bayo :*

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top